Tydzień z WH40K: Dawn of War - Dark Crusade (dzień czwarty)

Finnegan
2006/11/16 17:00

Waagghhh!! nadciąga... – Orkowie

<i>UWAGA! Ilustracja jest własnością Games Workshop</i>

Waagghhh!! nadciąga... – Orkowie

 Waagghhh!! nadciąga... – Orkowie , Tydzień z WH40K: Dawn of War - Dark Crusade (dzień czwarty)

Co sie tak gapisz Tarbutz? Tak, to naprawdę jest twoja ucięta noga... Konowała cza by sprowadzić. No wstawać chłopaki i zbierać siem do kupy! Ile was zostało? No, widzę, że pińciu i czech, ale razem mi chodzi... Zresztom tam, nieważne... Jak tam, Grathul? Oj tam, palce ni noga, odrosnom... he he... Zresztom to Siekacza w drugiej łapie zawsze możesz czymać, a liczyć nie musisz umieć, bo to ja tu Burszuj jestem... Korgutz, przestań, mówiłem ci, że ta hełma i tak na łeb ci nie wejdzie. Co tam mamroczesz? Że zdjońć nie możesz? Niech mu który pomoże i... nie, nie palnikiem, duraku! No dobra, wszyscy som? A ty to kto? Nie znam cie... Eee co tam, jak chcesz to też posłuchać możesz...

Ta walka nawet niezła była... niebieskogembe szczelać tylko potrafiom, eldary się nawet lepiej od nich bijom, ale te tu Kruty to som niezłe. Zembiska majom i te fajne spluwy z oszczami – od razu widać, że to wojowniki. Gorgutz racje miał, co by na północ iść, zawsze się coś nowego do bicia znajdzie. No ale do psucia to by się co lepszego znalazło, nie? Te maszynki niebieskogembych to takie śliczniutkie i wymuskane, to wiadomo od razu, że kruche być muszom. To marnowanie dobrego metalu. Zrobiliby normalny Bojowóz albo Pancerfurę i nic by siem nie psuło, a jeśli nawet to łatwiej by to naprawić, co nie? Tak jak eldarskie zabawki, ich rzeczy szybko siem psujom. Tak samo jak eldary, hehehe... Zresztom i jedni i drudzy tylko by szczelali. Ale jak sie wbiegnie w ich środek to szybko przestajom. No bo czasu na szczelanie nie ma jak umierasz, nie? Dobra, cza wezwać Mekanika, coby zobaczył, czy siem nasz podziurkany Szaber Czołg da uruchomić. Ja siem po niego kopsne, bo i tak Gorgutz chciał rzec coś Burszujom... Wy tu czekajcie i nigdzie nie łaźcie. I niech ktoś pomoże mu wreszcie zdjonć tego hełma z głowy.

Ech, wreszcie troche spokoju... Wytrzymać z nimi siem nie da... O! Hej! Wartag! I jak siem biło, co? Twoje Pancerwały odwalili kawał dobrej sieczki... No właśnie to samo mówiłem chłopakom przed chwilom. Pare rakiet i te latajomce czołgi londujom na tyłku... Jesteście w tym dobrzy. He he... A widziałeś atak Szturmiarzy Lugratza? Nie? Mówiłem mu coby nie brał się za podkrencanie rakiet, ale jemu siem wydawało, że jak raz zeżarł z tego gara co Mekanik to potrafi to co on. W ogóle sie taki nadenty zrobił. Jak pare dni temu tego eldarskiego patrola żeśmy rzezali to udało mu sie tego ich fikuśnego latacza rozpiżyć na kawałki i od tego czasu to gadać siem w ogóle z nim nie dałoi. No to teraz zobaczymy co bendzie jak wróci, chociaż pewnie zajmie mu to troche, bo jak pytałem chłopaków, czy kto go widział to paru mówiło, że ja wystartował, to jak wycioł w góre to zniknoł im z oczu i dotąd jeszcze nie spadł. Chociaż, na jego miejscu, to może bym sie tak nie śpieszył. Gorgutz dał mu zadanie żeby, jak niebieskogębi zaczną uciekać, to „odwrót im odcioł”, znaczy się chyba dorwał i nogi im poobcinał żeby uciekać nie mogli. No ale przez ten jego superstart to Lugratz nie dal rady i wienkszość tamtych wycofać sie zdołała. Ale przynajmniej Gadżeciaże znowu siem git spisali. „Bratatatatatata....” – i w drobny mak tych fruwaczy dziwnych... Fajnie by Gadżeciażem zostać, co nie? Czeba by tylko odpowiednio dużom splufe dorwać... nie, najlepiej dwie. A już czy splufy to wypas by był...

