Aliens vs Predator - recenzja

Rafał Dziduch
2010/02/15 16:00

Aliens vs Predator to z pewnością jeden z tych tytułów, które wywołują u graczy szybsze bicie serca. Sprawdziliśmy dla was, czy są powody, by się tak ekscytować.

Aliens vs Predator to z pewnością jeden z tych tytułów, które wywołują u graczy szybsze bicie serca. Sprawdziliśmy dla was, czy są powody, by się tak ekscytować.

Aliens vs Predator - recenzja

Aliens vs Predator to z pewnością gra z klimatem, która dostarcza mocnych wrażeń. Do dyspozycji oddano trzy oddzielne kampanie. Można zagrać jako Marines, a więc zdobycz dwóch pozostałych gatunków. Można jako plujący kwasem Alien. Można wcielić się w rolę honorowego Predatora. Kampanie składają się łącznie z 17 misji, a można je rozegrać na jednym z czterech poziomów trudności - to mało, tym bardziej, że każdą ukończyć można w 3-4 godziny (na normalnym). Okazuje się zatem, że nowa produkcja studia Rebellion nie oferuje zbyt długiego czasu na zabawę.

Pełny poradnik do gry Aliens vs Predator - ściągnij

Na wstępie jeszcze kilka istotnych uwag odnośnie grafiki. Recenzowałem grę na PC, ale wcześniej korzystałem z konsolowej wersji beta. To, co pierwsze rzuca się w oczy, to różnice na niekorzyść blaszaka. Na średnich ustawieniach tekstury Aliens vs Predator są po prostu brzydkie. Ciemne, szare i pozbawione detali. Sytuacja zmienia się przy wykorzystaniu najnowszego DirectX. Jednak na to potrzeba mocnego sprzętu - zapomnijcie o wymaganiach minimalnych. Nawet na zalecanym sprzęcie (GF 8800, Core 2 Duo E6400, 2 GB ramu) gra radziła sobie nienajlepiej i potrafiła przyciąć.

Oprócz kampanii dostępny jest także tryb survivor oraz multiplayer. Przygodę dla jednego gracza rozpoczyna efektowne intro, w którym Charles Bishop Weyland (tak, tak – to TEN Bishop) wchodzi do wielkiej piramidy Predatorów. Filmiki pojawiają się również między misjami. Akurat ten element został przygotowany znakomicie. Przerywniki są pomysłowe, ładnie zrealizowane i trzymają w napięciu. A teraz już pora na danie główne, więc trzy zasadnicze kampanie Aliens vs Predator.

Marines – oni zawsze mają przerąbane...

Grając marines, co akurat nie jest zaskoczeniem, stajemy się zwierzyną łowną. Polują na nas zarówno Obcy jak i Predatorzy. Zaczynamy wyposażeni tylko w pistolet i wykrywacz ruchu. Ten ostatni pokazuje odległość i zbliżające się kropeczki, które symbolizują obecność wrogów. W Aliens vs Predator marines korzystać też mogą z apteczek. Uzupełnianie zdrowia działa w ten sposób, że nosić można trzy zestawy pierwszej pomocy. Dostępne są również trzy paski zdrowia. Gdy jakiś wyczerpie się do końca, trzeba zaaplikować medykamenty. Jeśli wyczerpie się tylko w części, zdrowie odnowi się po chwili samoczynnie. Uzupełnienie wyposażenia stanowią flary oraz latarka przy broni. Ta ostatnia świeci światłem ciągłym, więc nie ma potrzeby martwić się o baterie.

W Aliens vs Predator każda broń ma dwa tryby strzelania, co jest już standardem. Pistolet VP78 strzela pojedynczo lub serią. Potem dochodzą kolejne pukawki. Shotgun ZX-76 strzela z jednej lub z obu luf. Karabin pulsacyjny M418/2 wali z pocisków lub alternatywnie z granatów. Te ostatnie robią z przeciwników istną miazgę. W dalszej części zabawy arsenał powiększa się jeszcze o kultowy miotacz płomieni M260B (świetnie sprawdza się do niszczenia jaj), snajperkę M42C (widać przez nią Predatorów) oraz ciężki karabin maszynowy M59/B, który zasypuje wrogów gradem pocisków. Bronie nasuwają skojarzenia z filmami, więc fani serii powinni być zadowoleni. Marines – oni zawsze mają przerąbane..., Aliens vs Predator - recenzja

W czasie kampanii marines odwiedza się łącznie sześć lokacji. Niestety, wędrówka jest liniowa. Jeśli spodziewacie się jakichkolwiek alternatywnych dróg, srodze się zawiedziecie. Tam gdzie nie mamy zaglądać, autorzy spiętrzyli stosy gratów, budując barykady nie do przebycia lub postawili zamknięte drzwi. Strasznie to frustrujące, bowiem baza Freya’s Prospekt prezentuje się nawet ciekawie. Przypominają się wszystkie filmy z serii i klimat przeprawy Ripley z Obcymi. W czasie drogi od czasu do czasu musimy złamać kody dostępu do drzwi i włazów, ale odbywa się to mechanicznie. Gdy kod jest łamany, trzeba przetrwać, bo bohatera atakuje spora grupa przeciwników.

