Xpand Rally Xtreme - rzut okiem

Zaix
2007/09/25 17:54

Made In Poland

Rozpryskiwane krople wody na wszystkie strony naprawdę ładnie się w tej produkcji prezentują

Made In Poland

Made In Poland, Xpand Rally Xtreme - rzut okiem

Polska znana jest w świecie z kilku rzeczy, faktów oraz szanowanych ludzi. Możemy poszczycić się wybitnymi sportowcami, naukowcami, muzykami czy papieżem. Szkoda jednak, że nie rozsławiają nas także gry własnej produkcji. Mamy przedstawicieli w wielu gatunkach, a naszym najpłodniejszym developerem jest oczywiście Techland. Dziś przyjrzymy się jego najnowszej produkcji – Xpand Rally Xtreme oraz odpowiemy na pytanie, czy z tej gry Polska może zasłynąć w świecie.

O poprzedniku – Xpand Rally – słyszał chyba każdy. Gra była reklamowana już na długi czas przed premierą, a twórcy podgrzewali atmosferę informując o sporych możliwościach tuningu, zaawansowanej fizyce, wspaniałej grafice i tym wszystkim, czym chcieli się pochwalić. Trzeba przyznać, że wiele aspektów XR zostało wykonanych, co najmniej dobrze. Na pochwałę zasługiwała przede wszystkim strona wizualna, zniszczenia wraz z możliwością modyfikacji naszego auta oraz – dla niektórych – model sterowania rajdówką. Potwierdziły to wysokie notowania w Internecie, gdzie produkt zebrał średnią ocen lekko ponad 80%.

Później twórcy postanowili wykorzystać gotowy silnik do samochodówek i na jego podstawie stworzyli GTI Racing. Grę diablo podobną do Xpanda, do tego stworzoną na tej samej podstawie i o identycznej mechanice rozgrywki, ale także rządzącą się swoimi prawami. Bardziej zręcznościową, mniej wymagającą, co jednak nie znaczy, że gorszą. Jednocześnie, gdy jeszcze dobrze GTI się nie zadomowiło na rynku, wyznali, że pracują nad czymś jeszcze: kontynuacją swojego pierwszego działa, nastawioną na ekstremalność, w której oprócz samochodami przystosowanymi do rajdów mieliśmy się ścigać także potężnymi wozami 4x4 czy superszybkimi bolidami GT.

Colin McRae vs. Richard Burns

Zaraz po odpaleniu gry nie można oprzeć się wrażeniu „deja vu”. Menu w wyglądzie i układzie jest identyczne jak te, które widzieliśmy poprzednio. Można było oczekiwać, że twórcy będą bazować na stworzonym i sprawdzonym już silniku, ale jednocześnie podświadomie, jak w każdej nowej produkcji, spodziewaliśmy się nowych rzeczy. A te oczekiwania pryskają, jak bańka mydlana już podczas pierwszej minuty spędzonej z XRX. Żeby była jasność – oczywiście nowe rzeczy są, ale system rozgrywki, jak i wygląd menusów i wszystkiego pośredniego się nie zmienił. Na początku także tworzymy profil swojego kierowcy oraz podejmujemy decyzję o charakterze naszej rozgrywki. Do wyboru są dwa: zręcznościowy i symulacyjny. Wybór ten ma kolosalne znaczenie. Od niego bowiem zależy jak i czy w ogóle przy produkcji Techlandu będziemy się bawić.

