Tydzień z Gothic 3 - dzień pierwszy

Mysza
2006/11/02 18:30

Opowieść Gorna, czyli "Coś Dziwnego Dzieje Się W Myrtanie"

Opowieść Gorna, czyli "Coś Dziwnego Dzieje Się W Myrtanie"

Nazywam się Gorn. Po prostu Gorn. Niektórzy z was mogą mnie pamiętać z dawnych dni, kiedy wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Ale nie po to tu dzisiaj jestem. Nie czas na wspominki. Dawne opowieści zostawmy bardom i kronikarzom, oni też muszą jakoś zarobić na chleb i piwo w tych ciężkich czasach. Spotykam się z wami, aby opowiedzieć o Myrtanie, odmienionej, zupełnie innej niż ta, którą zapamiętałem.Opowieść Gorna, czyli

Na wybrzeże Myrtany dotarliśmy o świcie. Cała nasza piątka, gdyż poza mną ze statku zeszło jeszcze czterech przyjaciół, czyli Diego, Milten, Lester i oczywiście Bezimienny. Od pierwszej chwili poczuliśmy, że wokół dzieje się coś dziwnego. Dawało się to wyczuć w powietrzu, ziemi i wodzie. Tuż obok znajdowała się warowna wioska, Ardea, więc udaliśmy się na szybki rekonesans. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy miast spokojnego sioła, ujrzeliśmy formowany obóz niewolniczy. Ork, zarządca, selekcjonował ludzi. Nasze miecze były równie szybkie, jak podejmowane w trakcie tego spotkania decyzje. Po kilkunastu minutach naprawdę ciężkiej walki, było po wszystkim. Staliśmy w ciszy patrząc na porozrzucane po całej wiosce ciała orkowych wojowników i zwiadowców. Było naprawdę ciężko. Nadspodziewanie ciężko. Wiele razy potykałem się z Orkami, jednak ci tutaj... Ci byli inni. Twardsi. Silniejsi. Bardziej niebezpieczni. Nasze obawy się potwierdziły. W królestwie Rhobara działo się coś dziwnego. Kiedy postanowiliśmy wrócić na statek po posiłki, okazało się, że ten został uprowadzony przez piratów. Byliśmy zdani na własne siły. Wtedy postanowiliśmy się rozdzielić, aby zebrać więcej informacji o zmianach, które zaszły podczas naszej nieobecności. Ja pozostałem w Myrtanie, Diego ruszył na południe, zaś Milten do mroźnego Nordmaru.

Orkowie. Wszędzie Orkowie. Tak można w kilku słowach podsumować to, co dzieje się w Myrtanie. Podczas naszej nieobecności udało im się opanować praktycznie wszystkie większe miasta i wioski, a lasy i drogi są pełne dobrze uzbrojonych patroli. Wszędzie prowadzone są jakieś prace wykopaliskowe na wielką skalę. Do tego celu Orkowie wykorzystują setki ludzkich niewolników, którymi stali się dotychczasowi gospodarze krainy. Jest więcej niż pewne, że czegoś szukają. Czegoś potężnego, pradawnego i pewnie niebezpiecznego. Najbardziej jednak zabolał mnie fakt, że do nadzoru ludzkich niewolników wykorzystują... innych ludzi. Tak, tak. Znaleźli się i tacy, a dodam, że jest ich niemało, którzy zaprzedali swe miecze okupantom. Wykpili się od niewolniczej pracy, tanio oddając swój honor.

Na szczęście jednak, nie wszyscy ludzie poddali się najeźdźcom. Jest wielu, bardzo wielu takich, którzy nie potrafili być bierni wobec narzuconego siłą nowego porządku. Niemalże od początku orkowej okupacji zaczęło działać podziemie, będąca w głębokiej konspiracji grupa ludzi, którym nie jest obojętny los Myrtany. Podobnie jak ich największy wróg, są dosłownie wszędzie. Oczywiście mają swoje bazy ukryte pośród lasów, dolin i klifów, jednak ich największy atut stanowią ci, którzy udając zwykłych niewolników, drążą i podkopują orkowe struktury, czekając na sygnał do rewolucji. To zresztą rzecz, za którą trzeba wziąć się jak najszybciej. Wydaje mi się, że Rebelianci już raz przegapili swoją szansę. Orkowie wciąż rosną w siłę, utrwalając swoją pozycję. Początkowo ich dość słabe garnizony, zaczynają krzepnąć i lada dzień może się okazać, że na rewolucję będzie za późno. Jak już mówiłem, spiskowcy są wszędzie, nawet wśród, póki co, lojalnych wobec okupanta najemników. To wciąż pozwala mieć nadzieję. I jeszcze coś. Pokonani przez demona, pozbawieni magicznych mocy i wygnani z przeklętej teraz twierdzy Gotha, najwierniejsi słudzy Innosa postanowili wspomóc Rebelię. Teraz ci, którzy przetrwali pogrom, jak Wenzel, Roland czy Javier, stoją na czele grup Rebeliantów, oferując im nie tylko swoje umiejętności bojowe, ale również całe doświadczenie w walce ze sługusami Beliara. Bazy w Reddock, Okarze i Nemorze pełne są ochotników tylko czekających na sygnał do walki, wciąż doskonalących swój kunszt walki na specjalnych arenach.