Należy przyznać, że mimo wad (liniowość, brzydka grafika na słabszych maszynach), kampania Marines w Aliens vs Predator jest bardzo klimatyczna. Potęgująca się z minuty na minutę atmosfera zaszczucia, osaczenia, niepokoju i zagubienia, dosłownie wylewa się z ekranu wiadrami. Przemykające w blasku światła z latarki cielska Xenomorphów wywołują dreszcze na plecach. Szkoda, że autorzy nie zadbali o większe zróżnicowanie zadań. Zasadniczo chodzi tylko o to, by iść do przodu. Od czasu do czasu mamy włączyć gdzieś zasilanie, bądź zrestartować jakiś system. Jednak w gruncie rzeczy nie ma to żadnego znaczenia. Dodatkową atrakcją są znajdowane po drodze nagrania audio. Stanowią one dziennik załogi, z którego wyłania się całkiem ciekawa historia. Szczegółów nie zdradzamy, odkryjcie ją sami.

Predator – Łowca doskonały

W grę Aliens vs Predator najłatwiej gra się Predatorem. To postać bezwzględnie najsilniejsza. Dzięki unikalnej zdolności znikania, może atakować wrogów z zaskoczenia. Wyposażony w potężne szpony potrafi wyprowadzać dwa rodzaje ataków: lekkie i ciężkie. Dodatkowo Predator może chwycić Aliena i człowieka, by wykonać na nich efektowną egzekucję. Ten element gry został świetnie dopracowany. Rozrywany na strzępy Alien lub wyrywana z kręgosłupem głowa człowieka robią piorunujące wrażenie. Na te finiszery nie mamy, niestety, wpływu, ale ogląda się je z przyjemnością.

Predator – Łowca doskonały, Aliens vs Predator - recenzja

W trakcie kampanii Predator zdobywa też kilka ciekawych zabawek. Kultowe jest umocowane na ramieniu działko plazmowe Plasma Caster. W jednym z trybów szyje ono pociskami w miejsce, które wskazuje kursor, a w drugim lokuje się na ofierze i razi ją śmiertelną dawką plazmy. Łowca potrafi również rzucać specjalnym dyskiem (Smart Disc). Ten jest w stanie rozłupać ciało Aliena lub człowieka, a w drodze powrotnej przyszpilić jeszcze kolejną bestię. Można zresztą sterować jego lotem. Na wyposażeniu są też bomby zbliżeniowe (Proximity Mines) oraz włócznia (Combi Stick). W tym ostatnim wypadku jest to raczej niekończąca się liczba włóczni, bo wyrzucone narzędzie za chwilę pojawia się ponownie na wyposażeniu. Rzecz jasna Predator dysponuje również trzema trybami wizyjnymi: normalnym, termowizyjnym (widać wówczas ludzi) oraz takim, w którym widać Alieny.

Koniecznie trzeba wspomnieć również o skutecznym przywoływaniu ludzi (Distraction). Łowca nagrywa ludzką mowę, a potem można wskazać biednego Marines i punkt, w który nieszczęśnik się uda. Wiadomo, że tam czekać już na niego będzie śmierć. Interesujący jest sposób, w jaki Predator się przemieszcza. Może oczywiście chodzić po ziemi, ale po drzewach, występach skalnych czy dachach budynków musi skakać. W Aliens vs Predator ten ostatni element zrealizowano nietypowo. Najpierw musimy wskazać punkt, w który chcemy skoczyć, a wtedy ten zaznaczy się specjalnym markerem. Potem nastąpi skok właściwy. Mocno ogranicza to możliwość doboru miejsca, ale jest całkiem widowiskowe. W sumie zabawa Łowcą jest najbardziej typowa dla FPS-ów. Postać ta jest wystarczająco silna, by radzić sobie w otwartym starciu. Wykorzystanie niewidzialności daje jej natomiast dodatkową przewagę.

