Scott Pilgrim vs. The World: The Game - recenzja

Piotr Wojtania
2010/09/09 18:00
0
0

Nasz podręczny Chowaniec postanowił powrócić ostatnio do klimatu lat szczenięcych. Efekt? Ta oto recenzja klasycznej, choć zupełnie nowej gry beat ’em up Scott Pilgrim vs. The World: The Game.

Nasz podręczny Chowaniec postanowił powrócić ostatnio do klimatu lat szczenięcych. Efekt? Ta oto recenzja klasycznej, choć zupełnie nowej gry beat ’em up Scott Pilgrim vs. The World: The Game.

Scott Pilgrim vs. The World: The Game - recenzja

Scott Pilgrim to postać z popularnego głównie w Stanach komiksu, który właśnie doczekał się ekranizacji. Wraz z premierą filmu firma Ubisoft wypuściła na PlayStation Network (a od 25 sierpnia także na Xbox Live) grę o przygodach Scotta. Grę przez duże “G”.

Fabuła gry jest oparta na wydarzeniach znanych z komiksu/filmu, choć raczej w ogólnym zarysie, niż w szczegółach. Scott Pilgrim to 23-letni obibok, bohater i gitarzysta zespołu muzycznego. Pewnego dnia zakochuje się w Ramonie Flowers, ale żeby móc się z nią spotykać musi pokonać jej siedmiu Złych Byłych, z których każdy dysponuje super-mocami.

Upraszczając można powiedzieć, że Scott Pilgrim vs. The World: The Game to klasyczna chodzona bijatyka w stylu Double Dragon, Final Fight lub River City Ransom. Sterujemy bohaterem idąc cały czas w prawo (na niektórych poziomach w lewo, lub raz w jedną, raz w drugą stronę) i walczymy z kolejnymi falami przeciwników, a na końcu poziomu czeka nas pojedynek z bossem - jednym ze wspomnianych super-eks-chłopaków.

Do dyspozycji mamy dwa ciosy - lekki i mocny oraz skok, blok i super-atak. Ciosy można łączyć w kombinacje, a wraz z postępami w rozgrywce odkrywane są nowe rodzaje ataków. Super-atak wykorzystuje punkty odwagi (Gut Points), które wykorzystywane są też do wezwania na pomoc przyjaciółki Scotta, która atakuje wszystkich przeciwników znajdujących się na ekranie. Przydają się też, gdy wyczerpią się punkty życia. Jeśli zostały w zapasie jakieś GP, to bohater dostanie jeszcze jedną szansę i wstanie na nogi.

Wspomniane punkty to tylko jedna z kilku statystyk opisujących sterowaną przez gracza postać. Każdą z czterech postaci do wyboru opisują cztery cechy. Obrona decyduje o ilości przyjmowanych obrażeń i ilości punktów życia. Siła to wielkość zadawanych obrażeń i szansa na ciosy krytyczne. Siła woli odpowiada za ilość punktów odwagi i siłę ataku specjalnego. Szybkość to po prostu szybkość, zarówno zadawania ciosów jak i poruszania się. Oczywiście obecność cech byłaby bezcelowa gdyby nie dało się ich ulepszać. Tutaj wchodzą do gry elementy, które czynią ze Scotta Pilgrima coś więcej niż tylko chodzoną nawalankę.

Z każdego pokonanego przeciwnika wypadają monety, które można wydać w napotykanych podczas gry sklepach. Rzeczy, które możemy kupić jest sporo, ale można je podzielić na trzy główne rodzaje. Przekąski są zabierane na wynos i częściowo odnawiają zdrowie oraz punkty odwagi w razie nokautu. Pełne posiłki natychmiastowo odnawiają większe ilości HP i GP, a dodatkowo dodają punkty doświadczenia.

GramTV przedstawia:

Ostatnia grupa to akcesoria, np. książki, albumy muzyczne lub ubrania, które dodają doświadczenia oraz zwiększają wybrane cechy. Doświadczenie dostajemy za zadawane przeciwnikom obrażenia. Po zebraniu odpowiedniej ilości punktów doświadczenia postać, wskakuje na następny poziom. Powoduje to natychmiastowe uzupełnienie zdrowia i odwagi oraz odblokowanie nowego ataku. Wszystko to dodaje głębi do pozornie prostackiej rozgrywki.

