inFamous - recenzja

Rafał Dziduch
2009/06/24 17:00

Krótkie spięcie

Krótkie spięcie

Krótkie spięcie , inFamous - recenzja

Prawda jest taka, że na dynamicznie zmieniającym się rynku elektronicznej rozgrywki istotna rola przypada exclusivom. Recenzowany inFamous zaś to kolejny po Killzone 2 „must have” konsoli PLAYSTATION 3. Na innych platformach go nie uświadczymy (przynajmniej na razie), a producenci „chlebaka” liczą, że napędzi im kolejne rzesze nabywców. Stojące za inFamous studio developerskie Sucker Punch na koncie ma wprawdzie jedynie debiutanckie dzieło jeszcze z czasów Nintendo 64, zatytułowane Rocket: Robot on Wheels, oraz trzy części przygód zabawnego szopa-złodziejaszka imieniem Sly Cooper, ale i tak oczekiwania związane z inFamous były ogromne.

Człowiek-woltomierz

Fabuła przenosi nas do fikcyjnego, nieco futurystycznego miasta Empire City. Początkowo mamy dostęp tylko do jednej wyspy, którą opanował gang Żniwiarzy (oho, ktoś za dużo grał w grę Mass Effect!). Z upływem czasu śmigać możemy też po dwóch kolejnych, w której czyhają na nas gangi Synów Ziemi i Synów Pierworodnych. Akcja rozpoczyna się z przytupem, bowiem we wprowadzającym filmiku widzimy, jak całe miasto za sprawą wielkiego wybuchu pozbawione zostaje prądu. My wskakujemy w buty niejakiego Cole’a McGratha, który jest niczym przewodnik elektryczny – żadna dawka prądu mu nie straszna, a dodatkowo z powodzeniem może wykorzystywać potęgę elektryczności do własnych celów. A jakie to cele? Tu zasadza się właśnie dość szczególny i zarazem przyciągający jak magnes element inFamous. Cole jest bowiem everymanem, nikim specjalnym, ot - facetem, który przypadkowo znalazł się w niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie. I to właśnie my zdecydujemy, kim się stanie.

Cole był również nieświadomym sprawcą całej katastrofy. Jako pracownik firmy kurierskiej miał za zadanie dostarczyć paczkę. Nie wiedział, że w środku znajduje się ładunek o ogromnej mocy. Nastąpiło wielkie BUM, a nasz podopieczny znalazł się w jego centrum. Podłączony na skutek eksplozji do systemu energetycznego o mocy kilku tysięcy wolt, dziwnym trafem jednak przeżył. Mało tego: dodatkowo zyskał unikalne moce, które uczyniły z niego kogoś na kształt superbohatera. Jednak jego pozycja wcale nie jest łatwa. W kilkanaście dni po wybuchu, gdy akcja inFamous rozkręca się już na dobre, lokalny prezenter telewizyjny rozpoznaje w nim sprawcę całego zamieszania. Ponieważ miasto pogrążyło się w chaosie i zostało objęte kwarantanną, znalezienie kozła ofiarnego stało się tylko kwestią czasu. Winą za całe zamieszanie mieszkańcy obarczają Cole’a. Wychodzi na to, że to on jest winny wojnom gangów przybierających na sile i tajemniczej zarazie, która szerzy się w Empire City. Dodatkowo na Cole’a śmiertelnie obraziła się jego dziewczyna Trish, a zainteresowała się nim agentka CIA Moya, dla której musi teraz pracować. Misja: odszukanie tajemniczego artefaktu zwanego Kulą Błyskawic. Trzeba przy tym zrobić to szybciej niż członkowie pewnego kultu, którzy chcą artefakt wykorzystać. Gdy dodać do tego fakt, że najlepszy kumpel Cole’a, Zeke, raczy go bezustannie dawką newsów na temat spiskowej teorii dziejów, widać, że nasz podopieczny ma sporo na głowie.

Generalnie cała linia fabularna jest dość złożona i nie ma sensu jej drobiazgowo opisywać, aby nie psuć graczom zabawy. Warto tylko dodać, że to mocna strona gry. Na swej drodze spotkamy wiele wyrazistych postaci, których cechy charakteru nie są wprawdzie nakreślone tak wyrazistymi kreskami jak przypadku GTA 4, ale to i tak zdecydowanie pierwsza liga. Całość fabularna prezentowana jest w bardzo klimatycznych komiksowych przerywnikach, z których w miarę upływu czasu dowiadujemy się coraz więcej o Kuli Błyskawic i zarazie w mieście.

