Zbigniew Wojnarowski – “Posoka smoka” - recenzja

Grimnir
2007/05/05 18:49

Wielki bałagan

Wielki bałagan

Wielki bałagan, Zbigniew Wojnarowski – “Posoka smoka” - recenzja

Pierwsza rzecz, jaka rzuca się w oczy, gdy bierzemy do ręki książkę Zbigniewa Wojnarowskiego Posoka smoka, to oczywiście jej okładka, a ściślej kiczowata do imentu ilustracja na niej. Conanopodobny, odziany li tylko w futrzaną przepaskę biodrową, bysio z wielkim mieczem i pełzająca mu u stóp półnaga dziewoja z wyraźnym zezem pozują na tle czegoś, co ma chyba przypominać trójgłowego smoka. Jeśli poważne wydawnictwo, jakim jest Supernowa, wydaje coś o okładce takiej “urody”, to oznaczać to może tylko dwie rzeczy. Albo osoba odpowiedzialna za opracowanie graficzne tomu oszalała, oślepła lub też do pracy przybyła w stanie delirium tremens, albo mamy do czynienia z humoreską. I do owego szczytnego miana aspiruje właśnie ta powieść.

Trzeba przyznać, że autor Posoki smoka porwał się na rzecz niełatwą. Napisanie naprawdę śmiesznego pastiszu literatury fantasy może nie jest pomysłem zbyt oryginalnym, ale za to niestety potrafi być nader karkołomnym. Mamy w tej powieści kpiny z Matrixa, Wiedźmina, Władcy pierścieni, historii naszego świata i Bóg wie z czego jeszcze, gdyż nie wszystkie aluzje i odniesienia są czytelne (przynajmniej dla ograniczonego umysłu recenzenta, cóż nie wszyscy sięgamy tych samych wyżyn intelektualnych).

Bohaterem tej historii, czy też raczej jednym z bohaterów, jest chłopek imieniem Walek, którego nadmiar gorzały skłonił do podjęcia się heroicznego zadania eksterminacji gnębiącego królestwo smoka. Skusiła go do tej szaleńczej misji również wizja “użytkowania” królewny. Za to do połowy królestwa żywił nasz chamuś uczucia raczej ambiwalentne. W tej kwestii akurat trudno go nie zrozumieć, gdyż sytuacja gospodarczo-społeczna królestwa woła o pomstę do nieba. Tym niemniej nie zważając na przeszkody, spiskowców z niebieskimi i czerwonymi pastylkami w kieszeniach tudzież dworaków o dość dziwnym podejściu do “smokobójcy” dociera przed oblicze samego monarchy Walisława. (Ach, jakże zabawne i oryginalne miano. Królowa zaś zwie się Dobrodawka. Też ślicznie.) I tu zaczynają się schody, jak powiedziałby śp. Wieniawa.

Król oficjalnie wysyła naszego “gieroja” z Psiej Wólki na śmiertelny bój z poczwarą. Ale już chwilę potem, tym razem nieoficjalnie, uświadamia nieszczęsnego, że smok jest fundamentem, na którym stoi cała monarchia, ergo rżnąć go w żadnym wypadku nie uchodzi.

Drugi z bohaterów to już persona o nieco wyższym poziomie intelektualnym. Tabrys Śpiewak, trubadur szczodrze obdarzony przez naturę, i to nie tylko talentem. Ten pełen wigoru, wierzący w swą szczęśliwą gwiazdę osobnik, zajmujący się kleceniem różnorakich wierszydeł oraz chędożeniem różnej proweniencji dam, wpada w łapy okrutnego pirata. Gdzie doświadcza wielu okropności, w tym również leksykalnych. Pirat ów, mianem Deyerpoth, okazuje się babą o morderczych skłonnościach, udającą faceta o plugawym języku. Tabrysowi udaje się odkryć tę jakże potworną tajemnicę i uciec z okrętu niewyżytej piratki. Ta zaś, zorientowawszy się, że więzień zbiegł i co gorsza gotów jest rozgłosić wieść o rozbieżności między strojem pirata a jego anatomią, rusza w pościg. Pościg nie byle jaki, tylko magiczny – z portalami do innych światów (np. do świata, w którym Stalin dysponuje armią ognistych smoków z jeźdźcami w budionnówkach i czerwonymi flagami w łapach). Tu w powieści rozpoczyna się chaos absolutny. Możliwe staje się niemal wszystko, jeśli nie więcej.

