Dragon Age II - recenzja (PS3)

Łukasz Wiśniewski
2011/03/15 22:30

Już w dniu amerykańskiej premiery zrecenzowaliśmy Dragon Age II w oparciu o wersję PC. W redakcji zadaliśmy sobie jednak pytanie, czy recenzja wyglądała by tak samo, gdyby na grę spojrzeć z punktu widzenia zabawy na konsoli?

Już w dniu amerykańskiej premiery zrecenzowaliśmy Dragon Age II w oparciu o wersję PC. W redakcji zadaliśmy sobie jednak pytanie, czy recenzja wyglądała by tak samo, gdyby na grę spojrzeć z punktu widzenia zabawy na konsoli?

Wiadomo, że wiele z problemów występujących na PC nie pojawia się w wypadku wersji konsolowych. Gdy gra tworzona jest z myślą o kilku platformach, a nie tworzy się zupełnie odrębnego systemu menu i mechaniki dedykowanej konkretnemu urządzeniu, do czegoś będzie to pasowało lepiej, do czegoś gorzej. Dragon Age II zdecydowanie wypada lepiej na konsolach. Zwłaszcza, gdy odrzuci się uprzedzenia i spojrzy na temat zupełnie świeżym okiem... Dragon Age II - recenzja (PS3)

Specyficzne podejście

Siadając do recenzowania miałem już sporo informacji i nieco mniej złudzeń, chociażby za sprawą naszego Tygodnia z grą Dragon Age II czy recenzji wersji na PC. Zwłaszcza ta ostatnia była dla mnie swoistą inspiracją - mając pad do PS3 w ręku, postanowiłem bowiem podejść do najnowszej produkcji BioWare zupełnie inaczej. Pal sześć korzenie wyrastające z cRPG, recenzja będzie dotyczyła tego, jak gra wygląda i na co wygląda. A wygląda na niesamowicie rozbudowaną fabularnie, pełną dialogów i alternatywnych ścieżek produkcję z półki, na której stoją God of War, Devil May Cry i Bayonneta.

Zapomnijmy więc wszyscy na chwilę o marketingowych wynurzeniach, o całym tym "duchowym dziedzictwie"... Siadając przed ekranem telewizora, wygodnie, z bezprzewodowym padem w ręku, liczymy na relaks, rozrywkę - a tego akurat Dragon Age II dostarcza mnóstwo. Fakt, zgrzyty istnieją i zostaną wypunktowane, ale nie zmienia to faktu - co przyznaje wiele osób - iż gra przykuwa na długo. Kilkadziesiąt godzin spędzone przed ekranem to niezły wynik. Zwłaszcza, że ma się ochotę zarywać noce, by śledzić dalej opowieść o mieście Kirkwall i miejscowym bohaterze z przypadku.

Bohater

Hawke w wypadku tej recenzji jest facetem, więc w dalszej części nie będzie łamańców on/ona - niewygodne to dla autora i źle się czyta. Jeśli idzie o dalsze konkrety, jest łotrzykiem walczącym dwoma sztyletami, całkowicie ignorującym łuki - dynamiczna sieczka w jego wykonaniu jest widowiskowa i soczysta. Jako że gra na padzie, choć wygodna, słabo pasuje do taktycznego rozgrywania walk, towarzysze działali jedynie na bazie ustawionych zawczasu taktyk. Nie było przełączania się miedzy postaciami i pauz w walce, styl prowadzenia rozgrywki w tym aspekcie można więc scharakteryzować jako "na Andrastę i do przodu". Jeśli idzie o profil psychologiczny bohatera, można go określić jako sarkastycznego pragmatyka o wielkich ambicjach.

Poziom trudności hardcore kusił przez chwilę koniecznością unikania obrażeń od własnych czarów obszarowych... Jednakże ostatecznie ustawiony został normalny, z dwóch powodów. Po pierwsze lepiej recenzować grę na standardowych ustawieniach. Po drugie w pakiecie z fajną opcją friendly fire dostajemy znacznie większą ilość wrogów, a tych i tak jest wystarczająco dużo, by zatłoczyć mapy bez dodawania kolejnych. Prasowa płytka z grą nie zawierała opcji polskich napisów, więc o jakości lokalizacji w Dragon Age II nie będzie tu ani słowa.

