Retrogram - Świątecznie, czyli postnuklearne jaja

Nawet najtwardsi wymiękają patrząc na wielkanocne zajączki. Przykładem może być Myszaty, który zamiast pisać o zapomnianych przez czas oraz bogów deweloperach i grach, poddał się świątecznej atmosferze. Co z tego wynikło? Przekonajcie się sami.

Nawet najtwardsi wymiękają patrząc na wielkanocne zajączki. Przykładem może być Myszaty, który zamiast pisać o zapomnianych przez czas oraz bogów deweloperach i grach, poddał się świątecznej atmosferze. Co z tego wynikło? Przekonajcie się sami.

Robienie sobie jaj z użytkowników i graczy, umieszczanie ukrytych poziomów, rozsianych po kątach map smaczków i nawiązań, puszczanie oka na wszelakie możliwe sposoby, to w grach już tradycja uświęcona niczym wielkanocne pisanki. Od pojedynczych miejsc, żartów słownych, po całe nowe poziomy. Wszystko uzależnione tylko od jednego czynnika – wyobraźni twórców. A także tego, jak bardzo dała im w kość produkowana gra... Trudno znaleźć choć kilka tytułów, w których projektanci lub programiści nie ukryli przynajmniej jednego „jajka”, a wśród graczy pojawili się tacy, którzy wręcz specjalizują się w odkrywaniu wszelakich smaczków.

Retrogram - Świątecznie, czyli postnuklearne jaja

Dzisiejszy odcinek Retrogramu miał być poświęcony ekipie New World Computing, jednak... Mamy przecież święta, trzeba odetchnąć od rutyny. Tak więc mała zmiana planów. Pojedziemy dziś z jajami. Jajami, których liczba jest tak przytłaczająca, że wszystkie opisać dałoby się chyba tylko w dziele wielkości przeciętnej encyklopedii. Dlatego wybaczcie, ale musiałem zdecydować się na pewien dość wąski, ale za to do bólu klasyczny wybór. Czyż bowiem jest coś bardziej klasycznego i kultowego, niż cykl Fallout? No dobrze, pewnie znajdzie się paru opozycjonistów. I nawet przyznam im rację, jeśli ich ulubiona gra ma więcej wszelakich smaczków. Aha, nie liczymy San Andreas. Jest zbyt młode...

Tak przy okazji warto bowiem dodać, że pod względem smaczków, nawiązań i ukrytych odniesień części drugiej tego cyklu może dorównać naprawdę niewiele innych tytułów. Zacznijmy od jajek najbardziej popularnych i powszechnie znanych. Czy jest na sali ktoś, kto nie widział filmu Monty Python i Święty Graal? Jeśli tak, to proponuję go zaraz po świętach poszukać w wypożyczalniach lub sklepach. Naprawdę warto. Tym bardziej, że bez jego znajomości nie da się zrozumieć jednego z najbardziej charakterystycznych smaczków w grze. Otóż wędrując po pustkowiach możemy natknąć się na ubranych w pancerze kolesi, którzy szukają potężnego artefaktu. Świętego Granatu Ręcznego z Antiochii.

Lećmy dalej. Pora na coś z zupełnie innej beczki. Wśród falloutowych random encounters znajdziemy również leżącego na pustyni wieloryba (Autostopem przez Galaktykę), rozbity prom z martwymi postaciami ubranymi w uniformy ze Star Treka, czy znów montypythonowski Most Śmierci. W tym ostatnim przypadku, jeśli jeszcze tego nie próbowaliście, odpowiedzcie na ostatnie pytanie Strażnika również pytaniem. Zapewniam, że warto.

Pamiętacie, o co chodziło w fabule jedynki? Uwaga, mała niespodzianka. Podczas kolejnego z losowych spotkań możemy trafić na portal znany z jednego z odcinków Star Treka: City on the Edge of Forever. Po wejściu doń, przenosimy się do wnętrza jakiejś Krypty, tuż obok komputera. Po jego uruchomieniu wyświetli nam się komunikat o tym, że właśnie przed chwilą uszkodziliśmy słynny water chip. A dlaczego nie było w Krypcie 13 zapasowych? Sprawdźcie dokładnie komputer i magazyny w Krypcie 8.

Jeśli czytaliście opowiadanie lub powieść Daniela Keyesa Kwiaty dla Algernona, powinniście również rozpoznać tę postać w jednej z piwnic w New Reno. Co więcej, krąża nawet plotki, że po wręczeniu tejże postaci znalezionych w grze kwiatów można ją uleczyć i przyłączyć do drużyny. Niestety, to tylko plotki. Nie jest natomiast plotką to, że w tej samej piwnicy, w jednym z ciemnych kątów znaleźć można prawdziwe wielkanocne jajo. Nie w przenośni. Dosłownie. Najbardziej jajkowate wielkanocne jajo w jakiejkolwiek grze. Na obrazku obok znajdziecie małą podpowiedź.