Autor postanowił najwyraźniej pomieszać wszystkie konwencje i stworzyć opus magnum jak się patrzy. Postanowić, owszem postanowił, ale wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Wrzucił do jednego kotła zbyt wiele składników - przemyślenia nad historią świata, chore na umyśle wilkołaki, Matrix, teorię światów równoległych i podróże w czasie na dokładkę. Można odnieść wrażenie, że pisarz spróbował wpleść w swą powieść całe swoje jestestwo, doświadczenie życiowe i Bóg wie co jeszcze. Taki galimatias zazwyczaj można obserwować w utworach młodych, szesnastoletnich, debiutantów. Po dojrzałym autorze, jakim zapewne jest ponad pięćdziesięcioletni Zbigniew Wojnarowski, można by się spodziewać nieco więcej dystansu do własnej twórczości. Zwłaszcza, że nie jest to bynajmniej jego debiut i ma ów pan na koncie: tomik Salwa horrorowa, opowiadania publikowane w Nowej Fantastyce, jak również słuchowiska radiowe.

W tej książce jest po prostu wszystkiego za dużo, co powoduje, że zamiast bawić – a o to chyba chodziło autorowi – nuży. Zamiast śmieszyć, zwyczajnie denerwuje i skłania do przemyśleń nad sensem kupowania kolejnych tomów wydawanych przez Supernową. Skoro przez redaktorskie sito przeszło dzieło klasy Posoki smoka, to diabli wiedzą, jaką jeszcze ponurą niespodziankę za trzydzieści złotych może nam to wydawnictwo zafundować (za nasze, czytelnicze, ciężko zapracowane grosze). Szkoda, gdyż w tym całym bałaganie, jaki stanowi owa książka, można było znaleźć kilka całkiem udatnych i zabawnych fragmentów, przywalonych niestety wszechogarniającym chaosem.

GramTV przedstawia:

Jeszcze jedną rzeczą rzucającą się w oczy, niestety w sensie jak najbardziej negatywnym, jest nieudolne nadużywanie wulgaryzmów. “Rzucanie mięsem” to sztuka jak każda inna. Jak karykaturalnie by to nie brzmiało, można to robić z wdziękiem. Najlepszym przykładem jest tu twórczość Sapkowskiego. (Tak! Supernowa wydawała kiedyś takie dobre książki!) Niestety, ciągłe skatologiczne wynurzenia pana / pani Dayerpotha w Posoce smoka są co najwyżej niesmaczne. Nie ubarwiają wcale wypowiedzi, lecz raczej powodują zażenowanie.

Plusy: + kilka niezłych, dowcipnych fragmentów Minusy: - chaos i za dużo grzybów wrzuconych w jeden barszcz - prymitywna wulgarność - kiczowata okładka (Czy ta panna musi mieć zeza? W tekście nic o tym nie było.)

Autor: Zbigniew Wojnarowski Tytuł: Posoka smoka Przekład: brak, choć miejscami by się przydał Wydawnictwo: Supernowa, 2007 rok Wydanie: oprawa miękka, 463 stron Cena: 31,90 zł Strona WWW: http://www.supernowa.pl/ksiazki.php?p=209

Komentarze
10
Usunięty
Usunięty
06/05/2007 12:13

madoxx pewnie zhackowal^^

Usunięty
Usunięty
06/05/2007 11:41

Link do strony www "Posoki "Smoka" nie działa ;)

Bartek_93
Gramowicz
06/05/2007 11:08

Ciekawe... Hoć jak popatrzałem na okładkę "posok smoka" to pomyślałem że to kolejne dzieło A. Sapkowskie. Może i sie skoszę na to jeżeli będzie w bibliotece :)i




Trwa Wczytywanie