Call of Duty 4: Modern Warfare - zapowiedź

Snow
2007/09/26 16:32

Call of Duty – reaktywacja

Call of Duty – reaktywacjaCall of Duty 4: Modern Warfare - zapowiedź

Call of Duty 4: Modern Warfare, jedna z bardziej oczekiwanych strzelanin tego roku, wraca na ekrany PC. Zadbało o to samo Activision, które po wydaniu stricte konsolowego CoD 3 przypomniało sobie o właścicielach PC-tów i zdecydowało się wznowić współpracę z twórcami pierwszych dwóch odsłon tego FPS’a – studiem Infinity Ward. Ci z kolei zapowiedzieli prawdziwą rewolucję. Po raz pierwszy bowiem, akcja Call of Duty nie będzie się toczyć w czasach drugiej wojny światowej.

Wynagrodzeni Gracze na pewno będą zaskoczeni. Zaskoczeni byli też dziennikarze na E3, ale nie przeszkodziło im to w żaden sposób wyróżnić Modern Warfare w ponad 40 kategoriach, w tym tej najważniejszej: gry roku w kategorii FPS. Tym samym twórcom udało się coś prawie niemożliwego – pokonali tytuł będący oczkiem w głowie Microsoftu, czyli Halo 3. Gracze będą się mogli przekonać, czy dziennikarze mieli rację już pod koniec roku.

Zmiany, zmiany, zmiany... i trochę fabuły

W przypadku gigantycznej wręcz ilości powstających ostatnio sequeli, remakeów i kontynuacji zmiany sprowadzają się zazwyczaj do „więcej” (najczęściej), „bardziej” (czasami) i „lepiej” (nie zawsze). Mając do czynienia z Modern Warfare ciężko jednak mówić o zmianach – należy powiedzieć o rewolucji. I odwadze twórców. Po raz pierwszy bowiem CoD zrywa z konwencją drugiej wojny światowej i przenosi gracza na współczesne pole bitwy.

Oglądając wszelakie udostępnione materiały, ciężko się pozbyć uczucia, że twórcom zależało na pokazaniu możliwości konsol i komputerów nowej generacji. Co za tym idzie, posiadacze komputerów osobistych muszą być przygotowani na naprawdę niemałe wymagania sprzętowe.

Wracając jednak do zmian, a raczej tego, co w CoD4 zostało... Mamy tu do czynienia z innym środowiskiem, klimatem, uzbrojeniem. Nie zmieniło się jednak jedno, to na czym oparty był sukces poprzednich części tej serii, czyli akcja. Twórcy zarzekali się, że fabuła oraz dynamika gry będzie zapierać dech w piersiach. I wszystko wskazuje na to, że im się to w pełni udało.

Skończyło się strzelanie do Niemców. Gracz wcieli się w żołnierza amerykańskich marines lub brytyjskiego S.A.S i uzbrojony w najnowsze, i najpotężniejsze wynalazki przemysłu wojskowego, będzie przemierzać różne zakątki globu walcząc z (tak, tak) terrorystami. I to na różne sposoby.

Będzie można latać nad zaludnionymi ulicami pilotując Black Hawka, przeprowadzać desant dowodząc grupą marines, walczyć w budynkach używając broni z tłumikiem, granatów gazowych i błyskowych oraz szerokiego wachlarza broni zaczepnych dostępnych wcześniej w takich tytułach, jak Rainbow Six czy Splinter Cell. Z resztą, walka w środowiskach miejskich zawiera wiele elementów zaczerpniętych z tych tytułów (chociażby zjeżdżanie po budynku na linach). Elementy skradanki to jedynie smaczek – prawdziwa gra zaczyna się, gdy w nasze ręce wpadną miny, automatyczne wyrzutnie granatów i karabinki szturmowe (na brak broni na pewno nie będziemy narzekać).

Same misje, zarówno „amerykańskie”, jak i „brytyjskie” będą pełne zawirowań i zwrotów akcji. Wyposażeni w nowoczesną technologię będziemy mogli korzystać ze wsparcia lotniczego i koordynować za pomocą satelity uderzenia kawalerii powietrznej. Ma to być możliwe zarówno w kampanii dla pojedynczego gracza, jak i w grze przez sieć. Zwłaszcza w tym ostatnim przypadku doda to odpowiedniej „głębi” naszym zmaganiom z rywalami „po kablu”.

Od strony fabularnej gra również zapowiada się bardzo dobrze. Terrorystów będziemy ścigać po całym świecie. W ich bazach na Środkowym Wschodzie, na zaludnionych ulicach Środkowej Europy, w Londynie i innych miejscach, których jednak twórcy gry jeszcze nie chcą ujawnić.

GramTV przedstawia:

Co do fabuły, developerzy powiedzieli, że chcieli osiągnąć efekt podobny do tego w serialu „24 godziny”. W trakcie gry będziemy przemieszczali się w czasie, o czym mają nas przekonać sugestywne wstawki filmowe pokazujące naszą podróż po mapie całego świata. Misje jednak mają nie być ułożone chronologicznie. Ma to wprowadzić trochę chaosu w nasze poczynania.

