Singularity - zapowiedź

Patryk Purczyński
2010/06/16 14:00
0
0

Zaledwie kilkanaście dni zostało do premiery Singularity. Dziwnym trafem na łamach gram.pl zapowiedź tego tytułu dotąd się nie ukazała. Nadrabiamy jednak zaległości, byście wiedzieli, czego oczekiwać po nowej grze Raven Software.

Zaledwie kilkanaście dni zostało do premiery Singularity. Dziwnym trafem na łamach gram.pl zapowiedź tego tytułu dotąd się nie ukazała. Nadrabiamy jednak zaległości, byście wiedzieli, czego oczekiwać po nowej grze Raven Software.

Singularity - zapowiedź

Raven Software to studio zaprawione w FPS-owych bojach, któremu niebawem stuknie dwudziestka. Na ile to wieloletnie doświadczenie zaprocentuje w nowym dziele amerykańskiej ekipy? Jakąś rolę odegra na pewno. Singularity ma być bowiem grą akcji, obserwowaną z pierwszej osoby. A w tym gatunku pracownicy Raven Software czują się jak ryba w wodzie. Zanim jeszcze przemysł zarabiał miliardy, wydali na świat takie perełki, jak Heretic czy Hexen. Ostatnio głośno było natomiast o Wolfensteinie, zatem nie ma mowy, by nowa produkcja Amerykanów była oderwana od współczesnych standardów. Gra nie stroni od strzelanin, choć nie to jest jej esencją. Najpierw jednak kilka słów o fabule.

Ruscy znów przedobrzyli

Ruscy znów przedobrzyli, Singularity - zapowiedź

Towarzysza Józefa Stalina i jego dokonania w samej Rosji radzieckiej, jak i poza jej granicami, znamy bardzo dobrze. Podobnie, jak skłonność do nieudanych eksperymentów z zaawansowanymi technologiami za naszą wschodnią granicą – z zajściami w Czarnobylu na czele. W Singularity oba te wątki są umiejętnie splecione, stanowiąc solidne fundamenty pod nieco schematyczną, ale wciągającą opowieść. Oto bowiem już po II wojnie światowej, gdy jednak napięcie między dwoma wielkimi blokami – USA a ZSRR – wciąż rośnie, Stalin postanawia zdobyć technologiczną przewagę nad imperialistycznym wrogiem. Posiadanie broni atomowej i pocisków o dalekim zasięgu już nie wystarcza. Na Półwyspie Kamczatka rozpoczynają się radzieckie eksperymenty nad użyciem nieznanego wcześniej pierwiastka 99. To źródło energii o niespotykanej dotąd mocy.

Tego wątku próżno szukać w książkach od historii, jedynie w Singularity. Może i dobrze, bo w alternatywnej rzeczywistości, jaka zrodziła się w głowach pracowników Raven Software, coś poszło nie tak. W zasadzie to wszystko poszło całkowicie nie tak. Rosyjski naukowiec, Victor Barisov, 21 września 1950 roku uruchomił urządzenie wyzwalające moc wspomnianego pierwiastka. Jak dowiadujemy się z jednego z trailerów, sam był przeciwny takiemu scenariuszowi. Przepowiadał, że energii tej nie sposób kontrolować. Przeczucie chłopina miał dobre, szkoda, że zabrakło siły przebicia. Rozkaz to rozkaz. Urządzenie odpalono, co spowodowało ogromną katastrofę. Tuż przed śmiercią Stalin wydał polecenie wprowadzenia kwarantanny na zniszczonym do szczętu terenie, o jakże wymownej nazwie: Katorga-12.

Wraz z upływającymi latami kwestia przycichła. Milczące status quo trwa aż do 2010 roku, kiedy to amerykański – jakżeby inaczej – wywiad wpada na trop tego, co przed 60 laty stało się na południowo-wschodnim wybrzeżu Rosji. Ponieważ sprawa wygląda na wymagającą wyjaśnienia, USA oddelegowuje pilota Air Force, Nate'a Renko, do odkrycia tajemnicy, jaką kryje w sobie Katorga-12. Już przed dotarciem na miejsce lądowania okazuje się, że energia wyzwalana przez pierwiastek 99 jest wciąż żywa, co kończy się rozbiciem samolotu. Renko w porę się katapultuje – i całe szczęście, bo to właśnie jego poczynaniami sterujemy w Singularity.

