Left 4 Dead 2 - recenzja

Łukasz Berliński
2009/11/28 18:00

Od redakcji: załączone obrazki prezentują grafikę ustawioną na średnie detale i pochodzą z średniej klasy laptopa - gra działa płynnie na takiej maszynie przy takich ustawieniach, o czym chyba warto wiedzieć i co niewątpliwie jest jej zaletą. Maksymalnie podkręcone graficznie screenshoty można obejrzeć w podpiętej do artykułu galerii.

Druga fala

Od redakcji: załączone obrazki prezentują grafikę ustawioną na średnie detale i pochodzą z średniej klasy laptopa - gra działa płynnie na takiej maszynie przy takich ustawieniach, o czym chyba warto wiedzieć i co niewątpliwie jest jej zaletą. Maksymalnie podkręcone graficznie screenshoty można obejrzeć w podpiętej do artykułu galerii.

Druga fala

Druga fala, Left 4 Dead 2 - recenzja

Nie ma co ukrywać – Left 4 Dead to fenomenalny tytuł, który sieciową kooperację wyniósł na piedestał. Proste założenia rozgrywki, hordy zombie i cztery postacie sterowane przez graczy, próbujące przetrwać najgorsze. Zasłużone wysokie noty, zasłużone nagrody i rzesze fanów, którzy po dziś dzień namiętnie eliminują kolejne zarażone jednostki. Studio Valve stworzyło nowy tytuł, który z miejsca podbił serca graczy. Jednak gracze to taka grupa, która nie lubi, kiedy mydli im się oczy i próbuje wyciągać od nich pieniądze. Stąd też nikogo nie zdziwiły protesty, oburzenie i bojkoty społeczności skupionej wokół L4D, spowodowane informacją, że ekipa Gabe’a Newella planuje wydać sequel rok po premierze pierwszej części. Bo co oni mogą wymyślić nowego w trakcie 365 dni? Nowe bronie, nowych zarażonych i co? Za „mod” do jedynki chcą od nas tyle, co za pełnoprawny tytuł?! Bojkot! Protesty jednak na nic się zdały - Left 4 Dead 2 jest już na półkach sklepowych, a my mieliśmy okazję przekonać się na własnej skórze, czy gra warta jest swej ceny. Chcecie znać odpowiedź? Zapoznajcie się z naszą recenzją Left 4 Dead 2.

L4D z cukrem

Left 4 Dead 2 kontynuuje drogę obraną przy założeniach dotyczących nowej marki Valve. Jeśli jest się złośliwym, można stwierdzić, że nowa część nic nie zmienia, co zresztą prawdą nie jest. Za to z pewnością jest komplementem. Autorzy wyszli ze słusznego założenia, że sprawdzonej formuły się nie zmienia, co najwyżej można dodać jeszcze kilka składników, które sprawią, że danie będzie smaczniejsze. Tak też postąpiono w tym przypadku i po kilkunastu godzinach spędzonych z grą zadajemy sobie egzystencjalne, nurtujące pytanie: jak ja mogłem do tej pory pić herbatę bez cukru? Co tu dużo ukrywać: L4D2 to w zasadzie ta sama jatka co rok temu, tyle że z dodatkiem słodkiego białego kryształu. Choć przeglądając główne menu, które jest niemal identyczne jak te z pierwszej odsłony, za dużo nowości nie widać. Mamy możliwość rozegrania kampanii zarówno w trybie offline z botami, jak i online z innymi graczami, jest kontra, przetrwanie i, jako nowość, tryby realizm i poszukiwacz. Coś mało tego cukru...

