Drakensang: River of Time - pierwsze wrażenia

Marcin Batylda
2010/08/05 18:30
0
0

Drakensang: River of Time, którego polska wersja ma ukazać się we wrześniu tego roku jest prequelem gry Drakensang: The Dark Eye, wydanej dwa lata temu przez niemieckie studio Radon Labs. Mieliśmy okazję przetestować wczesny build polskiej edycji i dzielimy się wrażeniami.

Drakensang: River of Time, którego polska wersja ma ukazać się we wrześniu tego roku jest prequelem gry Drakensang: The Dark Eye, wydanej dwa lata temu przez niemieckie studio Radon Labs. Mieliśmy okazję przetestować wczesny build polskiej edycji i dzielimy się wrażeniami.

Drakensang: River of Time - pierwsze wrażenia

Drakensang: The Dark Eye, mimo pewnych drobnych niedociągnięć zyskał bardzo dobre recenzje, zarówno u zachodnich sąsiadów jak i w naszym kraju. Na gram.pl poświęciliśmy tamtej grze sporo uwagi - powstał cały cykl artykułów. Niedługo po zebraniu laurów, autorzy zapowiedzieli wydanie kolejnej gry osadzonej w krainie Aventurii.

Już na wstępie widać, że w Drakensang: River of Time wzbogacono etap tworzenia postaci. Teraz, oprócz skorzystania z jednego z archetypów - w tym kilku nowych jak na przykład geomanty, krasnoludzkiego odpowiednika druida posługującego się magią ziemi - dostępna jest opcja dość dużych modyfikacji każdego z nich. Wady i zalety konkretnych szablonów postaci możemy tak zmieniać, by pasowały do naszych wymagań.

Mamy także większy wpływ na wygląd bohatera. Każdy model dostępny jest w kilku różnych wersjach, różniących się budową fizyczną. Do tego wybiera się spośród kilku twarzy, kolorów włosów, fryzur i zarostu. Choć oczywiście większość klasycznych gier gatunku cRPG uwzględnia od dawna ten element kreacji postaci, w przypadku Drakensang: River of Time to wyraźny krok naprzód w porównaniu z poprzednią częścią, gdzie zmuszeni byliśmy korzystać z doskonale przygotowanych, lecz jednak mało modyfikowalnych, gotowych wzorców. Mimo oparcia na tym samym silniku (Nebula Device) twórcy gry wprowadzili wiele usprawnień.

Poprawiono animacje i mimikę postaci podczas rozmów, poruszania się i walki. Grafika nadal jest nieco baśniowa lecz więcej misji dzieje się teraz nie tylko w rozświetlony słońcem biały dzień, lecz także podczas innej pory dnia lub pogody. Dodano całą masę nowych modeli - tak bohaterów niezależnych jak i postaci tła, co znacznie urozmaica rozgrywkę. Muzyka (za którą pierwszy Drakensang otrzymał główną nagrodę na targach w Essen) również w River of Time jest bardzo mocnym elementem. Ścieżka dźwiękowa podkreśla bardzo dobrze klimat każdej lokacji i współgra z atmosferą gry.

Miłą odmianą jest fakt, że sama przygoda, choć posiada ścisłą linię fabularną, nie jest tak liniowa jak ta z poprzedniej części. Choć prolog, będący w Drakensang: River of Time jednocześnie tutorialem jest z grubsza taki sam dla każdej profesji i rasy, to po dotarciu do miasta czekające nas zadania początkowe będą różne, w zależności od tego w jakiego bohatera się wcieliliśmy. I tak jako złodziej zaczniemy swe przygody od współpracy z lokalną gildią, jako elfi łowca będziemy pobierać nauki u pobratymca żyjącego na obrzeżach miasta a mentorem czarodzieja będzie lokalny mag. W zależności od rasy czy narodowości różnić się będą dialogi pomiędzy bohaterem a postaciami w Drakensang: River of Time co, wziąwszy pod uwagę że są one w pełni udźwiękowione, zasługuje naprawdę na szacunek.

