Saint's Row: The Third - już graliśmy

Krzysiek Ogrodnik
2011/08/19 16:52

W dzisiejszych czasach mało kto robi luźne gry, większość projektów skupia się na realizmie i autentyzmie, dobrze więc, że są tak szalone tytuły, jak Saint's Row 3.

W dzisiejszych czasach mało kto robi luźne gry, większość projektów skupia się na realizmie i autentyzmie, dobrze więc, że są tak szalone tytuły, jak Saint's Row 3. Saint's Row: The Third - już graliśmy

Godzina z Saint's Row 3 utwierdziła mnie w przekonaniu, że to najprawdopodobniej będzie moja prywatna gra roku. Tytuł urzekł mnie dystansem do samego siebie i gier wideo jako takich, a poza tym ma swój unikalny styl i jaja, których brakuje mi w wielu innych produkcjach. Twórcy Saint's Row 3 robią wszystko, by gracz bawił się jak najlepiej przy ich produkcji i wiecie co? Są w tym cholernie dobrzy.

Jeśli należeliście do tej grupy ludzi, którą urzekł luz Saint's Row 2, ale kiepska technologia stojąca za tytułem (na konsolach słaba grafa, na PC w bonusie były problemy techniczne) była dla Was nie do przeskoczenia, to mam dobrą wiadomość – zanosi się na to, ze pod tym względem trójka nie będzie się miała absolutnie czego wstydzić. Grę widzieliśmy na konsoli, wyglądała świetnie, o niebo lepiej niż dwójka, a przy tym działała bez najmniejszego zgrzytu. Niezależnie od tego, czy powodowałem gigantyczny karambol, czy też wysadzałem fragment ulicy bombardowaniem dywanowym ilość wyświetlanych klatek na sekundę nie spadła nawet na moment. To lubię! Gdy zapytałem twórcę o wersję PC obiecał, że będzie dopracowana – ostatni Red Faction był, więc nie mam powodu, by mu nie wierzyć.

Co właściwie widziałem? Pierwszą misję z gry (napad na bank), a później puszczono nas w samopas na jednej z wysp nowego miasta. Początkowe zadanie wysoko ustawia poprzeczkę dla kolejnych misji, ale te mają sprostać wysokim oczekiwaniom – podobno w każdej znajduję się jakiś motyw, który gracze zapamiętają na długo. Czym wyróżniała się pierwsza? Zacznijmy od początku. Gang Świętych jest na szczycie, rządzą tym światem i nikt nie może im podskoczyć. Ekipa czuje się tak pewnie, że obrabianie banków stało się dla nich czynnością powszednią. Tym razem jednak ochrona zamiast pobożnie się poddać, stawia opór, a do tego włada ciężkim wojskowym uzbrojeniem. Po kilku wymianach ognia okazuje się, że skarbiec jest zamknięty na cztery spusty. Co postanawiają robić Święci? Decydują się na wysadzenie dachu budynku i zwinięcie całego skarbca razem z zawartością. Wzywają helikopter, gdy ten dociera podpinają do niego ładunek, na który wskakuje główny bohater. Odlot. To właśnie wtedy zaczyna się piekło, bo znikąd pojawiają się wojskowe śmigłowce, okoliczne dachy roją się od uzbrojonych po zęby zabijaków, a pilot Świętych ma problemy ze sterami, więc zamiast odlatywać co rusz zawadza skarbcem o okoliczne budynki, co wcale nie ułatwia strzelania ze szczytu blaszanej kostki. Cała akcja kończy się niepowodzeniem – helikopter zostaje zestrzelony, a główny bohater pojmany. Co dzieje się dalej? Akcja przeskakuje do samolotu z tego filmu, ale tego już nie widziałem, bo rozgrywka przeniosła się na ulice miasta, gdzie mogłem zasmakować kilku misji pobocznych.

Pierwszą był znany z dwójki Trailblazing, który nie zmienił się ani o jotę – zabawa nadal polega na jeżdżeniu płonącym quadem i podpalaniu wszystkiego co się da w przerwach między zaliczaniem kolejnych punktów kontrolnych. W Eskorcie zamiast zwiewać przez paparazzi wiozłem tygrysa na miejscu pasażera kabrioletu. Chodziło o to, żeby ukoić nerwy zwierzęcia szaloną jazdą, ale nie powodować wypadków, bo to jeszcze bardziej denerwowało wielkiego kocura. Niestety bestia nie była wcale pomocna i co jakiś czas atakowała moją postać, co owocowało niekontrolowanymi zwrotami kierownicy, które trzeba było szybko kontrować. Ostatnią misją jaką widziałem był jeden odcinek najpopularniejszego telewizyjnego widowiska w świecie Saint's Row zatytułowanego Profesor Genki's Super Ethical Reality Climax. Za tą nazwą kryje się szalenie popularny azjatycki telewizyjny turniej, w którym zawodnicy muszą się przebić przez kolejne najeżone pułapkami i przeciwnikami sale w jak najkrótszym czasie. Żeby było zabawniej wrogowie są głupio poprzebierani – strzelamy między innymi do zwierząt, puszek napoju Saintsów i różnych artykułów spożywczych. Dzieje się. Zawodnicy oceniani są na podstawie stylu eliminacji kolejnych wrogów, więc warto celować w głowy i wykorzystywać pułapki jako obosieczną broń. Aha, ważne – strzelając trzeba uważać, by nie trafić podobizn słodkich pand, bo nie tylko dostajemy po łapach łapiąc karę punktową, ale na ekran wyskakuje tez gigantyczny komunikat potępiający takie wybryki.

