Tydzień z Test Drive Unlimited - dzień siódmy

Zaix
2007/04/08 18:35

Lepsze dwa czy cztery kółka?

Lepsze dwa czy cztery kółka?

 Lepsze dwa czy cztery kółka? , Tydzień z Test Drive Unlimited - dzień siódmy

Rywalizacja kierowców samochodów z motocyklistami trwa od bardzo dawna. Stała się wręcz tak samo przysłowiowa, co niechęć pomiędzy psami a kotami czy PCtowcami a konsolowcami. Do tego, jedna strona bardzo często prowadzi ostrą propagandę przeciwko opozycji, popierając ją różnego rodzaju, często mocno naciąganymi, argumentami. Ile w nich prawdy i czy na pewno jeden z tych dwóch typów pojazdów jest lepszy? Dziś zajmiemy się tym tematem. Spojrzymy na niego także przez pryzmat Test Drive Unlimited.

Jak to wygląda w rzeczywistości...

Na co dzień ponoć lepiej poruszać się samochodem. Jesteśmy wtedy (prawie) „pogodo odporni”, mamy większe możliwości co do zabrania ze sobą jakiegoś bagażu czy potrzebnych rzeczy, a do tego wszystkiego gdy spotkamy znajomego bez żadnego problemu podwozimy go w to czy inne miejsce. Jednym słowem, cztery kółka są bardziej użyteczne na mieście. Wykazują także przydatność w dalekich podróżach, gdy to na ten przykład na wakacje można zabrać ze sobą wszystkie potrzebne pierdółki, jak i całą masę tych niepotrzebnych – oczywiście przy założeniu, że dysponujemy autkiem o nie najmniejszym rozmiarze. To wszystko są nie bywałe plusy korzystania z więcej niż dwóch kółek.

Jednak ilu z tych, którym podczas pokonywania kilometrów w metalowej puszce zdarzyło się utknąć w korku, nadal było zadowolonych ze swego wyboru, w momencie gdy podczas ich męczarni i katorgi, przemknął obok motocyklista? Nie przejmując się zupełnie sznurkiem zablokowanych pojazdów, przejechał sobie spokojnie obok i z wiatrem przyjemnie chłodzącym jego ciało (powiedzmy, że było to w sezonie motocyklowym, czyli względnie ciepło, jak nie nawet gorąco) pomknął dalej? Na pewno nie jeden poczuł wtedy tę szpilę zazdrości…

Jest także jeszcze jeden aspekt tego „problemu” – przyjemność jaką dają oba pojazdy kierującemu z samego prowadzenia. Z jednej strony, by móc się porządnie pobawić wózkiem, trzeba dysponować już jakąś porządniejszą kasą. Owszem, Corsa 1.2 też może zapiszczeć oponami, ale na tym raczej wachlarz jej umiejętności się kończy. A niestety, właśnie tej klasy bryka jest mniej więcej na poziomie finansowym dostępnym dla zwykłego młodego Polaka.

Z drugiej natomiast strony mamy motocykle. To prawda, że to co wymieniliśmy jako plusy przy autach, można tutaj wpisać jako minusy. Na moto ani zakupów nie zrobicie, ani przypadkowo spotkanych znajomych nie podwieziecie. Do tego deszcz czy zimno mocno dają się motocykliście we znaki. Ale za to jednoślady mają dużo lepszy stosunek masy do mocy i umieszczone są na o wiele bardziej atrakcyjnym pułapie cenowym pod względem jakość/cena. Przyjemność z jazdy, adrenalinę i kopa dynamiki bez problemy poczujemy już na produkowanej w okolicach 1998-99 roku Hondzie CBR czy Kawasaki Ninja, których to cena oscyluje w granicach 11-12 tysięcy złotych. Nie jest to aż tak dużo, choć jakby się ktoś uparł, to i jeszcze coś z tej liczby urwie. Do tego podobnie, choć raczej z tendencją w dół, kosztuje porządny Golf trójka – jeden z najpopularniejszych samochodów wśród młodych kierowców, a do takich także motory klasy sportowej - popularne ścigacze - są kierowane. By jednak móc wózek porównać ze szlifierkami, musi to być droga i szybka maszyna. A takich, jak wiemy, w TDU nie brakuje. ...i jak w Test Drive Unlimited

Gdy lądujemy na Oahu wyboru nie ma – dostępne są tylko i wyłącznie wózki, i to tylko tych marek, których salony zostały już przez nas odkryte. Nie są to żadne cuda motoryzacji. Rozpędzają się dość ślamazarnie i tak też się prowadzą. To, można by rzec, zasiedziałe towarzystwo ożywia się dopiero gdzieś w okolicach klasy D/C, gdzie to już mamy do czynienia z porządnymi brykami chwytającymi ponad 250 km/h. A motory? Dostęp do nich uzyskujemy w momencie, gdy odkryjemy wszystkie salony oferujące cztery kółka, co w praktyce równa się objazdowi wyspy dookoła.