Dobry lub zły bohater

Porównanie we wcześniejszym akapicie inFamous do GTA 4 nie jest bezzasadne. Choć gra nie jest tak kompleksowa jak tamta, to należy do tego samego, coraz modniejszego ostatnio gatunku tytułów sandboxowych. Mówiąc wprost - zabawa jest dalece nieliniowa, eksploracja miasta niemal nieograniczona, a kolejność w podejmowaniu misji dowolna. To tak z grubsza, bo trzeba jednak zauważyć, że aż tak dużo jak w GTA 4 do roboty tu nie mamy. Mimo iż obie gry są przedstawicielami tego samego gatunku, inFamous silniejszy nacisk kładzie na akcję, walkę z przeciwnikami i demolkę, którą można zafundować całkiem sporej części miejskich struktur i pojazdów. Oprócz naprawdę wciągającego zadania głównego gra oferuje 17 typów misji pobocznych. Te są mocno zróżnicowane i przyjemnie się w nie pyka. Możemy dla przykładu: zdejmować podsłuchy ze wskazanych budynków, odszukać wskazaną postać, odnaleźć ukrytą paczkę i robić jeszcze mnóstwo innych rzeczy. Co ważne – wykonywanie pobocznych zadań bardzo się opłaca, bo wówczas niewielki teren zostaje wyczyszczony z gangów, które bezustannie przeszkadzają nam przemierzać okolicę.

Cole, jako się rzekło, zyskał za sprawą wybuchu unikalne moce. Te w części zostały podzielone na dwie kategorie, uzależnione od tego, czy stajemy się dobrym, czy złym bohaterem Empire City. Dwie alternatywne ścieżki wyboru mają niebagatelny wpływ na fabułę, ale również na rozwój naszego podopiecznego. Niemal każdą misję można rozegrać na dwa sposoby, a decyzja, na który się zdecydować, zostanie opatrzona moralnym wyborem. Zdobywamy bowiem specjalne punkty karmy, które stopniowo zmieniają naszą postać.

Dla przykładu: można rozdać żywność ze zrzutów ludziom lub zachować ją dla siebie, można otworzyć samodzielnie ogień do wrednych stróżów prawa lub strzelać z tłumu, co spowoduje dodatkowy chaos i przyczyni się do śmierci niewinnych, można w końcu zniszczyć pojemniki z tajemniczą substancją w taki sposób, że Cole ucierpi, a można tak, że ich zawartość przeniknie do miejskiej sieci wodociągów, zabijając wiele niewinnych mieszkańców. Co ważne i warte podkreślenia – do gry warto wrócić po ukończeniu, po to by zobaczyć, jak zmieniły się realia po innych wyborach bohatera. Biegać, skakać, fruwać, niszczyć – to lubimy

inFamous to tytuł niezwykle dynamiczny, efektowny, a przy tym dopracowany pod względem graficznym. Dynamika zasadza się na dwóch umiejętnościach bohatera: po pierwsze, Cole jest niczym piorunochron i z energią wyprawia sztuczki, których nie powstydziłby się Gandalf. Po drugie, potrafi biegać, skakać i fikać koziołki z gracją godną Altair z Assassin's Creed. Zacznijmy od tej drugiej kwestii. Cole biega po mieście dość szybko, ale najfajniejsze jest to, że w kilka sekund może z poziomu ulicy wspiąć się na najwyższy budynek (w zasadzie na każdy!). Wystarczą jakieś gzymsy, parapety lub rury, a prostymi ruchami pada wchodzimy na budowlę. Bieganie po dachach ani skoki z wysokości nie robią bohaterowi najmniejszej krzywdy. Może także ślizgać się po zawieszonych w powietrzu linach lub torach kolejowych. Te ekscesy wyglądają przy tym znakomicie, a gra jest zoptymalizowana w ten sposób, że wszystkie ekwilibrystyczne ewolucje, np. skok z dachu i płynne przejście w bieg po zawieszonej 20 metrów niżej linie, wychodzą za każdym razem bez pudła. Powiecie, że to kompletnie odrealnione? Ale jakież przyjemne i efektowne! Zero frustracji, jaka pojawiała się wielokroć w Mirror’s Edge.

Dodatkowo, trzymając się różnych elementów konstrukcji, Cole może wychylać się i prowadzić ostrzał – z lewej albo z prawej ręki, które zmieniamy przełącznikiem pada. Wygląda to bardzo przyzwoicie. Skoro strzelamy, warto powiedzieć z czego. Tutaj – w porównaniu do wielu innych gier akcji – małe zaskoczenie. Nie zbieramy, nie kupujemy, nie modernizujemy ani nie odbieramy przeciwnikom żadnych broni. Wszystko opiera się na umiejętnościach Cola, których jest łącznie 16. Dostęp do nich uzyskujemy sukcesywnie, a następnie za zgromadzone punkty doświadczenia możemy część z nich rozwijać w trzystopniowej skali. To oczywiście element stary jak gry, ale przydaje się, nieźle sprawdza i urozmaica zabawę.

GramTV przedstawia:

Wśród umiejętności znalazły się choćby: błyskawica (korzysta się z niej najczęściej), fala uderzeniowa (która odrzuca przeciwników i pojazdy wysoko w powietrze), precyzja (taki zoom, który umożliwia przycelowanie wiązką elektryczną) czy zasilanie indukcyjne (ślizg po torach odnawiający energię). Wszystkie bez wyjątku moce zrealizowane są świetnie, chętnie się po nie sięga i wygodnie wyprowadza. Większość wymaga do użycia podładowania akumulatorów Cola, co zrobić można niemal na każdym kroku (ze stacji energetycznych, z latarni, z samochodów, a nawet ciał pokonanych wrogów).