Na miejscu okazuje się, że jest gorzej, niż można byłoby przypuszczać. Wyspa cierpi na zakrzywienie czasoprzestrzeni, przez co wędruje sobie między rokiem 1950 a współczesnością. Dodatkowo, od wspomnianego naukowca Barisova (wydaje się, że odegra on w tej mrocznej opowieści znaczącą rolę) dowiadujemy się, że znalazł się pewien rosyjski szaleniec, Nikolai Demichev, który chce wznowić eksperymenty nad wykorzystaniem energii z pierwiastka 99. I to na dużo szerszą skalę!

No cóż, Polak mądry co prawda dopiero po szkodzie, ale lepsze to, niż pakowanie się dwa razy w to samo bagno. Na szczęście w Singularity mamy czym walczyć – bo i jest z kim. Poziomy naładowane są uzbrojonymi lepiej lub gorzej żołnierzami, ale nie tylko. Co jakiś czas napotykamy rozmaite monstra: od niewidzialnych, które mamy szansę dojrzeć jedynie po konturach ciała, po takie o gabarytach (całego ciała, jak i samej szczęki) budzących respekt nawet najmężniejszego wysłannika US Air Force.

Karabiny do lamusa

Z wrogiem można się rozprawić w standardowy sposób – z broni automatycznej, ładując w delikwenta tyle ołowiu, aż padnie. Na trailerach Singularity pokazano w akcji kilka karabinów. Ich użycie nie odbiega od normy, choć trzeba przyznać, że przeciwnicy wyglądają na wyjątkowo odpornych na ostrzał. Jedna mocna seria w korpus czy okolice głowy to częstokroć za mało, by odesłać nieprzyjaciela na tamten świat. Na filmach prezentowana jest również broń, wykorzystująca energię z pierwiastka 99. Z niepozornej pukawki możemy wystrzelić budzący respekt pocisk, a następnie sterować nim tak, by wylądował prosto w głowie przeciwnika. Zadanie ułatwia (a estetom rozgrywkę uprzyjemnia) kamera, podążająca za nabojem aż do momentu, w którym dotrze do swego przeznaczenia.

Dużo więcej pożytku (i frajdy) zapewnia jednak Time Manipulation Device (TMD). Jak wskazuje sama nazwa, urządzenie pozwala manipulować czasem. Nie polega to jednak na transportowaniu samego siebie, a raczej wysyłaniu przeciwników w przeszłość lub przyszłość (byle dalej od nas), a także przywracaniu do dawnej świetności zniszczonych przez pamiętną katastrofę przedmiotów. Będziemy w stanie nie tylko łączyć w całość rozkruszone skały, ale nawet załatać dziurę w statku, by ten mógł wznieść się na powierzchnię. Karabiny do lamusa, Singularity - zapowiedź

Co więcej, po dotarciu do specjalnych punktów, w których generowana jest energia, możemy z ruiny w kilka sekund postawić budynek o dokładnie takich kształtach, jak przed wybuchem z 1950 roku. Na tym możliwości potężnego urządzenia się nie kończą. Zyskujemy zdolność przenoszenia przedmiotów i ciskania nimi w przeciwnika (zupełnie jak rycerze Jedi). Wszystkie te zastosowania dają rzadko spotykany wachlarz rozwiązań w walce. Można oczywiście standardowo wykorzystywać karabiny, ale ciekawiej jest rzucić w jednego z drugim skałką średnich rozmiarów. Albo lepiej – sprawić, że monumentalny filar z cegieł przewróci się na żołnierza stojącego tuż pod nim. Tu ważna uwaga: nie wszystkie elementy otaczającego nas świata będą w Singularity interaktywne.

Pracownicy Raven Software obiecują jednak, że te, którymi możemy się zabawić, to logiczny, a wręcz oczywisty wybór. Zdolność przesuwania i składania przedmiotów posłuży w Singularity nie tylko do ataku, ale także defensywy. W bardzo prosty sposób można bowiem zapewnić sobie osłonę przed ostrzałem wroga. Niczym indiański szaman możemy ponadto wzniecić płomienie i spalić delikwenta żywcem. I to w dwojaki sposób. Albo bezpośrednio, używając TMD, lub poprzez cofnięcie czasu i spożytkowanie go na napełnienie zbiorników benzyną, by następnie zrzucić je spod sufitu na niczego niespodziewającego się nieprzyjaciela.

