Dead Space - zapowiedź

mastermind
2008/08/19 18:55

Wyprawa na stację śmierci

Wyprawa na stację śmierci Dead Space - zapowiedź

Lista tytułów gier i filmów, na których wzorowali się twórcy Dead Space, jest zaiste imponująca. No bo spójrzmy. I pierwsza część Obcego z Sigourney Weaver, i duszne oraz mroczne Coś Johna Carpentera, do tego klimaty pustki znane z System Shocka oraz bezustanna akcja rodem z Resident Evil 4. Przyznacie, że dobór inspiracji robi wrażenie? Pytanie oczywiście, co z tych zapożyczeń wyniknie i czy w efekcie magicy pracujący dla Redwood Shores Studio pod egidą EA Games staną na wysokości zadania i przyrządzą nam danie godne wielbicieli komputerowego seansu z dreszczykiem. Zważywszy na to, że na swym koncie mają kilka świetnych tytułów (choćby takie serie, jak Tiger Woods PGA czy The Lord of the Rings), możemy chyba zakładać, że będzie nieźle.

Dead Space, którego grywalna wersja zaprezentowana została nie tak dawno podczas targów E3 2008, będzie rasowym survival horrorem. W największym skrócie opowiadać ma historię pewnego ziemskiego inżyniera, który przemierza samotnie pokłady górniczego statku kosmicznego (hm... coś jak Space Siege, ale nie do końca...). Ów statek jest przeogromny, ale przy tym, jak się z początku zdaje, całkowicie wymarły. Jak zaznaczają twórcy, wnętrza, które przyjdzie nam penetrować, nie będą jednak przypominać tych znanych z serialu Star Trek. Zapomnijcie zatem o sterylności i jasnych pomieszczeniach, w których można jeść z podłogi. Na USG Ishimura będzie brudno, ciemno, przerażająco i... klaustrofobicznie, choć nie zabraknie również etapów rozgrywanych... w przestrzeni kosmicznej. Cała gra zostanie najprawdopodobniej podzielona na trzy obszerne akty. Co ważne, pod względem fabularnym ma być niezwykle spójna i, jak zapewnia Chuck Beaver z ekipy pracującej nad historią, jeśli coś wydarzy się w akcie pierwszym i nie zostanie wyjaśnione, na pewno powróci w dalszej części opowieści. Choć z oczywistych względów detale historii trzymane są w tajemnicy, wiadomo, że cała akcja zostanie osadzona w odległej o pięćset lat przyszłości. Na Ziemi niemal całkowicie wyczerpały się surowce naturalne, więc naukowcy opracowali system, który pozwala dosłownie zasysać inne planety i przetwarzać je na surowce przewożone następnie na Ziemię. Poznamy przyczyny tragedii na Ishimurze, zapoznamy się z losami tragicznie zmarłej załogi, odkryjemy korzenie pewnej religii i odnajdziemy tajemniczy artefakt przywieziony z planety Aegis 7. Tyle wiadomo na pewno.

Zanim przejdziemy do omawiania poszczególnych elementów rozgrywki, warto przedstawić pokrótce bohatera całego zamieszania, w którego kombinezon przyjdzie nam się wpasować. Oto Isaac Clarke, wykwalifikowany inżynier oraz specjalista od napraw wszelkiego rodzaju. Ponieważ utracono kontakt z okrętem wydobywczym USG Ishimura, Clarke zostaje wysłany przez firmę Concordance Extraction Corporation (C.E.C), która wyprodukowała gwiezdny statek, po to, by zbadać, co takiego dzieje się na pokładzie i dlaczego komunikacja została przerwana. Wprawdzie na miejsce nasz podopieczny przybędzie razem z dwoma towarzyszami broni, ale niewiele to zmieni. Ekipa bowiem zostanie szybko rozdzielona i dalsze kroki na Ishimurze postawimy już solo. Chociaż – jak zastrzegają autorzy – dotychczasowych partnerów w takich czy innych okolicznościach jeszcze spotkamy. Gdy Clarke przybywa na miejsce, okazuje się, że statek jest opuszczony, a systemy zasilające zostały przełączone w stan minimalnego zużycia. Bez wątpienia można przyrównać ten pomysł fabularny do jednej z części filmu Obcy, tym bardziej, że szybko okaże się, iż w Dead Space za zaginięcie załogi również odpowiadają obce organizmy. I to właśnie z nimi przyjdzie się nam zmierzyć, starając się przy tym wysłać sygnał ratunkowy na Ziemię.

