Star Wars: The Force Unleashed II - recenzja

Rafał Dziduch
2010/10/31 18:55

Na Star Wars: The Force Unleashed II czekali wszyscy wielbiciele uniwersum wykreowanego przez George’a Waltona Lucasa Jr, ciekawi co takiego zaserwują twórcy w kwestii przygód Starkillera. My już wiemy, co zaserwowali i powiemy Wam, czy warto było czekać.

Na Star Wars: The Force Unleashed II czekali wszyscy wielbiciele uniwersum wykreowanego przez George’a Waltona Lucasa Jr, ciekawi co takiego zaserwują twórcy w kwestii przygód Starkillera. My już wiemy, co zaserwowali i powiemy Wam, czy warto było czekać.

Star Wars: The Force Unleashed II - recenzja

Star Wars: The Force Unleashed II to kontynuacja bardzo udanej gry autorstwa Krome Studios, wydanej w 2008 roku . W Star Wars: The Force Unleashed poznawaliśmy historię tajnego ucznia Dartha Vadera, niejakiego Starkillera. Choć pod względem fabularnym tamta produkcja zdawała się być zakończona, scenarzyści znaleźli sposób, by ponownie dać bohaterom pretekst do działania. Niestety, przy okazji drugiej części wydawca, a więc LucasArts zdecydował się zmienić producenta. Zostało nim studio Aspyr Media, Inc. i dzięki nim właśnie ponownie wskakujemy w buty Starkillera i łapiemy w ręce jego świetlne miecze. Zasadnicze pytanie brzmi jednak: czy warto było czekać na tę dogrywkę?

Zanim przejdziemy do omawiania szczegółów, najlepiej będzie z miejsca wypunktować największą zaletę i wadę gry. Ta pierwsza to z pewnością filmowy klimat, który świetnie oddano w licznych przerywnikach (inna sprawa, że były z nimi pewne problemy, o czym za chwilę). Bez nadmiernej przesady można powiedzieć, że Star Wars: The Force Unleashed II świetnie się ogląda (tak, właśnie ogląda) i w pewnym sensie można zaryzykować twierdzenie, że powstało coś na miarę kinowej gwiezdnej sagi. Stworzony materiał filmowy jest dynamiczny, pełen spektakularnych walk, pojedynków i wybuchów. Ba! Bronią się nawet dialogi, choć sama fabuła nie jest jakoś nadmiernie rozbudowana, czy skomplikowana. Mimo to jednak niektóre sceny na długo pozostają w pamięci.

Powiedzieliśmy zatem o największej zalecie Star Wars: The Force Unleashed II– pora na wadę. Jest wręcz niewiarygodne, że twórcy gry stworzyli – na płaszczyźnie rozgrywki – kontynuację tak schematyczną, powtarzalną i na dłuższą metę monotonną. Największą bolączką Star Wars: The Force Unleashed II jest bowiem właśnie monotonia. Dość powiedzieć, że gdyby nie wspomniane przerywniki, dla których chce się grę ukończyć, dość szybko możnaby ją cisnąć w kąt, zabierając się za jakiś konkurencyjny, fajniejszy produkt.

Star Wars: The Force Unleashed II jest przykładem sequela, który bezlitośnie żeruje na pomysłach pierwszej części i nie wprowadza praktycznie żadnych istotnych nowych rozwiązań. Oczywiście usprawnienia się pojawiają i o nich napiszemy, ale mają one charakter marginalny. Nie rzutują na grywalność, która po dwóch godzinach spada na łeb na szyję. A teraz pora na szczegóły.