Ta jak mówiłem, ta walka była w deche, nie? Może nie tak jak z chaośnikami, ale całkiem fajna... Wtedy to było... Ludziki to bić siem w ogóle nie umiejom, no może lepiej od tych tutaj, ale maryniarskie chłopaki to co innego, szczególnie te pokrencone. Ci z rogami na hełmach to wycisk dać potrafiom. Widać, że to lubiom... Chociaż dziwnie siem walczy z nimi, bo ludziki to zwykle nie rechoczom jak siem tłukom, a już na pewno nie jak im brzucho otwierasz. Chociaż na końcu to taksamo jak wszyscy: „ghhh...” robiom, jak zdychajom. Ale tak, masz racje, te ich mazgaje w kieckach to walczyć zupełnie nie umiejom, chociaż wydaje im się, że te bogi ich chroniom. Dziwne te bogi muszom być jacyś... Jak sie z chaośnikami rzezaliśmy to oni cały czas wrzeszczą, że „za Chaosa!” i nic im to nie pomaga, bo i tak umierajom.

Przynajmniej teraz to wreszcie siem nażremy, nie? Ta duża jaszczura całkiem smakowo wyglonda. Wszamała kilku naszych chopaków, wiec teraz my wszamiemy ją, hehehe... Nie żarłem nic oprócz Szczuroków przez ostatnich pare dni. A później to i nawet nie, bo Gorgutz siem strasznie wpienił, jak chłopaki od Marbuga upiekli troche Szczuroków swoimi palnikami, a potem ich wcząchneli nie dzieląc siem z nikim. No to siem znaczy tak głupi nie byli i zostawili takiego tłustego, jeszcze skwierczącego Szczuroka, jakby Herszt, albo Burszuj przyszed. Ale jak dali go Gorgutzowi, to on ciepnął go precz i łeb jednemu chopakowi roztrzaskał. No to wszyscy sie zdziwili, no bo to wstyd dobrego Szczuroka tak marnować, zwłaszcza, że tamten świerzusi był, bo jeszcze przed chwilom kwiczał jak go piekli. Ale siem okazało, że Herszt kazał wcześniej te Szczuroki zagonić do stawiania wielgachnego genaratora i przez apetyt chopaków Marbuga padło zasilanie w warsztacie Mekanika. I potem już jakoś nikt nie miał ochoty na pieczonego Szczuroka...

Masz racjem, nażreć siem trzeba bendzie na zapas, a jak siem da, to wzionć ze sobom. Na tych piaskach o szame może być trudno. Gorgutz powiedział, że spróbowaliśmy siem ze wszystkimi i już teraz to chyba żadnych twardzieli nie ma w okolicy. Racja, że czas siem ruszyć dalej. Podobno po drugiej stronie tej pustyni som ludziki, którym jeszcze nie naczaskaliśmy. Maryniarskie chłopaki i ta Gardia Implementarna czy jakoś tak... Taa... ja też syszałem, że oni teraz bijom siem z jakimiś metaloludami, takimi stalowymi trupami, nie? Podobno one to właśnie z tej pustyni przychodzom. Chłopaki troche niesfoje som, ale Gorgutz mówi, że może przynajmniej te dziwaki bić siem dobrze bendom. Ja tam nie wiem, bo jak jucha nie tryska i kości nie chrupiom to nie ma takiej zabawy... Słyszałem, że te maszynoludy to som nie do zepsucia, ale jeszcze nie widziałem maszyny, której ja i moje chopaki byśmy nie umieli rozpiżyć. Co? Że wstajom nawet jak ich zepsujesz? He, he, he chciałbym to zobaczyć... Jak rozwalisz maszynkę na naprawdę małe kawałeczki, wtedy nic nie wstanie... Słyszałeś to? Ktoś strasznie drze ryja...To chyba któryś z moich, niech no ja go dorwe... Co sie tu dzieje, dlaczego on tak...? No ja wam chyba łby pourywam! Chyba mówiłem wyraźnie: nie palnikiem!

GramTV przedstawia:

Komentarze
50
Usunięty
Usunięty
18/11/2006 10:50

Ja wczoraj wpadłem na pomysł walki z orkami . Jest on bardzo prosty . Wysyłamy kultystow chaosu to bazy orkow i do ich szajbimbru dolewamy 5 l ruskiego spirytu. Działa znakomicie ;)

Usunięty
Usunięty
18/11/2006 09:54

ja z kumplami na jednym forum to tylko tak rozmawiamy, w kazdym wyrazie po czy błendy, a potem leziem na browar za czypendzesiont, albo wótke ljóxusowom i siem składamy po pienc eta każdy i yo!a tak nawiasem, to lubie wyrywac orkom te ich tłuste oczy, wsypywać w to miejsce trociny i patrzeć, jak jeszcze walczyć prubują! jeden to się nawet do Berzerkera rzucił, ale mieliśmy ubaw z kolegami, ale przyszedł Elifiasz i kazał nam tak zrobić z samym Gorgutzem... Ale co to dla nas, przeciez Bogowie Chaopsu nas Uwielbiają!

Usunięty
Usunięty
17/11/2006 23:58

> Kto to są niebieskogemby?>Tak nazywa się Tau ze względu na kolor skóryMnie się wydaje że chodzi o Ultramarines. Dwa argumenty:- o Tau gościu wymawia się przy innej okazji- Ultramarines mają niebieskie pancerze i hełmy, no i ich "śliczniutkie maszynki" to chyba o sprzęt SM chodzi :)




Trwa Wczytywanie