Niepokoi mnie tylko jeden fakt. Otóż dość szybko udało mi się dowiedzieć, kto stoi za tym wszystkim. Jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się, że odpowiedzialnym za orkowy najazd i okupację jest nikt inny, jak nasz stary znajomy... Xardas! O co tym razem mu chodzi? Jego intencje nigdy nie były dla mnie jasne, teraz jednak przeszedł samego siebie. Jakim sposobem udało mu się podporządkować sobie Orków? Czego szuka? Co chce osiągnąć? Tego nie wiem. Może Miltenowi uda się dowiedzieć czegoś więcej. Wyruszył na północ, tam bowiem ostatnio widziano Xardasa. Nawiasem mówiąc, trochę szkoda mi Miltena. Oprócz wszystkich innych zmian, stało się coś, co chyba jego dotknęło najbardziej. Przestała działać magia runiczna. Nie wiem czemu i jakim sposobem, ale mam nadzieję, ze stary druh odnajdzie odpowiedzi na te pytania i odzyska swoją moc.

Zapytacie pewnie: A co z Rhobarem? Czy król żyje? Co się z nim stało? Wejdźcie na najbliższe wzgórze. Spójrzcie w kierunku Vengardu. Widzicie lśniącą w słońcu kopułę Bariery? Tak? Tam właśnie jest król. Odcięty od świata zewnętrznego, ale bezpieczny. Na szczęście, kiedy tylko oddziały Orków zbliżyły się do stolicy, magowie zebrali całą dostępną im moc i wspólnym wysiłkiem, po raz kolejny, wznieśli Barierę. Nie, nie. Proszę, nie przerywajcie. Już tłumaczę... Król jest naprawdę bezpieczny. Bariera bowiem została... Jak to powiedzieć? Odwrócona. Chroni teraz króla oraz Vengard przed tym, co na zewnątrz. Przyznacie, że to dość sprytne rozwiązanie? Miejmy tylko nadzieję, że zamkniętym pod nią ludziom wystarczy zapasów do czasu wygnania Orków z Myrtany. Sami więc widzicie, musimy działać. I to szybko.

Wspominałem już o wszechobecnych orkowych patrolach, które utrudniają swobodne przemieszczanie się po królestwie. Są wszędzie. To fakt. Ale to nie wszystko. Zmiany, które zaszły w Myrtanie dotknęły nie tylko jej mieszkańców, ich ofiarą padły też zwierzęta. Polowaliście kiedyś na dziki? Zapewne nie jeden raz. Mam więc dla was małą niespodziankę. Teraz dziki polują na ludzi. Nie, nie przesłyszeliście się. Ze zwierzętami stało się coś dziwnego i niepokojącego. Są silne i wytrzymałe jak nigdy, a ich agresywność wzrosła do tego stopnia, że bez wahania potrafią zaatakować nawet dużą grupę doskonale uzbrojonych wojowników. Walczą z niespotykaną dotąd zaciętością, do samego końca. Swojego lub nieostrożnych wędrowców. Uważajcie więc, będąc na szlaku. I nie żartuję, nauczcie się szybko biegać, to umiejętność, która nie jeden raz ocali wasze tyłki.

I ćwiczcie. Naprawdę dużo ćwiczcie. To złe dni dla ludzi, ale zarazem czas próby dla każdego wojownika. To rzemiosło, jak każde inne - żeby stać się mistrzem, trzeba się wiele nauczyć. W każdym mieście, w każdym obozie znajdziecie specjalne areny, na których tacy jak ja mogą w przyjacielskich pojedynkach podnosić swój kunszt władania bronią. Szukajcie też nauczycieli, ludzi, którzy za rozsądną opłatą czy też w ramach wynagrodzenia za oddane przysługi, podzielą się z wami swoją wiedzą. Wiem, wiem. Każdemu wydaje się, że jest największym wojownikiem. Ale uwierzcie, są jednak lepsi od was. Wykorzystajcie mądrze to, że chcą was wspomóc swoim doświadczeniem i umiejętnościami. Słuchajcie uważnie wskazówek, których wam udzielają, dzięki temu nauczycie się naprawdę dobrze walczyć. Miecz, to nie cep. Nie wystarczy nim ot tak, po prostu machać. To Sztuka, której uczyć będziecie się całe życie.

