Dzień pierwszy - Baza Czystego Nieba

Schody do Czystego Nieba

Schody do Czystego Nieba

Zapis: Iwan Bobrow / 12-08-2011 / 07:47 / Droga Kijów – CzarnobylSchody do Czystego Nieba, Dzień pierwszy - Baza Czystego Nieba

Nazywam się Iwan Nikołajewicz Bobrow, prywatny detektyw. Mamy słoneczny poranek 12 sierpnia 2011 roku. Właśnie minąłem miejscowość Iwankow i teraz według wskazań GPS jestem niecałe 50 kilometrów od Czarnobyla, który jest moim aktualnym celem. Przedwczoraj otrzymałem od anonimowej klientki zlecenie odnalezienia pewnego mężczyzny. Najprawdopodobniej znajduje się on obecnie w tak zwanej Zonie, czyli na teoretycznie zamkniętym przez wojsko terenie wokół dawnej elektrowni jądrowej. Z kontekstu rozmowy wynikało, że jest on przypuszczalnie jej mężem, jednak są to na obecną chwilę wyłącznie podejrzenia. Zaoferowała za odnalezienie mężczyzny kwotę 250 tysięcy rubli oraz pełen zwrot wszystkich poniesionych kosztów. Powinienem się od razu domyślić, że w tej sprawie kryje się jakiś haczyk. Zlecenie zostało jednak przyjęte, więc nie mogę się wycofać.

Już trzecia osoba, z którą rozmawiałem o poszukiwanym, potwierdziła, że wybierał się on w niewiadomym celu do Zony. Dzięki starym kontaktom z Gruzji udało mi się na szczęście otrzymać namiary na pewnego podoficera pełniącego obecnie służbę na jednym z posterunków na skraju zamkniętej strefy. Mam nadzieję, że pomoże mi to w przedostaniu się do środka. Ciekawe, ile z tych niesamowitych opowieści krążących na temat Zony okaże się prawdą. Samochód zatankowany, ruszam dalej.

Zapis: Iwan Bobrow / 12-08-2011 / 14:53 / Nieznana okolica

Leżę w jakichś krzakach i staram się złapać oddech. Na rogatce udało mi się skontaktować z oficerem, którego polecił mi Czakowski. Pogadaliśmy może ze dwie minuty, kiedy wokół rozpętało się piekło. Jacyś goście w skórzanych kurtkach i spodniach Adidasa zaatakowali posterunek, mając znaczną przewagę liczebną. Wojskowy nakazał mi schronić się w budynku, sam zaś zajął się organizowaniem obrony. Na tyle skutecznej, że pierwsza fala atakujących została odparta praktycznie bez żadnych strat, jeśli nie liczyć lekkich uszkodzeń ostrzelanego z automatu Uaza. "Dresiarze" jednak nie odpuścili i podjęli kolejną próbę, tym razem o wiele lepiej koordynując działania. W ruch poszły między innymi granaty, zbierając krwawe żniwo wśród sołdatów. Między kolejnymi eksplozjami usłyszałem głos dowódcy: "Te, dedektyw, spieprzaj stąd, jeśli ci życie miłe!". Wyskoczyłem przez okno z boku budynku i pobiegłem ku pobliskim wzgórzom oraz rosnącym tam gęstym krzakom. Teraz leżę tu, ściskając w ręku swoją niezawodną Korę z pełnym magazynkiem. Nasłuchuję i ciarki przechodzą mi po plecach. Odgłosy jak w najgorszym ze snów. Tutaj rzeczywiście coś jest bardzo, bardzo nie tak. Będę musiał...

