Warhammer Online - pierwsze wrażenie

Wojna!

Wojna!

Wojna!, Warhammer Online - pierwsze wrażenie

W ciągu ostatnich sześciu dni mieliście okazję zapoznać się ze wszystkimi stronami wielkiego konfliktu, który ogarnął wirtualny Stary Świat. Najwyższy więc czas, aby bliżej przyjrzeć się temu w praktyce. 18 września miała miejsce oficjalna premiera gry i start europejskich serwerów dla posiadaczy normalnej wersji gry. Ci, którzy zaopatrzyli się w wydanie preorderowe lub też wersję kolekcjonerską, mogli rozpocząć zabawę nawet kilka dni wcześniej. Co prawda nie pora jeszcze aby wystawiać grze jednoznaczną i ostateczną ocenę – w przypadku gier MMORPG uczciwe i rzetelne byłoby to dopiero po kilku miesiącach – jednak nawet po kilku dniach zabawy można już pokusić się o przedstawienie garści wrażeń z rozgrywki.

Wojna! Będą na was polować!

Zacznijmy jednak od ogólnych zasad i konstrukcji tejże rozgrywki. Najważniejszą cechą WAR jest bez wątpienia rzadko spotykany i unikalny system Realm versus Realm. Jak to wygląda w praktyce? Otóż tematem gry jest wielka wojna, tocząca się między dwoma głównymi siłami: Order (Porządek) i Destruction (Zniszczenie). Każda ze stron jest reprezentowana przez trzy armie, dobrane parami zgodnie z settingiem warhammerowego świata. Mamy więc odpowiednio: Dwarfs vs Greenskins, Empire vs Chaos i High Elves vs Dark Elves. Każdy z tych lokalnych konfliktów ma oczywiście swoją fabularną otoczkę, a wszystkie składają się na pełny obraz wielkiej wojny. Najważniejszą tutaj cechą jest jednak fakt, iż nawet na serwerach Open RvR (zresztą gwarantujących największe emocje) walczyć możemy wyłącznie z przedstawicielami opozycyjnych armii.

Rejon każdej z rasowych wojen podzielony został na cztery poziomy (tiers), w których realizować możemy ku chwale naszej rasy kilka różnych aktywności, począwszy od wykonywania solowych questów, a skończywszy na walkach PvP. Co jednak najważniejsze, bez wyjątku każda nasza aktywność wpływa na aktualną kontrolę nad danym poziomem. Ta daje natomiast dość wymierne korzyści, takie jak choćby bonusy do renomy czy nawet... niewielkie zniżki w sklepach. Tak więc, niezależnie od rodzaju naszych działań, każde z nich, powiązane jakoś ze strukturą gry, dokłada niewielką cegiełkę do zwycięstwa naszej rasy. W ten oto sposób gra mobilizuje do podejmowania kolejnych działań, gdyż nie procentuje w żaden sposób jedynie bezczynność.

Kilka słów o możliwych formach aktywności w grze. Po pierwsze, co jest dobrym rozwiązaniem dla wszelakich "samotnych wilków" i innych introwertyków, można oczywiście realizować solowe questy. Na każdym obszarze jest ich wystarczająco dużo, aby w ten sposób awansować na kolejne poziomy i przechodzić do wyższych tierów. Ważne jest tutaj to, iż możemy również dość swobodnie podróżować pomiędzy poszczególnymi królestwami i bez problemu przyjmować zadania u którejkolwiek z sojuszniczych frakcji. Nie da się jednak ukryć, że esencją i sednem tego typu gier są wszelkie działania o bardziej społecznym charakterze.

W tym miejscu trafiamy na jedno z najciekawszych rozwiązań w grze, czyli tak zwane zadania publiczne (public quests). Działa to na niezwykle prostej zasadzie: kiedy gracz wejdzie w obszar PQ zostaje o tym powiadomiony, mając automatycznie dostęp do aktualnego statusu zadania. W każdej chwili można się do niego dołączyć, pomagając innym graczom w realizacji poszczególnych celów, nie wymaga to niczyjej zgody. W założeniu PQ przypomina otwartą dla każdego formę mini-raidu, w którym po eksterminacji określonej liczby szeregowych mobów, zazwyczaj pojawiają się moby elitarne, na końcu zaś boss z obstawą. To świetne rozwiązanie, doskonale wprowadzające wszystkich onieśmielonych w arkana wspólnej walki.

Wojna! Będą was zabijać!

Następnym z przyjaznych rozwiązań dla tego typu graczy, którzy często ze względu na problemy z językiem lub małe doświadczenie mają problemy ze znalezieniem drużyny, jest instytucja Open Party. Klikając na ikonkę obok portretu naszej postaci, trafiamy na listę otwartych drużyn (a nawet Warband), wybieramy tę znajdującą się najbliżej nas, i tak oto jesteśmy już w grupie. Bez żadnych zaproszeń, wyczekiwania czy błagań na ogólnym czacie. Sprawdza się to doskonale w przypadku większości PQ i realizacji niektórych solowych zadań – ot, dołączamy do ekipy, realizujemy wspólnie zadanie i bez zbędnego gadania rozchodzimy się w swoją stronę. Oczywiście minusem jest tutaj całkowita przypadkowość osób w ekipie, a nawet możliwość trafienia na "pasożyta". Do „większych” akcji nadal potrzebna będzie sprawdzona i doświadczona ekipa.