Wszyscy, którzy są po szkole Colin’a McRae, a co najważniejsze pasowała im ona, zdecydowanie powinni wybrać opcję mniej wymagającą. W niej samochód prowadzi się dużo łatwiej i do tego wybacza więcej błędów. Bez problemu poradzimy sobie sterując nim za pomocą klawiatury, gdyż perfekcyjnie się ona w tym trybie do tego nadaje. Zniszczenia są zdecydowanie łagodniejsze – choć i tak to, co dzieje się z wozem przy zaledwie puknięciach, to masakra. Wreszcie rajdówka dokładniej się nas słucha, łatwiej skręca i efektywniej hamuje. Jednym słowem wszystko jest tak poustawiane, by wynieść z rozgrywki jak najwięcej satysfakcji, jak najmniejszym kosztem. Nie oznacza to jednak, że zaniżono poziom trudności. Przeciwnicy bowiem wykręcają takie same czasy, jak w trybie symulacyjnym. Jedynie początkowo jest prosto. Odcinki, które wygrywamy kierując jedną ręką, a drugą wysyłając w tym samym czasie smsa do znajomego, kończą się bardzo szybko. Nie ma także płynnego zwiększania poziomu trudności – szczególnie widać to gdy jeździmy już w grupie AC. Tam, praktycznie z odcinka na odcinek możemy pierwsze miejsce zamienić na czwarte, mimo tego, iż pojechaliśmy równo dobrze, nie popełniając rażących błędów. Zawdzięczamy to faktowi, iż nasi przeciwnicy także ulepszają swoje samochody, a co najważniejsze często po tym, jak odstawiają nas na starcie idzie poznać, że mają je po prostu szybsze.

Drugi typ rozgrywki przeznaczony jest dla bardziej zaawansowanych kierowców, takich którzy nie bali się zetknięcia z produkcją sygnowaną imieniem i nazwiskiem Richarda Burnsa i też ważne – z owego spotkania wyszli cało, a nie w kawałkach. Do sterowania przydaje się już kierownica, gdyż klawiatura jest zdecydowanie zbyt prostym urządzeniem, a model jazdy zbyt złożony, bo ogarnąć go czterema klawiszami. Wszystko dlatego, że wóz zdecydowanie czulej reaguje na nasze poczynania. Jest bardziej wyczulony na gwałtowne ruchy przy skręcaniu, które prowadzą do wprowadzenia auta w poślizg. Zmniejszona jest efektywność hamulców przy jednocześnie mocniejszym działaniu modelu uszkodzeń. Jednym słowem, symulacja nie jest przeznaczona dla kierowców niedzielnych, a dla tych którzy i owszem lubią zwycięstwa w rajdach, ale bynajmniej nie wtedy, gdy przychodzą zbyt łatwym kosztem. Jednocześnie jeżeli wyobrażacie sobie, iż tryb symulacyjny w XRX może stanąć w szranki z RBR, to się mylicie. Jest to coś pośredniego pomiędzy tym ostatnim, a Colin McRae Rally. Na tyle trudny, by nie wygrywać za pierwszym przejazdem oraz na tyle łatwy, by nie siedzieć nad jednym rajdem całymi dniami.

Licencjonowane dylematy Twórcy Xpand Rally Xtreme nie zdecydowali się na zakup żadnych licencji. Jeździmy więc w rajdach całkowicie ich autorskimi samochodami, których (teoretycznie) nie spotkamy ani na ulicach, ani w relacjach z jakichkolwiek zawodów WRC.

Dlatego też bierzemy udział w Mistrzostwa Świata w rajdach samochodowych – jak mniej więcej głoszą napisany, które oglądamy na bramkach startowych – ale tylko teoretycznie. Zasady są troszkę inne. Po pierwsze, ścigamy się jedynie z czterema kierowcami. Po drugie, bardzo dziwnie ustawiony jest kalendarz wyścigowy: skaczemy po wyścigach w różnych zakątkach świata niczym antylopa po afrykańskim stepie. Dwa odcinki tu, dwa tam, następne znowu tu, a jeszcze później w zupełnie innym miejscu. Po trzecie, co rusz zmieniamy klasę samochodu, a po lekko ponad 30% kariery mamy już zaliczone rajdy z każdej z czterech grup samochodów i prawdopodobnie pojazd każdego z tych typów stoi u nas w garażu.