Grafika i animacje zrywają kask, polonizacja jest słabiutka...

Nie zamierzamy was pozostawić również bez opisu wizualnych atrakcji inFamous. A i tu jest nieźle. Gra wyciska z „chlebaka” siódme poty, a obraz miasta rysującego się przed oczyma, zwłaszcza widzianego z dachów wieżowców, jest wart wydanej każdej na grę złotówki. Autorzy nieźle uchwycili nastrój miasta po katastrofie, tak więc dzielnice pogrążone w chaosie i walce gangów wyglądają jak poligon doświadczalny, a gdy Cole upora się już z bandziorami, powoli powracają do jako takiego ładu.

W Empire City nie da się wprawdzie zauważyć aż tak wielu detali, jak w GTA 4, ale sytuację ratują z kolei efekty działania mocy Cole’a. Nie było chyba jeszcze gry, która tak sugestywnie oddawałaby efekt działania błyskawic lub wybuch baku paliwa w samochodzie na skutek siły uderzeniowej. Strzał w stację benzynową powoduje, że wszystko wkoło dosłownie lata w powietrzu i staje w jęzorach ognia. To trzeba zobaczyć! Nastrojowo (choć nieco monotonnie i pustawo na dłuższą metę) jest także w kanałach, do których wchodzimy, po to by przywracać zasilanie w kolejnych częściach miasta. Sugestywne cienie rzucane na ściany i czerwony kolor poświaty mogą się podobać. Na słowa uznania zasługują także ruchy Cole’a, które płynnie przechodzą od biegu po ulicy do skakania po budynkach. Dodatkowo, kiedy odblokujemy już moc pozwalającą na czasowe szybowanie, możemy wszystkie te atrakcje zobaczyć z lotu ptaka.

Czy inFamous ma jakieś mankamenty? Najważniejszym, ale wśród tych poważnych z pewnością jedynym, jest polska lokalizacja. Po prostu – słychać, że dział polonizacyjny kiepsko dobrał odtwórców głównych ról. Ich głosy i sposób wygłaszania kwestii nie pasują do mrocznego klimatu gry, w której śmigamy – bądź co bądź mutantem – po mieście w kilkanaście dni po gehennie metropolii. Uwaga ta tyczy się w zasadzie wszystkich dubbingowanych postaci. Jest sztucznie i nijako. Do drobnych niedociągnięć można zaliczyć także pojawiające się gdzieniegdzie słabej jakości tekstury oraz to, że pewne elementy graficzne doczytują się w trakcie zabawy (tak jakby moc procesora i grafiki z PS3 nie była już w stanie nadążyć). W gruncie rzeczy wygląd przeciwników jest też raczej mało pomysłowy, a w każdym razie widywaliśmy lepsze. To jednak w zasadzie wszystko. Atuty bez dwóch zdań przeważają nad mankamentami tej gry.

Podsumowanie jest w przypadku inFamous kwestią banalną. Tytuł zasługuje na najwyższe noty. W najważniejszych aspektach gra została dopracowana (szkoda tylko tej lokalizacji), a mniejsze błędy w żadnym stopniu nie rzutują na całość rozgrywki. Ta z kolei jest szybka, dynamiczna, efektowna i mocno energetyzująca. Brawo dla Sucker Punch. Chcemy więcej takich gier!

9,0
Cole energetyzuje jak nikt
Plusy
  • Fabuła
  • Moce Cole’a
  • Misje główne i poboczne
  • Animacja Cole’a
  • Grafika
  • Eksplozje
Minusy
  • Polonizacja
  • Kilka pomniejszych niedociągnięć
Komentarze
22
Usunięty
Usunięty
24/01/2010 14:44

W tekście jest błąd - Moya nie pracuje dla CIA, tylko jest agentką FBI. Drobna różnica, która nie ma wpływu praktycznie na nic w tym przypadku, ale warto być dokładnym ^_^Co do gierki, to kończę właśnie pierwszą wyspę i jest ciekawie. Przydałoby się jednak jakiejś autocelowanie, bo na padzie ja niestety nie potrafię celować (między innymi dlatego sprzedaję mojego Killzone 2, za żadne skarby już nie am się skusić na FPSa na konsoli).

Usunięty
Usunięty
13/07/2009 16:23

Do polonizjacji mozna sie przyzwyczaic i po pewnym czasie nie jest tak zle. Moim zdaniem facet, ktory dubbingowal Cole robi to calkiem dobrze, a reszta?? Mam to gdzies :P Gra jest swietna i niesamowicie grywalna, ale chicialbym juz uslyszec zapowiedz sequela, bo w koncu zakonczenie mozna by uznac za cliffhanger ktory pozostawia wiecej pytan niz odpowiedzi: kim/czym jest bestia? co sie stalo z Johnem? kim jest Moya? jak potezny stanie sie Cole w przyszlosci? itp.

Usunięty
Usunięty
11/07/2009 00:12

Kurde, ale ciężko jest zrobić jakiegos screena prosto z gry no nie?




Trwa Wczytywanie