Zapis: Iwan Bobrow / 14-08-2011 / 03:34 / Nieznana okolica Jednak żyję! Wszystko dzięki niejakiemu Pietii Kulasowi, który wyciągnął mnie w ostatniej chwili z anomalii. Jak sam powiedział, zostawiłby mnie tam pewnie w cholerę, gdyby nie moje ubranie. Raczej nieczęsto widuje się tu „trzepanych przez Trampolinę gości w dżinsowych kurtkach i kowbojskich butach”. Wiedziony niewyjaśnionym instynktem postanowił mi pomóc i wyciągnął z tego cholerstwa. Muszę mu się koniecznie jakoś odwdzięczyć, chociaż nie wiem jeszcze w jaki sposób. Na razie postanowiłem zebrać na swoim PDA jak najwięcej informacji dotyczących tego miejsca. Dużo bardziej fantastycznego i niebezpiecznego, niż kiedykolwiek mógłbym przypuszczać. Jeśli mam tu przeżyć i wykonać zlecenie, cholernie potrzebuję tej wiedzy.

Zapis: Pietia Kulas / 14-08-2011 / 08:38 / Baza Czystego Nieba

Ten gościu w kowbojskich butach, Bobrow, poprosił mnie, żebym powiedział tu coś o nas, o stalkerach. Co tu mówić? Jesteśmy ludzie Zony. Zona to nasza matka, kochanka i śmierć w jednym. Pierwsi przybyli tu jeszcze w 2006, zaraz po drugim incydencie. Wtedy wszystko było jeszcze młode i świeże, ale trafiały się już pierwsze artefakty, i to one, a właściwie kasa za nie, przyciągała kolejnych. No wiecie, jak to jest. Po tych wszystkich przemianach bieda i bezrobocie, człowiek się każdego zajęcia imał. A tu nagle kopalnię złotych zegarków ci pod nosem stawiają. No to co robisz? Sprzedajesz wszystko, ruble na starego kałacha i wiadro pestek wymieniasz, i dawaj! A jak cię nie stać, to chociaż fuzję myśliwską pod zastaw Łady od wujka pożyczasz, jak ja. Na początek starczy.

No i się zaczyna. Samemu to tu raczej nikt długo nie przeżyje. Szczególnie na początku, dlatego warto złapać dobry kontakt z jakimś doświadczonym stalkerem albo lepiej całą grupą i ich się jak niemowlę cycka trzymać. Dużo się trzeba nauczyć, żeby po paru pierwszych krokach kity nie odstawić. Jak już się obcykasz, to wtedy zaczyna się prawdziwa stalkerska robota. Czesanie artefaktów znaczy. Na spokojnym terenie, takim co bandytów, wojska czy mutantów za dużo nie ma, to można i w pojedynkę na żniwa chodzić. Ale tam dużo nie znajdziesz, młodych tam frakcje puszczają, takie ośle łączki. To i zazwyczaj wszystko wybrane. Więc idziesz tam, gdzie mutanty albo promieniowanie duże. Zbierasz ekipę, sprawdzasz sprzęt i modlisz się, żeby i tym razem wrócić w jednym kawałku.

Jednego dnia znajdziesz coś ekstra, drugiego sprzedasz, trzeciego już jesteś bez kasy, bo na wódę poszło, pestki trzeba było dokupić, kombinezon połatać, gnata usprawnić. I zaczynasz wsio od nowa, jak ten głupi pies, co własny ogon goni. Nie no, są szczęściarze. Tacy, co im się powiodło i tak zarobili, że od Zony uciekli. I każdego to jakoś trzyma, ta nadzieja na ten złoty strzał. To ciężki kawał chleba, nie wierz, Kowboj, w to, co piszą w Plotkach i Faktach o spacerkach po łące i zbieraniu do worka skarbów. Chłopaki powiedzieli kiedyś, że jakby któregoś z tych pismaków w łapy dorwali, to od razu by go puścili na taki spacerek po łące z Karuzelami.