Będąc przy temacie tras dodamy szybko, iż są naprawdę elegancko wykonane. Ciekawie oraz z pomysłem, starają się zawsze naśladować kraj bądź też część świata, w której akurat jesteśmy. Podczas przygody z rajdami odwiedzamy między innymi Malezję, Chiny, USA, Włochy czy Japonię, a każdy zakątek świata ma jakieś elementy charakterystyczne. I tak w Chinach są to mocno dziurawe drogi wraz z typowymi chińskimi wioskami – a raczej naszymi o nich wyobrażeniami, w USA Wielki Kanion, nad którego przepaściami niebezpiecznie lawirujemy samochodem, a we Włoszech szybkie górskie odcinki z dużą ilością kamieni.

GramTV przedstawia:

Żeby jednak nie było za wesoło, twórcy dla każdego z krajów stworzyli jedynie jedną dużą mapkę, a następnie na niej powyznaczali różne odcinki. Często, a nawet za często, zdarza się, że w różnych os-ach w tym samym zakątku świata odwiedzamy te same elementy terenu. Uczucie odwiedzania tych samych miejsc na pewno nie jest tym, co przyczynia się do zwiększenia grywalności. Natomiast ciągłe jeżdżenie po przypominających siebie odcinkach jest właśnie tym, co wprowadza do rozgrywki monotonię.

Brak licencji widoczny jest także w wozach. Twórcy twierdzą, iż mając do wyboru rajdówki licencjonowane, ale niezniszczalne oraz ulegające zniszczeniom, ale nieistniejące w rzeczywistości zdecydowali się na to drugie. Tak… tyle że, jak chociażby pokazuje seria z „latającym Szkotem” chcieć to móc, co oznacza, iż można zgrabnie połączyć obydwie cechy nie raniąc ani jednej.

Ale tutaj jest inaczej. Jeździmy naprawdę ładnie wykonanymi brykami marki Lion, Lemon, RV Wolf czy Monsoon. Jest to takie puszczenie oczka do graczy. Każdy z samochodów przypomina model, na którym był wzorowany, a jakby tego było mało idzie je rozpoznać także po nazwie. Lion to po prostu Peugeot (nawiązanie do lwa w logo), Lemon to Citroen, RV Wolf to VW Golf, a Monsoon to Mitsubishi. Razem gra oferuje nam 23 pojazdy podzielone na cztery grupy: z napędem na przód, dwie grupy wozów z napędem 4x4 (w tym jedna będąca wirtualnym odpowiednikiem WRC) oraz Xtreme – grupa specjalna. Xtremalnie

Podtytuł „Xtreme” naprawdę do tejże produkcji pasuje. Mamy w niej do czynienia z ekstremalnymi zniszczeniami, w których pojazd dosłownie rozpada się na kawałki przy lekkim puknięciu, a przy cięższym to już naprawdę robi się z niego wrak. Zniszczenia na poziomie 20-40% auta po jednym odcinku, to rzecz tutaj normalna. Tylko że już przy tych 30% wóz jest po prostu zmasakrowany: koła są krzywe, silnik i skrzynia biegów nie pracują nawet w połowie tak dobrze, jak przedtem, a karoseria jest pogięta maksymalnie i to nawet z tych stron, z których wypadku nie mieliśmy (to jest zresztą ciekawe, uderzenie w – powiedzmy- lewy tylny bok prowadzi do pokiereszowania całego wozu).

Fajną sprawą jest to, że w przeciwieństwie do Colina, tutaj możemy tak mocno rozwalić rajdówkę, iż kontynuowanie zmagań będzie niemożliwe. Może odpaść koło, może nam zgasnąć silnik i już go więcej nie odpalimy, a wreszcie możemy po prostu wybuchnąć, rozwalając wózek wraz z kierowcą w środku. Bo w przeciwieństwie do innych produkcji, tutaj człowiek nie jest niezniszczalny, a każda kraksa ma widoczny wpływ na zdrowie kierowcy. Gdy poranimy sobie rękę, nasze wirtualne alter ego będzie dużo gorzej ruszał kierownicą, gdy nogi, to spadnie jego efektywność panowania nad pedałami gazu i hamulca, a gdy natomiast głowę – obraz stanie się rozmazany. Może się przydarzyć, iż ze względu na zły stan zdrowia dalsza jazda jest niemożliwa, a my sami jesteśmy cofnięci do menu. Na szczęście po takiej przygodzie jej ślady ma jedynie nasze auto, a sam kierowca zawsze cudem zdrowieje do końca.

