Super Street Fighter IV - recenzja

Michał Myszasty Nowicki
2010/05/05 20:00
0
0

Po roku od wielkiego powrotu serii, Capcom zaserwował nam kolejną bijatykę -

Po roku od wielkiego powrotu serii, Capcom zaserwował nam kolejną bijatykę - Super Street Fighter IV. O tym, czy rzeczywiście jest ona „super” opowie wam dziś weteran salonów gier, Myszasty.

Super Street Fighter IV - recenzja

Super Street Fighter IV, to nic innego, jak odświeżona, lepiej zbalansowana i rozszerzona o nowe postaci wersja gry sprzed roku. Tak samo wymagająca, tak samo „odlschoolowa”, tak samo grywalna. Dla osób, dla których będzie to pierwszy kontakt z czwartą (przynajmniej nominalnie) odsłoną serii, pozycja jak najbardziej warta zakupu, choćby ze względu na całkiem atrakcyjną cenę. Dla osób posiadających już standardową wersję... Cóż, tu odpowiedź jest bardziej skomplikowana.

Przyjmijmy jednak na razie, że mamy do czynienia z graczami, którzy poprzedniego wydania Street Fighter IV nie mieli jeszcze okazji poznać.

Kopniak z ćwierćobrotu

Mamy tu oczywiście do czynienia z klasyczną bijatyką. Przy czym słowo „klasyczna” jest w tym przypadku jak najbardziej na miejscu. Gra, po trudnych do policzenia i sklasyfikowania wycieczkach na boki, powróciła w tej odsłonie na główny tor. Gracze, którzy pamiętają pierwsze gry serii z czasów salonów z automatami, poczują się od razu, jak w domu. Wrażenie to pogłębia choćby pierwsze spojrzenie na dostępne 35 postaci, z których większość fani serii od razu rozpoznają.

Najważniejszą wszakże w Super Street Fighter IV jest sama walka. I znów bardzo łatwo będzie o deja vu. Choćby pobieżne przejrzenie ciosów pozwala zauważyć, że technika ich wyprowadzania jest identyczna, jak w automatowych klasykach. Znów przyjdzie nam ćwiczyć godzinami ćwiartki, połówki i zety, okraszone przy tym oczywiście odpowiednią kombinacją przycisków. Ciosy wyprowadzamy oczywiście zarówno z rąk, jak i nóg, przy czym należy pamiętać, że możemy to robić z różną siłą. Każda para kończyn ma więc trzy poziomy siły uderzenia, co razem daje aż sześć przycisków odpowiedzialnych za podstawowe ciosy.

Do tego oczywiście dochodzą wspomniane wcześniej pół, czy ćwierć obroty, których precyzyjnego wykonywania po prostu musimy się nauczyć. Bez tego możemy zapomnieć o wykonaniu combosów, czy specjalnych ruchów. I to chyba w sumie największa wada Super Street Fighter IV – na standardowym padzie X360 było mi naprawdę bardzo trudno dojść do wprawy. Zapewne są i tacy, którzy opanują szybko tę sztukę, jednak od pierwszej walki czuje się jedno – ta gra została stworzona pod klasyczną gałkę. Ktoś, kto chce wycisnąć z tej gry ostatnie soki, musi uwzględnić w cenie całości zakup porządnego fightsticka.

Ćwicz, ćwicz, a combos ci sam wyrośnie

Super Street Fighter IV jest bowiem grą naprawdę wymagającą. Owszem, można wygrywać walki dzięki klasycznemu „szczęściu początkującego”, jednak w przeciwieństwie do wielu innych gier typu, bardzo trudno tu o wyprowadzenie przypadkowego combosa. To trzeba umieć. W trybie arcade, gdzie walczymy na kolejnych arenach z kolejnymi przeciwnikami sterowanymi przez SI, można sobie całkiem nieźle radzić po prostu szybko naciskając przyciski ataków. Podczas rozgrywek w sieci, jeśli trafimy na gracza, który opanował dobrze sterowanie postacią, może czekać nas jednak szybka lekcja pokory.

Dlatego od razu uprzedzę osoby, które nastawiają się jedynie na sporadyczne pogrywanie, a jednocześnie mają zamiar osiągać sukcesy w sieci – nie będzie to z pewnością proste. Super Street Fighter IV wymaga długotrwałego treningu i naprawdę dużych umiejętności, by móc stawać w szranki z dobrymi graczami. Tym bardziej, że tempo w jakim doświadczony gracz jest w stanie zasypywać was ciosami, może zszokować niejedną osobę. Gra jest naprawdę bardzo szybka i dynamiczna, choć wiele zależy oczywiście od charakterystyki wybranej postaci.