Warto też wspomnieć o trybie dla wielu graczy, w którym mogą się wspólnie bawić aż cztery osoby jednocześnie. Co prawda tylko lokalnie, ale to niewielka wada - przy takiej grze przyjemniej jest mieć współgracza obok siebie. Każda z postaci nieco różni się jeśli chodzi o ataki i każda zdobywa doświadczenie i pieniądze indywidualnie. Podczas rozgrywki gracze mogą używać wspólnych ataków, pożyczać sobie fundusze na zakupy lub cucić znokautowanych towarzyszy. Można też użyć mniej czystej zagrywki i podkraść koledze nieco zdrowia. Tryb multiplayer świetnie sprawdza się jako party game.

Choć grywalność jest bardzo wysoka, Scott Pilgrim vs. The World: The Game bardziej zwraca uwagę czymś innym - oprawą graficzną i dźwiękową. Osobom pamiętającym C64, SNES-a czy Amigę łza zakręci się w oku, a i młodsi gracze będą pod wrażeniem. Ostatnio pokazało się wiele produkcji retro wydanych na nowo, ale Scott Pilgrim vs. The World: The Game nie jest konwersją, a grą od podstaw stworzoną na konsole ery HD. Dzięki temu po jej uruchomieniu nie jesteśmy atakowani brzydkim, rozmazanym, przeskalowanym obrazem w niskiej rozdzielczości. Zamiast tego naszym oczom ukazują się piękne, wyraźne, ostre jak żyleta, wielkie kwadratowe piksele.

Może zabrzmi to absurdalnie, ale robi to naprawdę świetnie wrażenie. Dzięki stylowi retro grafika wygląda naprawdę świeżo w zalewie napakowanych efektami trójwymiarowych produkcji. Projekt graficzny gry oparty jest na komiksie, dzięki czemu wygląda ona bardzo kreskówkowo. Jest kolorowo, tła są pełne szczegółów, a postaci ładnie animowane. Każdy poziom ma swój własny unikalny styl. Zaśnieżone ulice Toronto, plan filmowy pełen postaci w gumowych kostiumach potworów czy sala koncertowa pełna fanek - każdy poziom wygląda unikalnie i ma swoje charakterystyczne elementy rozgrywki.

Do tego na każdym kroku czuć fascynację autora komiksu grami, zwłaszcza z epoki 8 i 16 bitów, ale i współczesnych. Są nawiązania do Mario, Guitar Hero i innych tytułów. W niektórych miejscach zdarzają się nawet charakterystyczne dla starych komputerów błędy graficzne - widoczne przekłamania w postaci dziwnych znaczków i liter w miejscach gdzie nie powinno ich być. W pierwszym momencie pomyślałem nawet, że to prawdziwy błąd gry. Muzyka pięknie uzupełnia graficzną wyjątkowość gry. Podczas zabawy przygrywają nam klasyczne dźwięki MIDI przypominające najlepsze dokonania twórców demek scenowych.

Scott Pilgrim vs. The World: The Game to rewelacyjna gra zarówno w kwestii oprawy jak i grywalności. Urzeka swoim klimatem, przywiązaniem autorów do klasycznych tytułów. Jest nie tylko zbijaniem kasy na popularnym tytule, ale też pięknym hołdem złożonym dawno minionej epoce 8 i 16 bitów. Spodoba się nie tylko starszym graczom, pamiętającym klasyczne dwuwymiarowe mordobicia, ale i młodszym, którzy dzięki temu tytułowi mogą poczuć dawną (a teraz jak widać i obecną) magię gier.

8,5
Odświeżająca retro-produkcja. Świetna gra.
Plusy
  • rewelacyjna retro-oprawa
  • wysoka grywalność
  • fajny tryb wieloosobowy
Minusy
  • poważnych brak
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!