Troll Hugo czeka na swoich przyjaciół w nowej serii gier: Hugo

CD Projekt
2006/10/10 16:02

Hugo Złota 10-tka to seria starannie wybranych tytułów, dzięki którym można przeżyć najciekawsze przygody z ulubionym bohaterem - Hugo. W każdej grze na graczy czekają niesamowite zadania oraz przygody.

Razem z Hugo gracz stanie do walki z żądną władzy czarownicą Scyllą, wybierze się w dalekie zamorskie podróże, przeżyje spotkanie z dziką przyrodą i drapieżnymi zwierzętami. Pozna też tajemnice najgłębszych oceanów, skosztuje magicznego napoju, a nawet przeniesienie się w czasie. Realny stanie się również lot w kosmos i lądowanie na księżycu! Na graczy czeka wiele pasjonujących zadań i niebezpiecznych misji.

Na serię Hugo Złota 10-tka składają się najpopularniejsze gry z Hugo!

Więcej informacji o programach na stronach: www.gram.pl/hugo oraz dzieci.cdprojekt.pl

Wszystkie gry dostępne są w sprzedaży w polskiej wersji językowej i w sugerowanej cenie 29,90 PLN. Gry z serii Hugo Złota 10-tka zostały objęte dożywotnią gwarancją CD Projekt. W każdym pudełku można znaleźć Wirtualne Pieniądze na zakup innych gier.

GramTV przedstawia:

Komentarze
34
Usunięty
Usunięty
12/10/2006 18:16

Dnia 12.10.2006 o 14:55, Globo napisał:

Trudno wymagać od 7-latka (ba, nawet od 17-latka, czy czasem od dorosłego) dystansu. Dystansu nabywamy przechodząc przez rozmaite sytuacje życiowe. I w tym wypadku zarówno Ty, jak i ja, wiemy o tym, że granie wciąga i to aż za bardzo. Z drugiej strony ja jestem przedstawicielem pokolenia "spuszczonego ze smyczy" jeżeli chodzi o komputery - tzn. w pewnym momencie życia się pojawiły (jak miałem 14 lat) i aż do dzisiaj się nimi nacieszyć nie mogę. Moim zdaniem to moje nienasycenie bardziej wynika z faktu braku kompów w dzieciństwie. TV mnie tak nie rusza - owszem, czasem się zagapię na jakiś mecz czy film, ale równie dobrze mogliby mi TV zabrać i będę żył - a to moim zdaniem dlatego, że TV, odkąd pamiętam, zawsze w domu był. Mówisz - tłumaczenie dziecku - jasne, zgadzam się z tym. Jednocześnie każdy rodzic wie, ile trzeba się natłumaczyć, żeby w dziecku zakodowała się prosta czynność, jak chociażby posprzątanie zabawek, a i tak, jak zdarzy się coś ciekawszego (koleżanka na dworze), to dziecko o tym zapomni. Z kolei zabranianie używania rzeczy prowadzi wprost do wzrostu pożądania tej rzeczy u małolata. Bo przecież ktoś inny (np. tata) używa, to taka rzecz musi być super hiper. Zrobiliśmy kiedyś (nieświadomie) w domu taki mały eksperyment - z uwagi na zdrowie zębów wprowadziliśmy dziecku system "szwedzki", czyli słodycze tylko w sobotę. No i co się okazało... Że w sobotę dziecko pożerało większe ilości słodyczy, niż wcześniej przez cały tydzień. Efekt gorszy niż brak racjonowania. Można zapytać, gdzie tu logika. Ja nie mam pojęcia, bo podobnie jak Ty, nie jestem pedagogiem, czy psychologiem. Ale wiem, że to działa. Oczywiście dzieci są różne i porównywać je nie ma sensu, ale wydaje mi się, że wizja nieograniczonej dostępności urządzenia dla dziecka od najmłodszych lat działa w jakiś sposób "uspokajająco" na nałogi.