Na pewno kojarzycie ciapowatego handlarza Vica, którego wtrącane do każdego zdania „boss” potrafiłoby doprowadzić do białej gorączki buddyjskiego mnicha. Nie jest wykluczone, że ten zażywny koleżka otrzymał swoje imię od... sieci restauracji Trader Vic, w której być może stołowali się twórcy. Z kolei skośnooki handlarz bronią z San Francisco, niejaki Mai Da Chiang ma swoją profesję wpisaną w dowód osobisty. Jego przetłumaczone na nasz język nazwisko brzmi bowiem Sprzedawca Wielkich Giwer. Niestety, nie znam na tyle mandaryńskiego, by móc to ze stuprocentową pewnością potwierdzić...

Kolejne odniesienie jest czytelne chyba dla każdego, kto mieni się miłośnikiem fantastyki – mowa tu o niebezpiecznych stworzeniach, które „zalęgły się” w kopalni Wanamingo w Redding. Ale czy każdy skojarzy odpowiednio imię jednego z supermutantów, których spotkamy w Military Base? Pojawia się tam bowiem niejaki Grundel. Jeśli czytaliście oryginalny poemat lub przynajmniej oglądaliście film Beowulf, powinniście już wiedzieć o co chodzi. Natomiast chyba nikt nie będzie miał problemów z identyfikacją korzeni nazwy jednego z naszych potencjalnych sprzymierzeńców. Wszyscy przecież wiemy, czym jest Skynet. Doskonale wiemy – nie chcemy przecież wkurzyć Arniego. Przepraszam, Cyberdyne Systems Model 101.

Jeśli jesteśmy już przy znanych aktorach – i to niekoniecznie odgrywających maszyny – warto wspomnieć o tym, że w Fallout 2 dostało się też pewnej popularnej kiedyś parce hollywoodzkich gwiazd. W grze spotkamy bowiem Tom Cruise’a i jego byłą żonę Nicole Kidman. Powiecie: Nie ma postaci o takich nazwiskach? No dobra, nie ma. Ale w bazie sekty centrologów w San Fran trafimy na przewodzącą tej wesołej gromadce parę: Juana Cruza i Vikki Goldman. Jeśli zastanawiacie się, co ta sympatyczna skądinąd para aktorów ma wspólnego z cokolwiek postrzelonymi centrologami, spieszę z wyjaśnieniem, rzucając jedno hasło: scjentologia.

GramTV przedstawia:

Kontynuujmy „wątek aktorski”. Czy ktoś pamięta jeszcze Bruce’a Lee? No dobrze, to było pytanie retoryczne. W San Francisco spotkamy niejakiego Smoka – to jedna z ksywek wspomnianego mistrza sztuk walki. Zdecydowanie mniej osób skojarzy zapewne Lo Pana, następnego ze skośnookich BN-ów. To z kolei główny czarny charakter, pojawiający się w filmie Wielka draka w chińskiej dzielnicy Johna Carpentera.

Czas na uderzenie z naprawdę grubej rury. Ile już razy zabiliście tego wielkiego gościa, Franka Horrigana? A ile razy uczyniliście to nie wiedząc, że on również ma swoje korzenie w kinowej klasyce? W 1993 roku Wolfgang Petersen wyreżyserował film Na linii ognia, którego głównym bohaterem jest grany przez Clinta Eastwooda agent amerykańskich służb specjalnych, przydzielony do ochrony prezydenta. Brzmi znajomo, prawda? Nazwisko bohatera filmu również: Frank Horrigan.

Filmowa genealogią może się również pochwalić możliwy do przyłączenia pies-robot K-9, niemalże „żywcem” wyjęty z seriali Doctor Who. Miłośnicy kreskówki Pinky i Mózg także powinni być usatysfakcjonowani. W podziemiach pod nieukończonym reaktorem w Gecko ukrywa się ich idol - wciąż snujący plany zapanowania nad całym światem Mózg. Jeśli natomiast „wsłuchacie się” w dialogi odźwiernego burdelu w New Reno, możecie zauważyć spore podobieństwo jego kwestii do wypowiedzi Cheta Pussy z filmu Od zmierzchu do świtu Roberta Rodrigueza.

W Fallout 2 znajdziemy także kilka nawiązań, które zapewne będą zupełnie nieczytelne dla osób, które nie interesowaly się nigdy boksem. Już w Klamath spotykamy nauczyciela walki wręcz, Johna Sullivana. Nosi on nazwisko po swym wielkim poprzedniku, pierwszym mistrzu świata wagi ciężkiej. W grze pojawiają się także nawiązania do takich sław boksu, jak Peter „Hurricane” McNeeley, czy Evander „The Real Deal” Holyfield. Najbardziej czytelnym cytatem z naszej rzeczywistości jest chyba jednak postać niejakiego „Przeżuwacza”, z którym możemy nawet stoczyć walkę. Zależnie od jej wyniku, w ekwipunku pojawi się nasze lub jego ucho. Mike Tyson może być dumny z tego, że został uhonorowany przez twórców jednej z najlepszych gier wszech czasów.