Bajdy notorycznego kłamcy

W grze Dragon Age II zastosowano bardzo specyficzne podejście do narracji. Otóż historię poznajemy w formie opowieści pewnego krasnoluda. Gość nazywa się Varric i jest skrzyżowaniem bajarza, biznesmena i mafiosa. Opowiada przedstawicielce Świątyni historię czempiona Kirkwall, a że notorycznie kłamie, wydarzenia są ewidentnie podkoloryzowane. Zdarzają się przypadki, gdy Varric ewidentnie zmyśla, co wyłapuje jego rozmówczyni - wtedy rozgrywamy scenę po raz drugi, w nieco inny sposób.

Takie podejście do snucia fabuły pozwoliło twórcom Dragon Age II na spore przeskoki w czasie (kolejne akty oddzielone są od siebie o kilka lat) i nadanie walkom epickiego rozmachu. Gdzieś pod skórą czujemy, że Hawke z ekipą pewnie w pocie czoła usiekł pięciu wrogów, ale opowieść Varrica zwiększyła ich liczbę do dwóch tuzinów... Po drodze mamy kilka decyzji mających długoterminowy wpływ na fabułę - i tu widać solidna robotę scenarzystów, którzy przygotowywali kilka wersji opowieści krasnoluda. Tak, gra ma spory potencjał jeśli idzie o zachętę do ponownego przejścia.

Miasto niewolniczych kajdan

Scenerią większości wydarzeń w grze Dragona Age II jest miasto Kirkwall. Aktualnie jedno z polis Wolnych Marchii, niegdyś główny w tej części świata punkt przerzutowy niewolników tewinterskiego imperium. Nie ma mowy o kalkowaniu architektury z Fereldenu. Historia ukształtowała charakter miasta - górują nad nim olbrzymie wieże, gdzie niegdyś trzymano niewolników, dziś umieszczono tam Krąg Maginów, trzymanych pod strażą templariuszy. Na starych murach wciąż widać makabryczne freski przedstawiające ludzi w kajdanach, a korzenie miasta to dawne kopalnie, w których bynajmniej nie pracowano dobrowolnie. Zniewolenie jakby wrosło w Kirkwall, mimo iż oficjalnie handel żywym towarem jest tam zabroniony.

Miasto poznajemy bardzo dokładnie, czytając wpisy do kodeksu odkrywamy kolejne sekrety tego miejsca. Integrujemy się z nim i - jak nasz bohater, uciekinier z Lothering - z czasem czujemy się tam jak w domu. Ponurym, ale jednak domu. Efekt immersji byłby na tym polu jeszcze większy, gdyby nie fakt, iż wszystkie ubogie domy mają identyczne wnętrza. Tak jak i pałace bogaczy. Tak jak i kopalnie. Tak jak i magazyny... Miastu nadano sznyt fabularny, ale najwyraźniej zabrakło czasu na stworzenie większej ilości unikatowych wnętrz. Przez to Kirkwall staje się mniej wiarygodne, a szkoda.

Między domem a polityką

Zarówno misje z głównego wątku Dragon Age II, jak i zadania poboczne są całkiem rozbudowane. Wiele sprowadza się do walki, ale po drodze budowany jest naprawdę porządny klimat. Na uwagę zasługuje kaliber spraw, których dotykamy. Nie budujemy żadnej koalicji dla ratowania świata, spektrum działań naszego bohatera nie wykracza poza rodzinę, przyjaciół i miasto, które stało się jego domem. Nie znaczy to jednak, iż wszystko jest trywialne. Pojawiają się bardzo ostre kwestie polityczne, rasowe i religijne. Jest chciwość i śmierć na każdym kroku, często makabryczna. Śmierć osób mniej lub bardziej bliskich bohaterowi, odgrywająca się na jego oczach. Jeśli poddać się nastrojowi opowieści, to aż odruchowo zmienia się styl prowadzenia rozmów z NPC po niektórych wydarzeniach. Narasta też ochota porzucenia przeklętego Kirkwall, albo wzięcia miasta krótko za pysk i zrobienia porządków jakich jeszcze nie widziało.

GramTV przedstawia:

Oczywiście wykorzystane w Dragon Age II motywy w tym czy innym stopniu są znane. Mamy psychopatycznego mordercę, polującego przez lata na wybrane kobiety w pewnym chorym celu. Mamy na starcie zakaz wjazdu do miasta dla uchodźców, ale - tu zaskoczenie - bardzo krótkotrwały dla naszej postaci (kilka rozmów wystarczy). Mamy narastającą nienawiść między dwiema totalnie odmiennymi kulturowo rasami, w okrutny sposób eskalowaną przez fanatyków. Wśród ciężkich tematów są też rzeczy zabawniejsze, jak nieporadne zaloty przełożonej do podwładnego, w które jesteśmy wplątani, czy list z lokalną wariacją na temat klasycznego przekrętu nigeryjskiego.

