Tropico 4 - wrażenia z dema

Patryk Purczyński
2011/08/14 12:40
7
0

Cesarz to ma klawe życie... Ale nie tylko on, bo El Presidente też. Oczywiście o ile upora się z niezadowoleniem mieszkańców, naciskami ze strony mocarstw i wewnętrznych stronnictw politycznych oraz okazjonalnymi klęskami żywiołowymi...

Cesarz to ma klawe życie... Ale nie tylko on, bo El Presidente też. Oczywiście o ile upora się z niezadowoleniem mieszkańców, naciskami ze strony mocarstw i wewnętrznych stronnictw politycznych oraz okazjonalnymi klęskami żywiołowymi... Tropico 4 - wrażenia z dema

Każdy facet ma w swoim życiu taki etap, w którym odzywa się w nim żyłka przywódcy. No dobrze, może nie każdy, ale tak się mówi, a dobry frazes zawsze w cenie. Tak czy owak Tropico 4 pozwoli spełnić marzenia o budowaniu własnej pozycji, budzeniu grozy i powszechnego szacunku wśród poddanych i robienia ze swoim ciasnym, ale własnym państewkiem tego, co się rzewnie podoba. Najlepiej jednak, jakby owe marzenia pokrywały się z celami wyznaczonymi przez grę, bo inaczej marnie możemy skończyć. Produkcja bułgarskiego studia Haemimont Games trafi do sprzedaży pod koniec bieżącego miesiąca, ale już teraz każdy zainteresowany może sprawdzić, co oferuje ten tytuł. Po sieci grasuje bowiem wersja demonstracyjna, pozwalająca na przejście wszystkich etapów samouczka i rozegranie jednej misji. Ja demo już przetestowałem i od razu mogę przyznać, że to co zastałem, przypadło mi do gustu.

To, co najbardziej urzeka w Tropico 4, to humor i luźne podejście do tematu dyktatury. Niedawno w jednej z informacji cytowałem Bissera Dyankowa. - Tropico nie jest grą całkowicie serio i mamy nadzieję, że każdy gracz, który zasiądzie do niej z dobrymi intencjami, nie poczuje się urażony - czy to obecnością Pinocheta czy Voodoo Pizzamana - mówił. A ja mogę dodać, że puszczanego co chwila oczka po prostu nie da się nie zauważyć! Twórcy potrafią wyśmiać swoje własne pomysły ("Jesteś tak potężny, że możesz nawet zatrzymać czas!" - w odniesieniu do aktywnej pauzy), w zabawny sposób odnieść się do tego, że gra ma poprawioną grafikę, a nawet celnie spuentować problemy, z jakimi Kowalska i Nowak muszą się mierzyć w prawdziwym życiu - po wydaniu rozporządzenia swoim podwładnym czytamy np., że "biurokraci w Ministerstwie Spraw Zagranicznych zaczęli wymyślać nowe dokumenty, by poprawić relacje z partnerami zagranicznymi i wkurzać normalnych ludzi". Okrasę stanowią pojawiające się w czasie ładowania gry złote myśli znaczących przed kilkoma dekadami polityków zachodnich czy utrzymujących się u władzy po dziś dzień dyktatorów.

GramTV przedstawia:

Nie tylko żarty powinny jednak stanowić mocną stronę Tropico 4. Do naszej dyspozycji oddano bowiem całą masę budynków, tworzących logiczną strukturę naczyń połączonych. Wybudowałeś kopalnię wydobywającą złoto? Świetnie, dodaj do tego jubilera, by zwielokrotnić wpływy do kasy. Postawiłeś kościół lub budynek Rady Ministrów? Super, ale przydałoby się jeszcze mieć odpowiednio wykształconych ludzi, którzy mogą zapełnić wakaty - tych można z kolei wziąć z uniwersytetu... albo słono płacić za najemników ściągniętych zza wielkiej wody. Szybko się rozbudowujesz i zacząłeś realizację kilku projektów naraz? Bardzo dobrze, bo wszystko jest potrzebne na wczoraj, ale by usprawnić budowę warto zadbać o odpowiednie zaplecze tych, którzy te konstrukcje mają stawiać. Takie wyliczenia można by jeszcze prowadzić przez wiele wersów.