Klon, kopia, tandeta

Klon, kopia, tandeta, Star Wars: The Force Unleashed II - recenzja

Scenarzyści Star Wars: The Force Unleashed II nie chcieli być zbyt oryginalni. W końcu mieliśmy już liczne filmy chociażby, w których po śmierci bohatera, spotykamy jego klona. I tu właśnie tak jest. Jak informuje nas sam lord Vader, Starkiller jest klonem. Zresztą wcale nie pierwszym. Co stało się z poprzednimi? Zostali zgładzeni, bo nie przeszli w całości na Ciemną Stronę Mocy. A ponieważ nasz podopieczny jest w tym względzie bardzo podobny do swoich poprzedników, jego też czeka śmierć. Dlatego postanawia uciec od złego lorda. W ten sposób, od ucieczki z ośrodka klonowania Timira na Kamino, zawiązuje się akcja. Pchnie nas ona potem m.in. na Dagobah, do miasta Tarko-se, na pokład okrętu Zbawienie, zwiedzimy też siłą rzeczy nieco samego Kamino. Stopniowo wątek fabularny koncentruje się na poszukiwaniach Juno, oraz na pomocy, której Starkiller udziela generałowi Kota. Na tym w zasadzie koniec. Tak jak zostało powiedziane we wstępie, filmiki które prezentują fabułę, są rewelacyjne, ale sama historia nie jest niczym nadzwyczajnym. To raczej letnia, niż gorąca opowieść.

Skoro Starkiller jest klonem, nie ma na początku dostępu do wszystkich arkanów mocy. Choć z drugiej strony szybko się ich uczy i z nowych umiejętności będziemy korzystać dość szybko. Co w zestawie? Znane już z pierwszej części: pchnięcie mocą, chwyt mocy, błyskawica mocy, odepchnięcie mocą, rzut mieczami oraz wyczucie mocy. Jakaś nowość? Tak – jedna: opanowanie umysłu. To sztuczka całkiem fajna. Pozwala „wmówić” przeciwnikom coś, co nie ma pokrycia w rzeczywistości. W efekcie reagują oni np. samobójczym skokiem w otchłań lub zaatakowaniem sojuszników. Każdą z mocy w Star Wars: The Force Unleashed II można rozwijać na trzech dostępnych poziomach dzięki zdobytym punktom mocy. Te pozostają po pokonanych wrogach lub elementach otoczenia, jeśli dysponujemy specjalnym kolorem miecza świetlnego.

Punkty można rozdysponować wedle potrzeb. Oczywiście działa to standardowo, a więc najlepsze rozwinięcia mocy kosztują odpowiednio drożej. W przypadku wspomnianego opanowania umysłu różnorodność oznacza zaledwie tyle, że na najniższym poziomie dostajemy się do umysłu jednego nieszczęśnika, na średnim do dwóch, a na najwyższym do trzech. Powiedzcie sami – czy projektanci Star Wars: The Force Unleashed II mocno się wysilili? Kolejna nowość to wspominane w zapowiedziach kolory mieczy świetlnych. Można je zmieniać, dzięki znalezionym kryształom. Po co? Dają różne bonusy. Jeden dodatkowe punkty Mocy, inny zwiększa poziom energii, kolejny zdrówka i takie tam. W sumie w całej grze zmieniłem je może dwa razy. Mało przydatna funkcja, która nie ma większego przełożenia na rozgrywkę.

Cały gameplay to oczywiście maksymalna rzeźnia wszelkiego rodzaju przeciwników znanych z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Biegniemy zatem przed siebie, zawsze jedną, z góry narzuconą ścieżką i machamy żelastwem ile wlezie, dokładnie tak, jak czyniliśmy to w "jedynce". Od czasu do czasu użyjemy mocy na jakiejś platformie, windzie, bliżej nie określonym urządzeniu, bezpieczniku i takich drobiazgach. Problem w tym, że momenty w których nie rozwalamy właśnie wrogów są w Star Wars: The Force Unleashed II piekielnie nudne. To one właśnie powodują owe dłużyzny, o których wspomnieliśmy na początku.

GramTV przedstawia:

Projekty poziomów? Jakie projekty?

