Insanely Twisted Shadow Planet - recenzja

Piotr Wojtania
2011/08/11 18:36
6
0

Insanely Twisted Shadow Planet to trzecia gra w tegorocznej odsłonie Shadow of Arcade, akcji prezentującej starannie wyselekcjonowane premierowe gry poprzez Xbox LIVE Arcade. I podobnie jak wcześniej Bastion i From Dust pokazuje, że spece od selekcji z Microsoftu znają się na swojej robocie i po raz kolejny zaserwowali graczom kawałek porządnej rozrywki.

Insanely Twisted Shadow Planet to trzecia gra w tegorocznej odsłonie Shadow of Arcade, akcji prezentującej starannie wyselekcjonowane premierowe gry poprzez Xbox LIVE Arcade. I podobnie jak wcześniej Bastion i From Dust pokazuje, że spece od selekcji z Microsoftu znają się na swojej robocie i po raz kolejny zaserwowali graczom kawałek porządnej rozrywki. Insanely Twisted Shadow Planet - recenzja

Ciężko powiedzieć, czym jest tytułowa Mroczna Planeta. Wprowadzenie do gry jest oszczędne w narrację (czytaj: nie ma żadnej) i atakuje zmysły gracza wyłącznie obrazami. Moja interpretacja tej historii przedstawia się tak: naukowiec (tradycyjny ufok z dużą głową i oczami) odkrywa tajemniczy obiekt zbliżający się do słońca, wokół którego krąży jego planeta. Obiekt okazuje się ogromnym organizmem, który zmienia gwiazdę w jakiś pokręcony biologiczy twór, a ten z kolei zaraża planetę naukowca. Kosmita wsiada do swojego latającego spodka i rusza na ratunek światu.

Insanely Twisted Shadow Planet walczy o serce gracza na kilka sposobów, a na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się niesamowita oprawa graficzna. Gra wygląda jak gulasz z Patapona i Limbo okraszony delikatnie sosem z Machinarium. Dwuwymiarowe, płaskie tła świetnie współgrają z tójwymiarowym latającym spodkiem oraz przyjemnie rozmytym drugim planem. Projekt graficzny zarówno poziomów jak i pojawiających się na nich różnego rodzaju przeszkadzajek jest bardzo spójny i przyjemny dla oka. Sporadycznie wykorzystane obiekty trójwymiarowe są wystylizowane na płaskie grafiki tylko udające bryły 3D, co daje bardzo ciekawy efekt.

Poziomy są zróżnicowane pod względem wizualnym, chociaż właściwie ciężko mówić tu o odrębnych etapach, ponieważ świat gry jest ciągły i nie ma żadnego widocznego podziału. Segmenty da się zauważyć jedynie na mapie, dostępnej w osobnym menu - brak minimapy (co wywołuje konieczność pauzowania gry w celu sprawdzenia swojej lokalzacji) czasami bywa uciążliwy ze względu na złożoność niektórych fragmentów labiryntu korytarzy. Być może zostało to wymuszone ogólną stylistyką interfejsu - podczas gry na ekranie nie ma żadnych wskaźników ani liczników, czasem tylko pojawia się wskaźnik celu, no i wywoływane przez gracza kółko z wyborem uzbrojenia.

Choć Shadow Planet na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie kalki Pixel Junk Shooter, tak naprawdę bliżej jej do Metroida, Castlevanii czy Shadow Complex. Choć fizyka zaimplementowana w grze jest bardzo dobra (kamienie spadają jak trzeba, a pociski w wodzie zwalniają i zatrzymują się), to nie ma tu bazujących na niej zagadek, jak w PJS. Są za to rozległe labirynty korytarzy, do których dostęp jest zablokowany dopóki bohater (a raczej jego pojazd) nie zdobędzie odpowiedniego wyposażenia. Dla szperaczy, którzy lubią szukać “znajdziek” oznacza to sporą ilość backtrackingu. Warto wracać do zwiedzonych już fragmentów mapy - na odnalezienie czekają bonusy w postaci concept artów oraz artefakty odblokowujące filmiki z historią powstania kosmicznej zarazy, która opanowała planetę dzielnego ufoludka.

GramTV przedstawia:

Początkowo spodek wyposażony jest w skaner, który pozwala na badanie przeciwników i przeszkód pojawiających się na naszej drodze. W przypadku wrogów skaner pokazuje czym najlepiej ich pokonać - kiedy nasz arsenał jest już rozbudowany skaner pokazuje kilka rozwiązań podświetlając najlepszy wybór. Jeśli chodzi o przeszkody, to skanowanie informuje gracza co jest potrzebne do otwarcia przejścia, dodatkowo zostaje to oznaczane odpowiednim symbolem wymaganego narzędzia na mapie.