Najstraszniejsza gra świata

Tym, co ma odróżniać Dead Space od wielu filmowych i "growych" produkcji gatunku horror science fiction, będzie według zamysłu twórców główny bohater. To nie jednoosobowa armia do zabijania potworów, szkolona w tajnych obozach dla morderców i dewiantów. Clarke jest prostym naukowcem i fachowcem w tym, co robi, a militaria na początku zabawy są mu raczej obce. Owa desperacka próba wysłania sygnału ratunkowego to nic innego jak prośba o wsparcie militarne. Od chwili przybycia na Ishimurę rozpocznie się bowiem desperacka walka o życie. Nasz bohater, a w raz z nim my, nie będzie miał zresztą żadnych gwarancji, że kosmiczni marines zostaną przysłani z pomocą na czas. Dlatego też będzie zdany na własne umiejętności.

Twórcy Dead Space przede wszystkim stawiają na klimat. Atmosfera zaszczucia, grozy rodzącej się w zetknięciu z nieznanym gatunkiem oraz wszechobecnego strachu ma ścisnąć graczy za gardło w pierwszych minutach i nie puszczać aż do końca gry. Programiści z Redwood Shores Studio mają świadomość, że obietnice przeżycia prawdziwego horroru przed ekranem były składane już po wielokroć, ale tym bardziej upierają się przy swoim. Dead Space ma być ich zdaniem najstraszniejszą grą, jaka kiedykolwiek powstała. Temu podporządkowane ma być wszystko – od spójnego i przerażającego story, poprzez projekty wrogów, aż po samą mechanikę rozgrywki.

Jednym z ciekawszych pomysłów zaimplementowanym w Dead Space może okazać się HUD. Otóż cały interfejs znajduje się na kombinezonie głównego bohatera, a przy krawędziach ekranu nie uświadczymy żadnych ikonek. Rozwiązanie rewelacyjne, bowiem w ten sposób programiści pragnęli podnieść realizm zabawy i wynikające z niej napięcie. A jak to wygląda w praktyce? Ponieważ Dead Space zrealizowano w konwencji TPP, widzimy plecy bohatera. Tam właśnie znajduje się specjalny wskaźnik, który informuje, ile mamy jeszcze energii. Z kolei ilość pozostałej do użycia amunicji zlokalizowano na hologramie znajdującym się na ramieniu Clarke’a. Programiści obiecują zresztą, że pozostałe w magazynku naboje będziemy liczyć nad wyraz często. Decyzja o tym, czy wystrzelić amunicję ostatniej szansy, czy może raczej salwować się ucieczką, będzie bowiem kwintesencją nadchodzącej produkcji.

Z wrogami do piekła

Jeżeli mowa o horrorze rozgrywanym w przyszłości, a do tego na gwiezdnej stacji-okręcie, nie należy oczywiście bagatelizować przeciwników i ich wyglądu. Co ciekawe, pierwotnie twórcy Dead Space poprosili o zaprojektowanie wrogów Clarke’a specjalistów z Hollywood. Okazało się jednak, że efekty prac przedstawione przez wizjonerów mających na koncie potworki z filmów Men In Black czy Star Wars nie do końca zachwyciły włodarzy z EA. Zatem ostatecznie prace powierzono artystom z... EA. I tak powstała krwiożercza, groźna, przerażająca, a przy tym polimorficzna rasa... Necromorphów (hm... znowu przed oczami staje Obcy i Xenomorphy, ale cóż począć...Ot, popkultura...).