Co ważne, historia opowiadana w Dragon Age II nie dotyczy mniej lub bardziej anonimowej grupy awanturników. Hawke ma rodzinę i rodzinne problemy, z którymi musi sobie radzić. Może być szantażowany, prowadzi też jakiś biznes, który czasem rodzi kłopoty... Towarzysze, którzy mu pomagają, posiadają własne cele i własne punkty zaczepienia w Kirkwall. Miejsca w których mieszkają, a nie tylko wspólne obozowisko na szlaku. Jeśli nie pomożemy im w rozwiązaniu ich problemów, zrobią to z czasem sami. Zarówno wśród towarzyszy jak i napotykanych NPC spotkamy nieco starych znajomych z Fereldenu, czasem są to postaci znane jedynie z wprowadzeń dla konkretnych postaci w Dragon Age: Początek.

Pad w ręku, czyli sterowanie

Sterowanie i poszczególne ekrany, które pecetowych graczy mogą nieco drażnić, na konsoli sprawdza się rewelacyjnie. Wszystko jest intuicyjne i przyjazne, do dowolnego ekranu łatwo się dostać, no i dochodzą podręczne koła szybkiego dostępu. Pauzujące grę, żeby nie było, więc mogą być duże i wyraźne, bo nie przeszkadzają w akcji. Można więc bawić się zarówno w dynamiczną sieczkę, jak i w bardziej skomplikowane taktycznie działania. Ruch mamy pod jednym analogiem, kamerę pod drugim - standard, bez udziwnień.

Walka to czysta przyjemność, ze zręcznościowego punktu widzenia. Bez obejmowania mapy z lotu ptaka, z bezpośredniej kamery, wszystko wygląda bardzo widowiskowo. Zapomnijcie o monotonnych ujęciach wymiany ciosów. Tu nasz bohater, jego towarzysze i wrogowie uwijają się, skaczą, wyprowadzają specjalne ataki - jest na co popatrzeć. Nieco gorzej sprawa prezentuje się podczas walki z dużymi przeciwnikami, bardziej nieruchawymi. Na ekranie robi się nieco zbyt statycznie. Widać, że programiści i animatorzy jeszcze nie odrobili wszystkich lekcji u profesora Kratosa i adiunkta Dantego.

Pozorna prostota rozwoju

Inaczej niż w wielu drużynowych cRPG, w Dragon Age II każda postać jest dość unikatowa i rozwija się ja inaczej. W zasadzie wystarczyłoby nawet mniej drzewek "na pysk" i byłoby dobrze, ale... wtedy musielibyśmy zbyt wiele czasu poświecić na przełączaniu się miedzy postaciami. Mistrzowskie skomponowanie drużyny jest w zasadzie niemożliwe przy pierwszym graniu, ale i tak da się z niej zrobić całkiem niezły samograj. Grunt to dokładnie przemyśleć wszelkie zależności miedzy umiejętnościami, biorąc też pod uwagę, że nie zawsze wszystkie postaci będą dostępne, czasem niektóre zostaną narzucone - i trzeba w projekcie uwzględnić wszystkich towarzyszy.

Jeśli rozwój zaplanujemy z uwzględnieniem wszelakich drużynowych "kombosów", po czym sprawnie toto ujmiemy w formie taktyk (najlepiej ze dwie na postać, dla dwóch potencjalnych składów), to spędzony na tym czas nie pójdzie na marne. Potem można po prostu rozkoszować się fabułą Dragon Age II i widowiskową jatką na ekranie, bez rozbijających klimat przerw taktycznych. No i na normalnym poziomie w zasadzie bez konieczności zapisywania gry i wracania do punktów autozapisu, bo nikt nam za bardzo nie podskoczy. Pamiętajmy: ciągłe przechodzenie jednej walki nie dla wszystkich jest kwintesencją pysznej zabawy...

Szkoda, że uproszczeniu uległo również kilka rzeczy, w których nie trzeba było chyba za bardzo grzebać. Wszelkie rzemieślnicze ciągotki pozostaną niezaspokojone, bo całość sprowadzono do poszukiwania źródeł surowców i recept, tudzież płacenia za gotowe przedmioty, jak w sklepie, tyle, że taniej. Oczywiście system tworzenia run z Dragon Age: Początek - przebudzenie był przegięty (kup kilkadziesiąt run najniższego poziomu, kilkadziesiąt kamieni, kilkadziesiąt butelek kwasu do wytrawiania i stopniowo uzyskuj coraz wyższe runy, aż do tych maksymalnie wypasionych), ale tu zaszalano w drugą stronę.