Kolejny ciekawy element gry to tak zwane scenariusze, które są po prostu osobnymi instancjami RvR, opartymi głównie na dobrze znanych trybach rozgrywki, takich jak King of the Hill czy Capture the Flag. Tutaj również możemy dołączyć się w dowolnym momencie, klikając na specjalną ikonkę, co skutkuje przeniesieniem do instancji. W scenariusz można wejść zarówno indywidualnie, jak również gotową drużyną, jednak nawet w tym pierwszym wypadku nie działamy samodzielnie – automatycznie jesteśmy przypisywani do któregoś z party. Kolejna ich cecha to ograniczenie czasowe rozgrywki oraz skalowanie leveli, mające na celu wyrównanie szans każdej ze stron. Nie każdemu musi się to rozwiązanie podobać, jest jednak wielu graczy, których rzadko można spotkać poza scenariuszowymi instancjami.

Następny ważny element to specjalne obszary RvR, w których istnieją wyznaczone punkty kontroli. Ich przejęcie ma istotny wpływ na kontrolę nad danym obszarem. Na terenach tych – które z każdym kolejnym tierem mają procentowo coraz większą powierzchnię – jesteśmy również automatycznie oflagowywani do walki PvP. Wyjątek stanowią serwery Open RvR, na których oflagowywani jesteśmy automatycznie zaraz po zalogowaniu się do gry. Widać tutaj wyraźnie, że gra nastawiona jest przede wszystkim na walkę między graczami, czego dodatkowym dowodem jest system zdobywania doświadczenia. Otóż kolejne poziomy bez problemów zdobędziemy, nie wykonując choćby jednego solowego questa! Podczas walk RvR również zdobywamy punkty doświadczenia, a co równie ważne, punkty renomy. Te dostajemy przede wszystkim za zabijanie wrogich graczy lub też wykonywanie zadań w rejonach RvR. Dzięki odpowiedniemu poziomowi renomy otrzymujemy między innymi dostęp do nowego sprzętu oraz możliwość wykupienia u odpowiednich nauczycieli specjalnych zdolności i taktyk.

GramTV przedstawia:

Wojna! Będą palić i rabować!

Nie można oczywiście zapomnieć o Tome of Knowledge, czyli wbudowanym w grze dzienniku, będącym jednocześnie kompendium wiedzy o świecie Warhammera. Jest w nim skrupulatnie notowane nie tylko każde nasze zadanie, osiągnięcie czy też porażka, ale również informacje o ważnych postaciach BN, miejscach, potworach i wydarzeniach ze świata gry. Nie jest to jednakże tylko zwykły notatnik – kompletowanie wpisów w ToK, to kolejne zadanie, premiowane punktami doświadczenia, nowymi tytułami oraz specjalnymi nagrodami. Pomysł trzeba przyznać niezwykle ciekawy, dobrze zrealizowany i przede wszystkim dający sporą wiedzę o Starym Świecie osobom zainteresowanym settingiem.

Wszystkie te elementy składają się na niezwykłą dynamikę rozgrywki. W WAR w zasadzie ciągle coś się dzieje, a systemy PQ i OP sprawiają, że rzadko widuje się graczy, którzy nie bardzo wiedzą co robić. Układ sił zmienia się z minuty na minutę, tereny przechodzą z rąk do rąk, bezpieczna przed godziną droga staje się teraz śmiertelną pułapką... Co zaś najważniejsze, daje się zauważyć, iż system RvR sprawdza się w praktyce doskonale, rzeczywiście mobilizując graczy do działania.

Daje się też zauważyć dużą zmianę w mentalności wielu grających, którzy coraz częściej dostrzegają, że współpraca jest klucza do osiągnięcia sukcesu. System RvR doskonale eliminuje również gankerską plagę – teraz mogą się oni wyżywać do woli, rzadko jednak trafią na pojedyncze, łatwe ofiary. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zapuści się samotnie w głąb terytorium wroga. Co więcej, na serwerze Open RvR rzadko zdarzało się, aby w niższych tierach pojawiali się gracze z wyższych poziomów, odreagowujący swe kompleksy i niepowodzenia w walce z równymi sobie. Inna sprawa, że wejście dwa tiery niżej kończy się... zamianą w kurczaka. Dla kogoś, kto dopiero zaczyna swą przygodę z WAR, walki mogą początkowo sprawiać wrażenie wyjątkowo chaotycznych, jednak już po kilku zaczynamy szybko odnajdywać się w tym niezwykle dynamicznym bitewnym rozgardiaszu.

