Killzone 3 - betatest trybu multiplayer

Łukasz Odziewa
2010/11/01 17:30
5
0

Pod koniec października twórcy Killzone, Guerrilla Games, na spółkę z Sony, udostępnili publiczną betę Killzone 3, dzięki której mogliśmy posmakować trybu multiplayer, czy to przez sieć, czy z botami, bo i taka możliwość jest dostępna! Czy trzecia część Killzone jest w stanie przyciągnąć do konsoli naczelnego, redakcyjnego Halo-maniaka? Okazuje się, że jak najbardziej – i bynajmniej nie ma z tym nic wspólnego fakt, że mój Xbox odmówił posłuszeństwa...

Pod koniec października twórcy Killzone, Guerrilla Games, na spółkę z Sony, udostępnili publiczną betę Killzone 3, dzięki której mogliśmy posmakować trybu multiplayer, czy to przez sieć, czy z botami, bo i taka możliwość jest dostępna! Czy trzecia część Killzone jest w stanie przyciągnąć do konsoli naczelnego, redakcyjnego Halo-maniaka? Okazuje się, że jak najbardziej – i bynajmniej nie ma z tym nic wspólnego fakt, że mój Xbox odmówił posłuszeństwa...

Killzone 3 - betatest trybu multiplayer

Reklamowanie serii Killzone jako Halo-killera było nieco na wyrost. Nie chodzi bynajmniej o to, że gra od Guerrilla Games jest gorsza od tytułu Bungie. Jest po prostu zupełnie inna a porównywanie Killzone z Halo, to moim zdaniem jakby porównywać Ferrari z Bentleyem - niby oba to jeżdża, ale to dwie, zupełnie różne bajki. Dlaczego jednak wspominam o tym teraz, przy okazji testu wersji beta Killzone 3? Wbrew pozorom, najnowsza część tej pierwszoosobowej strzelanki ma sporo wspólnego z Halo: Reach. O tym jednak za chwilę.

Co w becie piszczy?

Co w becie piszczy?, Killzone 3 - betatest trybu multiplayer

Do naszej dyspozycji oddanych zostało kilka mapy i trzy tryby rozgrywki. Swoich sił możemy spróbować na trzech diametralnie różniących się od siebie mapach. Pierwsza z nich to Corint Highway, czyli zniszczona autostrada, na której postawić należy na walkę z dystansu i... podziwianie widoków – otwarta przestrzeń z trwającą w tle wielką bitwą naprawdę robi wrażenie. Jeżli jednak nie kręcą Was takie kllimaty, natychmiast możemy przenieść się do raju dla snajperów, czyli Turbine Concourse. Na mapie nie brakuje zarówno otwartych przestrzeni, jak i futurystycznych zabudowań, które stanowią idealną miejscówkę dla wszelkiej maści camperów, czekających tylko aż ktoś pojawi się na otwartym terenie. Została ona również przystosowana do przetestowania nowości w serii – jetpacków, które wypadają wyśmienicie. O nich jednak w dalszej części tekstu. Ostatnią z dostępnych map jest moja ulubiona i robiąca największe wrażenie zamarznięta tama. Frozen Dam, bo o niej mowa, powoduje opad szczeny już przy pierwszym uruchomieniu. Ogromna tama, do tego piękny widok na rozszalałe morze i walki w zwarciu to jest to co tygryski lubią najbardziej. Z wszystkich dostępnych w becie map to właśnie na tej zmagania są najbardziej dynamiczne i według mnie najciekawsze.

byłyby jednak same mapy, bez ciekawych i wciągających trybów rozgrywki. Tutaj niestety autorzy nie popisali się i dostaliśmy standard. Wprawdzie jeśli chodzi o serię Killzone to pojawiły się nowości w postaci na przykład trybu Operations, w którym ISA musi odbić z rąk Helghastów określone punkty na mapie, przy okazji wykonując różnorakie zadania, ale to wszystko widzieliśmy już choćby przy okazji Battlefield: Bad Company 2. Możemy także zmierzyć się w zespołowym deathmatchu, tutaj nazwanym Guerrilla Warfare. To jednak nie koniec atrakcji, bo ostatni z trybów Warzone to połączenie różnych możliwości zabawy z poprzedniej części Killzone. Jeżeli mówią Wam coś nazwy Zamach, czy Odszukaj i zniszcz to właśnie z Warzone będziecie bawili się najlepiej. Co ciekawe, jest to jedyny tryb, który możemy wybrać na każdej z dostępnych w becie map. Pozostałe dwa są przypisane do konkretnych miejscówek i na przykład w zespołową eliminację przeciwników pobawimy się wyłącznie na zamarzniętej tamie.