GramTV przedstawia:

Potwory oraz sposoby na ich eksterminację mają być zresztą jedną z największych pereł Dead Space. Wrogowie to monstra dosłownie nie z tej ziemi. Do pewnego stopnia można o nich myśleć jak o skrzyżowaniu maszkar z serii Silent Hill i filmu Coś. Mają nienaturalne kształty, powykręcane w grymasach bólu twarze (jeśli je mają), długie macki, wielkie szpony i ostre zębiska oraz zdeformowane ciała. Zadziwiający jest nie tylko ich wygląd graficzny, ale również animacja. Trzeba przyznać, że już na obecnym etapie produkcji robią przerażające wrażenie i powodują wzrost tętna u grającego. Dla przykładu jeden z łotrów to bezładna plątanina ścięgien, mięśni, kości oraz fragmentów skóry. Prawdziwy kolos, któremu z korpusu w nienaturalny sposób wyrasta głowa, upiększona do tego przegniłymi zębami. Porusza się jak dynamit i może rozszarpać Clarke’a, zanim ten zdąży zmarszczyć brew.

Przyznacie, że spotkać takiego diabła w opuszczonej alejce nie byłoby miło. Strach wywołany przez zetknięcie się z przeciwnikami może być potęgowany faktem, że na Ishimurze będzie dość ciemno, a niekiedy jedyne światło będzie generował wspomniany już kombinezon bohatera. Ponieważ autorzy postawili sobie za cel przywiązanie gracza do rozgrywających się na ekranie wydarzeń oraz maksymalne zintensyfikowanie przeżyć, zaserwowali nam możliwość odstrzeliwania wrogom dowolnych części ciała. Dotyczy to wszystkich potworów i wygląda na to, że element ten może przesądzić o końcowej ocenie gry. Trafionym potworom odpadać będą bowiem kończyny, a ci przeciwnicy, którym uda się przeżyć, mogą próbować pełznąć w naszym kierunku.

Tak zachowa się chociażby monstrum poruszające się na dwóch patykowatych nogach, które zamiast rąk ma ostre jak brzytwa miecze. W zwarciu potwór jest bezlitosny i siecze naszego bohatera niczym natkę pietruszki, dodatkowo wgryzając się w finalnym ataku w jego tchawicę. Jeśli jednak pozbawimy delikwenta nóg, zanim nas dopadnie, zacznie bezładnie i wolno pełznąć w naszym kierunku, podpierając się przy tym niezgrabnie ostrzami. Ale, ale – inny przykład wskazuje na to, że nie zawsze warto będzie dekapitować przeciwników. Jeden z potwornickich to bowiem jegomość o wielkim brzuchu. Jeśli przydzwonimy mu w "bęben", zaleje nas falą, hm... wnętrzności, które zabiorą nam sporo energii. Przyznacie, że pomysł niezły. O wiele lepiej będzie zatem zastosować świadomą strategię i w drugim przypadku spowolnić gościa i odstrzelić mu najpierw nogi, a na końcu głowę , unikając w ten sposób ekscesów żołądkowych...

Skoro już mówimy o wrogach, warto pokrótce przejrzeć arsenał, jakim dysponować będzie Clarke. Tony żelastwa, miotacze płomieni, "kaemy", rakietnice, granaty i co tam jeszcze możecie sobie wyobrazić – radzimy zachować dla innych tytułów. Jak się wcześniej rzekło, Dead Space ma ambicje stać się dziełem oryginalnym, a Clarke Pudzianowskiego przypominał raczej nie będzie. Zamiast tego bohater będzie musiał chwytać się innych sposobów, aby przeżyć. Dla przykładu – można będzie walczyć oderwanymi przeciwnikom kończynami. Wprawdzie starcie z ogromną bestią, wtedy kiedy ma się w ręce – nomen omen – rękę potwora, może się wydawać mało efektywne, ale lepsze to niż nic. A zresztą pamiętajcie cały czas o owej atmosferze zaszczucia – czyż taka minimalistyczna broń nie podtrzyma jej w sposób wielce wyrafinowany? Clarke ma jednak dysponować czymś na wzór Gravity Guna z Half-Life’a. Urządzenie to posłuży do ciskania we wrogów cięższymi przedmiotami. Kolejnym atutem Isaaca mają być inżynieryjne umiejętności. Pozwolą mu one na daleko posuniętą „customizację” znalezionych po drodze broni oraz naprawę uszkodzonych modeli. Ten element zabawy ma być zresztą odrobinę zbliżony do gier RPG.