GramTV przedstawia:

Co prawda Bezimienny, stary kompan i przyjaciel, twierdzi, że orkowy problem należy rozwiązać od środka, ja jednak wiem swoje. Może w tym, co mówi jest wiele racji i rzeczywiście wkupienie się w łaski Orków, aby potem wykorzystać to do własnych celów, jest dobrym sposobem. Nie przeczę, chociaż sam wolę stanąć z wrogiem twarzą w twarz, poczuć ten przypływ adrenaliny, kiedy stal uderzy o stal, krzesząc wokół snopy iskier. Może i ma rację. Ale to śliska droga, łatwo stracić równowagę. Wtedy zaś zawsze, powtarzam, zawsze, najlepszym negocjatorem jest solidny kawał żelastwa w łapie. I zdania nie zmienię.

Dobrze. Pochylcie się teraz nad mapą. Podsumujmy, czego udało nam się dowiedzieć dotychczas o Myrtanie. Reddock, Okara i Nemora, te nazwy już znacie. To właśnie tam znajdują się największe bazy Rebeliantów. Oczywiście po całym królestwie porozrzucanych jest jeszcze całe mnóstwo mniejszych, lepiej czy gorzej ukrytych obozowisk, te trzy jednak stanowią o naszej sile. Stolica, co sami widzicie, chroniona jest przez Barierę, której nijak nie da się przekroczyć od zewnątrz. Co się teraz dzieje w Vengardzie, co planuje Rhobar – tego nie wiemy. Miejmy tylko nadzieję, że jest wciąż bezpieczny i czeka na pomyślny rozwój wydarzeń, aby powrócić w dawnej chwale. Do paladyńskiej twierdzy Gotha lepiej nie zaglądajcie, jeśli nie jesteście naprawdę pewni swoich sił. Po demonicznym ataku, stała się ona teraz siedliskiem nieumarłych, którzy chodzą po ulicach, tylko wyczekując naiwnych śmiałków skuszonych pozostawionymi tam paladyńskimi artefaktami i wyposażeniem. Ardea, dzięki naszej pomocy, znów znalazła się w rękach ludzi, jednak jeszcze ogrom pracy przed nami. Pod ich panowaniem nadal pozostają Cape Dun, Silden, Geldern, Trelis czy Montera. To ostatnie miasto zasługuje zresztą na szczególną uwagę. Właśnie tam, jak wynika z informacji, które udało mi się pozyskać, Orkowie prowadzą najbardziej zaawansowane prace wykopaliskowe. To sugeruje, iż muszą mieć pewność, że w okolicy znajduje się coś ważnego. Ponoć szukają jakichś pradawnych kielichów. Ale w tej sprawie zapytajcie Miltena, on wie o tym dużo więcej.

Muszę kończyć. Czas wyprawić się znów na północ, do Silden. To główny szlak zaopatrzenia orkowej armii, trzeba się temu lepiej przyjrzeć. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Czy to dlatego, że nie byłem w Myrtanie tyle czasu czy może zaczynam się powoli starzeć i robię się sentymentalny, ale powiem wam jedno... Królestwo wydaje mi się jeszcze piękniejsze, niż zdołałem to zapamiętać. Malownicze klify na wybrzeżu, doliny, wzgórza, gęste lasy wokół Geldern. Te widoki zapierają dech w piersi. Często łapię się na tym, że mimo watahy wilków kręcącej się niebezpiecznie blisko, muszę się zatrzymać. I patrzeć. Po prostu patrzeć. Czy widzieliście kiedyś piękniejszy zachód słońca?

Komentarze
195
Usunięty
Usunięty
31/08/2007 22:24

Ja tam nie znam tej misji...Mi Gothic 3 chodzi na słabym kompie(procesor AMD Sempron 1,50 GHZ 2200+,karta graficzna Radeon 9600,1 giga ramu i stara płyta główna,nie pamiętam nazwy),tnie się nieco i zawiesza raz na 1-2 godziny gry.Przedtem zawieszał się raz na 1-2-tylko że minut...Przeinstalowałem windowsa i od razu lepiej!Ktoś tu mówił,że nie wie,gdzie są złodzieje zboża...Wystarczy wejść do lasu na północ od farmy i skręcić w prawo.Uwaga-są niebezpieczni.

Usunięty
Usunięty
19/05/2007 21:36

Fajny tekst, tylko nie podoba mi się uwielbienie Gorna do króla. Przecież dobrze wiemy, jaką misję zlecił Gornowi Generał Lee i że to głównie dla niej, a nie z pobudek rojalistycznych zgłosił się do buntowników. :)

Usunięty
Usunięty
03/02/2007 15:08

Sorry ale tygodnie z danymi grami robi się przed premiera lub krótko po niej. Gothic III już się chyba do tego nie zalicza ...




Trwa Wczytywanie