W samo południe na kosmicznych Karaibach

Lucas the Great
2008/01/22 12:00

Mamy już założone kolonie, część się pewnie zbuntowała, część jeszcze pozostaje wierna. Oczywiście władza nie jest jednolita, takie cuda to się zdarzały tylko w fantastyce z początków okresu Zimnej Wojny (zwłaszcza tej sowieckiej - promującej komunistyczny kosmiczny raj), więc ścierają się ze sobą strefy wpływów i rozmaite interesy. Coś Wam to przypomina? Ach... w sumie pointę tego wstępu spaliłem już w tytule felietonu... Tak, witamy na Karaibach Kosmosu.

Mamy już założone kolonie, część się pewnie zbuntowała, część jeszcze pozostaje wierna. Oczywiście władza nie jest jednolita, takie cuda to się zdarzały tylko w fantastyce z początków okresu Zimnej Wojny (zwłaszcza tej sowieckiej - promującej komunistyczny kosmiczny raj), więc ścierają się ze sobą strefy wpływów i rozmaite interesy. Coś Wam to przypomina? Ach... w sumie pointę tego wstępu spaliłem już w tytule felietonu... Tak, witamy na Karaibach Kosmosu.

Przypomnijmy najpierw na czym polegał specyficzny urok Karaibów XVI i XVII wieku. Otóż stosunkowo niewielki obszar wody upstrzonej wyspami, ograniczony z dwóch stron brzegami obu Ameryk, został chaotycznie skolonizowany przez szereg europejskich mocarstw. Stery wpływów Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Francji, Holandii i Portugalii (przejściowo pojawiały się i inne korony) zazębiały się na każdym kroku, miejscami układając się w barwny kulturowo przekładaniec. Lokalne wojny były odbiciem napięć w Europie, przyjmujących w koloniach dużo ostrzejszy obrót. Kwitł prywatny interes pod płaszczykiem dobra danej korony, pojawiały się grupy zbuntowane przeciwko jakiejkolwiek władzy – w tych warunkach rozwijało się bujnie piractwo, bukanierstwo i korsarstwo. Działo się dużo i szybko – szczegółowe spisanie historii tego regionu na przestrzeni dwóch wieków wymagałoby dzieła rozmiarów Encyklopedii Britannica.

Jakie są możliwości powtórzenia się podobnego scenariusza w przestrzeni kosmicznej? To oczywiście kwestia bardzo dyskusyjna. Jeśli ludzkość napotka odpowiednio zasobne systemy słoneczne, posiadające planety nadające się do zamieszkania, mechanizmy polityczno społeczne mogą wskoczyć na stare tory. Musi tez istnieć relatywnie tania technologia podróży kosmicznych – by prywatni przedsiębiorcy mogli dysponować własnymi jednostkami i by kwitł ruch miedzy koloniami. Musimy tez już potrafić tworzyć odpowiednio ludne habitaty na niegościnnych planetach, księżycach i asteroidach – bo mapa kolonii powinna być odpowiednio zagęszczona, a przecież miejsc przyjaznych człowiekowi wiele tam nie znajdziemy. Jak widać, musiałoby być spełnionych sporo założeń – ale żadne z nich nie należy do ekstremalnie trudnych do osiągnięcia na naszym aktualnym poziomie fantastyczno-naukowych rozważań.

Po takie karaibskie scenariusze twórcy sięgają bardzo często. Tło awanturniczo-przygodowe, odwołujące się do pirackich legend jest bardzo solidną pożywką dla wyobraźni... To już w zasadzie przedsionek prawdziwej space opery. Pod względem tej tematyki gracze nie muszą czuć się obywatelami drugiej kategorii – na tym poletku literatura i film nie zaganiają do konta branży elektronicznej rozrywki, może to uczynić co najwyżej komiks. Taki karaibski świat mamy chociażby w obu częściach Gwiezdnych Wilków, choć rolę walczących ze sobą imperiów przejęły – poniekąd słusznie - korporacje. Jako najemnicy, przyjmując część zleceń wskakujemy de facto w skórę kaprów, czyli piratów na usługach jednej z potęg. Piraci i przemytnicy to również bardzo ważny element gier rozgrywających się w realiach Wszechświata X, czyli X: Beyond the Frontier, X2: The Threat i X3: Reunion. Piraci maja tam swoje własne systemy gwiezdne (nawiązanie do prób stworzenia anarchistycznych, pirackich utopii w historii Ziemi), bazy zaopatrzeniowe, klany i kontakty zapewniające sprzęt bojowy. Podobny klimat mieliśmy w grze-nestorce podgatunku, do którego nalezą omawiane tytuły, czyli w Privateer. Odwoływał się do tego również późniejszy Freelancer.

