Darkspore - recenzja

Adam "Harpen" Berlik
2011/05/06 11:30

Po zorganizowanych niedawno betatestach wielu graczy spisało Darkspore na straty. Czy faktycznie jest to gra, którą nie warto się zainteresować? Czy też może umili ona czas w oczekiwaniu na premierę Diablo III?

Po zorganizowanych niedawno betatestach wielu graczy spisało Darkspore na straty. Czy faktycznie jest to gra, którą nie warto się zainteresować? Czy też może umili ona czas w oczekiwaniu na premierę Diablo III? Darkspore - recenzja

We wrześniu 2008 roku firma Electronic Arts wprowadziła na rynek Spore, zupełnie nową markę wykreowaną przez Willa Wrighta, szefa studia Maxis, odpowiedzialnego za serię The Sims oraz Sim City. Produkcja ta spotkała się z dość ciepłym przyjęciem wśród graczy i recenzentów, ale wyniki sprzedaży i oceny nie były aż tak wysokie, jak oczekiwano. Dlatego też zamiast Spore 2 do sklepów trafił spin-off serii, Darkspore. Tym razem Maxis postanowił przygotować hack’n’slasha, którym miał okazję załatać dziurę na rynku, gdyż ostatnimi czasy do sklepów trafiło bardzo mało gier tego typu.

Darkspore opowiada historię Krotoplastów, którzy są mistrzami manipulacji kodem genetycznym. Do ich rąk trafiła rozszerzona wersja DNA o nazwie E-DNA za pomocą której postanowili stworzyć nowe, jeszcze silniejsze typy potworów. Eksperyment wymsknął się jednak spod kontroli i wspomniane kreatury opanowały całą galaktykę, zabijając wszystkie żywe istoty. Uratowała się jedynie garstka Krotoplastów, którzy zapadli w kriogeniczny sen, a teraz, po przebudzeniu, muszą stawić czoła najeźdźcom.

Historia przedstawiona w Darkspore jest niezwykle oklepana, przewidywalna i infantylna, a co za tym idzie – nudna. Wszystko to, co twórcy przedstawili w opisywanej produkcji mieliśmy okazję widzieć już w innych grach, filmach lub przeczytać w książkach. Fabuła jest jedynie pretekstem do tego, by walczyć z niezliczoną ilością przeciwników, którzy pojawiają się na naszej drodze. Przydałoby się choć kilka zaskakujących fragmentów czy też niespodziewanych zwrotów akcji. A tak cóż, pierwszy filmik wyjaśniający niuanse fabularne obejrzałem z nadzieją, że gra zaprezentuje coś odkrywczego, na drugim trochę przysypiałem, kolejne z chęcią bym przewinął, ale musiałem je oglądać z racji obowiązku.

Zanim przystąpimy do właściwej zabawy, musimy przejść krótki samouczek. To ukłon w stronę tych graczy, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z grami – dowiadujemy się między innymi, w jaki sposób sterować bohaterem, zadawać ciosy oraz dlaczego warto zbierać przedmioty. Rozgrywkę rozpoczynamy od wybrania członków naszego zespołu, składającego się z trzech postaci. Możemy kierować jedną z nich, ale w gotowości cały czas czeka pozostała dwójka. Z kolei w bazie pozostaje jeszcze kilku innych herosów, z których usług możemy skorzystać z kolejnych misjach. Łącznie odblokowujemy dostęp do ponad dwudziestu postaci.

Każdy z udostępnionych bohaterów charakteryzuje się kilkoma unikatowymi zdolnościami. Nasz heros może otoczyć się specjalną kopułą – wówczas będzie przyjmować mniej obrażeń, istnieje także dodatkowy rodzaj ciosu, po którym wrogowie padają jak muchy, mamy do dyspozycji również specjalne rodzaje czarów i wiele innych. Nie trzeba jednak z nich korzystać, by pokonać pojedyncze jednostki – opisywane umiejętności przydają się dopiero, gdy walczymy z hordą. Wówczas na ekranie pojawia się naprawdę sporo jednostek wroga i bardzo ciężko uporać się z nimi przy użyciu zwykłego miecza lub też tradycyjnych czarów.

Sztuczna inteligencja komputerowych przeciwników prezentuje się tragicznie. Ewidentnie widać, że pojawiają się oni na mapie tylko po to, by zaraz z niej zniknąć. Co prawda momentami zdarza im się pomyśleć – wówczas grupka wrogów kręci się nam pod nogami, uniemożliwiając zadawanie silniejszych ciosów, podczas gdy reszta odbiera nam cenne punkty zdrowia atakując z dystansu. Niemniej i tak przez większą część rozgrywki obserwujmy bezmyślne zachowanie naszych oponentów. Nawet bossowie nie stanowią większego wyzwania – wystarczy ładować w nich tyle, ile fabryka dała, by po chwili runęli na ziemię.

Darkspore to gra nastawiona na tryb współpracy między graczami. Kampanię można przejść w kooperacjiz maksymalnie trzema innymi użytkownikami podłączonymi do internetu. Osoby, które nie preferują rozgrywki w multiplayerze, mogą spróbować zdziałać coś w pojedynkę. Uprzedzam jednak – w późniejszych etapach pokonanie przeciwników może stanowić problem. Pojawiają się oni w zdecydowanie większych ilościach, tym samym zadając znacznie większe obrażenia. Wracając jednak do współpracy. Szkoda, że niezależnie od tego, czy gramy we dwóch czy też w trzech lub czterech, na naszej drodze staje ta sama ilość potworów. Dobrze by było, gdyby ich liczba rosła wprost proporcjonalnie do liczby członków drużyny.