A kto gameplaya nie widział, niech czeka... i żałuje

CoD4 płynnie wprowadza kolejne elementy do rozgrywki. W jednej chwili, niczym w Black Hawk Down zjeżdżamy po linie z helikoptera i szturmujemy linie wroga z latającym nam nad głową wsparciem lotniczym, by po chwili wcielić się w rolę snajpera, który wiele kilometrów za liniami wroga, sprawnie eliminuje kolejnych wrogów. Koniec strzelania? Nic podobnego. Przeskok fabuły i już ślemy tony ołowiu jako strzelec pokładowy bojowego AC-130... Nie... Na monotonię nie będziemy narzekać. Jedyne, co nam grozi to brak czasu, bo gra nie zwalnia ani na chwilę.

Na targach Activision zaprezentowała dwa poziomy z kampanii dla pojedynczego gracza: Hardship i Betting the Bog. Pierwszy z nich rozpoczynamy na morzu podczas sztormu. Dowódca mówi o pewnym załadunku i zaczyna się zabawa. Sterowanie jest dokładnie takie, do jakiego przyzwyczaiła nas cała seria. Trzy tryby poruszania się, zoom na broni, ataki wręcz. Do tego dochodzą skoki połączone z możliwością wspinaczki/przeskakiwania ponad skrzyniami i wszelkiego rodzaju „przeszkadzajkami”. Nacisk został położony na grę w pojedynkę, nie wydajemy rozkazów, gdyż na to po prostu brak czasu. Gracz jest na pierwszej linii frontu, a wróg zawsze przed nim.

Hardship rozpoczyna się frontalnym atakiem na sterówkę statku. Szyby pękają, powstają dziury po kulach i... gra pokazuje kolejną sympatyczną rzecz. W Modern Warfare środowisko jest w pełni zniszczalne. Można wysadzać drzwi (lub otworzyć z kopa), używać materiałów wybuchowych do niszczenia ścian, budynków czy mostów. Da się przesuwać różne elementy – np. szafy w celu zastawienia drzwi i zabezpieczenia okien przed granatami.

Wracając do gameplaya – po zajęciu sterówki na statku zaczyna się stealth mission, po której cały oddział chowa się za skrzyniami podczas, gdy pokład jest ostrzeliwany przez nasze helikoptery. Sztorm hula coraz bardziej, pokład (jak to w czasie burzy) buja się niemiłosiernie, co oczywiście utrudnia celowanie. Morskie bałwany załamują się na burtach statku – wygląda to obłędnie. Widać, że twórcy gry świetnie wykorzystali możliwości oferowane im przez nowej generacji konsole i komputery. Wszystkie fale, piana morska, deszcz, wzburzone morze jest porównywalne, a kto wie czy nie lepsze, z tym co oferuje BioShock.

W końcu żołnierze dostają się pod pokład i zaczyna się strzelanina. Od razu można stwierdzić, że powrócił system obrażeń z CoD 2. Gdy zostajemy postrzeleni musimy znaleźć osłonę i odczekać krótki czas nie wystawiając się na ostrzał. Na konsoli taki system sprawdza się rewelacyjnie, choć pozostaje pytanie jak przyjmą go gracze pecetowi. Same rany są odwzorowane dość realnie, czyli granat lub trafienie w głowę kończy się rozpoczęciem od ostatniego checkpointu.

Gdy w końcu odnajdujemy paczkę, którą mieliśmy zdobyć okazuje się, że statek został ostrzelany przez Migi i tonie. Zaczyna się wyścig z czasem. Szalona pogoń w celu wydostania się na pokład ze statku to moment, w którym Infinity Ward pokazało prawdziwą klasę. Tego się nie da opisać. Ilość akcji, która wylewa się z monitora jest wręcz gigantyczna.

Kampania dla jednego gracza jest doprowadzona do perfekcji, ale twórcy gry postarali się również o wysokiej klasy tryb multiplayer. Podobnie jak w singlu, gracze nie są ograniczeni wyłącznie do strzelania. Infinity Ward zapowiada możliwość satelitarnego naprowadzania wsparcia lotniczego, na np. snajperskie gniazda.

Pozostaje czekać

Z relacji prasowych wynika, że CoD4:MW będzie jedną z mocniejszych pozycji w tym roku. Może o tym świadczyć fakt, że na E3 pobiło nowe Halo. Wielu dziennikarzy do tej pory zastanawia się, jak to było możliwe, nie mniej jednak doceniono innowacyjność i rozmach nowego dziecka Activision. Przyznali również, że każdy moment demo prezentowanego na E3 był jak oglądanie po raz pierwszy Szklanej Pułapki. Typowo next-genowa grafika – deszcz, fale, światła, cienie wyglądają bajecznie (dobra informacja dla posiadaczy konsol – gra będzie chodzić z prędkością 60 klatek na sekundę). Klimat przypomina trochę wspomniany wyżej Ghost Recon, ale w przeciwieństwie do niego przeciwnicy nie są zaznaczani czerwonymi rombami. Twórcy postawili na realizm, dlatego każdy ruch (nawet żołnierza z naszego oddziału wybiegającego zza winkla) powoduje nerwowość i trzyma w napięciu.

Nam pozostaje w takim samym napięciu czekać na premierę Cod 4: MW, która nastąpi najpewniej już w listopadzie.

Komentarze
48
DambialkoX
Gramowicz
01/10/2007 17:16

eeee tam to już nie to samo co 1 i 2.

barsum
Gramowicz
01/10/2007 13:56

Dema nie ma ale na xboxie dla cwaniakow czyli tych co maja na USA konta zarejestrowane jest beta;)

Usunięty
Usunięty
30/09/2007 21:04

Dema jeszcze nie ma.




Trwa Wczytywanie