Alien – bolid F1 w ciele insektopodobnym

Alien – bolid F1 w ciele insektopodobnym, Aliens vs Predator - recenzja

Która z postaci jest w Aliens vs Predator najszybsza? Nie ma najmniejszych wątpliwości, że Alien. Bestia śmiga tak energicznie, że wióry lecą, a dodatkowo potrafi przemykać po sufitach i ścianach. Można dzięki temu zanotować miłą „wczuwkę”, siedząc tak na suficie i czekając na ofiarę. To jednak nie wszystko. Alien uwielbia mrok, który jest jego sprzymierzeńcem. Rozbija więc ogonem pobliskie źródła światła, by osaczyć swoje ofiary w ciemności.

GramTV przedstawia:

Ataki Aliena bazują na zaskoczeniu. Podobnie jak Predator może on zwabić przeciwnika w określone miejsce. Potem wystarczy skok i krótki atak, a następnie uskok w ciemny kąt, na ścianę lub sufit. I koniec. Kolejne przyczajenie i obserwacja. Równie atrakcyjnie jak w przypadku Predatora wyglądają finiszery Obcego. Mogą to być np. ogromne szczęki rozrywające twarz Marines, przeszycie ogonem oka lub klatki piersiowej, lub skuteczna próba zaaplikowania Facehuggera (Harvest). Alien ma również specjalny tryb zwany Focus Mode, w którym podświetleni są wszyscy przeciwnicy i włazy do tuneli. Z tych ostatnich korzysta się zresztą często. Do czego nam ten tryb? Umożliwia szybkie i bezpośrednie skoki w podświetlone miejsca, co jeszcze bardziej przyspiesza eksplorację terenu.

Trzy bestie w trybie multi

Trzy bestie w trybie multi, Aliens vs Predator - recenzja

Wielu graczy czekało tylko na multi Aliens vs Predator. Całkiem słusznie, bo wrażenia z gry są świetne. Można grać w jednym z siedmiu trybów: Death Match, Predator Hunt, Species Team DM, Infestation, Mixed Species DM, Domination i Survivor. Ostatni oferuje rozgrywkę czterem graczom, wszystkie pozostałe maksymalnie osiemnastu. Ganiać można się w sumie po ośmiu mapach, więc ten element wypada akurat blado. Przeważająca większość aren jest żywcem wyjęta z trybu single i poddana została drobnym modyfikacjom. Dla Survivor przygotowano dwie mapy, których w singlu się nie uświadczy.

Najciekawiej, co dla wielu może stanowić zaskoczenie, prezentuje się Death Match. Dzieje się tak dlatego, że mamy do czynienia z trzema diametralnie różnymi w prowadzeniu postaciami. W czasie DM na mapie panuje istne szaleństwo, ale jest w nim metoda. Wyobraźcie sobie taką akcję: zza rogu atakuje, teoretycznie najsłabszy Marines, którego błyskawicznie dopada Alien. Gdy ten ostatni kończy swój finiszer, znienacka pojawia się Predator i urywa mu głowę. Jest to efektowne i dynamiczne. W zabawie nie liczy się wyłącznie refleks, ale również strategia i baczna obserwacja.

Modyfikacją DM jest Species Team DM. Tu zawody toczą dwie drużyny, złożone z wymieszanych gatunków. Jest też druga odmiana drużynowego DM. To Species Death Match. W tym przypadku drużyny złożone są z przedstawicieli tego samego gatunku. Na podstawie tego trybu świetnie widać, że autorom udało się dobrze zbalansować postaci. Ciężko jednoznacznie orzec, kto ma największe szanse na zwycięstwo. Wszystko zależy bowiem wyłącznie od umiejętności graczy, a nie od wyboru gatunku.

Modyfikacją drużynowych zmagań jest też tryb Domination znany z wielu gier MMO. Chodzi oczywiście o to, że obie drużyny walczą o zdobycie i utrzymanie strategicznych punktów. Jednym z fajniejszych trybów jest natomiast Infestation. Tu jeden z graczy zaczyna jako Alien, a pozostali to Marines. Obcy musi w ograniczonym czasie dopaść jakiegoś innego zawodnika. Gdy to zrobi, on też zmieni się w Aliena. Finalnie na polu bitwy pozostaje tylko jeden Marines. Jeśli uda mu się przetrwać ostatnie 30 sekund, wygrywa całe starcie. W przeciwnym razie górą są Xeno.

Kompletną pomyłką jest natomiast Predator Hunt. To tryb, od którego wieje nudą na kilometr. Wszyscy gracze poza jednym stają się Marines. Ostatni jest Predatorem i poluje na pozostałych. Problem w tym, że w czasie starć bardzo rzadko trafia się na Łowcę. Siłą rzeczy grupa Marines plącze się więc w koło po mapie i nie ma kompletnie nic do roboty. Ostatni z trybów – Survivor – znany jest też z singla. Tam, rzecz jasna, trzeba przetrwać samemu ataki Alienów, w multi towarzyszy nam trzech nieszczęśników. To tryb nawiązujący z grubsza do filmów. Ataki Obcych nadchodzą falami, trzeba chronić sobie plecy i dobrze współpracować z drużyną. Na dłuższą metę jednak staje się powtarzalny i odrobinę nużący.