Akcja oparta jest niejako na dwóch płaszczyznach. Pierwszą stanowi zadowolenie - mieszkańców, przedstawicieli lokalnych ugrupowań politycznych, których poparcie jest niezbędne do utrzymania władzy, a także władców mocarstw zachodnich, potrafiących sypnąć groszem, często ratującym nasz niedomykający się budżet. Statystyki to w strategiach ekonomicznych chleb powszedni, tak też w Tropico 4 trzeba kontrolować słupki ukontentowania poszczególnych grup. Drugą warstwę stanowią konkretne zadania - jeśli uda nam się zrealizować wyznaczone cele, możemy liczyć na bonifikatę finansową lub inne korzyści.

Dzięki takiej mechanice rozgrywki w Tropico 4 praktycznie cały czas jest co robić. Nie ma mowy o jakichkolwiek przestojach, zawsze znajdzie się coś, co jeszcze można poprawić. A gdy już wydaje się, że wszystko zaczynamy mieć pod kontrolą, zawsze nawinie się jakieś tornado czy inny wybuch wulkanu. Klęski żywiołowe potrafią dopiec nie tylko z ekonomicznego punktu widzenia - wszak trzeba postawić na nogi naszą krainę dobrobytem i dyktaturą płynącą - ale także osłabić naszą pozycję władcy absolutnego. Nasi doradcy, którzy wiernością do El Presidente przesiąknęli do szpiku kości, uspokajają jednak, że w obliczu nadchodzącego tornada szykują się do kontrataku. I jak tu ich nie kochać?

Kolejną zaletą Tropico 4 jest kompletność rozgrywki. Aby nasza rajska wyspa rzeczywiście była rajska, musimy zadbać o sprawne funkcjonowanie gospodarki, handlu, ekonomii, polityki wewnętrznej i zagranicznej, edukacji, bezpieczeństwa, turystyki, rozrywki i wielu innych aspektów. Światowi przywódcy wpędzili zachodnią cywilizację w głęboki kryzys? Polska nie może się doczekać skutecznie działającego premiera od czasów Piłsudskiego? Cóż, Haemimont Games uświadamia, że rządzenie nie jest wcale takim lekkim kawałkiem chleba. Na szczęście skuteczne dowodzenie ułatwia przemyślany i intuicyjny interfejs. Zastrzeżenia co do sterowania, jeżeli mogę jakieś wysunąć, to są to raczej drobnostki, które nie rujnują przyjemności z przeistaczania zaścianka w potęgę.

Tropico 4 na podstawie swojej wersji demonstracyjnej jawi się jako logicznie zaprojektowana gra łącząca złożoność z przystępnością. Wsiąknąć w budową republiki bananowej pozwala przejrzysty i dogłębny samouczek. Wujek Dobra Rada nie opuszcza nas także podczas wykonywania misji, zatem nawet jeśli przywódczy zmysł nas zawiedzie i zaniedbamy jakąś ważną sprawę, możemy liczyć, że system gry nas o tym w porę zaalarmuje. Przydałaby się jednak porządna rodzima wersja językowa - za dystrybucję odpowiada CD Projekt, zatem możemy na takową liczyć. Wydanie sklepowe Tropico 4 ma zaoferować kampanię z 20 misjami rozgrywanymi na 10 lokacjach. Pozostaje liczyć na to, że twórcy zadbają o różnorodność wyzwań i terenów, na jakich przyjdzie nam operować. Przydałby się także tryb swobodnej gry z losowo rzucanymi na przemian zadaniami i kłodami pod nogi. Na razie Bułgarom z Haemimont Games udało się zrobić dobre pierwsze wrażenie - oby nie zostało ono zatarte przez "pełniaka", na którego czekam z dużo większym zniecierpliwieniem niż przed spróbowaniem dema.

Komentarze
7
Usunięty
Usunięty
22/08/2011 10:14

Nie wiem jak się nazywa ten kapitan na pierwszym zdjęciu ale bardzo mi przypomina Myszastego :)

Usunięty
Usunięty
14/08/2011 19:37
Dnia 14.08.2011 o 13:37, gogiell napisał:

Czy tylko ja odnoszę wrażenie, że ta gra to niczym nie różni się od części trzeciej?

no właśnie dlatego ja kupię dodatek do 3. 4 sobie odpuszczę bo w ciągu ostatnich lat kotlety mi się przejadły

Usunięty
Usunięty
14/08/2011 18:51

1 i 3 to świetne gry, czekam na 4 :).




Trwa Wczytywanie