Inwazja na południu

Kampania tym razem ma miejsce na południu Stanów Zjednoczonych, w okolicach Savannah i Nowego Orleanu. Czwórka nowych bohaterów, która z powodzeniem zastąpiła poprzednią kultową ekipę, musi w trakcie pięciu powiązanych ze sobą kampanii przebrnąć z jednego punktu kontrolnego do drugiego, po drodze eliminując zarażonych, liczonych w tysiącach sztuk. I choć tło fabularne jest jedynie miałkim dodatkiem do krwawej jatki, to jak na grę, która nie odżegnuje się od inspiracji filmami klasy B, wypada nawet nieźle. Sam fakt, że wszystkie kampanie są związane ze sobą spinającymi je klamrami, a bohaterowie od czasu do czasu pogawędzą ze sobą, dogryzając sobie nawzajem bądź żartując, sprawia, że można poczuć się jak aktor w filmie o zombie, którego jedynym zadaniem jest jak najdłużej przeżyć. Zarażeni za dnia

Autorzy postanowili zróżnicować nieco otoczenie, w którym jesteśmy skazani na radzenie sobie z kolejnymi falami zarażonych. Duża część misji rozgrywa się za dnia, co w żaden sposób nie wpływa na klimat płynący z rozgrywki. W Left 4 Dead 2 walczymy zarówno na otwartych terenach, jak i w ciasnych korytarzach; w samo południe, jak i w blasku księżyca; w wesołym miasteczku, jak i na bagnistych terenach. Nie sposób tu się nudzić, miejscówki zostały bardzo rozsądnie skonstruowane i choć w większości misji idziemy jak po sznurku, to sama gra nie ogranicza naszych zapędów eksploracyjnych. Większość drzwi możemy bez problemu otworzyć, czasem znajdziemy jakieś ukryte przejście, a sprawdzając co się kryje za każdym rogiem, poza kolejnymi zarażonymi można znaleźć jakąś pozostawioną samą sobie apteczkę czy amunicję do naszej broni.

Szkoda jedynie, że szumne zapowiedzi udoskonalenia AI Directora - odpowiedzialnego za dozowanie nam wrogów i środków pomocnych w ich zgładzeniu w trakcie rozgrywki, w zależności od naszego stylu i poziomu gry - który to miał także zmieniać ścieżki, którymi mielibyśmy podążać do bezpiecznych pomieszczeń, skończyły się na zmianach jedynie w wybranych fragmentach kampanii. Jeśli ktoś liczył na randomowe plansze niczym konstrukcje lochów w Diablo II - niestety, srogo się zawiedzie. Dobrze chociaż, że nigdy nie wiadomo, czy zombie stoi tuż za rogiem.

GramTV przedstawia:

Siekiera, motyka, piłka, deska

W trakcie kampanii niejednokrotnie musimy wykonywać różnorodne, proste zadania urozmaicające rozgrywkę. Gdzieniegdzie, żeby móc przejść dalej, trzeba przesunąć platformę zasłaniającą drogę ucieczki, w centrum handlowym trzeba zbierać kanistry z paliwem i napełnić bak wystawowego samochodu, by móc uciec z opanowanej przez zarażonych świątyni konsumpcjonizmu, a w wesołym miasteczku pobawimy się rollercoasterem. To tylko przykłady zadań, które na nas czekają i choć ich wykonanie sprowadza się do wciśnięcia odpowiedniego klawisza, to zazwyczaj po wykonaniu tej akcji pojawia się kolejna horda, co nie jest najmilszym widokiem w grze. Zwłaszcza gdy nasz poziom życia drastycznie zbliża się ku zeru, a ani my, ani nasi towarzysze nie mamy pod ręką apteczki czy nawet środków przeciwbólowych. Albo, co gorsza, skończyła nam się amunicja. I cóż wtedy mamy począć z nowym arsenałem, zaserwowanym przez autorów, w postaci niewidzianych w poprzedniej części modeli strzelb, karabinów, wybuchowych nabojów powodujących podpalenie ofiary czy zadającego duże obrażenia granatnika? Wystarczy użyć jednej z broni do walki wręcz, którą możemy mieć przy sobie zamiast wysłużonego pistoletu z nieograniczonym zapasem kul w magazynku. Siekiera? Łom? Piła mechaniczna? Gitara? A może patelnia? To wszystko są nowe zabawki, które świetnie się sprawują w walce na najmniejszym dystansie oraz w sytuacjach kryzysowych, jak choćby w tej opisanej powyżej. Zaraza zbiera plony

Poza nowymi narzędziami zbrodni pojawili się także nowi przeciwnicy. Choć w dalszym ciągu przez większość czasu walczymy ze zwykłymi zarażonymi, to tym razem wśród tej hołoty znalazły się jednostki specjalne, jak clowny, które swą obecnością przyciągają żądnych naszego miejsca zombie, czy zainfekowani policjanci w pełnym ochronnym umundurowaniu, na pokonanie których trzeba przeznaczyć nieco więcej ołowiu niż zwykle. Niektóre bestie poubierane są również w specjalne kombinezony chroniące je przed ogniem. To jednak nic przy specjalnych zainfekowanych, zwanych mutantami.