A finalny werdykt brzmi...

A finalny werdykt brzmi..., Aliens vs Predator - recenzja

Wbrew pozorom ostateczna ocena Aliens vs Predator nie jest łatwa. Dostajemy miks świetnych rozwiązań oraz błędów, które w produkcji tego pokroju nie miały prawa się zdarzyć. To nie są małe błędy, które pominąć można milczeniem. Występowały spore problemy techniczne, a grafika wymaga potwora pod maską komputera. Przypomnę również, że gra jest liniowa zwłaszcza, gdy biegamy Marines. Wielu graczom przeszkadzać może również fakt, że powtarzają się scenerie. Dodać również trzeba, że w czasie loadingów z powodzeniem można zaparzyć sobie kawę.

Na drugim biegunie znajdują się jednak ogromne zalety. W pakiecie znajdują się trzy całkiem odmienne kampanie, z diametralnie różnymi w prowadzeniu bohaterami. To jakby trzy gry w jednej. Siedem trybów multi wystarczy. Jeśli tylko znajdą się chętni, kilka z nich z pewnością wzbudzi duże emocje. Do tego Rebellion zafundował nam ciekawą historię, a przede wszystkim bardzo filmowy, genialny wręcz klimat. Dodać do tego trzeba świetne filmowe przerywniki, animacje związane z finiszerami oraz rewelacyjne udźwiękowienie. Jak widać minusy i plusy w tym przypadku się równoważą.

7,0
... pod warunkiem załatania i zoptymalizowania
Plusy
  • wspaniały, mroczny klimat
  • trzy zupełnie różne kampanie
  • finiszery
  • dźwięk
  • grafika (na konsolach i mocnym sprzęcie)
  • multiplayer (z jednym wyjątkiem)
Minusy
  • krótkie kampanie w singlu
  • liniowa do bólu zębów
  • długie loadingi (także na konsoli)
  • nieudany tryb predator hunt
  • błędy techniczne
Komentarze
160
Usunięty
Usunięty
10/10/2014 07:58

Według mnie graj jest ciekawa, przyznam szczerze, że w recenzji jest trochę racji. np. że granie w trybie Marines jest nudne ze względu na zero dodatkowych pokoi / ścieżek, albo, że cała kampania jest za krótka. Ja tą grę przeszłam już 3 razy, gram na ps3 i nie mam problemów z grafiką. Ale co do oceny, to grę ocenia się nie przed premierą, tylko po premierze... Według mnie gra zasługuje na mocne 9/10, bo jest to gra o dwóch moich ulubionych postaciach z dzieciństwa (no nie takiego dzieciństwa, bo mam aktualnie 15 lat...)

Usunięty
Usunięty
06/04/2010 00:39

Jeżeli ktoś lubi sterowanie konsolowe i dysponuje padem, to gra jest dla niego. Rozumiem auto aim dla dysku albo działka, ale dla ostrzy, blokowania albo skoków obcego... po prostu żenujący i bezczelny port z konsoli. Żeby było tak tylko w Singlu, to można by przeżyć, ale cierpi na tym Multi ( z punktu widzenia osoby, która grała w Multi tej serii od AvP 1999 ). MapPack z dodatkowymi mapami jest do nabycia osobno, co raczej źle wróży tytułowi z niskimi ocenami i jeszcze niższymi szansami na popularność w Mutliplayerze. Serwerów jest mało, a graczy jeszcze mniej ( porównuując do serii Left 4 Dead albo Team Fortress 2 ). Grafika w DX11 jest bardzo dobra i tutaj się zgadzam, ale nie samą grafiką człowiek żyje. Liczy się przede wszystkim pomysł na grę, a tego tutaj zabrakło, jak przeważnie w każdym remaku. Dla mnie osobiście, seria AvP kończy się na AvP2, a jej naturalnym następcą, o czym również pisał wtedy jej ówczesny wydawca, jest seria F.E.A.R.Tak na marginesie, proponuję odpalić Assassin''s Creeda w FullHD i max detalach, to może niektórzy przekonają się, ile jeszcze można wyciągnąć z DX9. Pozdrawiam.

Usunięty
Usunięty
24/02/2010 12:30

Już nie mam siły do tej gry najpierw brakło jednego pojemnika z mlekiem (na filmikach był a w grze go nie ma) potem steam mi usunął rangi na multi i postęp w kampanii...




Trwa Wczytywanie