Medal of Honor: Airborne - zapowiedź

Roland
2007/03/20 20:15

Być spadochroniarzem...

Być spadochroniarzem...

Być spadochroniarzem..., Medal of Honor: Airborne - zapowiedź

Pierwszy Medal of Honor wyznaczył dziewięć lat temu nowy szlak w dziedzinie gier wojennych. Misja, w której braliśmy udział w ataku na Omaha Beach, zapisała się na stałe w annałach komputerowej rozrywki. Kolejne części serii były równie świetne, jednak nie wnosiły niczego nowego. Powiew świeżości ma wprowadzić dopiero Medal of Honor: Airborne. We wcześniejszych produkcjach zaledwie liznęliśmy temat spadochroniarzy, teraz natomiast to oni - a konkretnie ich działania - będą tematem przewodnim.

Wolność, spadochroniarzu, w swoim domku

Co ma być takiego rewolucyjnego w Medal of Honor: Airborne? Przede wszystkim przebieg misji. Każdą operację zaczniemy w samolocie - zanim z niego wyskoczymy, przysłuchamy się rozmowom kolegów, a także obejrzymy z góry teren działania. Ta druga czynność będzie szczególnie ważna. Dobrze jest w pierwszej kolejności poznać rozkład sił wroga oraz upatrzyć sobie ewentualne kryjówki czy miejsca idealne dla snajpera, gdyż po wyskoczeniu z samolotu sami otworzymy spadochron i polecimy tam, gdzie zechcemy. Co ciekawe, od miejsca lądowania będą zależeć poboczne zadania, jakie zostaną nam przydzielone przez dowództwo. W grze czekają nas desanty powietrzne w pięciu prawdziwych operacjach, które miały miejsce podczas drugiej wojny światowej - Husky (Sycylia), Avalanche (antyczne ruiny Salerno), Neptun (Normandia), Varsity (forsowanie Renu) i Market Garden (Holandia). Zwłaszcza ta ostatnia powinna wywołać ciarki na plecach u wielbicieli militariów. Market Garden to w końcu największa operacja z udziałem wojsk powietrznodesantowych w czasie drugiej wojny światowej (jej przebieg zobrazowano w filmie O jeden most za daleko).

Operacje razy dwa

Przebieg operacji będzie bardzo różnorodny. W każdej z nich czekają na nas dwa główne cele. Pierwszą z operacji zaczniemy jako zwiadowca Eddie La Point i będziemy musieli rozpoznać teren oraz porozstawiać znaki nawigacyjne, by ułatwić zadanie siłom uderzeniowym. Gdy to uczynimy, zmienimy postać na Boyda Traversa i przejdziemy do realizacji dalszych poleceń. Postacie, w które się wcielimy, będą miały na tyle inne cele, że nie będziemy musieli zwiedzać ponownie tych samych lokacji.

Inną ciekawą sprawą jest to, że w Medal of Honor: Airborne nie pojawią się wydarzenia ściśle zaprogramowane przez twórców. Wszystko, co zobaczymy na ekranie, ma być uzależnione tylko i wyłącznie od decyzji sztucznej inteligencji żołnierzy. Odpowiedzialny będzie za nią całkiem nowy system o nazwie Affordance. Dzięki jego wykorzystaniu wojskowi będą wiedzieli, że skuteczniej jest atakować z góry niż z dołu albo że lepiej jest zasiąść za dużym działem stacjonarnym niż strzelać ze swojego karabinu maszynowego.

W trakcie działań wykorzystamy także dżipa, dzięki któremu szybko i bezpiecznie przemierzymy dowolny fragment mapy. Pojazd będzie oczywiście wyposażony w uzbrojenie pokładowe, z którego albo my, albo nasi koledzy będą prowadzili ostrzał. Samochód nie będzie niestety niezniszczalny. Każda ważniejsza jego część - silnik, zawieszenie czy koła – zostanie obdarzona własnym miernikiem wytrzymałości.

Pociągnij za spust

Sterowanie w Medal of Honor: Airborne będzie mocno przypominało interfejs znany z poprzednich odsłon. Stan naszego zdrowia zostanie przedstawiony za pomocą pięciu znaczków. Jeśli utracimy fragment jednego, będzie można go odnowić, ale jeżeli stracimy całość, to już bezpowrotnie. Nowością będzie natomiast system celowania ze snajperki zwany True Trigger. To, z jaką precyzją oddamy strzał, będzie teraz uzależnione od sposobu, w jaki naciśniemy spust. Należy to zrobić powoli i z wyczuciem, aby oddać dobry strzał. Dopiero po opanowaniu True Trigger zaczniemy bez problemu zdejmować kolejnych przeciwników.