Do galerii sław z pierwszej części dołączyło troje nowych osobników. Jockey potrafi wskoczyć nam na barana i zaprowadzić w niebezpieczne miejsce, Charger szarżuje prosto w naszym kierunku, a kiedy nas dopadnie, to jeszcze zacznie nami ciskać o ziemię, z kolei Spitter wymiotuje kwasem, z którym kontakt doprowadza do szybkiego obniżania się stanu zdrowia, a w dłuższym kontakcie nawet do śmierci. Modyfikacji uległa także najgroźniejsza postać w grze – Wiedźma. Od tej pory już nie tylko siedzi w jednym miejscu i cicho zawodzi swą smutną i przerażającą piosenkę, ale potrafi także przemieszczać się po planszy, przez co łatwiej wpaść jej w oko, co zamiast romantyczną randką - kończy się krwawą masakrą z fruwającymi flakami delikwenta.

Poszukiwacze realizmu

Left 4 Dead 2 jest tytułem dużo bardziej wymagającym od swojego poprzednika. Już w trakcie kampanii, rozgrywanej z botami na poziomie normalnym, gra potrafi dać w kość, co w pierwszym L4D było nie do pomyślenia. Dodajmy, że niżej jest tylko poziom łatwy, a wyżej jest jeszcze ciężej. A gdyby komuś poziom najtrudniejszy nie wystarczał, zawsze może zagrać w tryb realizm , w którym amunicja i apteczki są mocno ograniczone, a nasi towarzysze nie są oznaczeni charakterystyczną poświatą, ułatwiającą ich odnaleźć w gąszczu gęsto ścielącego się trupa. Istna jazda bez trzymanki. Spragnieni wrażeń mogą także wybrać opcję przetrwanie , w której należy przyjąć na klatę kolejne hordy zarażonych i zostać jak najdłużej na nogach. Dla tych, którzy lubią zmagać się drużynowo, po raz kolejny oddano do dyspozycji kontrę - tu naprzeciw siebie stają drużyny złożone z ocalałych i specjalnie zainfekowanych - a także nowy tryb poszukiwacz , będący wariacją kontry . Także tutaj do walki stają dwie różne drużyny, z czego ocaleli muszą zbierać porozrzucane po okolicy kanistry i tankować pojazd, zaś drużyna przeciwna złożona z mutantów musi im w tym jak najskuteczniej przeszkadzać. Do tego jeszcze dochodzą ograniczenia czasowe, przez co rozgrywka w tym trybie, przy wyrównanym poziomie obu drużyn, dostarcza solidnego zastrzyku emocji. Jak w budżetowym filmie

Patrząc na załączone do tekstu screenshoty, jakie zrobiliśmy dla Was podczas rozgrywki, można stwierdzić jedno – ta gra wygląda paskudnie! Musicie nam jednak uwierzyć na słowo, że w trakcie gry wszystko wygląda dużo lepiej i nie powoduje odruchów wstrętu i odwracania głowy w drugą stronę. Pierwsza liga to z pewnością nie jest, ale podczas eliminowania kolejnych zarażonych nikt nie zwraca uwagi na niedopracowane detale, które udało zatrzymać się w jednej klatce. W końcu zarażeni przypominający zombie to co najwyżej klasa B. Takie widoki jednak większość ucieszą, gdyż znacznie usprawniono detekcję kolizji, dzięki czemu odpadające kończyny i fruwające bebechy są w tej grze na porządku dziennym. Fani płynącego strumieniami czerwonego płynu i anatomii powinni być wniebowzięci. Usatysfakcjonowani powinni być także melomani. Warstwa audio w tej grze gra pierwsze skrzypce, a w niektórych miejscach porozstawiane są szafy grające, dzięki którym możemy urządzić krwawą łaźnię w towarzystwie głośnej muzyki.

