W albumie Umpa-pa, czerwonoskóry zebrane zostały wszystkie zeszyty prezentujące perypetie młodego wojownika z plemienia Szpokoszpoko i jego białego brata z wyboru, czyli francuskiego arystokraty Huberta de la Puree de Cartofelle. Oryginalnie opublikowano je w czasopiśmie „Tintin” na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Niniejsze wydanie zawiera również pierwsze prace, które tak długo nie mogły wyjść na światło dzienne. Początkowo akcja miała rozgrywać się w fikcyjnym indiańskim rezerwacie (należącym do plemienia o uciesznej nazwie „Płaskie Stopy”) w czasach współczesnych autorom, jednakże koniec końców została przeniesiona do XVIII w. – oględnie mówiąc – o bardzo wysokim stopniu umowności.
Co do wersji pierwotnej, którą twórcy próbowali wydać również w Ameryce, to nawet patrząc przez pryzmat lat pięćdziesiątych, kiedy to nie bawiono się w poprawność polityczną, a „dzikusami” i ich zranionymi uczuciami na pewno żaden wydawca nie zamierzał się przejmować, dochodzi się do wniosku, iż nie charakteryzowała się ona dowcipem najwyższych lotów. Był to humor wręcz ciężki niczym kowadło, które spada z wielkim hukiem, i aż dziw bierze, że Rene Goscinny „zabłysnął” czymś takim. W dzisiejszych czasach reakcja byłaby mniej więcej taka: „Panowie, uważacie, że to jest zabawne? Prawnicy właścicieli indiańskich kasyn też będą się śmiać, ale z naszego wydawnictwa”. Cóż, powróćmy jednak do głównej zawartości albumu. Przygody rzeczonych dwóch bohaterów stanowią w zasadzie pastisz opowieści o kolonizacji Nowego Świata, znajdziemy tu ciut autoironii (autorzy – choć z pochodzenia Polak i Włoch – czuli się mocno związani ze swą drugą ojczyzną Francją), lecz przede wszystkim parodię westernowych gagów. Jeśli cokolwiek w Westernach bądź w opowieściach spod znaku Płaszcza i Szpady przedstawiano z patosem i śmiertelną powagą, siłą rzeczy padało „ofiarą” żartów autorów. Dotyczyły one francuskiej wykwintności i ceremoniału, indiańskich imion i nazw (Płaskie Stopy, Podbite Oczy), sposobów komunikacji, czy tradycji ścieżki wojennej i prób, jakim poddaje się wojowników. Wiele z tych żartów autentycznie śmieszy. Przy okazji warto pochwalić pracę tłumacza, której zawdzięczamy komiczny absurd co poniektórych dialogów i terminów. Jednakże dowcip to raczej przaśny i chwilami po prostu nużący. Trzeba wprost powiedzieć, że Asteriks i Obeliks wypadają przy Umpa-pie i Hubercie niczym hollywoodzkie gwiazdy przy aktorach z filmu klasy B. Samą fabułę kolejnych zeszytów oparto na podobnym schemacie – Umpa-pa jest dzielny jak puma (jego totem), więc bez nadmiernych problemów spuszcza wszystkim łomot i wyciąga de Puree de Cartofelle (oraz całą resztę francuskiego garnizonu z Fortu Tyciego) z wszelkich opałów.Niniejszy album stanowi pozycję ciekawą głównie dla zdeklarowanych wielbicieli twórczości Rene Goscinnego i Alberta Uderzo, daje bowiem możliwość zerknięcia na ich wcześniejsze prace, na to, co było dla nich niezwykle ważne na pewnym etapie kariery. Przyglądając się plemieniu Szpokoszpoko i Francuzom z Fortu Tyciego, widzimy niejako zaczątki tego, co przysporzyło autorom wielkiej popularności w późniejszych utworach, przedstawiających wioskę pewnych Galów. Co zaś do samych rysunki - chociaż można dostrzec różnice w stylu, są one na równie wysokim poziomie.
Plusy: + sporo zabawnych momentów + porządne tłumaczenie + możliwość spojrzenia na wcześniejsze prace sławnych autorów Minusy: - ogólnie jednak niezbyt wysoki poziom dowcipu - schematyzm fabuły
Rysunki: Albert Uderzo Scenariusz: Rene Goscinny Tytuł: Umpa-pa czerwonoskóry Przekład: Marek Puszczewicz Wydawnictwo: Egmont, 2007 rok Wydanie: oprawa twarda, kreda, kolor, 176 str. Cena: 49 zł