We had a choice. Join together, or die alone
Zadania przed jakimi będziemy musieli stanąć mają być bardzo wciągające i dostarczać sporą dawkę adrenaliny. Sam Garriott mówi, że w większości innych MMORPG gracze nawet nie czytają treści zadania, bo i tak każdy wie, że chodzi tu o to, by pójść do lokacji X, zabić potwora Y, zabrać cenny artefakt w stylu byczych jąder i przynieść je zleceniodawcy. W Tabula Rasa gracz ma stanąć przed wyborem, jego decyzje będą wpływały na losy całego uniwersum. Tutaj po prostu trzeba będzie się wczuć w grę, w kierowaną przez nas postać. Pomijając dialogi nieraz stracimy ważne informacje, jak podpowiedzi co do najskuteczniejszej broni przeciwko stającym nam naprzeciw oponentom. Twórcy nie chcą także by gracze poznali cały świat „na skróty”. Aby dostać się do kolejnej lokacji trzeba będzie wykonać określoną misję czy zadanie, przez co gracz nie będzie mógł narzekać na brak zleceń, ale z drugiej strony wypełnianie wszystkich questów dla niektórych może okazać się nużące. W tym świecie ciągle trwa nieustająca walka, zajęte przez nas terytorium w każdej chwili może zostać odbite przez wroga. Misje będą bardzo dynamiczne, pełne efektów specjalnych i bardziej będą przypominały nam te znane z gier RPG czy FPS niż typowych MMO. Nie dziwi zatem fakt, że autorzy jako jedno ze źródeł inspiracji przy tworzeniu gry wymieniają taki tytuł jak Medal of Honor: Allied Assault. Warte wspomnienia jest to, że całą grę będziemy mogli przejść indywidualnie, posiłkując się jedynie pomocą najemników sterowanych przez komputer. To może niestety być zgubą dla tej produkcji, bo podczas obecnie trwających zamkniętych beta-testów wiele osób narzeka właśnie na to, że skupianie się w drużyny nie ma większego sensu. A przecież w grach MMO chodzi właśnie o to, by grać z innymi ludźmi, czyż nie? Online shooter? Cechą wyróżniającą już na pierwszy rzut oka Tabula Rasa z pośród innych gier tego typu jest z pewnością charakter rozgrywki. W zasadzie gameplay bardziej przypomina online’owego shootera niż MMORPGa w stylu World of Warcraft. Tutaj cały czas na ekranie widzimy celowniczek, a kamera sytuuje się za plecami bohatera, przechodząc w widok pierwszoosobowy kiedy dochodzi do starcia. Rozwiązanie wydaje się ciekawe, ale w praktyce może się okazać, że zbyt często będzie wytrącać gracza z równowagi podczas walki z większą ilością trudniejszych do pokonania adwersarzy… Sama walka ma być równie dynamiczna co w najlepszych FPSach podlana jednak systemem przeliczania wskaźników obrażeń i punktów doświadczenia z systemu RPG. Zapowiada się to bardzo innowacyjnie. Wrogowie mają posiadać rozwiniętą sztuczną inteligencję, cały czas będą w ruchu, kiedy trzeba będzie atakować - będą atakować, kiedy wypadałoby przejść do defensywy lub wezwać wsparcie – zrobią to. Skończą się nareszcie czasy, kiedy to moby spokojnie czekały w ustalonym miejscu na mapie aż tylko przyjdziemy złoić im skórę. Oczywiście nie da się uniknąć całkowitego wyeliminowania spawn pointów (czy też obszarów, w którym znajdują się wrogowie jak kto woli), ale twórcy zapewniają, że będziemy mieć wrażenie, że za każdym razem dzieje się coś nowego. Jak widać magia iluzji nie zna granic… Rozstrzygnięcie starć ma zależeć od wielu czynników. Zrezygnowano tutaj ze zbierania jak najlepszych dropów, którymi moglibyśmy zawojować cały świat. W Tabula Rasa nie ma broni idealnych. Każda będzie zadawać innego rodzaju obrażenia oraz będzie wymagać odpowiedniego dostosowania stylu grania do trzymanego w naszych dłoniach gnata. W naszym ekwipunku zatem będą musiały się znaleźć różnego rodzaju pukawki przystosowane do eliminowania poszczególnych nieprzyjaciół. To już pewien rodzaj elementu taktycznego rozgrywki, ale tych w grze będzie więcej. Przyczyni się do tego fakt, że w danej chwili będziemy mogli korzystać jedynie z dwóch umiejętności przypisanych przyciskom myszki. Lewy przycisk odpowiadać będzie za użycie broni, natomiast prawy będzie aktywował jedną z wybranych przez nas zdolności. To sprawi, że częściej będziemy wykorzystywać teren do prowadzenia walki niż posyłać we wroga armię skillów jak to ma miejsce chociażby w Guild Wars. Posucha dla PvP Wszystkie powyższe informacje tak naprawdę odnoszą się w większości dla trybu PvE. Gracze spragnieni walki pomiędzy sobą mogą najnowszym tytułem Lorda Britisha nieco się zawieść. Jak przyznaje Richard, tryb PvP będzie bardzo standardowy i nie będzie wyróżniał się niczym innowacyjnym w stosunku do tego co już mieliśmy okazję poznać. Będą zatem walki dwóch na dwóch, walki grupowe oraz wojny klanów (odpowiedników gildii). Trochę mało zważywszy na to, że nie każdy będzie chciał wydawać miesięczny abonament tylko na PvE… Pocieszać może jedynie fakt, że łączenie się w klany ma również dawać graczom dostęp do specjalnych zadań, które nie będą dostępne dla „nie zrzeszonych” graczy. Oprawa graficzna w Tabula Rasa ma być bardzo specyficzna. Z jednej strony jest całkiem realistyczna, z drugiej zaś widać nutę klimatu sci-fi. Na prezentowanych trailerach i gameplayach gra prezentuję się naprawdę nieźle i widać, że graficy oraz animatorzy już na tym etapie prac nad grą odwalili kawał dobrej roboty. Nie każdemu taka oprawa przypadnie do gustu, ale wszystkim się nie dogodzi. Zresztą możecie zobaczyć próbki możliwości silnika gry na dołączonych do tekstu screenshotach. Taka grafika pociągnie za sobą również dość wysokie wymagania sprzętowe. Gra co prawda powinna bez większych problemów pójść na średniej klasy sprzęcie, jednak aby w pełni cieszyć się wszelkimi detalami potrzeba będzie zapewne niezłego potwora. Szumne zapowiedzi twórców dają nam powód do nadziei, że Tabula Rasa będzie prawdziwym hitem. Jednak po głębszej analizie dochodzimy do wniosku, że na taki status najnowsze działo Richarda Garriotta raczej nie ma co liczyć, choć ma wielką szansę zrobić małe zamieszanie i wnieść powiew świeżości do nieco utartego i schematycznego gatunku MMORPG. Czy tak się stanie? Na tą odpowiedź będziemy musieli poczekać do jesieni tego roku – na ten termin właśnie zapowiedziano premierę Tabula Rasa.