GramTV przedstawia:

Dostępna jest także możliwość zabawy w trybie PvP w wariantach 1vs1 lub 2vs2. Niestety, tutaj twórcy również się nie popisali, bowiem nierzadko zdarza się, że słabszy gracz musi zmagać się z bardziej doświadczonym użytkownikiem, co, jak nietrudno się domyślić, skutecznie odbiera przyjemność płynącą z rozgrywki. Poza tym brakuje jakichkolwiek motywatorów – po wygraniu starcia na nasze konto nie wpływają żadne bonusy. Inaczej jest w przypadku kampanii. Po skończeniu każdej misji powracamy na statek, gdzie możemy wybrać, czy chcemy kontynuować zabawę czy też przejść do edytora, by wyposażyć nasze postacie w nowe przedmioty. Jeśli wybierzemy pierwszą opcję musimy się liczyć z tym, że w przypadku przegranej, stracimy to, co udało nam się zdobyć.

Jednym z ważniejszych, o ile nie najważniejszym elementem gry typu hack’n’slash są projekty poziomów. Darkspore po tym względem zdecydowanie odstaje od konkurencji – wciąż przemierzamy bliźniacze lokacje, oglądając te same skały, identyczne rośliny oraz budynki przeciwników. Niejednokrotnie miałem wrażenie, że nadal przechodzę ten sam poziom, ale gdy spojrzałem do menu kampanii okazywało się, że tak naprawdę to już kolejna, zupełnie nowa misja.

Darkspore oferuje możliwość modyfikacji poszczególnych bohaterów - dodawanie nowych przedmiotów, w tym broni czy też zbroi, zmiana koloru stwora oraz jego poszczególnych części ciała. Gra zawiera edytor, który pojawił się w Spore, lecz tym razem dostępny jest on w znacznie okrojonej wersji. Przede wszystkim autorzy zlikwidowali możliwość stworzenia własnej postaci. Szkoda, gdyż w Fabryce Stworów w Spore kreowanie kolejnych bohaterów, a następnie kierowanie nimi, sprawiało olbrzymią frajdę. Sam edytor jest niezwykle prosty w użyciu – wszystkie opcje poukładano tak, że nie powinno być problemu z ich odnalezieniem.

Darkspore dostępny jest w pełnej polskiej wersji językowej. Z nieznanych mi powodów EA, które wydało Dead Space 2 wyłącznie po angielsku, zdubbingowało Crysisa 2, przetłumaczyło jedynie napisy w Dragon Age II i całkowicie zlokalizowało kolejną, w dodatku kiepską, grę o ratowaniu świata. Pytanie – po co? No cóż, skoro głosy nagrano od nowa to wypada je ocenić. Poszczególne wydarzenia, które rozgrywają się w świecie Darkspore wyjaśnia nam głos pani narrator. Muszę przyznać, że stanęła ona na wysokości zadania - wypowiadane przez nią kwestie w zdecydowanej większość brzmią dość przekonująco, jedynie momentami jej ton głosu brzmiał tak, jakby czytała paragon (zazwyczaj podczas informowania nas o sytuacji podczas misji, w przerywnikach filmowych wszystko było, jak należy).

Jak już wspomniałem, jedną z największych wad Darkspore są kiepskie projekty poziomów. Oprawa wizualna, nawet na najwyższych ustawieniach, nie prezentuje się najlepiej – tekstury są dość niskiej jakości, postacie charakteryzują się znikomą liczbą detali, a poszczególne elementy otoczenia, takie jak rośliny, skały czy budynki, są po prostu brzydkie. Nieco lepiej prezentuje się warstwa audio - dźwięki, które słyszymy podczas rozgrywki, są dość klimatycznie.

Kiepskie projekty poziomów, mało rodzajów przeciwników, oklepana fabuła, przestarzała grafika – tak w skrócie można opisać wady Darkspore. Gra, która mogła wprowadzić powiew świeżości w gatunku hack’n’slash i umilić czas w oczekiwaniu na Diablo III, okazała się być produkcją, w którą raczej zagrają wyłącznie najzagorzalsi fani gatunku. Nie oferuje ona dosłownie nic nowego i powiela znane już schematy. Niestety, przyzwoicie skonstruowany system walki, pokaźna liczba bohaterów do odblokowania, możliwość zbierania przedmiotów, w których możemy następnie wyposażyć naszych herosów, to za mało, by przyciągnąć graczy na dłużej.

6,0
Tylko dla maniaków gatunku
Plusy
  • sporo bohaterów do odblokowania
  • system walki
  • zbieranie przedmiotów
  • lokalizacja
Minusy
  • fabuła
  • grafika
  • projekty poziomów
  • mało rodzajów przeciwników
Komentarze
10
Usunięty
Usunięty
08/05/2011 15:42

Czyli miało być super, wyszło jak zwykle... Nie wiem po co było tyle tych testów beta:/

Usunięty
Usunięty
06/05/2011 21:38

Gra po za ty wszystkim jest nudna.Grałem w betę i po dwóch godzinach miałem dosyć.To już wolę zagrać w Mythos,w niej jest więcej życia niż Darkspore .

kotlecik5
Gramowicz
06/05/2011 18:14
Dnia 06.05.2011 o 18:04, Rizzan napisał:

> Jeżeli masz kogoś, z kim możesz pograć w co-op, bierz śmiało! Polecam. > Ta gra wymiata w co-op. W becie jakoś nie doświadczyłem tego wymiatania w co-opie z trzema kumplami.

Tak samo ja, ta gra to po prostu jakaś pomyłka, ktoś próbował połączyć Diablo + StarCraft + Spore, ale mu to nie wyszło.




Trwa Wczytywanie