Oprócz tego w grze znajdziemy także ekstremalne etapy. W nich to ścigamy się samochodami właśnie z tej grupy, a są to wielkie terenówki z napędem na cztery koła oraz super-sportowe bolidy rodem z DTM. A wykorzystujemy je do wyścigów po terenie na orientację – od punktu do punktu. Niby jakaś tam frajda, ale zdecydowanie mniejsza niż można by przypuszczać.

Defibrylator

Strona techniczna jest wielką zaletą XRX. Grafika wygląda cudnie. Programiści nadali jej lekką poświatę, przez co tereny, jak i cała reszta, wyglądają jak z bajkowej krainy, ale ma to swój urok. Model zniszczeń prezentuje się efektywnie, a pokiereszowany wóz, mimo iż utrudnia nam jazdę, daje sporo frajdy. Na pochwałę zasługują także modele samochodów, które zostały bardzo starannie wykonane. Innym efektem, który może się podobać jest stopniowe brudzenie się samochodu przez błoto, rozpryskiwanie się wody, która także doskonale wygląda oraz świetlne refleksy odbijające się od lakieru naszego pojazdu. Jednocześnie należy zganić twórców za wygląd auta od środka – jest po prostu paskudny. Szkoda, że nie zadali sobie trudu, by dopracować wnętrze. Odgłosy silników są dobre, choć nic ponadto. Warto zaznaczyć, że zmieniają się one wraz z wprowadzanymi do naszego wozu zmianami.

Już kończąc, chcemy jeszcze wspomnieć, iż gra posiada zaimplementowane dość rozbudowane narzędzie do zapisu (w tym w formacie .avi) oraz zabawy powtórkami, multiplayer, edytor plansz (chromEd). Są to takie przedłużające życie gadżety i na pewno w jakiś sposób jest przyjemne, iż coś takiego się w XRX znalazło. Do tego twórcy dbali (jeszcze kilka miesięcy temu…) o to, by gracze, którzy zakupili ich produkt się nie nudzili. Zorganizowali ciekawy konkurs na przejazd w jak najszybszym czasie wyznaczonej trasy, w którym do wygrania były ciekawe nagrody. Miała także rozpocząć się liga wyścigowa, jakkolwiek do tej pory nic się z nią nie ruszyło, a ostatnio nawet sama strona konkursu nie odpowiada.

Ogólnie Xpand Rally Xtreme jest grą dobrą. Nie ma rażących błędów, które by od niej odrzucały. Jednocześnie, niestety dość mało jest tych elementów, które by do produkcji przyciągały. Tytuł ten można polecić tym graczom, którzy przeszli wszystkie dotychczasowe Coliny, DIRT im nie będzie działać, a z kolei RBR jest dla nich za trudny – wtedy na pewno najlepsza polska gra rajdowa jest dla nich jakąś alternatywą.

0,0
null
Plusy
  • Bardzo dobre audio/wideo
  • Ciekawe trasy
  • Możliwość grania w trybie zręcznościowym oraz symulacyjnym
  • Dobry model kierowania samochodem
  • Efekciarskie zniszczenia
  • Spore możliwości tuningu (ponad 800 części)
Minusy
  • Czasem dziwne zachowanie się pojazdu
  • Trasy sprawiające wrażenie podobnych
  • Menusy wyglądają identycznie z tymi z poprzedniego Xpanda
Komentarze
17
Usunięty
Usunięty
16/10/2007 21:09

Gierka fajna ;) Warto zagrać :)

Usunięty
Usunięty
28/09/2007 20:39

A moim zdaniem jest godna uznania ;)

Usunięty
Usunięty
26/09/2007 17:45

No fajna ale screeny jakoś nie przekonują mnie co do grafiki.




Trwa Wczytywanie