Zupełnie nie przeszkadza za to ograniczenie ingerencji w wygląd naszych towarzyszy i powiązanie używanej broni z klasą postaci. Odpada mnóstwo mikro-zarządzania i lepiej wykorzystuje się całość ekipy w zależności od potrzeby sytuacji. No i wygląd bardzo powiązany jest z daną osobą, daje jej unikatowość. Miało niby nie być odniesień do klasyki cRPG ale... w Planescape: Torment nasi kompani też byli bardzo limitowani jeśli idzie o sprzęt i wygląd, a gra ta jest stawiana za wzór (i często za kontrę dla Dragon Age II). Co do samego Hawke'a: chcesz walczyć jako tarczownik - wybierasz wojownika, łotrzykowi z tarczą nie jest do twarzy. Zawsze przecież można zacząć od nowa inną postacią, rozgałęzień fabularnych jest nieco do zbadania... Jedyne za czym można tęsknić to Mistyczny Wojownik, czyli mag w pancerzu, ale może zostanie dodany jakiś taki towarzysz w ramach DLC?

Silnik po przejściach

Nie ma sensu uciekać od tego tematu: na PlayStation 3 łatwo znaleźć ładniejsze optycznie gry, zwłaszcza wśród ogólnie pojętej akcji i slasherów. Silnik nie jest najmocniejszą stroną Dragon Age II. Na szczęście animacje są płynne, do tego wystarano się o to, by w czasie scenek (i nie tylko) postaci nie stały jak kołki. Efekty specjalne robią wrażenie, a pracy grafików trudno wiele zarzucić - no, może poza ilością projektów (powtarzalne są nie tylko lokacje, ale i modele. Niestety, ktoś totalnie spartolił kodowanie i gra się... zawiesza. Tak, to jeden z tych nielicznych produktów, które potrafią zamrozić PS3. Spore osiągniecie, ale raczej z tych niechlubnych.

Aktorzy spisali się na medal, uwodzi różnorodność akcentów, w tym klasyczna brytyjska flegma w niektórych wypowiedziach Hawke'a - łotrzyka. Zdecydowanie to plus, że bohater opowieści nie dość iż gada, to jeszcze robi to z klasą. Będąc w tym miejscu warto wspomnieć o systemie wyboru odpowiedzi. Ikonki określające nasze intencje okazują się być bardzo przydatne - odpada odgadywanie po kliku słowach, jaki charakter będzie miała cała, długa wypowiedź (mniej ładowania zapisanych stanów gry). Teraz wybieramy, czy chcemy cwaniakować, czy się podlizać - ale już od rozmówcy zależy, co mu bardziej podpasuje...

Na rozdrożu gatunków, czyli podsumowanie

Dragon Age II oferuje świetną, wielowątkową fabułę, ciekawych bohaterów i dynamiczne walki - zacne połączenie. Niestety trochę traci na tym, że twórcom wciąż brak doświadczenia w nowym dla nich gatunku. Dosypywanie nowych wrogów z worka to rzecz, od której już dawno się w slasherach odchodzi, czego chyba w BioWare nie zauważono. Dostawa nowych wrogów powinna być usprawiedliwiona - nagłe pojawienie się na środku placu grupy dziesięciu wojaków to tandeciarstwo. Jeśli nie są magami, demonami czy zabójcami, powinni skądś wbiegać. Desant z góry też wygląda słabo, jeśli brak budynku czy skały z której posiłki mogłyby zeskoczyć...

Przykładem źle zazębiających się elementów ze slashera i z cRPG może być nocna scena w dokach. Grupa łowców niewolników atakuje drużynę - bo trzeba dać graczom więcej walki przed dojściem do celu. W sumie ze dwa tuziny cieciostwa rzuca się na czwórkę sławnych siepaczy, a obok kilku marynarzy grzebie przy skrzynkach i linach. Jak oni się uchowali, czemu owi łowcy niewolników ich nie złapali przed atakiem na drużynę? Czemu nie wieją z tej krwawej łaźni? Co za dużo to nie zdrowo, dodawanie na siłę kolejnych walk to ślepa uliczka...