Wraz z postępami w grze spodek dostaje coraz większą ilość wyposażenia. Pierwsze w kolejności jest działko, potem repertuar zabawek poszerza się jeszcze o m.in. dość uniwersalne ramię z chwytakiem, piłę tarczową do odkopywania zasypanych korytarzy oraz walki, zdalnie sterowane rakiety czy laser. Słowem to, co każde szanujące się UFO powinno mieć na pokładzie. Wszystkich zabawek jest w sumie osiem, a wybór między nimi jest możliwy poprzez specjalne kołowe menu włączane przyciskami LB i RB. Dodatkowo skróty do czterech gadżetów można podpiąć pod przyciski A, B, X i Y. Szkoda, że twórcy Insanely Twisted Shadow Planet nie dali możliwości podpięcia czterech pozostałych urządzeń pod np. krzyżaka, który jest zupełnie niewykorzystywany, albo nie zastosowali przełącznika, który pozwoliłby na przeskakiwanie pomiędzy dwoma zestawami skrótów.

Sama rozgrywka jest bardzo przyjemna i dobrze wyważona. Zabawa dzieli się na walkę i rozwiązywanie zagadek we właściwych proporcjach, czasem nawet oba te składniki się łączą. Przez większość czasu sterowanie w grze jest idealne - jedna gałka pada odpowiada za sterowanie spodkiem, druga za operowanie wybranym gadżetem. Jedyny moment, gdzie nie za bardzo to współgra, to etap lodowy z zagadkami polegającymi na odbijaniu promienia lasera za pomocą kryształów trzymanych chwytakiem. Sterowanie chwytakiem okazuje się tutaj za mało precyzyjne, więc czasami zabawa staje się nieco frustrująca. Ale takich irytujących momentów jest niewiele i nie mają większego wpływu na ogólną przyjemność płynącą z rozgrywki. Niewielkim minusem gry są też obowiązkowe walki z bossami, które przebiegają według utartych schematów i są raczej łatwe. Nie ma w nich miejsca na kombinowanie, za to czasem trzeba się wykazać zręcznością.

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o dodatkowym, oprócz kampanii dla samotnego gracza, trybie gry - Lantern Run. Jest to jedyny tryb pozwalający na zabawę w towarzystwie (do 4 graczy). Zabawa polega na jak najszybszym przeciągnięciu latarni przez losowo generowany korytarz w połączeniu z ucieczką przed ścigającym potworem. Każdy z graczy ma swoją latarnię, ale wystarczy, że do celu dotrze jedna, przeciągnięta wspólnie przez graczy. W sumie miły dodatek, ale tylko dodatek.

Insanely Twisted Shadow Planet to bardzo udana gra. Może nie rewolucyjna i niespecjalnie odkrywcza, ale w umiejętny sposób łącząca sprawdzone rozwiązania i na swój sposób bardzo oryginalna. Ja świetnie się przy niej bawiłem przez te kilka godzin i szczerze ją wszystkim polecam.

8,0
Bardzo ładna, przyjemna i wciągająca gra. Mogła by być tylko nieco dłuższa.
Plusy
  • urzekająca grafika
  • nie za trudna, nie za łatwa
  • wciągająca
Minusy
  • sterowanie chwytakiem bywa frustrujące
  • brak przełącznika skrótów
  • sztampowe walki z bossami
  • nieco za krótka
Komentarze
6
MBi
Gramowicz
16/08/2011 00:11

Moim zdaniem największą zaletą tej gry jest jakość animacji!

Usunięty
Usunięty
15/08/2011 20:18

Bardzo fajna gierka jak ktoś nie ma czasu zbytnio w sobotnie i niedzielne obijanie sie tak by troszke pograć.

Usunięty
Usunięty
14/08/2011 14:44
Dnia 12.08.2011 o 17:32, R-14 napisał:

Czemu tych arkadowych gier nie wydaja na PC :/

Wydadzą tylko musi zgasnąć umowa exlusive po Summer of Arcade... tych bezrękich małp z MS. Niech zgniją wszystkie konsole, niech zgniją.Form Dust i Bastion na PC wychodzą za kilka dni. Limbo wyszedł po roku. Ta gra pewnie też w końcu wyjdzie na Steam. Zresztą w końcu i tak na PC jest więcej dobrych małych gier. Jak Frozen Synapse ostatnio.




Trwa Wczytywanie