Po części masz rację. Tylko czy zawsze musi być tak samo jak z tym młotkiem (ze nie nauczysz się jak boli uderzenie młotkiem, dopuki sam się nie uderzysz). Wiem, ze nie jestes w stanie w zaden sposób uświadomić dziecku tego bólu ale zawsze mozesz je ostrzec, ze taki ból istnieje. Wtedy podejście dziecka do młotka będzie nieco inne :) To samo IMO można powiedzieć o graniu.Jednak jezeli dziecko jest zbyt małe aby zrozumieć lub zapamiętać cokolwiek, wtedy każde potencjalne zagrożenie będzie dla niego realnym (np. młotek ;). I IMO rzeczy mogące być dla takiego małego dziecka zagrożeniem należy trzymać od niego z daleka (np młotek :P).Innymi słowy, jezeli uwazasz, ze Twoje dziecko moze grać w gry juz od 3 lat :P, to spoko... to Twój wybór (tylko uwazaj aby czasem nie wcisnęło przez przypadek na pulpicie ikonki Postala :PP). Ja osobiście, jako ewentualny, :P dający przykład ojciec, nie chcąc aby moje dziecko grało w gry, do pewnego okresu (powiedzmy 8-10 lat) nie pokazywałbym mu, jakie przyjemności i zagrożenia gry ze sobą niosą (czyli bym po prostu nie grał w jego obecności lub nawet w ogóle :P).Jest takie powiedzenie: czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal :)I nie wydaje mi się, zeby dziecko które zacznie grać w gry od powiedzmy nie piątego, a dziesiątego lub nawet i piętnastego roku życia, mogło nagle straszliwie się od nich uzależnić itd. Włączysz dziecku takie Hugo i pogra sobie w to 10-15 minut i rzuci w kąt. Włączysz mu za klika lat cos wciągającego on-line co przypadnie mu do gustu, a nie odejdzie od kompa przez cały dzień i będzie to dla niego całkowicie normalne (a to juz nie jest OK). A ja nie chciałbym aby tak uważało. Generalnie wychodzę z założenia ze najpierw teoria, potem praktyka :).PS. mam komputer (Amigę ;P) od około dziesiątego roku życia (pomijam juz pegazusa czy jak tam to małe g**** się nazywało :). I szczerze mówiąc, nie uważam, abym czuł się grami video/PC w jakikolwiek sposób nienasycony. Powiem nawet więcej: od kilku lat zaczynam odczuwać pewnego rodzaju przesyt grami i nie siedzę przy grach tak dawno, jak kiedyś (nawet jeśli mam na to WOLNY czas).Jednak WSZYSTKO zalezy tu od konkretnej osoby i jego upodobań, cech charakteru, itd. dlatego nie mozemy to niczego generalizować. Ja pisze wszystko to jedynie na podstawie włąsnych doświadczeń i nie dla każdego mogłoby się to sprawdzić. Dlatego ... róbta co chceta :P

Sephirath
Gramowicz
12/10/2006 18:12

Nie przeczę, wiesz, ja na przykład czytam komiksy w wieku lat 15 co dla wielu ludzi i młodszych i starszych ode mnie jest oznaką "totalnego skretynienia" i idealnym powodem do nazwania mnie "dzieciuchem po wsze czasy". Mi to wisi. Tak samo ja się śmieję z Hugo - sam w sobie jest sympatyczny, ale gdy kiedyś miałem okazję go wyjąź z chipsów... Ech :P

Usunięty
Usunięty
12/10/2006 14:55
Dnia 12.10.2006 o 14:00, Dann napisał:

Wiesz, ja niczego nie sugeruję ;) Nie jestem zadnym pedagogiem czy psychologiem rodzinnym :P Ja jedynie, na podstawie własnych doświadczeń, przedstawiam swój punkt widzenia i uwazam, ze powinno się tłumaczyć dziecku nie tylko plusy ale również i minusy korzystania z pewnych rzeczy. Zeby do pewnych kwestii mogło podejść jako tako przygotowane i z pewnym dystansem.

Trudno wymagać od 7-latka (ba, nawet od 17-latka, czy czasem od dorosłego) dystansu. Dystansu nabywamy przechodząc przez rozmaite sytuacje życiowe. I w tym wypadku zarówno Ty, jak i ja, wiemy o tym, że granie wciąga i to aż za bardzo. Z drugiej strony ja jestem przedstawicielem pokolenia "spuszczonego ze smyczy" jeżeli chodzi o komputery - tzn. w pewnym momencie życia się pojawiły (jak miałem 14 lat) i aż do dzisiaj się nimi nacieszyć nie mogę. Moim zdaniem to moje nienasycenie bardziej wynika z faktu braku kompów w dzieciństwie. TV mnie tak nie rusza - owszem, czasem się zagapię na jakiś mecz czy film, ale równie dobrze mogliby mi TV zabrać i będę żył - a to moim zdaniem dlatego, że TV, odkąd pamiętam, zawsze w domu był.Mówisz - tłumaczenie dziecku - jasne, zgadzam się z tym. Jednocześnie każdy rodzic wie, ile trzeba się natłumaczyć, żeby w dziecku zakodowała się prosta czynność, jak chociażby posprzątanie zabawek, a i tak, jak zdarzy się coś ciekawszego (koleżanka na dworze), to dziecko o tym zapomni.Z kolei zabranianie używania rzeczy prowadzi wprost do wzrostu pożądania tej rzeczy u małolata. Bo przecież ktoś inny (np. tata) używa, to taka rzecz musi być super hiper.Zrobiliśmy kiedyś (nieświadomie) w domu taki mały eksperyment - z uwagi na zdrowie zębów wprowadziliśmy dziecku system "szwedzki", czyli słodycze tylko w sobotę. No i co się okazało... Że w sobotę dziecko pożerało większe ilości słodyczy, niż wcześniej przez cały tydzień. Efekt gorszy niż brak racjonowania.Można zapytać, gdzie tu logika. Ja nie mam pojęcia, bo podobnie jak Ty, nie jestem pedagogiem, czy psychologiem. Ale wiem, że to działa. Oczywiście dzieci są różne i porównywać je nie ma sensu, ale wydaje mi się, że wizja nieograniczonej dostępności urządzenia dla dziecka od najmłodszych lat działa w jakiś sposób "uspokajająco" na nałogi.




Trwa Wczytywanie