GramTV przedstawia:

Już z tego pobieżnego przeglądu widać jasno, że realia Karaibów Kosmosu świetnie nadają się na grę komputerową. Mamy przemyt (opcja ryzykownego zysku dla graczy), piratów (przeciwnik nie wymagający dodatkowych wyjaśnień), kontrakty z różnymi potęgami (ukochana swoboda wyboru) i koloryt rozmaitych kolonii. W tym świetle można nawet dojść do wniosku, że podobnych gier mogłoby być znacznie więcej, a i tak nie przejadły by się prędko.

Film nie sięga po podobne motywy zbyt często – a jeśli już, to w obrazach klasy B (czasem wręcz Z). Za to odpowiednio wygrane pojawienie się piratów/przemytników może zostać widzom na długo w pamięci, nawet jeśli kierowani dobrym smakiem wyprą całość produkcji. Czyż nie tak było z najemnikami – załogą statku Betty z Alien 4 – Resurrection? Wątki pirackie i przemytnicze pojawiają się też na przykład w serialu Firefly zwieńczonym niezbyt czytelnym dla przypadkowych widzów pełnometrażowym filmem Serenity. Jednakże prawdziwy obraz o Karaibach Kosmosu czeka wciąż na nakręcenie. Kto wie, może na fali aktualnej popularności filmów o Kapitanie Jacku Wróblu i przy dobrej passie seriali SF nie będziemy musieli na to długo czekać...

Pisarze, jak to oni, służą już długą listą gotowych do zaadoptowania pomysłów. Za takie tło dla opowieści (przecież filmowcy nie zniżają się do czegoś tak trywialnego jak wierna ekranizacja) mogłyby posłużyć powieści Elizabeth Moon, czy chociażby cykl Davida Drake’a o niejakim poruczniku Learym, w którym też istnieje piractwo dysponujące zapleczem w postaci własnego klastra gwiezdnego... Wymienione pozycje to może nie literatura wysokiego lotu, a jedynie sprawnie napisane czytadła – ale też i dzieła z górnej półki mniej korelują w swej naturze z awanturniczo-przygodową scenerią omawianego wariantu kolonizacji. Co nie znaczy, że w lepszych powieściach nie sięgano po elementy "karaibskie". Przemytników i pewne aspekty kolonialne mamy przecież nawet w Diunie Franka Herberta. Piraci grają też ważną rolę chociażby u Mike’a Resnicka w ciekawej powieści Kły: Legenda z przeszłości i przyszłości.

Jedno jest pewne: nawet jeśli opisany scenariusz przyszłości okaże się realny, to zajdzie to w bardzo odległej przeszłości, więc nie mamy najmniejszych szans na przekonanie się o jego sensowności. Co nie zmienia faktu, że miło byłoby ujrzeć więcej opowieści o kosmicznych piratach w kinach oraz jeszcze większą ich ilość w grach. I tego na koniec Wam i sobie jak najgoręcej życzę...

Komentarze
14
Usunięty
Usunięty
23/01/2008 14:17

uuuu, to ladnie, moj borok to na 30d w miesiac nie zarobil (no ale w koncu za cos trzeba bylo kupic statki, salvagera, etc :))

Usunięty
Usunięty
23/01/2008 14:11
Dnia 23.01.2008 o 14:02, Jcdx napisał:

czy alt-konto oplacasz za ISK? i ile srednio zajmuje ci zarobienie na 90d TC?

Oba opłacam ISK. Na jednym koncie robię misje lvl4 (Abaddonem, niemal afk) i jak się uprę to jedno GTC mam gdzieś w trzy dni grania tak po 5-6h. Czyli mają 90dni na zarobienie tego nie mam z tym żadnych problemów.

Usunięty
Usunięty
23/01/2008 14:02

czy alt-konto oplacasz za ISK? i ile srednio zajmuje ci zarobienie na 90d TC?




Trwa Wczytywanie