Sztuczki Clarke’a

Jak na inżyniera przystało, Clarke będzie potrafił obsługiwać niemal wszystkie komputery na Ishimurze. Dzięki temu w krytycznym momencie będzie mógł zamknąć grodzie do pomieszczeń i części statku, w których się ukryje. Też brzmi przyjemnie i filmowo zarazem. Innym narzędziem zagłady stanie się podręczne urządzenie, które bohater miał pierwotnie wykorzystać w czasie napraw. To niewielki miotacz laserowy, też nie idealny, ale na trochę potwory powstrzyma. Przyda się także możliwość spowolnienia czasu. Ale nie taka, jaką znamy z TimeShifta czy Maksa Payne’a. Otóż po zdobyciu specjalnej broni Clarke będzie mógł spowolnić wyłącznie tego przeciwnika, którego trafi! Wówczas łatwiej będzie go dobić, ale trzeba pamiętać, że inni wrogowie nie zwolnią... Zresztą sama eksterminacja przeciwników też jest daleka od typowej. Nie wystarczy drani zastrzelić czy zatłuc. Udane polowanie sprowadzi się do odkrycia słabych punktów bestii. Brzmi ciekawie!

Autorzy zresztą szykują nam jeszcze sporo innych niespodzianek. Co powiecie na brak grawitacji w niektórych pomieszczeniach albo potrzebę wysilenia szarych komórek po to, by rozwiązać zadania logiczne odpowiadające za hackowanie urządzeń? To pierwsze zapewni nowe doznania w walce z przeciwnikami, ale także umożliwi sprawdzenie, jak w pomieszczeniu bez grawitacji dotrzeć do wyjścia. Zresztą nawet zachowanie naboi ma być w planszach bez grawitacji inne niż zwykle. Polecą one bowiem po dość nieoczekiwanej trajektorii. Drugi element ma być dosyć wymagający, ale nagrodą za złamanie zabezpieczeń będzie dostęp do nowych lokacji oraz bonusów. Może więc warto się postarać.

Cóż, wiele wskazuje na to, że Dead Space to potencjalny hit. Czy takim okaże się w rzeczywistości, zobaczymy po premierze, która przewidziana jest obecnie na trzeci kwartał bieżącego roku. Platformy? PS3, Xbox 360 i PC. Aha! Oprócz gry planowane są również filmy – fabularny i animowany – oraz komiks. Oj, będzie się działo!

Komentarze
43
Usunięty
Usunięty
20/08/2008 20:07

Grę kupuje na 100 % , szykuje się najstraszniejsza gra tego roku (oczywiście zaraz po Project Origin :D) , już od dawna szukałem tak gęstego i mrocznego klimatu w grze.Skoro tyle osób czeka na tą grę to niby czemu nikt się nie wypowiada w temacie o Dead Space ? Nie lepiej czekać na grę bardziej aktywnie ?

Usunięty
Usunięty
20/08/2008 11:38

Dead Space to ratunek, dla survival horror-ów, bo poza F.E.A.R to nic, tak przestraszyć(przynajmniej mnie) nie umiało :/

Usunięty
Usunięty
20/08/2008 10:00

Gra zapowiada się naprawdę nieźle, widać że ma klimat. W tym roku EA wydaje gry, które wyjątkowo mi się podobają, bo aż: Mirror''s Edge, Dead Space, Spore czy nawet LOTR Conquest.




Trwa Wczytywanie