GramTV przedstawia:

Miałem mówić o nas, stalkerach, to jeszcze coś ci powiem. O tym, że się zmieniło ostatnio. Że już nie jest jak kiedyś. Bo widzisz, kiedyś nas tu mniej było, dużo mniej. I jakoś się wszyscy razem trzymali, pomagali, wspierali, znałeś praktycznie każdego. Potem zaczęli napływać nowi, zrobiło się ciasno. Ludzie organizowali się w grupy, grupy łączyły się w jeszcze większe, zaczęły się pierwsze kłótnie, a potem nawet potyczki o tereny. Teraz to tu jest już taki osobny świat, z państwami i granicami prawie. My siedzimy na Bagnach, niezależni stalkerzy gnieżdżą się głównie w Kordonie, bandyci kontrolują Wysypisko, Mroczną Dolinę obstawiła Wolność, a na Agropromie siedzi Powinność. No i coraz częściej zdarza się, że tłuką się między sobą, czasem w to wszystko wmiesza się wojsko. Kocioł się zrobił bracie, kocioł.

Zapis: Docent Susłow / 14-08-2011 / 12:07 / Baza Czystego Nieba

Pierwsza sprawa to odpowiedni dobór ubrania. Wiesz, Kowboj, nie możesz biegać po Zonie w dżinsowej katanie i tych swoich śmiesznych butach. Może i w Kijowie robi to wrażenie na podstarzałych damulkach, ale tutaj takie kapcie możesz sobie w żopu wsadzić. Poważnie mówię, na obcasach to najwyżej z Karuzelą potańczysz. Nawet zwykłe adidasy lepsze. Bierz więc porządne buty, mogą być jakieś wojskowe, to podstawa. Druga sprawa to kurtka odpowiednia. Bo na pancerz porządny, czy kombinezon, to raczej cię nie będzie teraz stać. Tutaj są dwie szkoły, jak to mawia Misza Klawisz: kijowska i lwowska. Jedna mówi, że najważniejsze jest zabezpieczenie przed anomaliami i promieniowaniem, druga, że podstawą jest odporność na przebicie pociskami. Bo widzisz, jedno z drugim raczej trudno pogodzić – albo słabsza, ale odporna na różne czynniki i szczelna powłoka, albo gruba kamizelka kuloodporna. Niby da się to połączyć, ale do tego potrzebny albo jakiś super-fachura, albo wychodzi z tego pancerny kondom, w którym kroku nie zrobisz.

No są oczywiście i takie pancerze, które przyzwoicie jedno i drugie zapewniają, ale na to stać tylko najlepszych, bo drogie cholernie. Albo wojsko. A ty już musisz zacząć kombinować, co dla ciebie lepsze. Ja tu teraz zbyt dużego wyboru nie mam, ale coś podpowiem, na przyszłość tak. W dobry sprzęt warto zainwestować, ale nie ma sensu przepłacać. Słuchaj uważnie, bo ci to doświadczony handlarz mówi. Kiedyś tak rozmyślałem, który kombinezon najbardziej się opłaca kupić, wiesz, tak czysto teoretycznie. I wyszło mi, że najlepiej SEVA wypada. Bo taką ochronę daje na promieniowanie i inne czynniki, że niewiele innych jej dorównuje, a poza tym też nie jest to kawałek zwykłej gumy, tylko włókna jakieś, więc i przed mutantami, i przed kulami przyzwoicie chroni. Naukowcy z Kijowa podobno to cudo wymyślili, dla swoich, co to Zonę badają. A teraz najważniejsze – jak znajdziesz odpowiedniego fachurę, to ci do SEVY wstawi płyty kevlarowe i pancerzyk bojowy jak malowany. A najważniejsze, że rubli zaoszczędzisz i w giwerę będziesz mógł wpakować. Ale o tym, to już z Szarym najlepiej pogadaj, to jego klimaty.

