EA Spring Showcase 2010 - Need For Speed: World

Michał Myszasty Nowicki
2010/05/18 21:30
0
0

Dziś Myszasty opowie Wam co nieco o najnowszej ścigałce ze stajni EA, Need For Speed: World, w którą miał okazję pograć podczas londyńskiego EA Spring Showcase 2010.

Dziś Myszasty opowie Wam co nieco o najnowszej ścigałce ze stajni EA, Need For Speed: World, w którą miał okazję pograć podczas londyńskiego EA Spring Showcase 2010.

EA Spring Showcase 2010 - Need For Speed: World

Kolejną z nowych gier Electronic Arts, w którą miałem okazję pograć w trakcie EA Spring Showcase 2010, była samochodówka MMO Need For Speed: World. Podobnie, jak w przypadku gry BioWare podczas prezentacji mieliśmy możliwość nie tylko wysłuchania kilku faktów na jej temat, ale również pogrania przez – niestety dość krótki czas – w najnowszy jej build. Komputery połączone były oczywiście w sieć, dzięki czemu mogliśmy, choć oczywiście w ograniczonym stopniu, doświadczyć wszelkich uroków zabawy z innymi graczami.

Na wstępie usłyszeliśmy oczywiście kilka zdań na temat samej gry. Prowadzący opowiedział o podstawowych założeniach tejże produkcji, pochwalił się bardzo zaawansowanymi już na tym etapie pracami i poinformował nas o zbliżającej się wielkimi krokami, finalnej jej wersji. Opowieści opowieściami, nas oczywiście najbardziej interesowało sprawdzenie w praktyce dostępnych możliwości i przetestowanie jednej z najważniejszych rzeczy w każdej samochodówce, czyli modelu jazdy.

Szybcy, wściekli i teleportowani

Do swej dyspozycji otrzymaliśmy po jednym, wcześniej przygotowanym samochodzie – mnie trafiło się mocno stuningowane BMW M3 – i dostęp do całego miasta. Tak przynajmniej wydawało nam się na początku, szybko bowiem okazało się, że teren zabawy jest dość mocno ograniczony przezroczystymi „polami siłowymi”, które skutecznie zapobiegały wyjeżdżaniu poza udostępniony rejon. Prawdopodobnie otrzymaliśmy do zabawy tę samą piaskownicę, którą później udostępniono w trakcie bety. Nic to jednak, trochę terenu do pościgania się pozostało, postanowiłem więc sprawdzić, jak to wygląda w praktyce.

Po pierwsze, możemy jeździć sobie po mieście w trybie swobodnej przejażdżki, niepokojeni jedynie przez uderzenia samochodów innych, złośliwych graczy (a dziennikarze branżowi, to zazwyczaj złośliwe bestie) i wszechobecną policję. Jeśli za bardzo podskoczymy panom w mundurach i z kogutami na dachu, będą próbowali nas ścigać. System ten przypomina jako żywo grę Most Wanted, wymieszaną nieco z GTA – uciekamy poza zasięg wykrywania i po pewnym czasie stróżowie prawa dają nam spokój. Oczywiście możliwe jest, że nas złapią. Wtedy niestety, musimy liczyć się z przepadkiem części ciułanych do skarbonki pieniążków.

Pojeździć po mieście przez jakiś czas można, a nawet warto, choćby po to żeby poznać okolicę i być może odkryć przy okazji kilka mniej oczywistych skrótów. Jednak pościgi z policją (przynajmniej na tym etapie) nudzą się dość szybko, rozejrzałem się więc za jakimiś wyścigami. Do wyścigu wejść możemy na dwa sposoby. Po pierwsze, można szukać specjalnych znaczników podczas zwiedzania miasta. Drugim sposobem jest skorzystanie z mapy, wybranie interesującego nas eventu... i teleportowanie się do niego. Będąc już na miejscu wybieramy tryb wyścigu i czekamy na konkurentów.

