Wolność, spadochroniarzu, w swoim domku
Co ma być takiego rewolucyjnego w Medal of Honor: Airborne? Przede wszystkim przebieg misji. Każdą operację zaczniemy w samolocie - zanim z niego wyskoczymy, przysłuchamy się rozmowom kolegów, a także obejrzymy z góry teren działania. Ta druga czynność będzie szczególnie ważna. Dobrze jest w pierwszej kolejności poznać rozkład sił wroga oraz upatrzyć sobie ewentualne kryjówki czy miejsca idealne dla snajpera, gdyż po wyskoczeniu z samolotu sami otworzymy spadochron i polecimy tam, gdzie zechcemy. Co ciekawe, od miejsca lądowania będą zależeć poboczne zadania, jakie zostaną nam przydzielone przez dowództwo. W grze czekają nas desanty powietrzne w pięciu prawdziwych operacjach, które miały miejsce podczas drugiej wojny światowej - Husky (Sycylia), Avalanche (antyczne ruiny Salerno), Neptun (Normandia), Varsity (forsowanie Renu) i Market Garden (Holandia). Zwłaszcza ta ostatnia powinna wywołać ciarki na plecach u wielbicieli militariów. Market Garden to w końcu największa operacja z udziałem wojsk powietrznodesantowych w czasie drugiej wojny światowej (jej przebieg zobrazowano w filmie O jeden most za daleko). Przebieg operacji będzie bardzo różnorodny. W każdej z nich czekają na nas dwa główne cele. Pierwszą z operacji zaczniemy jako zwiadowca Eddie La Point i będziemy musieli rozpoznać teren oraz porozstawiać znaki nawigacyjne, by ułatwić zadanie siłom uderzeniowym. Gdy to uczynimy, zmienimy postać na Boyda Traversa i przejdziemy do realizacji dalszych poleceń. Postacie, w które się wcielimy, będą miały na tyle inne cele, że nie będziemy musieli zwiedzać ponownie tych samych lokacji. Inną ciekawą sprawą jest to, że w Medal of Honor: Airborne nie pojawią się wydarzenia ściśle zaprogramowane przez twórców. Wszystko, co zobaczymy na ekranie, ma być uzależnione tylko i wyłącznie od decyzji sztucznej inteligencji żołnierzy. Odpowiedzialny będzie za nią całkiem nowy system o nazwie Affordance. Dzięki jego wykorzystaniu wojskowi będą wiedzieli, że skuteczniej jest atakować z góry niż z dołu albo że lepiej jest zasiąść za dużym działem stacjonarnym niż strzelać ze swojego karabinu maszynowego. W trakcie działań wykorzystamy także dżipa, dzięki któremu szybko i bezpiecznie przemierzymy dowolny fragment mapy. Pojazd będzie oczywiście wyposażony w uzbrojenie pokładowe, z którego albo my, albo nasi koledzy będą prowadzili ostrzał. Samochód nie będzie niestety niezniszczalny. Każda ważniejsza jego część - silnik, zawieszenie czy koła – zostanie obdarzona własnym miernikiem wytrzymałości. Sterowanie w Medal of Honor: Airborne będzie mocno przypominało interfejs znany z poprzednich odsłon. Stan naszego zdrowia zostanie przedstawiony za pomocą pięciu znaczków. Jeśli utracimy fragment jednego, będzie można go odnowić, ale jeżeli stracimy całość, to już bezpowrotnie. Nowością będzie natomiast system celowania ze snajperki zwany True Trigger. To, z jaką precyzją oddamy strzał, będzie teraz uzależnione od sposobu, w jaki naciśniemy spust. Należy to zrobić powoli i z wyczuciem, aby oddać dobry strzał. Dopiero po opanowaniu True Trigger zaczniemy bez problemu zdejmować kolejnych przeciwników.Medal of Honor: Airborne będzie też oczywiście posiadał opcję rozgrywki wieloosobowej, choć autorzy jeszcze nie ujawnili, w jakich trybach będziemy się mogli pobawić (wiadomo tylko, że dostępna będzie kooperacja). Taki stan rzeczy wskazuje na to, że rozgrywka będzie zorientowana głównie na single player'a. A ten zapowiada się doprawdy nieźle - nareszcie będziemy mieli okazję przeżyć bitwy drugiej wojny światowej z punktu widzenia spadochroniarza. Odgłos silników samolotu, silny powiew wiatru, świst tysięcy kul przecinających powietrze i... do ataku!