Fallout 2, to jednak nie tylko mnóstwo nawiązań i ukrytych często smaczków nawiązujących do ludzi sportu, kina, czy literatury. Znajdziemy tu także kilka aluzji do innych gier. Co najciekawsze, najbardziej znane nawiązanie tego typu dotyczy gry karcianej. W barze w Gecko spotkamy bowiem właściciela knajpy, który jest – podobnie, jak bywalcy przybytku - wielkim fanem karcianej gry kolekcjonerskiej Tragic: The Garnering. Osoby znające dobrze jej realny odpowiednik powinny koniecznie wdać się w rozmowę z Woozem, co pozwoli cieszyć się kilkoma dodatkowymi smaczkami, takimi jak opis dwóch kart występujących również w oryginalnej grze.

Twórcy nie mogli również powstrzymać się przed wrzuceniem do gry lekko przerobionego cytatu z Duke’a Nukema. Jeden ze strażników może rzucić następującą kwestią: „I've come here to chew bubble gum and kick ass... good thing I have one more stick!”

Jednym ze specjalnych spotkań na mapie świata, może być nasza wizyta w knajpie o nazwie „Cafe of Broken Dreams”. To kolejne mrugniecie okiem do fanów cyklu, którzy ukończyli pierwszą część. Zbierają się tutaj bowiem nasi towarzysze z poprzedniej odsłony cyklu, w tym kultowy już pies Dogmeat, którego przy odrobinie szczęścia i pomyślunku można... ponownie przyłączyć do drużyny. Pragnę wszakże ostrzec wszystkich próbujących sposobu „na iguanę” – jeśli używa się tej znalezionej w knajpie, gra ma brzydką tendencję do zawieszania się w tym momencie.

Jak zapewne wiedzą wszyscy fani Fallouta, powstało kilka wersji tej gry, w tym dość drastycznie ocenzurowane wydania europejskie, z których często całkowicie usunięto wszystkie dzieci. Twórcy zakpili sobie i z tego. Kiedy grając w wersję amerykańską (lub polską), uzyskamy w Vault City informacje dlaczego w mieście nie ma dzieci, nasz bohater stwierdzi z ulgą, że bał się, iż znalazł się właśnie w wersji europejskiej.

To wszystko, to oczywiście tylko część różnorodnych smaczków ukrytych, wtrąconych i przemyconych przez twórców w Fallout 2. Na koniec zostawiłem kilka dodatkowych ciekawostek, których nie znajdziemy bezpośrednio w samej grze. Jeśli chcecie uzyskać dostęp do każdej z map (łącznie ze wszystkimi Special Encounters), wystarczy, że w głównym menu gry wciśniecie kombinację klawiszy CTRL+R. Teraz należy odczekać cierpliwie kilka chwil na pokazanie się dodatkowego okna i wykonać wyświetlone tam instrukcje. Po chwili pojawi się lista wszystkich map w grze, po której poruszać można się za pomocą klawiszy strzałek. Jeśli natomiast będziecie mieli już dość podróży po pustkowiach, w głównym menu przytrzymajcie klawisz SHIFT, jednocześnie klikając na przycisk „Credits”. I bawcie się dobrze. Do zobaczenia po świętach!

Komentarze
26
Fang
Gramowicz
05/04/2010 11:34

Wiem że Fallout to klasyk i ma tony smaczków ale ile razy można przerabiać ten sam temat. Chyba każdy już widział te Easter Egg. Trzeba było napisać o jajkach w najnowszych grach w jakimś innym artykule a Retro zostawić dla New World Computing.

Fang
Gramowicz
05/04/2010 11:34

Wiem że Fallout to klasyk i ma tony smaczków ale ile razy można przerabiać ten sam temat. Chyba każdy już widział te Easter Egg. Trzeba było napisać o jajkach w najnowszych grach w jakimś innym artykule a Retro zostawić dla New World Computing.

Pablo1989
Gramowicz
05/04/2010 10:03

Falout 2 to piersza przez mojego brata kupiona gra, :) Grało się fajnie najwięcej krwi mi napuściły kosmici zawsze otruwały mnie i moich npcow i do tego oszałamiały, ale kiedy dobiłem się 34lvl :P Wszystkie rozwalałem z Gausa Jednym strzałem :P Sulik i Cassidy też mieli na wszelki wypadek Gaussy ale bardziej wolałem Sulika z młotem wspomaganym :P Jedno uderzenie we słabego wroga i wróg upada lecąc na drugi koniec mapy.




Trwa Wczytywanie