GramTV przedstawia:

Majsterkowanie po wojskowemu

Znaczącą innowacją w Medal of Honor: Airborne będzie możliwość ulepszania broni. Do swojego Thompsona dodamy - na przykład - dodatkową rączkę, ulepszony magazynek czy nakładkę na lufę, która zmienia kierunek wychodzenia gazów wylotowych, ograniczając w ten sposób odrzut przy prowadzeniu ostrzału. Wszystkie upgrade'y zostaną umiejscowione na polu walki, ale znalezienie ich nie będzie we wszystkich przypadkach łatwe. To dziwne, że dopiero teraz ktoś wpadł na pomysł z ulepszeniami. Przecież od lat żołnierze "bawią się" w koszarach swoimi giwerami, dopracowując je i dostosowując do swoich wymagań.

Kolejne novum w Medal of Honor: Airborne to system biegłości, przypominający choćby TES IV: Oblivion. Nie zaczniemy z umiejętnością doskonałego posługiwania się każdym rodzajem broni - dopiero z czasem nabierzemy wprawy. Korzyści z tego będą spore - przykładowo, jeśli opanujemy do odpowiedniego stopnia M1 Garand, to będziemy mogli dokooptować do niego wyrzutnię granatów (inaczej będzie to niemożliwe). Chcąc nauczyć się doskonałej obsługi każdego rodzaju broni, będziemy musieli przejść grę kilka razy.

Żołnierskie grymasy

Operacje w Medal of Honor: Airborne będą prawdopodobnie najlepiej zrealizowanymi bitwami, jakie mogliśmy do tej pory oglądać na ekranach monitorów - a to głównie za sprawą wykorzystania silnika Unreal Engine 3. Dokładne tekstury, realistyczna geometria, efektowna gra świateł i cieni – takie cuda techniki obiecują Elektronicy. W grze natrafimy ponadto na niesamowicie realistyczną mimikę twarzy. Autorzy wykorzystali dwa systemy - U-Cap i E-Cap - wykorzystujące przetworzone cyfrowo ruchy aktorów. Po grymasach kolegów z oddziału rozpoznamy bez problemu, co właśnie chodzi im po głowie. Niestety, jak na razie autorzy nie opublikowali żadnych screenshotów, które potwierdzałyby zapowiedzi o wspaniałej grafice. Te dostępne w tej chwili w Internecie prezentują się w większości co najwyżej dobrze.

Medal of Honor: Airborne będzie też oczywiście posiadał opcję rozgrywki wieloosobowej, choć autorzy jeszcze nie ujawnili, w jakich trybach będziemy się mogli pobawić (wiadomo tylko, że dostępna będzie kooperacja). Taki stan rzeczy wskazuje na to, że rozgrywka będzie zorientowana głównie na single player'a. A ten zapowiada się doprawdy nieźle - nareszcie będziemy mieli okazję przeżyć bitwy drugiej wojny światowej z punktu widzenia spadochroniarza. Odgłos silników samolotu, silny powiew wiatru, świst tysięcy kul przecinających powietrze i... do ataku!

Komentarze
31
Usunięty
Usunięty
22/03/2007 14:38

Fantastycznie bzdurny wstępniak. Cieszę się, że wiadomo autorowi o tym, iż pierwszy MoH kazał się 9 lat temu. Szkoda tylko że następne zdanie przywołuje wydarzenia, przedstawiane dopiero w części wydanej w 2002 roku. Troche konsekwencji - toż to jawne wprowadzenie w błąd! W pierwszym MoH żadnej Omaha Beach nie było, szturm na plażę pojawił po raz pierwszy w MoH: Frontline.

Usunięty
Usunięty
21/03/2007 13:12

zapowiada się ciekawie ale co z tego będzie. Zapewnienia producentów zawsze dużo obiecują ;]

MisioKGB
Gramowicz
21/03/2007 13:09

aha i jakby co to nie kupujcie do tej gry 2 gb ramu wystarczy 1 GB i 2 rdzeniowy(albo najlepiej 3 rdzeniowy) procesor




Trwa Wczytywanie