Projekty poziomów? Jakie projekty?, Star Wars: The Force Unleashed II - recenzja

Problem w tym, że choć cała otoczka gry jest bardzo ładna, w gruncie rzeczy nasza krajoznawcza wycieczka sprowadza się do eksploracji bardzo podobnych i pustych w większości korytarzy. Czy będzie to statek, czy miasto, czy jakieś szyby, sterownie ... doprawdy nie ma to znaczenia. Schemat jest prosty: dwa, trzy albo cztery korytarze, w których nic się nie dzieje, a potem arena (pomieszczenie), gdzie czekają przeciwnicy. Zabić ich i znowu do przodu. Wybaczcie, ale od kontynuacji dość ważnej gry w uniwersum Gwiezdnych Wojen spodziewałbym się czegoś lepszego.

Odrobinę lepiej wypadły same walki, choć na tle doskonałych tytułów jak God of War też bledną. Widać też jak na dłoni, że autorzy Star Wars: The Force Unleashed II starali się wykorzystywać podpatrzone u konkurencji rozwiązania. Czym to się objawia? Efektownymi, ale tylko pod względem wizualnym, sekwencjami QTE. Owszem QTE są, ale albo bardzo krótkie, albo banalne. Nie stanowią więc większego wyzwania, bo wcisnąć trzeba raptem dwa, trzy klawisze. Z kolei są też takie, w których np. nasz bohater leci niczym Superman, a my musimy wciskać bezustannie przycisk myszki albo spację. No cóż. Poziom finezji równy zero... A walki z bossami – zapytacie? Jakie walki! Są w sumie trzy i bez przesady można powiedzieć, że ta finałowa, jest najnudniejszą walką z bossem w całej historii gier komputerowych. Dziwię się zresztą, że taki poziom wykonania przeszedł przez finalne testy! To dramat i totalna nuda, która nie ma nic wspólnego z przyjemnością.

Jak widać do tej pory było raczej gorzko, bo też i na takie słowa Star Wars: The Force Unleashed II zasługuje. Oczekiwaliśmy bowiem czegoś więcej, niż tylko średniego kopiowania rozwiązań, które zostały podpatrzone u konkurencji. Gra wydana przez LucasArts broni się natomiast jeśli chodzi o grafikę. Pomijając oczywiście sterylność wielu miejsc, gdy trafimy już w środek akcji, dzieje się sporo. A to pada deszcz, a to coś wybucha, a to przeciwnicy szyją do nas z blasterów – jest całkiem nieźle. Nie zapomnijmy także o efektownych ewolucjach, w których Starkiller wywija mieczami. Gdy rozwiniemy tę umiejętność, wszelkie obroty, przyłożenia, uderzenia z wyskoku, czy finiszery w zwolnionym tempie wyglądają olśniewająco.

Ciężko mi się odnieść do wymagań minimalny, bo moja maszyna sporo je przekracza, ale wszystkie technikalia działały jak w zegarku. Nie było zaciachów, spowolnień, żadnych niespodziewanych zwiechów. Jedyny wyjątek to filmy, które... czasami nie odtwarzały się. Zamiast tego oglądałem gustowny, czarny ekran. Oczywiście pewnie jest to wina niezbyt świeżych Windowsów, na których dużo jest już zainstalowane, ale muszę o tym wspomnieć. Dlaczego? Otóż pierwsza część gry miała dokładnie tę samą przypadłość. Rzecz jasna w takim wypadku pomaga przeinstalowanie DX-a, co też uczyniłem, ale jednak trochę to dziwne. W innych grach nigdy nie zauważyłem podobnego problemu, widocznie Star Wars: The Force Unleashed II jest nadzwyczaj wrażliwy.

Takiego Starkillera nie chcemy!