Gra warta zachodu?

Z Left 4 Dead 2 największy problem jest taki, że niby w końcu to pełnoprawny sequel, ale wszystkiego tu jakby za mało; mamy wrażenie, że chcielibyśmy więcej. Z drugiej strony grając w L4D2, zastanawiamy się, dlaczego do jasnej cholery pierwsza część tak nie wyglądała i nie było w niej tego wszystkiego, co dostaliśmy w drugiej części. Patrząc z tej perspektywy, posiadacze Left 4 Dead powinni się mocno zastanowić, czy warto wydawać prawie 140 zł na to samo w nowym opakowaniu, okraszone tylko kilkoma fajnymi dodatkami i udoskonaleniami. Ci zaś, którzy wcześniej nie mieli okazji wspólnie ze znajomymi walczyć w kooperacji z pandemią wirusa zombie, niech się nie zastanawiają i od razu zamawiają cztery kopie Left 4 Dead 2. W końcu to w dalszym ciągu rewelacyjna gra.

8,0
Druga fala wymieszała się z pierwszą
Plusy
  • grywalność
  • klimat południowych Stanów Zjednoczonych
  • nowe bronie i zarażeni
Minusy
  • brak znaczących zmian w AI Directorze
  • trochę mało tych nowości...
Komentarze
22
Usunięty
Usunięty
04/03/2010 23:08

Mnie osobiście bawią osoby które twierdzą ze to powinno być DLC. To jest nowa gra, nowe mapy, nowe dzwięki, tekstury, nowi bohaterowie, wszystko tak prawdę mówiąc, podobieństwo do poprzedniej części jest takie że tylko mają ten sam silnik i zbliżoną fabułę. Zgadzam się jednak ze to powinna być jedynka w takim smaczku było by trudniej przejść L4D1.

Czaroxxx
Gramowicz
11/12/2009 19:03
Dnia 03.12.2009 o 17:45, Henrar napisał:

> > I co w tym dziwnego? Ja też twierdze że L4D2 wypada lepiej niż MW2. To że jest ten > cały > > hype nakręcony wobec MW2 nie oznacza że jest on tak genialną grą jak zapowiadali. > > > Chodzi o to, że L4D2 jest identyczne jak 1 tylko dodali parę rzeczy i poprawili grafikę > a poza tym wszystko jest takie same, a obiecywali tyle dodatków do poprzedniej części > ale nie lepiej było wydać kontynuacje za którą będzie trzeba znowu zapłacić... To ciekawe, bo mi wydaje się, że jeżeli nazwiemy L4D2 DLC do jedynki, to możemy tak samo porównać MW2 do MW1. A i wtedy L4D2 wygrywa z MW2 :)

I znowu głupie gadanie, tak samo było w przypadku Gears of War 2... Chodzi o ciągłość fabularną, 2 MW jest kontynuacją 1, tak samo było z Baldurami i setkami innych gier a L4D2 to inaczej pokazana 1... Wow

Usunięty
Usunięty
03/12/2009 17:45
Dnia 30.11.2009 o 23:49, Czaroxxx napisał:

> I co w tym dziwnego? Ja też twierdze że L4D2 wypada lepiej niż MW2. To że jest ten cały > hype nakręcony wobec MW2 nie oznacza że jest on tak genialną grą jak zapowiadali. Chodzi o to, że L4D2 jest identyczne jak 1 tylko dodali parę rzeczy i poprawili grafikę a poza tym wszystko jest takie same, a obiecywali tyle dodatków do poprzedniej części ale nie lepiej było wydać kontynuacje za którą będzie trzeba znowu zapłacić...

To ciekawe, bo mi wydaje się, że jeżeli nazwiemy L4D2 DLC do jedynki, to możemy tak samo porównać MW2 do MW1. A i wtedy L4D2 wygrywa z MW2 :)




Trwa Wczytywanie