Zmieniony został także początkowy ekwipunek. Jest nieco skromniejszy, lecz to gwarantuje, że będzie na co wydawać ciężko zarobione/zrabowane/wygrane pieniądze. Co do samego sprzętu, ubrań, broni i zbroi to jak zwykle jest w czym wybierać. Dodano wiele nowych elementów ekwipunku - od tych nieodzownych po czysto fabularne. Niektóre przedmioty w Drakensang: River of Time nie różnią się miedzy sobą parametrami a jedynie wyglądem, stylem wykonania czy opisem miejsca pochodzenia. Osoby, które zwracają tylko uwagę na ewentualne bonusy i użyteczność przedmiotów uznają to zapewne za zbędne, jednak ci dla których liczy się wygląd bohatera na pewno docenią takie smaczki.

GramTV przedstawia:

Nie kończą się one jednak na tym. Gracze którzy znają pierwszą część Drakensanga czy kultowe już gry z serii Realms of Arkania, docenią także na pewno wiele nawiązań do tamtych historii i bohaterów. Autorzy umieścili sporo takich drobiazgów, zarówno jako wzmianek w samej fabule jak i wprowadzając postaci znane z tamtych tytułów. Wszystkie te elementy są zgrabnie wplecione w nową historię i stanowią drobny ukłon wobec fanów serii. Nieznajomość wspomnianych gier nie popsuje jednak nikomu przyjemności z zabawy.

W Drakensang: River of Time spotkamy kilku starych przyjaciół takich jak krasnolud Forgrimm, alchemiczka Auralia czy Cano, szef gildii złodziei w Ferdok i ojciec Gladys. Poznamy w końcu Ardo z Boarstock, wokół którego osoby osnuta była duża część intrygi poprzedniej gry. Bohaterowie którzy do nas dołączą to barwne i dobrze dopracowane postacie. Interakcja z nimi jest teraz o wiele wyraźniejsza, fabularne decyzje które podejmiemy będą miały o wiele większy wpływ na ich reakcje a nawet życie. Autorzy zapowiadają także różne zakończenia historii w zależności od obranej przez gracza ścieżki.

Ciekawym elementem jest odpowiednik bazy wypadowej jaką był dom w Drakensang. Ponieważ akcja rozgrywa się wzdłuż Wielkiej Rzeki, istotnym elementem będzie nasza łódź żaglowa, którą przemieszczać będziemy się pomiędzy nadbrzeżnymi lokacjami. To na niej będzie można zostawiać sprzęt i towarzyszy, którzy w danej chwili nie będą częścią naszej drużyny.

Kolejną zauważalną różnicą jest możliwość powracania do dużej części odwiedzonych wcześniej lokacji. Brak tej opcji był mocno frustrujący i sztuczny - rezygnacja z tego to kolejny plus Drakensang: River of Time. Cały główny quest jest zresztą mniej liniowy, wiele decyzji które podejmie gracz uniemożliwi podjęcie innych zadań. Walka dalej stanowi ważny element przygód, jednak sporo opcji dialogowych pozwala jej uniknąć o ile zainwestuje się w umiejętności socjalne - granie łotrzykiem wydaje się teraz bardziej opłacalne.

Reasumując, gra zapowiada się rewelacyjnie. Jak na razie wszystko wskazuje na to, że Drakensang: River of Time będzie przerastał wcześniejszą część serii pod każdym względem. Przygotowywane jest już rozszerzenie w którym będzie można wziąć udział w epickiej wyprawie dookoła Aventurii pod wodzą thorwaliańskiego kapitana i podróżnika, Phileassona. Jak widać ekipa Radon Labs nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i zamierza iść za ciosem. Polski dystrybutor, firma Techland, dokłada również wszelkich starań i oprócz wydawania rodzimej wersji gry przygotowuje między innymi bardzo atrakcyjną edycję kolekcjonerską. Oczywiście pełnię efektu końcowego będzie można ocenić we wrześniu, ale zdecydowanie jest na co czekać.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!