Teraz jedna ważna rzecz. Tak, żebyś potem niespodzianek nie miał żadnych i mnie czy innych od zdzierców później nie wyzywał. W handlu zasady są proste i wszyscy je akceptują, więc i ty musisz się dostosować – to nie lwowskie stragany. Pierwsza sprawa, przy sprzedaży nie licz na kokosy, szczególnie jeśli sprzęt używany. Jedna dziesiąta ceny, na tyle możesz liczyć. Troszkę inaczej jest z artefaktami, te zawsze lepiej sprzedasz. Ale mądrze dobieraj kupujących, bo czasem i kilka tysiaków na tym do przodu będziesz. Mówią, że najlepiej za nie płacą naukowcy, ale oni w Jantarze siedzą, droga daleka i niebezpieczna. Wszelkie żarcie najkorzystniej po barach opchniesz – tam zawsze wezmą każdą ilość i to czasem za cenę rynkową. No i najważniejsze – handluj z tymi, którzy cię lubią, gdzie masz poważanie. A najlepiej z frakcją do której należysz, bo nikt nie da ci takich dobrych cen, jak twoi ludzie. Proste, nie? Zobaczysz, tu wszystko jest proste...

Zapis: Iwan Bobrow / 14-08-2011 / 23:30 / Baza Czystego Nieba Niemalże cały dzień straciłem na przygotowanie się do dalszej drogi. Faktycznie, oni wszyscy mają rację, przybyłem tu zupełnie nieprzygotowany. Ale i skąd miałem wiedzieć, jak tu jest naprawdę? Poza szmatławcami pokroju Plotek i Faktów nikt o Zonie nie pisze, bo władze nałożyły embargo informacyjne. Pamiętam jeszcze aferę sprzed roku, kiedy to Specnaz spacyfikował pod pretekstem prewencyjnych działań antyterrorystycznych redakcję Naszego Słowa w Dniepropietrowsku. Miało to miejsce dokładnie w noc po publikacji wywiadu z jednym ze stalkerów-nowobogackich. Od tego czasu cisza i spokój.

No więc tak. Aktualnie mój stan posiadania to: wyczyszczona i sprawdzona przez Szarego Kora z zapasem 60 nabojów, kupiony okazyjnie obrzyn i dwie paczki breneki, najtańszy wykrywacz anomalii z kompletem baterii oraz przytargana skądś przez nieocenionego Pietię mocna stalkerowska kurtka z kapturem. Do tego w plecaku mam cztery bandaże, dwie konserwy turystyczne, trzy ramki Dnieprów i chyba ze cztery kilo solidnych muterek. Na razie nie powiedzieli mi, po cholerę mam targać te śruby. Węszę tu jakiś miejscowy dowcip robiony kotom, ale nie dałem nic po sobie poznać. Jutro się okaże. Zresztą na rano mam umówionego przewodnika, który ma mnie przeprowadzić przez Bagna, bo tak nazywa się ten teren, aż do Kordonu. Tam mam zgłosić się do niejakiego Wilka, prowadzącego miejscową szkółkę dla kotów. Niestety, tutaj nikt nie widział faceta, którego szukam, ani o nim nie słyszał. Ale ponoć Bagna leżą na uboczu, więc nie każdy musiał tutaj trafić. Czas spać, chociaż wątpię, żebym szybko usnął. Te dźwięki wokół bazy. Czasem mam wrażenie, że to wszystko to właśnie jakiś sen. Bardzo chory sen.

Komentarze
35
Usunięty
Usunięty
06/09/2008 22:25

rofl!! w weekend poczta jest zamknieta i niedowiaza ci...pomysl troche (sobota i niedziela)

Usunięty
Usunięty
04/09/2008 18:03

Ja nie moge sie doczekać jak dorwe forse i zamówie stalkera. Grać będe aż blaszak sie zagrzeje

Usunięty
Usunięty
04/09/2008 17:17

Właśnie uruchamiam nowego Stalkerka :) mapa Zony wisi już na ścianie, a komp obklejony naklejkami frakcji ;D Dziękuję PANIE LISTONOSZU hurrrra ziomki!!!!




Trwa Wczytywanie