GramTV przedstawia:

Ale się opłaca! Klasa mB bez większych problemów może rywalizować z samochodami, do grupy D włącznie. Dwa kółka kosztują dużo mniej, mają lepsze przyspieszenie i porównywalny V-max. Dlaczego więc o wiele mniej osób wybiera właśnie jednoślady? Tutaj sprawa nie jest tak oczywista. Może wydaje im się, że dwukołowce gorzej się kierują? Trochę prawdy w tym jest. By nie rozbijać się co chwilę na bandzie czy innym użytkowniku ruchu, trzeba poświęcić czas na trening obchodzenia się z tym potworem. Gdy jednak to zrobimy, nie straszne będą nam pojedynki i na prostych, i nawet na tych bardziej krętych trasach.

Troszkę inaczej to się prezentuje, gdy idzie o klasę mA, czyli tak naprawdę Kawasaki Ninja ZX-10R, Ducati 999R oraz MV Agusta F4 Tamburini. Cena tych maszyn jest już trochę wyższa, niż ich słabszych braci, ale ciągle nieporównywalnie niższa od cen samochodów, które mogą się z nimi zmierzyć. Jakie są to wozy? Ano te reprezentujące grupy B i A. Trzeba wziąć jednak pod uwagę, że owszem do pojedynku stanąć można wszystkim, ale wyjść z niego zwycięsko? Prawdopodobnie tylko w przypadku, gdy nasza bryka bez problemu osiąga ponad 350 km/h. Jedynie wtedy mamy szansę na zobaczenie na prostej czegoś więcej, niż szybko oddalających się pleców motocyklisty. Szanse kierowcy samochodu rosną znacząco w momencie, gdy na trasie wyścigu pojawią się jakieś górzyste tereny. Motor trzeba wtedy znacznie wyhamować, natomiast wózek ma szansę na pokonanie ich z większą szybkością. I w tym momencie także pojawia nam się motyw treningu. Czym więcej razy przejdziemy się po takich drogach motorach, tym będziemy mogli poruszać się po nich z większą prędkością. Ergo, tym zwiększają się nasze szanse na nie zostanie w tyle podczas wyścigu.

Jak więc może skończyć się pojedynek, powiedzmy takiego Saleena z Kawasaki Ninja? Przy założeniu, że kierujący jednośladem ma obycie i na prostych, i na zakrętach, to szanse naprawdę są wyrównane. Bo co prawda samochód w tym przypadku ma szanse na przegonienie motoru na prostej, to ten drugi znowuż prawdopodobnie będzie doganiał, jak i nie nawet przeganiał, swojego rywala na łagodniejszych zakrętach, które pochylając się wraz z moto przejdzie z pełną prędkością. A tak naprawdę zdecyduje los. Komu dopisze szczęście, ten wygra.

Złoty środek

Kończąc cały ten wywód, chcemy zwrócić Wam uwagę na jedną rzecz: podczas rozgrywki w TDU warto spojrzeć na motocykle inaczej, niż patrzy się na nie na co dzień. Przy pierwszym spotkaniu z nimi, faktycznie model jazdy może lekko odrzucić. Jest troszkę bardziej wymagający od tego z samochodów. Ale jeżeli poświęcicie choć 10 minut na jego przyswojenie, to te Wasze dwa kółka pięknie się Wam odwdzięczą dużymi prędkościami i sporymi emocjami płynącymi z jazdy, które to przekładają się na przyjemność z grania. A o to właśnie chyba chodzi. Także chyba warto znaleźć taki złoty środek i swój garaż zapełnić nie tylko samochodami, ale i motocyklami.

Komentarze
38
Usunięty
Usunięty
23/05/2007 21:53

W test drive wolę motory,ale w realu samochody.Po TDU poruszam się głuwnie MV Augusta F4 Tamburini,albo jeśli chodzi o samochód to Kanigsegiem.O,a ten Chrystler jest przereklamowany.Nie da się go tiuningować i okropnie sie nim jeździ. :(

Usunięty
Usunięty
25/04/2007 09:06

HELP ME!!!! Gdzie jest ukryty wyścig "Od Rogu"czy jakoś tak? W każdym razie tak nazywa się jego cząstka. GPS nie wychwytuje mi go. ;-( Przeszedłem 49 wyścigów, a nie moge znaleźć właśnie tego. Nie moge odblokować Chryslera ME FOUR TWELVE!!! A tak w ogóle. Można go tuningować?? Proszę o odpowiedź na moje pytania.

Usunięty
Usunięty
23/04/2007 10:19

Panowie kopiemy D..Y Angolom i reszcie




Trwa Wczytywanie