To mi się podoba...

To mi się podoba..., Killzone 3 - betatest trybu multiplayer

Na pierwszy rzut oka, szczególnie podczas oglądania screenshotów, można odnieść wrażenie, że Killzone 3 niewiele różni się od drugiej części serii od Guerrilla. Wszystkie moje wątpliwości co do jakości oprawy graficznej (mimo tego, że już dwójka wyglądała przecież fenomenalnie) rozwiane zostały już podczas pierwszego uruchomienia wersji beta. To co udało się osiągnąć osobom odpowiedzialnym za Killzone przechodzi najśmielsze oczekiwania, a oprawę graficzną ciężko opisać słowami innymi niż fantastyczna, fenomenalna, czy rewelacyjna. Wprawdzie nie udało się uniknąć drobnych wpadek, takich jak choćby przenikanie obiektów, ale należy pamiętać, że mamy do czynienia z wersją testową i tego typu kwiatki z pewnością zostaną poprawione do premiery gry. Takie drobne niedociągnięcia pozostają jednak praktycznie niezauważalne dzięki efektom, jakie widzimy na ekranie telewizora.

Wystarczy uruchomić mapę Frozen Dam i zobaczyć bijący po oczach śnieg, który sprawia tak relistyczne wrażenie, że przy konsoli trzeba niemalże siedzieć w czapce i szaliku. Nie myślcie jednak, że pozostałe mapy odstają pod względem oprawy graficznej czy klimatu. Na każdej z nich wystarczy rzucić granat by zobaczyć sypiący się tynk, czy kawałki śniegu. Nie bez znaczenia jest również obecność otwartych przestrzeni, na których brak narzekano przy okazji premiery drugiej części Killzone. Wspomniana już wcześniej bitwa na Corint Highway, rozszalałe morze w przypadku Frozen Dam, czy piękna Turbina na Turbine Concourse to nie wszystko. Świetnie prezentują się także obecne na mapach zabudowania Helghastów i zastosowane efekty, które sprawiają, że mamy do czynienia z prawdziwą, brudną wojną – ten argument powinien przemówić szczególnie do złośliwców od „laserków blasterków” w Halo.

GramTV przedstawia:

Nie inaczej ma się sprawa z samą animacją postaci, która również wypada niesamowicie dobrze. Jeśli przyzwyczailiście się do specyficznego ciężaru naszego bohatera w Killzone 2 to tutaj nie czeka na Was wiele niespodzianek. Mimo iż postacią steruje się nieco łatwiej to jednak feeling pozostał praktycznie taki sam. Wystarczy wykonać kilka szybszych ruchów, czy po prostu skoczyć gdzieś, by od razu przekonać się, że żołnierz w pełnym uzbrojeniu i z giwerą w dłoniach nie waży 50 kilogramów. Co ciekawe, nie jesteśmy jednak skazani jedynie na pracę własnych wirtualnych nóg. Do naszej dyspozycji oddane zostały dwa nowe wspomagacze w postaci jetpacków i mechów. Zabawa z obiema formami wsparcia jest wyśmienita.

W przypadku tych pierwszych sprawdzi się przede wszystkim mapa Turbine Concourse, o czym wspominałem już wcześniej. Nie dość, że znajdziemy na niej masę półek i przesmyków, do których dostać można się jedynie za pomocą latających plecaków, to uruchomienie samej turbiny (no mapa nie bez powodu nazywa się tak a nie inaczej) powoduje czasowe ich unieruchomienie – bomba! W przypadku zabawy z mechami, najlepiej sprawdzi się Corint Highway. Walki dwóch stron, podczas których piechotę wspomaga ostrzał z wielkich robotów są naprawdę emocjonujące i wciągające. Wprawdzie same roboty są raczej powolne i mało sterowne, ale skutecznie kamuflują te wady ogromną siłą rażenia. By jednak nie było zbyt prosto i gracz zasiadający za sterami mecha nie był nieśmietelny, gra została całkiem nieźle zbalansowana – wystarczy w stronę takiego „cwaniaczka” posłać kilka rakiet, by skutecznie ostudzić jego chęć zdominowania starć.