Mimo wyraźnie odczuwalnego poprawienia balansu, wciąż są tutaj postaci mające zdecydowaną przewagę szybkości, co szczególnie odczuwalne jest podczas gry online. Na kilkadziesiąt walk pod rząd zaledwie kilka razy trafić można na kogoś grającego innym „fajterem” niż Ryu, Akuma, czy Ken, sporadycznie Juri.

GramTV przedstawia:

Dużo nas, dużo nas do beczek tłuczenia

Jak sama nazwa wskazuje Super Street Fighter IV, to ulepszona wersja podstawowej „czwórki”. Mówiłem już o nieco lepszym balansie postaci, warto więc wspomnieć o pozostałych nowościach. Przede wszystkim mamy aż dziesięć nowych postaci. Chociaż słowo „nowych”, to pewne nadużycie, gdyż premierowych bohaterów znajdziemy tu ledwie dwójkę, cała reszta, to znajomi z wcześniejszych edycji gry. Powracają miedzy innymi Guy, Cody, Ibuki, Makoto, Dudley oraz T. Hawk. Nowe postaci, to z kolei posługująca się Tae Kwon Do, bardzo szybka Juri oraz Hakan, turecki zapaśnik, który opiera swój styl na chwytach i rzutach oraz... smarowaniu ciała oliwą.

Co ciekawe, nie musimy już przechodzić trybu arcade, by odblokowywać kolejne normalne postaci – od samego początku mamy dostęp do całej galerii wojowników. Swego rodzaju powrotem do przeszłości są natomiast bonusowe tryby znane z „dwójki”: demolowanie samochodu oraz rozbijanie beczek. O tym, że Super Street Fighter IV ewidentnie stworzony został pod rozgrywki sieciowe, świadczy rozbudowany tryb mutliplayer. Poza oczywistą oczywistością, jaką jest walka na jednej konsoli, mamy tu bardzo wzbogacony tryb sieciowy, w którym możemy wziąć udział między innymi w walce drużynowej (4 vs 4), czy trybie Endless Battle, gdzie walczymy z innymi tak długo, aż nie zostaniemy pokonani.

Co dość istotne – za zarazem stanowiące często piętę achillesową innych podobnych gier – tryb sieciowy działa bez zarzutu. Praktycznie żadnych lagów, wyszukiwanie meczów działa szybko i sprawnie, a założenie własnej rozgrywki jest równie proste, co odpalanie trybu arcade.

Jeśli chodzi o grafikę, czy udźwiękowienie, nie mamy tu żadnej rewolucji. Gra wygląda i brzmi praktycznie identycznie, jak jej starsza o rok siostra. Cel-shadingowa, komiksowa grafika nie każdemu musi przypaść do gustu, jednak jej wykonanie wciąż zasługuje na wysoką notę i słowa uznania. Dotyczy to zarówno samych postaci, jak i poszczególnych aren, które wciąż zachwycają masą szczegółów i ciekawych animacji. Jeśli ktoś będzie Wam kiedyś wmawiał, że dla dwuwymiarowej (w zasadzie) grafiki nie ma już miejsca we współczesnych grach, z czystym sumieniem możecie pokazać mu właśnie Super Street Fighter IV.

Ostateczna ocena Super Street Fighter IV nie jest sprawą prostą. Gdyby cała zawartość, różniąca tę pozycje od podstawowej „czwórki”, udostępniona była w formie dużego DLC, dodatek ten zasługiwałby z pewnością na bardzo wysoką ocenę. Dla osób, które nie nabyły jeszcze z różnych względów poprzedniej edycji, jest to z kolei szansa na wejście w posiadanie bijatyki prawie doskonałej w całkiem atrakcyjnej cenie. Naprawdę trudną decyzję będą mieli do podjęcia ci, którzy Street Fighter IV już posiadają. Szczególnie, jeśli wciąż będą chcieli rywalizować w sieci.

Moim zdaniem, zmian nie ma na tyle dużo, by wymagało to wypuszczenia całkowicie nowego tytułu. Poprzednia odsłona była bardzo dobra i niewiele elementów tak naprawdę wymagało poprawienia, co można było zresztą uczynić właśnie w formie DLC. Capcom podjął jednak decyzję o stworzeniu całkowicie nowego produktu. Teraz Wy musicie zdecydować, czy chcecie mu za to zapłacić.

8,0
Oldschool. Dodajcie przynajmniej +1, jeśli nie macie podstawowej edycji.
Plusy
  • 35 postaci
  • wciąż trudna i wymagająca
  • tryb multi - zawartość i działanie
  • grafika
Minusy
  • jak na "nową" grę, trochę mało tego "nowego"
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!