EA, odpicuj mi brykę

Wybieramy tryb, ponieważ dysponujemy dwoma takowymi – możemy się ścigać zarówno z żywymi przeciwnikami (czekamy wtedy w lobby na innych zawodników) lub wybrać opcję wyścigu z botami. Rozwieję przy okazji nadzieje osób, które liczyły na typową rozgrywkę dla pojedynczego gracza – gra ma działać tylko w trybie online. Tak czy inaczej lądujemy wtedy na osobnej instancji, gdzie nie niepokojeni przez „turystów” możemy wziąć udział w zawodach. Ukończenie wyścigu owocuje oczywiście zdobyciem pieniędzy i punktów. Dodatkowo, po zajęciu jednego z pierwszych lub ostatniego miejsca, dostajemy możliwość odkrycia jednej z pięciu kart dających nam dodatkowe nagrody.

GramTV przedstawia:

Pieniądze wydawać będziemy na nowe wózki i ulepszenia do nich, choć w prezentowanej wersji gry nie mieliśmy możliwości sprawdzenia tego - spora część opcji w menu była zablokowana. Ponoć tuning ma być nie tylko wizualny, jednak o szczegółach nikt nie chciał zbyt wiele mówić. Co więcej, odniosłem wrażenie, że wszelkie ulepszenia będą miały raczej charakter specjalnych zdolności, zdobywanych wraz z doświadczeniem. Tak przynajmniej wynikało to ze słów mającego nad nami pieczę Jean-Charlesa Gaudechona, producenta Need For Speed: World.

Model jazdy, co było dla mnie rzeczą najbardziej interesującą, okazał się niestety typowo arcade’owy, a sama rozgrywka bliższa jest seriom Burnout, czy nowemu Split/Second, niż poważniej podchodzącym do tematu ścigałkom. Pojazdy prowadzi się podobnie jak w serii Underground, a ich niezniszczalność sprawia, że wpadanie bokiem przy pełnej prędkości na bandy szybko wejdzie w krew wielu zawodnikom. Jest to więc gra typowo zręcznościowa, która nie wymaga od graczy trwającego godzinami „wyczuwania” każdego nowego samochodu. Dla wielu osób będzie to z pewnością zaleta, choć przyznam szczerze, iż liczyłem na nieco bardziej wymagający model jazdy.

Bohaterów? Magnesem?

Równie ważne co refleks, będzie podczas wyścigów nauczenie się odpowiedniego korzystania z posiadanych specjalnych zdolności. Otóż w trakcie zawodów możemy nie tylko wyprzedzać konkurentów lub uciekać policji, ale również utrudniać im życie. Służy do tego kilka specjalnych „mocy”, takich jak używanie potężnego elektromagnesu, zwiększający prędkość dopalacz czy tryb pancernika, w którym przebijamy się przez oponentów i elementy scenerii niczym rozpędzony czołg.

Grafika zrobiła na mnie całkiem pozytywne wrażenie, modele pojazdów są szczegółowe, a część przydrożnej scenerii (słupki, latarnie, rusztowania) podatne na zniszczenie. Na przygotowanym do gry komputerze wszystko działało całkiem płynnie, choć podczas swobodnej jazdy w mieście doświadczyłem ku swemu zdumieniu kilku lagów. Było to tym bardziej dziwne, iż graczy było raptem około dziesięciu (przepraszam, nie policzyłem stanowisk), a gra działała ponoć na lokalnie ustawionym serwerze. Najwyraźniej protokoły sieciowe wymagają jeszcze sporego nakładu pracy. Dodam tu jeszcze, że problemów takich nie było podczas samych wyścigów, czyli po przeniesieniu do instancji – tutaj wszystko zdawało się być w jak najlepszym porządku.

Przyznam szczerze, że moje odczucia na temat Need For Speed: World są w tym momencie dość niejednoznaczne. Z jednej strony kusi informacja, że znajdziemy tu prawdopodobnie wszystkie samochody, jakie pojawiły się na przestrzeni lat w różnych odsłonach serii NFS. Z drugiej jednak, gra jest niesamowicie arcade’owa, nie jest więc propozycją dla osób, które lubią poświęcanie długich godzin na szukanie ulubionego samochodu i równie żmudne ćwiczenie optymalnego wchodzenia nim w ciasne zakręty. Need For Speed: World może jednak posiadać jedną, niezwykle cenną przewagę nad konkurencją – łatwość dodawania nowych samochodów, trybów wyścigów, czy ciekawych nagród. Jeśli twórcy o to zadbają, żywotność gry, mimo jej typowo zręcznościowego charakteru, może naprawdę wiele na tym zyskać.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!