GramTV przedstawia:

Jesteśmy również w stanie wcielić w życie powiedzenie „kto mieczem wojuje, od miecza ginie”. Wykorzystując wspomnianą telekinezę, zdobywamy kontrolę nad wystrzeloną w nas rakietą i zmieniamy jej tor lotu. Wprost na przeciwnika, rzecz jasna. Do tego należy dorzucić rozsławioną przez gry z serii Max Payne opcję zwalniania czasu. Ponadto, rozmaite sposoby użycia TMD umożliwiają twórcom Singularity wplecenie w rozgrywkę zagadek logicznych. Niekiedy trzeba będzie pokombinować, by dotrzeć w pożądane miejsce.

Do naszej dyspozycji oddano również Deadlock i Chronolight. Ten pierwszy to śmiercionośna broń, przydatna zwłaszcza w przypadku, gdy musimy bronić się przed zmasowanym atakiem. Tworzymy wielką kopułę energii, która zatrzymuje wszystko (i wszystkich), co trafi do jej wnętrza. Po tym, jak pole znika, objęci nią przeciwnicy momentalnie giną. Drugi nie spełnia zadań ofensywnych. To coś w rodzaju latarki. Po włączeniu i naświetleniu konkretnego obszaru mamy możliwość zobaczyć, jak wyglądał kiedyś. Dzięki temu wiemy, co zrobić, by dostać się w niedostępne z pozoru miejsce.

Nieśmiertelnym być

Nieśmiertelnym być, Singularity - zapowiedź

W gąszczu tych wszystkich możliwości na usta ciśnie się jedno pytanie: jak, do diaska, przeciwnicy mają mieć z nami jakiekolwiek szanse, skoro dysponujemy tym przepotężnym narzędziem, przy pomocy którego każdego, kto napatoczy się na naszą drogę, możemy w moment obrócić w pył? Twórcy Singularity znaleźli na to sposób: zasoby energii będą się wyczerpywały, zatem użycie nadprzyrodzonych mocy trzeba przeplatać z walką tradycyjną bronią.

Wątpliwości można mieć natomiast w sprawie sterowania. O ile na padach od Xboksa 360 czy PS3 używanie TMD powinno być bezproblemowe, o tyle w przypadku pecetowego zestawu mysz + klawiatura autorzy Singularity muszą wymyślić coś intuicyjnego i nieskomplikowanego. Trzymamy kciuki, bowiem z uciążliwym sterowaniem cała radość z likwidowania wrogów finezyjnymi technikami może utonąć w morzu frustracji (tak było chociażby w przypadku The Force Unleashed, na PC właśnie).

Czas poświęcony singlowi skutecznie powinien przedłużyć multiplayer, o którym niewiele niestety wiadomo. Z najnowszych informacji wynika jedynie, że naprzeciw siebie staną wyposażeni w karabiny i TMD żołnierze radzieccy oraz mutanty. Ta druga grupa ma być mocno zróżnicowana. Niektóre gatunki są odporne na ostrzał i prą bez namysłu do przodu, inne wykorzystują spryt: wspinają się po ścianach, a nawet przejmują kontrolę nad przeciwnikiem. Twórcy Singularity obiecują powiew świeżości w rozgrywce sieciowej. Zapowiada się obiecująco.

Singularity może okazać się świetną pozycją na rozpoczynające się właśnie wakacje. Wydaje się, że rozgrywka będzie na tyle przyjemna i różnorodna, na ile fantazja gracza pozwoli wykorzystać dobrodziejstwa, jakie niesie ze sobą TMD. Jeżeli do tego dodać tradycyjnie solidne wykonanie elementu czystej strzelaniny, a także przyjemną dla oka grafikę, opartą na silniku Unreal Engine 3, przyjemność z rozgrywki może sięgnąć zenitu. Oby tylko nie zawiodło sterowanie w wersji komputerowej, a używanie karabinów i TMD było zrównoważone.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!