Przejażdżka mechem to motyw znany z pojedynczych misji wielu strzelanin pierwszoosobowych. Teraz taką gratkę otrzymamy w pełnym wymiarze - we Front Mission Evolved. Tylko czy aby nie jest to zbyt statyczne i monotonne?
Warto mieć na uwadze, że roboty bojowe dysponują nie tylko ciężką artylerią, ale także dodatkami, jak choćby jet-packiem. Dzięki niemu możemy wzbić się w powietrze, podskoczyć na wyższy poziom, a nawet usadowić się na dachu budynku czy kontenera. Niewątpliwą zaletą jest możliwość niemal równoczesnego wykorzystania rozmaitych dobrodziejstw, które akurat mamy na podorędziu. Dzięki temu rozgrywka we Front Mission Evolved stwarza pozory nabierania tempa, którego często jednak brakuje (o czym szerzej za moment).
Wcześniej zapowiadaliśmy oddzielenie przeszłości grubą krechą, ale tak się nie da. Wiedzą o tym nawet sami twórcy, którzy całkowicie nie odcinają się od bogatego dziedzictwa serii Front Mission. A przynajmniej mówią, że się nie odcinają. - Zaprojektowaliśmy ten tytuł jako grę akcji, ale użytkownicy otrzymają szansę, by użyć strategii - mówi w jednym z wywiadów Jeremy Lee, dyrektor produkcji w Double Helix Games. - Możesz wysadzać ramiona, nogi, niszczyć mechy przeciwnika w rozmaity sposób. Poza tym masz jeszcze członków zespołu. Współtworzycie zespół, a jego członkowie nie są jedynie trutniami, którzy bezmyślnie za Tobą podążają. To bohaterowie, których rozwój fabuły również dosięga. Dodają oni do rozgrywki element strategii, ponieważ wykorzystują swoje techniki, by wspomóc Cię na polu bitwy. Nie możesz jednak wydawać im żadnych komend - dodaje.
Miłośnicy Front Mission w oryginalnym wydaniu po przeczytaniu powyższej wypowiedzi zapewne popukają się jedynie w głowę, niemniej rozprawianie się z wrogiem na różne sposoby to dobry patent. Powinien urozmaicić rozgrywkę we Front Mission Evolved, która - niestety - na dotychczas zaprezentowanych materiałach filmowych przedstawia się dość monotonnie. Nie bez znaczenia jest tu niespieszne tempo, z jakim mechy poruszają się po planszach. Starcia z kroczącymi składami broni wroga nie budzą takich emocji, jak można byłoby sobie tego życzyć. Zazwyczaj są po prostu statyczną naparzanką, w której liczy się umiejętność szybkiego wykorzystania jak najcięższej gatunkowo broni, wspieranej przez nieco lżejszy, ale koniecznie celny, ostrzał. Strzępki dynamiki, oferowane przy szybkim przemieszczaniu mecha w dowolnie wybranym kierunku czy po użyciu jet-packa to trochę za mało, by zauważalne były skoki adrenaliny.
Optymistycznego podejścia do Front Mission Evolved nie ułatwia również nie najpiękniejsza szata graficzna. Poziomy są ubogie w szczegóły, efekty wybuchów prezentują się jakoś tak niemrawo, a główni bohaterowie spektaklu nie budzą mimo wszystko należnego im respektu. Jeszcze gorzej gra wygląda w misjach pieszych. Wnętrza, podobnie jak otwarte przestrzenie, potraktowano jakby po macoszemu. Animacja jest sztywna jak stalowe działko mecha. Biegający po planszy przeciwnicy wyglądają komicznie, nienaturalnie zachowują się również w momencie, gdy otrzymują kulkę.
Dotychczas upublicznione materiały na temat Front Mission Evolved nie przekonują do tej gry. Nie można wykluczyć jednak opcji, że produkcja Double Helix Games okaże się dużo lepsza, gdy poczujemy moc mecha we własnych klawiaturach i myszach, czy padach. Square Enix ma szansę pozytywnie zaskoczyć. Jeżeli narracja zostanie utrzymana w odpowiednim tempie, a walki mechanicznych potworów będą miały w sobie to coś, z niepozornej produkcji opartej na starej licencji może wyjść tytuł wart uwagi. O ile akcja wciągnie, za niedociągnięcia techniczne przyznamy producentom rozgrzeszenie. No właśnie, o ile. Na razie do FME żywimy chłodne uczucia i czekamy na podgrzanie temperatury.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!