GramTV przedstawia:

Nowością jest tez rozbijanie operacji innych gangów, ale nie jest to rozbudowana opcja – jeżdżąc po mieście po prostu spotkałem kilka liczących „nastu” członków wrogich grup, za których eliminację dostawałem kolejne punkty respektu, które teraz służą do rozwijania postaci. Ten zorganizowano podobnie do znanego z Red Faction: Guerilla tyle, że opcji jest znacznie więcej, bo rozwijamy nie tylko głównego bohatera, ale cały gang. Lista umiejętności nie była pełna, ale głównie zajmowały na niej miejsce takie rzeczy jak nowe style walki, więcej punktów życia, czy umiejętności związane z obsługą broni. Moją szczególną uwagę przykuła możliwość wykupienia opcji strzelania z dwóch strzelb jednocześnie, ciekaw jestem, czy twórcy pójdą za ciosem i pozwolą też ładować z dwóch ciężkich karabinów albo wyrzutni rakiet naraz. Jak dla mnie – powinni, to w końcu Saint's Row.

Jak wygląda kustomizacja postaci, budynków i samochodów? Tę pierwszą mogłem sprawdzić w ograniczonej formie, bo build zawierał tylko ułamek skór, ciuchów i tym podobnych, ale pomimo wszystko możliwości i tak były duże. Ja w kilka chwil stworzyłem postać wyglądającą jak znany fanom komiksów Marvela Srebrny Surfer ze starczymi zmarszczkami i w czapce alfonsa, koleś na stanowisku obok zrobił Zieloną Latarnię z różowymi włosami, a niemiec z drugiej strony nagą laskę ze sporym biustem, którą potem ochoczo biegał po mieście. W tej grze naprawdę nie będzie ograniczeń, dev wypytywany o możliwości zdradził, że będzie można przebrać się za praktycznie wszystko co przyjdzie graczowi do głowy, od Indianina zaczynając, a na stroju psa kończąc. O modyfikowaniu pojazdów i domów wypowiedzieć się niestety nie mogę, bo w prezentowanej nam wersji tych opcji nie było – z warsztatów dało się tylko zabrać czołg, a do domów po zakupieniu nie dało się wejść.

Bardzo podobało mi się też, że główny bohater nie jest klocem o ograniczonym zakresie ruchów, jak w większości gier z otwartym światem, tylko wysportowanym kocurem, który potrafi robić przewroty, szybko wdrapywać się na obiekty i wskakiwać do samochodów w mgnieniu oka. Przez okno. To część tak zwanego systemu „awesome button”. Twórcy stwierdzili, że klawisz sprintu powinien odpowiadać za więcej rzeczy, niż tylko bieg i zrobili z niego modyfikator wielu czynności z gry. Naciskając klawisz ataku postać po prostu wali wroga pięścią, ale z awesome button bohater rzuca się na przeciwnika i wykonuje na nim efektownego finiszera. To samo tyczy się wspomnianego wsiadania do bryk. Bohater może do takiej wejść jak w GTA, czyli wydrzeć kierowce za fraki, by zająć jego miejsce albo po prostu wskoczyć przez szybę jednocześnie wykopując kierowce z drugiej strony. Aha, ta opcja działa też, gdy samochód przejeżdża obok bohatera i wcale nie trzeba go zatrzymywać – można zająć miejsce kierowcy w ruchu.

Obecnie w grze znalazłem tylko jedną rzecz, z której nie jestem zadowolony – stary model jazdy. Szybkie samochody nadal sprawiają wrażenie, jakby tylko czekały na dachowanie reagując bardzo mocno na każde przechylenie gałki pada. Podobnie było w pierwszych dwóch częściach serii, więc fani będą przyzwyczajeni, ale jednak szkoda, że twórcy nie popracowali nad prowadzeniem sportowych fur, skoro poprawili tyle innych elementów gry.

Wcześniej interesowałem się Saint's Row 3, bo lubiłem grać w poprzednie części serii, ale po tym godzinnym spotkaniu z tytułem jestem nim absolutnie oczarowany. Lubię, gdy gry wyłamują się ze schematów i SR3 głównie właśnie na tym się skupia. Produkcja jest dzika, szalona, zabawna, pewna siebie, ale jednocześnie tak dobra, że nie można jej mieć tego za złe.

Komentarze
10
Usunięty
Usunięty
20/08/2011 13:03
Dnia 20.08.2011 o 11:11, Headbangerr napisał:

Zachwycałem się kiedyś drugą częścią Saint''s Row, także w pełni rozumiem, że w tej grze realizmu jest jak na lekarstwo (i dobrze). Ale nawet w takiej grze nie mogę sobie wyobrazić jednego - jak, wskakując do samochodu przez okno (jeśli dobrze rozumiem, nogami do przodu) trzepnąć kierowcę, żeby wyleciał przez okno z drugiej strony ?? O.o

Kwestia odpowiedniego odbicia, reszta wychodzi równie naturalnie jak oddychanie.Proponuję więcej trenować.

Headbangerr
Gramowicz
20/08/2011 11:11

Zachwycałem się kiedyś drugą częścią Saint''s Row, także w pełni rozumiem, że w tej grze realizmu jest jak na lekarstwo (i dobrze).Ale nawet w takiej grze nie mogę sobie wyobrazić jednego - jak, wskakując do samochodu przez okno (jeśli dobrze rozumiem, nogami do przodu) trzepnąć kierowcę, żeby wyleciał przez okno z drugiej strony ?? O.o

Usunięty
Usunięty
19/08/2011 18:59

Pathetic, Ślepak ;)




Trwa Wczytywanie