W sumie jednak Dragon Age II to całkiem udana produkcja. Wciąga niesamowicie i po prostu szkoda, że ewidentnie grafikom i programistom zabrakło czasu, by dorównać rozmachem scenarzystom. Cóż, 16 miesięcy po premierze pierwszej części serii pojawia się druga, z nową mechaniką, a przecież po drodze było sporo dodatków, w tym jeden pełnoprawny. To nie mogło się udać, kodowanie poziomów zajmuje sporo czasu. Szkoda, że świetna fabuła i dynamiczna mechanika nie zostały osadzone w perfekcyjnej oprawie. W efekcie mamy taki pierścionek z pięknym brylantem, ale wykonany z tombaku. Pozostaje nadzieja, że wejście BioWare w slashery da bodziec innym twórcom z gatunku do tworzenia znacznie bogatszych fabuł...

8,0
Tak rozbudowanej fabuły nie miał jeszcze żaden slasher...
Plusy
  • złożona, barwna fabuła
  • dynamiczna rozgrywka
  • liczne sensowne innowacje w mechanice
  • charakterystyczne postacie
  • tematyka religijna, rasowa i polityczna
  • trudne, niejednoznaczne decyzje
  • bohater z rodziną
  • zachęta do ponownego przejścia w inny sposób
  • ta magiczna miodność opowieści...
Minusy
  • kilka niepotrzebnych uproszczeń
  • wielokrotne wykorzystywanie identycznych miejsc
  • skromna gama modeli wrogów
  • zamrożenia konsoli
  • materializacja wrogów na oczach gracza
  • starzejący się wyraźnie silnik
Komentarze
60
Usunięty
Usunięty
22/04/2011 19:35

2 Dragona mam na xboxa i po 4 godzinach grania ni wytrzymałem.Po prostu toporna mechanika,przedpotopowy interfejs.przecietna grafika,backtracking,powtarzalność przeciwników i itemków powodowała że nie dotrwałem do napisów końcowych tym samym odbierając sobie podobno największy plus tej gry czyli fabułe...Innymi słowy dla fanów dragon ag''e 8/10Lecz dla mnie 6/10

marcin-malysza
Gramowicz
31/03/2011 14:34

Grałem i polecam. Co du dużo się rozpisywać, nie każdy polubi to co lubią inni.

Usunięty
Usunięty
22/03/2011 21:58
Dnia 17.03.2011 o 14:06, mef666 napisał:

OMG to ze gra ma fabule to nie znaczy ze jest cRPG a w DA 2 spaprali tragicznie cala mechanike a tak jak w papierowych tak w komputerowych erpegach system czyli mechanika sa rownie wazne jak fabula. Poza tym to co w cRPG od zawsze bylo atutem to mozliwosc wielokrotnego przechodzenia w rozmaity sposob i duzo elementow losowych badz znajdziek ficzerow? A w DA2 nie chce sie grac! Jak sie raz pocisnie gre w te 15 godzin "te infantylne zadania poboczne sa do d..." to juz wystarczy to tak jakby przeleciec dobry komiks i tyle.

Might & Magic? Eye of Beholder? Bard's Tale? Jakoś ciężko mi tam (szczególnie w M&M w które trochę swego czasu grałem) tą losowość, znajdźki itp. wypatrzeć. O ile w M&M 7 jeszcze można było stanąć po jednej z dwóch stron to w 6 czy 8 gra wyglądała zawsze tak samo, co najwyżej inaczej mogła wyglądać drużyna ale tak samo można grać kim innym i z innymi towarzyszami w DA2. Przestańcie ludzie wreszcie równać początków cRPG do BG na litościwego Boga bo samo BG jak świetną grą by nie było pokazuje wyraźnie, że cRPG nigdy nie było tak stabilnym gatunkiem jak wyścigi czy strategie. Tu się cały czas zmienia mnóstwo rzeczy, z czasem nacisk jest kładziony na inne aspekty i cholernie ciężko jest powiedzieć czy jakaś gra to jeszcze cRPG czy już nie

Dnia 17.03.2011 o 14:06, mef666 napisał:

Nie rozumiem jak ta gra moze sie komus podobac no nie zrozumiem.

Patrz a jednak może... ja za to trochę nie rozumiem dlaczego niektórzy tak równo ją mieszają z błotem. Gdyby to jeszcze była kaszanka... żeby naprawdę był bug na bugu z marną grafiką, wielkimi wymaganiami itp. Ale to po prostu przeciętniak na którego zrobienie firma miała za mało czasu i uważam, że te strzelanie jedynek i ogólne gnojenie się grze nie należą. Jak zawsze ludzie sobie rozbuchali nie wiadomo jakie oczekiwania i teraz płaczą.




Trwa Wczytywanie