Technologicznie WAR nie zachwyca, trudno byłoby nazwać jego grafikę next-genową. Miłośników mrocznego i okrutnego Starego Świata może też początkowo odrzucać nieco cukierkowy design, bliższy chwilami WoW niż ilustracjom z army booków. Zarówno grafika, jak i interfejs, są jednak bardzo przejrzyste, a wyjątkowo wsysający gameplay sprawia, że bardzo szybko zapominamy o tych niedogodnościach. Silnik gry wymaga jednak kilku patchy – nawet na mocnym sprzęcie potrafi w niektórych miejscach zafundować nam drastyczny spadek liczby wyświetlanych klatek. Co najciekawsze, zdarza się to czasem w niemalże pustej kopalni (nie w przejściu między krainami!), kiedy tymczasem tuż obok, w czasie bitwy z udziałem kilkudziesięciu graczy, grafika wyświetlana jest bardzo płynnie.

Wojna! Będą burzyć wasze domy!

Oczywiście w grze zdarzają się wciąż bugi, z czego niektóre potrafią być dość kłopotliwe. Nadal, choć trzeba przyznać, że o wiele rzadziej niż w przypadku open bety, daje o sobie znać niemożność zaatakowania niektórych mobów. Mimo iż postać taką możemy zblokować sobie jako cel, nie reaguje ona na nasze automatyczne ataki, sama również „nie widząc” naszego bohatera. Niekiedy udaje się takiego moba „obudzić” poprzez wykonanie dowolnego ataku specjalnego, jednak nie jest to regułą. Podczas kilku dni gry dały o sobie też znać poważne problemy z działaniem zdolności opartych na morale, a także okazało się, że jeden z questowych BN przestał zupełnie reagować na próby nawiązania rozmowy. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że polityka wsparcia dla tytułu nie będzie się opierać – jak w przypadku niektórych deweloperów – jedynie na kolejnych obietnicach.

Nieco zawiedzeni mogą być też miłośnicy gatheringu i craftingu. W grze – przynajmniej na razie – nie ma możliwości konstruowania broni i pancerzy przez graczy, zaś tworzenie wyłącznie amuletów czy mikstur to dla wielu osób za mało. Chociaż kilka elementów – na przykład hodowlę roślin w postaci mini-gierki – rozwiązano w ciekawy sposób, to jednak całość może pozostawiać pewien niedosyt. Trudno też w chwili obecnej powiedzieć coś więcej na temat tego, jak tytuł ten sprawdza się po osiągnięciu maksymalnego levelu. Możemy jednakże obiecać, że do tematu tego z pewnością powrócimy, zdając kolejną relację ze Starego Świata.

Póki co możemy pokusić się jedynie o stwierdzenie, że nawet na tym etapie WAR jest grą wyjątkowo dynamiczną, połączeniem w jednym tytule kilku świetnych rozwiązań, które razem składają się na wyjątkowo grywalną całość. Cechą szczególną jest wyraźny nacisk na aspekty socjalne i niemalże wymuszanie współpracy oraz wspólnego działania poprzez konstrukcję poszczególnych elementów rozgrywki. I to właśnie zaoferowanie graczom możliwości wspólnego działania niemalże "z marszu" może zadecydować o sukcesie tego tytułu. Jak na razie na najpopularniejszych anglojęzycznych serwerach wieczorami trzeba czasem czekać nawet godzinę na zalogowanie się do gry. ale nie ma co narzekać – o wiele lepiej odstać swoje w kolejce, niż błąkać się godzinami po pięknych, lecz pustych krainach...

Komentarze
48
nVid
Gramowicz
10/10/2008 16:40

Poczytaj trochę więcej o obu światach (Warcrafta i Warhammera) i dopiero się wypowiadaj ;] Są zupełnie różne. Zupełnie. Wiem co mówię, w gry Blizzarda gram odkąd pamiętam, a w Warhammera (RPG, nie miałem figurek) od ładnych paru lat, zdążyłem poznać system i świat na wylot.

Usunięty
Usunięty
09/10/2008 23:33

No gra wygląda całkiem fajnie ;). Chociaż ten podział na 2 strony konfliktu zalatuje mi trochę WoWem... no, ale podobno to świat Warcrafta zżynał od Warhammera, a nie na odwrót więc obie gry wyszły jak wyszły ;P. War na pewno jest dobrym konkurentem dla WoWa zwłaszcza, że te gry wbrew pozorom są w jakimś tam sposób podobne (choćby prawie takie same uniwersa ;P, w których toczą się akcje obu gier :P).

nVid
Gramowicz
09/10/2008 23:27

Powiem tak: ja grafiki po screenach nie oceniam. Jak kiedys patrzylem na WoWa na screenach to mnie odpychal, ale jak zacząłem grać to okazało się że grafika jest super jeśli nie oczekuje się nie wiadomo jakich fajerwerków. Była klimatyczna, w dodatku o wiele fajniejsza niż na screenach. Tak samo jest w WARze.




Trwa Wczytywanie