Takiego Starkillera nie chcemy!, Star Wars: The Force Unleashed II - recenzja

Co dodatkowo otrzymujemy w pakiecie? Gra nie zawiera niestety multi, ale za to oprócz kampanii jest jeszcze zestaw dziesięciu wyzwań, które odblokowują się w trakcie zabawy. Dla przykładu, w jednym walczymy o jak najdłuższe przetrwanie broniąc się przed nadlatującymi pociskami, w innym musimy znaleźć najszybszy sposób dotarcia do celu, w jeszcze innym naszym zadaniem jest nie dopuścić żołnierzy Imperium do dotarcia do celu. W sumie wyzwania przedłużają zabawę o jakąś godzinkę, dwie. Niby można próbować wykręcać w nich rekordy, ale nie są na tyle frapujące, żeby wracać do nich przez dłuższy czas. A skoro poruszyliśmy już kwestię czasu, wypada powiedzieć, na ile starczy kampania w Star Wars: The Force Unleashed II.

Niestety, tu też czuję się rozczarowany. Wprawdzie nie jest to poziom z ostatniego Medal of Honor, ale bardzo blisko przygodom Starkillera do tamtego wyczynu. Co to się nam porobiło? Gry trwające nieco dłużej niż dwa rzetelne seanse kinowe... Cała zabawa wydłuża się wprawdzie w kilku miejscach, w których trzeba wykazać się kocią zręcznością, co oznacza, że przechodzimy te same partie ponownie. Ale to przecież nie jest zaleta. W sumie więc Star Wars: The Force Unleashed II to przeogromne rozczarowanie. Produkt, którego niestety nie możemy polecić ani fanom uniwersum, ani tym bardziej graczom, którzy szukają po prostu dobrej gry akcji. To zaledwie średniak, a do tego nudnawy i zaskakująco krótki.

Redakcja gram.pl do grania wykorzystuje nowe modele peryferii firmy Logitech: mysz Wireless Gaming Mouse G700, klawiaturę Gaming Keyboard G510 i słuchawki Wireless Gaming Headset G930. Więcej informacji w naszej sekcji poświęconej sprzętowi firmy Logitech.

6,0
Gra poprawna, ale pozbawiona wszystkiego, za co kochamy wielkie hity. Do tego krótka i nudna.
Plusy
  • filmiki, grafika do zniesienia, dźwięk, na siłę - walki
Minusy
  • zaskakująco krótka, schematyczna i powtarzalna, kiepski scenariusz, pomysły na lokacje, żenujące QTE, zaledwie trzech bossów w całej grze
Komentarze
60
Usunięty
Usunięty
09/11/2010 11:43

Gorsza jest z

Spoiler

Vaderem, jeszcze dłuższa, bardzo monotonna i męcząca, a fragment z wciskaniem Q przez minutę to porażka

. Niemniej jednak gra jest bardzo przyzwoicie zrobiona, a co do poziomu trudności to się zgodzę. Żeby nie było - grałem na łatwym, nie żebym narzekał, zresztą wybrałem ten poziom specjalnie, bo jednak mój laptop nie do końca wyrabia przy tej grze.

Usunięty
Usunięty
09/11/2010 09:12

Dziwią mnie wasze komentarze typu - rozrzucam wszystkich, wbijam sie w nich jak w masło, strasznie łatwi przeciwnicy, łatwizna. Jeśli gracie na easy to tak jest, a polecam zagrać na hard modzie to można się troszke spocić przy tej grze. Ogólnie jestem gdzieś w ponad połowie gry i ogólnie jestem zadowolony. Nie grałem w pierwszą część ale ta mi się bardzo podoba. Bardzo ładna grafika, kombinacje ciosów, rzucanie przedmiotami, odpychanie, wybuchy, po prostu genialne :)) ! Jedyne co mi się nie podobało to strasznie długa i nudna walka z pierwszym bossem, tym takim olbrzymem na arenie. Myślałem że usne... ogólnie daję ocene 8/10 i polecam :>

Usunięty
Usunięty
08/11/2010 20:50

Zaskakująco wysoka ocena - 6.




Trwa Wczytywanie