Recenzja Killzone 2 – część druga

Łukasz Berliński
2009/03/10 17:00

Po problemach związanych z połączeniem się z jakimkolwiek serwerem oraz po kilku łatkach od Guerilla Games naprawiających felerne błędy, nareszcie mogliśmy przetestować Killzone 2 w trybie multiplayer. Nie ma co, warto było czekać!

Po problemach związanych z połączeniem się z jakimkolwiek serwerem oraz po kilku łatkach od Guerilla Games naprawiających felerne błędy, nareszcie mogliśmy przetestować Killzone 2 w trybie multiplayer. Nie ma co, warto było czekać!

Multiplayerowa wojna

Multiplayerowa wojna, Recenzja Killzone 2 – część druga

Wątek Killzone 2 poruszaliśmy już na naszych łamach przy okazji recenzji trybu dla pojedynczego gracza. Temat końcowej oceny pozostał jeszcze otwarty, bowiem czekaliśmy na możliwość przetestowania tego tytułu wraz z innymi graczami za pośrednictwem PlayStation Network. O ile co do kampanii można było mieć pewne zarzuty, tak w przypadku rozgrywki wieloosobowej nie mamy większy pytań – to w tym aspekcie Killzone 2 pokazuje swój prawdziwy pazur!

Helghaści vs ISA W zabawie może wziąć udział jednocześnie maksymalnie 32 graczy, którzy, w zależności od serwera, opowiadają się po stronie Helghan lub ISA bądź do danej frakcji przydzielani są automatycznie celem zrównoważenia sił. Multiplayer w Killzone 2 to bowiem gra drużynowa, w której liczy się współpraca i dobre porozumienie z naszymi towarzyszami broni, a nie indywidualne heroiczne akcje. Te ostatnie bowiem zazwyczaj kończą się równie spektakularną, co szybką śmiercią i osłabieniem naszej drużyny.

5 w 1

Guerillasi przygotowali dla nas pięć wariantów zabawy. Pierwszym z nich są Ofiary Wojny , który jest typowym drużynowym dethmatchem, w którym wygrywa ta frakcja, która jako pierwsza osiągnie wyznaczony limit fragów, bądź będzie posiadać ich więcej w przypadku skończenia się limitu czasu. Kolejnym trybem jest Zamach, w którym jeden z naszych członków drużyny, bądź my sami, zostaje wyznaczony jako cel dla wroga, a jego celem jest przeżycie w wyznaczonym limicie czasu. Limit ten jednak można zmniejszyć kierując się do wyznaczonej strefy, w której jesteśmy bardziej narażeni na atak ze strony adwersarza. Istnieje także druga opcja tego wariantu, w którym to celem jest ktoś z przeciwnej strony, a naszym celem jest jego zdjęcie przed upłynięciem czasowego limitu. Podobne dwie opcje posiada także tryb Odszukaj i Zniszcz, w którym to ekipa atakująca ma za zadanie podłożyć dwa ładunki wybuchowe w pobliżu bazy wroga, podczas gdy ten nie może pozwolić do tego dopuścić. Wybuch następuje dopiero po 30 sekundach, a w tym czasie drużyny zamieniają się rolami. Szukania ciąg dalszy znajduje się w Odszukaj i Odzyskaj, gdzie na mapie zostaje rzucona tuba propagandy, którą może podnieść każdy gracz, a następnie zanieść do wyznaczonego punktu na mapie, najczęściej wyznaczonego w pobliżu spawn pointu oponenta.

Co ciekawe, po podniesieniu takiej tuby stajemy się siewcą propagandy, a z głośników wydobywają się wzniosłe przemówienia niczym retoryczne popisy Pierwszego Sekretarza KPZR. Brzmi to naprawdę nieźle, tylko ten zestaw głośnomówiący pielgrzyma powoduje, że nietrudno takiego siewcę propagandy odnaleźć na polu bitwy, przez co staje się łatwym celem. Na deser zaserwowano nam Przejmij i Utrzymaj. Na mapie zostają wyznaczone trzy punkty, które musimy przejąć i je jak najdłużej utrzymać, co jest warunkiem do pozytywnego zaliczenia tejże misji. W każdy z wyżej opisanych trybów możemy grać oddzielnie, jednak najlepsza zabawa zaczyna się dopiero wtedy, kiedy bierzemy udział w potyczce, w której ustawione są wszystkie misje, następujące jedna po drugiej. Choć przeważnie na każdą z nich ustawiony jest limit 5 minut, to praktyka pokazuje, że kończą się one zdecydowanie szybciej.

GramTV przedstawia:

Od szeregowego do generała

Podobnie jak w Call of Duty, tak i w Killzone 2 zastosowano system awansu postaci, który w odróżnieniu od produkcji Infinity Ward przebiega dużo wolniej. Zaczynamy jako zwykły szeregowy, wyposażony jedynie w jeden z dwóch podstawowych karabinów i granat. Wraz ze zdobywaniem kolejnych fragów otrzymujemy po każdej bitwie punkty doświadczenia (1 frag = 1XP), które są mnożone przez 1,5 w przypadku jeśli nasza frakcja wygra starcie. Początkowo jest ciekawie, ale czujemy się jak w lidze okręgowej. Dopiero kiedy dojdziemy do najwyższych stopni wojskowych zaczyna się Liga Mistrzów i prawdziwe emocje, bowiem każda kolejna wyższa ranga umożliwia nam dostęp do nowych broni czy klas postaci. Tych ostatnich jest do odblokowania sześć (siedem jeśli liczyć ze zwykłym, niewykwalifikowanym żołnierzem). Jako pierwszy w kolejce jest medyk, uzdrawiający poległych oraz rzucający apteczkami. Saper może ustawiać automatyczne wieżyczki w wybranym przez siebie punkcie oraz naprawiać zepsute stanowiska z cekaemami. Taktyk z kolei potrafi przywołać latającego robota, dużo groźniejszego od stacjonarnej wieżyczki, a także rzucić flarę, która automatycznie staje się kolejnym spawn pointem dla naszej drużyny. Szturmowiec jest dwa razy bardziej wytrzymały od zwykłego żołdaka oraz może używać ciężkich karabinów, a także przez moment biec dużo szybciej niż pozostali. Sabotażysta powoduje zamieszanie w obozie przeciwnika, bowiem przez chwilę wygląda jak swojak, by zaraz zdjąć kamuflaż i siać zniszczenie. Do tego potrafi podkładać oraz detonować ładunki wybuchowe. Ostatnią do odblokowania klasą jest zwiadowca ujawniający wrogie pozycje, a na domiar złego kiedy stoi w miejscu praktycznie go nie widać, a gdy się porusza możemy zobaczyć go tylko częściowo. Co ważne możemy łączyć dwie klasy ze sobą, przez co dzięki różnym kombinacją nasza postać jest w stanie wykonywać wiele zróżnicowanych akcji w trakcie walki.

Medale i wstążki

Na początku wspomniałem, że początkowo awansuje się tu bardzo wolno. Wszystko jednak się zmienia, kiedy zaczniemy zdobywać wstążki za określone działania w trakcie rozgrywki. Dzielą się one na cztery kategorie: ogólne, odznaki, bojowe, oraz te, które otrzymujemy za misje. Przykładowo dostaniemy wstążkę za zgładzenie celu zamachu bądź pięciokrotne uzdrowienie kompana w trakcie rozgrywki. Zebranie ośmiu wstążek powoduje odblokowanie jednego z 23 medali dającego nam różnego rodzaje bonusy i profity. Po ośmiokrotnym uśmierceniu celu zamachu otrzymujemy medal Ligi Zamachowców, dzięki któremu każda kolejna eliminacja „naznaczonego” wroga będzie nagradzana większość ilością punktów doświadczenia niż dotychczas.

Znane tereny

Do dyspozycji oddano nam łącznie osiem map, wśród których część z nich przypomina żywcem wyjęte tereny z kampanii dla pojedynczego gracza. Nie jest to w żadnym wypadku jakakolwiek wada, bowiem wszystkie mapy w trybie wieloosobowym zostały przygotowane ze starannością, nie są ani za duże, ani za małe, nie ma bezpiecznych miejsc, z których można bez przeszkód kampować. Niemal do każdego wejścia prowadzą różne ścieżki, cały czas trzeba mieć oczy dookoła głowy. Jedynie niektóre korytarze okazują się zbyt ciasne dla kilku osób, przez co nieraz dochodzi do dziwnych sytuacji, w których nie możemy uciec przed granatem, bo kolega z oddziału blokuje nam drogę wyjścia. Na szczęście takie sytuacje nie są częste. Poza tym widać, że Guerrilla Games dba o swój flagowy tytuł, na bieżąco wypuszcza łatki naprawiające drobne błędy oraz prowadzi stronę killzone.com, na której możemy sprawdzić nasze statystyki, a także porozmawiać na forum z innymi graczami. Do tego wszystkiego Holendrzy oferują duże wsparcie dla klanów i turniejów. Widać, że ten tytuł jeszcze długo będzie przez graczy eksploatowany.

Naprawdę warto O ile kampania dla pojedynczego gracza dostała ode mnie „zaledwie” piątkę, tak trybowi multiplayer mogę wystawić spokojnie szóstkę. To właśnie dzięki rozgrywce wieloosobowej Killzone 2 rozwija skrzydła i pokazuje, że jest naprawdę wielkim tytułem. Jeśli zastanawiałeś się czy warto kupić Killzone 2 po przeczytaniu pierwszej części recenzji to teraz mogę rozwiać wszelkie wątpliwości – warto. Choćby dla samego wcielenia się w Helghastę i skopania tyłków kilku kolesiom z ISA.

9,5
Rewelacyjny multi z bardzo dobrą kampanią
Plusy
  • przemyślane mapy, awansowanie postaci, tryby rozgrywki
Minusy
  • zdarzają się drobne bugi
Komentarze
25
Renor_Mirshann
Gramowicz
12/03/2009 18:41
Dnia 10.03.2009 o 21:15, Mejste napisał:

Renor olej singla, musimy na multi się ustawić :)

Singla na bank nie oleję, ale faktycznie możemy... sam jestem ciekaw, jak bardzo jestem beznadziejny w rozgrywce online ;p odezwę się w weekend.

Mejste
Gramowicz
Autor
10/03/2009 21:15
Dnia 10.03.2009 o 20:09, Renor Mirshann napisał:

Multiplayer... jeszcze przede mną ;)Powiedziałem sobie, że KZ2 będzie pierwszą grą na PS3, w której spróbuję porządnie pobawić się tym trybem, ale na razie nadal męczę singla, drugi raz. I raczej nie ostatni ;p

Renor olej singla, musimy na multi się ustawić :)

Mejste
Gramowicz
Autor
10/03/2009 21:15
Dnia 10.03.2009 o 20:09, Renor Mirshann napisał:

Multiplayer... jeszcze przede mną ;)Powiedziałem sobie, że KZ2 będzie pierwszą grą na PS3, w której spróbuję porządnie pobawić się tym trybem, ale na razie nadal męczę singla, drugi raz. I raczej nie ostatni ;p

Renor olej singla, musimy na multi się ustawić :)




Trwa Wczytywanie