To nie koniec nowości, które pojawiły się w Killzone 3. Ciekawie rozwiązany został system wyboru klasy postaci, którą chcemy grać. O ile w dwójce trzeba było osiągnąć odpowiedni poziom, by móc zagrać kolejną postacią, tak teraz wszystkie klasy odblokowane są od razu, z tym że levelować możemy ich umiejętności. Każdy z dostępnych perków posiada trzy poziomy wtajemniczenia, które odblokowujemy zdobywając kolejne punkty doświadczenia. Co ciekawe, te są teraz przyznawane w bardziej rozsądny sposób i wyświetlane od razu na ekranie podczas gry. Za zabicie przeciwnika przykładowo dostajemy 100 punktów, ale za pomoc koledze z drużyny dostaniemy już ich tylko 25. Taki system jest uczciwy i premiuje najlepszych graczy w drużynie. Na koniec meczu oczywiście wyświetlana jest plansza pokazująca ile punktów zdobyliśmy i jakie zadania udało nam się wykonać. Wtedy również są przyznawane dodatkowe punkty doświadczenia, które możemy otrzymać na przykład za największą liczbę fragów w danym meczu. Za punkty zdobywamy oczywiście kolejne rangi naszej postaci oraz odblokowujemy wyższe poziomy perków.

A to mi się wcale nie podoba...

A to mi się wcale nie podoba..., Killzone 3 - betatest trybu multiplayer

Wspominałem już o pewnych niedociągnięciach w oprawie graficznej, jak momentami słaba detekcja kolizji i przenikające przez siebie obiekty. Nie zachwyca także długość loadingów. Po dość długiej instalacji samej gry i odpowiednich patchy chcielibyśmy się rzucić w wir zmagań wojennych, ale musimy odczekać swoje, aż gra się po prostu załaduje. Słabo wypada także łączenie się z innymi graczami. Przy pierwszym uruchomieniu bety Killzone 3 byłem zmuszony do zabawy z botami, bo po prostu nie byłem w stanie się połączyć z żadną grą, mimo że na parametry swojego łącza internetowego nigdy narzekać nie mogłem. Trzeba jednak pamiętać, że są to wszystko wpadki, które przy okazji testów bety można wybaczyć. Nie można jednak o nich nie wspomnieć, licząc oczywiście na poprawę wszystkich tego typu błędów w pełnej wersji gry. Szkoda również, że beta nie obsługuje kontrolowania ruchów naszego bohatera za pomocą PlayStation Move.

Chcę to już, teraz, natychmiast!

Chcę to już, teraz, natychmiast!, Killzone 3 - betatest trybu multiplayer

Już Killzone 2 pokazywało, że spece z Guerrilla Games wiedzą jak przyciągnąć przed ekrany telewizorów rzeszę graczy. Killzone 3 jest jeszcze lepszy od swojej poprzedniczki i mimo iż zachwyca przede wszystkim niesamowicie ładną oprawą graficzną to i pod względem samej rozgrywki nie ma absolutnie się czego wstydzić. Zaimplementowane nowości sprawiają, że Killzone 3 powinno zadowolić wszystkich fanów dwójki, jednocześnie serwując nam podmuch świeżości.

Na początku wspomniałem, że nowy Killzone ma sporo wspólnego z Halo: Reach. Nie miałem na myśli jetpacków, otwartych terenów, czy innych elementów stricte gameplayowych. Chodzi o to, że gra może niestety nie trafić do osób, którym nie podobała się poprzednia część serii. Podobnie jak Halo Reach jest starym dobrym Halo, tak Killzone 3 to stare dobre Killzone 2 z garścią nowości i usprawnień. Dla fanów jest to pozycja obowiązkowa, natomiast ci nieprzekonani do uniwersum powinni moim zdaniem poczekać na pojawienie się w PlayStation Store dema gry, by wtedy podjąć decyzję. Ja po tytuł od Guerrilla Games sięgnę na pewno z przyjemnością. Powiem więcej – chcę by był już luty, a Killzone 3 czekało na mnie na sklepowej półce, tuż obok, miejmy nadzieję, Gran Turismo 5...

Komentarze
5
Usunięty
Usunięty
08/01/2011 19:00

Mam xboksa więc nie wiem czy multiplayer killzona 3 będzie dobry ale jestem pewien że będzie lepszy od multiplayera halo reach i halo 3 bo każdy multiplayer jest lepszy od multiplayera halo,nie to ze nie lubie halo bo singiel wszystkich częscl halo jest świetny ale multi tych gier to pozbawiona klimatu halo bieganina plastikowych ludzików nie wiem czemu jest tak popularny.

Usunięty
Usunięty
07/01/2011 15:07

Dzieki Lucek, to wszystko co chcialem wiedziec- Kz3 biore na 100%;

Usunięty
Usunięty
02/11/2010 08:08

Szczególnie mnie 3 część nie kręci. Jednak pójdę za tłumem i wybiorę nowego CODa, wole luzniejszą rozgrywkę, niż taktyczne, trudne i powolne organizowanie gry.




Trwa Wczytywanie