Asfalt się nie zwinął, czyli recenzja Asphalt Street Storm Racing

Katarzyna Dąbkowska
2017/07/22 18:00
0
0

Gameloft ponownie serwuje nam grę wyścigową z Asphaltem w tytule.

Asfalt się nie zwinął, czyli recenzja Asphalt Street Storm Racing

W 2013 roku na smartfonach i tabletach pojawił się Asphalt 8 Airborne. Gameloft do tej pory nie przebił popularności tej gry wydając ładne, ale nijakie produkcje, takie jak Xtreme czy Overdrive. Deweloper stara się przeskakiwać z gatunku na gatunek, by zachęcić graczy nowościami, jednak jak dotąd niespecjalnie mu to wychodzi. Czy Asphalt Street Storm Racing ma szansę ponownie wynieść serię Asphalt na wyżyny?

Asphalt Street Storm Racing wprowadza nowości do serii. Nie mamy tutaj do czynienia z klasycznymi wyścigami, jak w przypadku „ósemki” - tym razem Gameloft postanowił zahaczyć o tematykę drag racingu, czyli wyścigów samochodowych polegających na jak najszybszym przejechaniu prostego odcinka drogi od punktu A do punktu B. Nie skręcamy, nie wariujemy na drodze wykonując różnego rodzaju triki i blokując drogę innym zawodnikom. Ot, jedziemy przed siebie i wbijamy bieg za biegiem, od czasu do czasu odpalając nitro.

Asphalt Street Storm Racing jest rozczarowująco prosty w obsłudze. Naszym zadaniem jest odpowiednio szybki i dokładny start, następnie wbijanie kolejnych biegów w idealnym momencie, kiedy nasza prędkość na to pozwoli. Po drodze korzystamy z „dopalaczy”, które dodatkowo dają nam „kopa” i pozwalają na prześcignięcie przeciwnika, nawet w ostatnim momencie. Wszystko skupia się wokół zaledwie dwóch, trzech przycisków, które klepiemy monotonnie przez całą swoją karierę na torze. Ni to grzeje, ni to ziębi, a już na pewno nie wzbudza takich emocji, jak wspomniany Airborne.

Gracz może ścigać się zarówno w trybie kariery, jak i z innymi graczami z całego świata. Trzeba przyznać, że twórcy bardzo dobrze dopracowali model sieciowy, czego wynikiem jest bardzo szybko i prawidłowo dobrana grupa zawodników, z którymi możemy się zmierzyć na torze. Użytkownik nie musi przy tym czekać na dobranie partnera w nieskończoność i sam może wybrać oponenta spośród grupy zawodników, która wyświetla mu się na ekranie głównym. Przeciwnicy są czasem zajęci ściganiem się z innymi, co uniemożliwia pojedynek na trasie. Grupa jest jednak całkiem spora, tak więc prędzej czy później ktoś będzie chętny na to, by się z nami zmierzyć. Możemy być również wyzywani na „pojedynki”, które akceptujemy lub blokujemy. Za wygrane wyścigi otrzymujemy walutę, a za przegrane – marne kilka groszy na pocieszenie i ewentualne naprawy.

GramTV przedstawia:

Wyścigów nie będziemy wygrywać, jeśli nie będziemy ulepszać swojego wozu lub nie będziemy inwestować w inne samochody. Gra serwuje nam naprawdę dużo opcji upgrade'owania naszego auta: możemy zająć się zmianą podwozia, opon czy nawet kolorystyki. Samouczek niespecjalnie pomaga w zrozumieniu wszystkich opcji, tak więc ostatecznie po prostu wbijamy wszystko jak leci i mamy nadzieję na to, że zadziała.

Sporo opcji ulepszania to sporo opcji na wkurzanie gracza mikrotransakcjami. Gameloft nie zawiódł i tym razem. Na każdym kroku gra przypomina nam, że to gra free2play i warto byłoby wydać chociażby te 23 złote na nowy pakiet zawierający dodatkowe autko i bonusy. Nie chcesz wydawać kasy? To przygotuj się na reklamy, których będzie więcej niż w trakcie telewizyjnej superprodukcji w piątkowy wieczór. Dzięki nim skrócimy o godzinę czas oczekiwania na ulepszenia. Ten etap po prostu rozsadza nerwowo, bo kiedy za pierwsze usprawnienie auta nie płacimy, tak kolejne będą wyrywały nam minimum 40 minut z życia. Oglądaniem reklam załatwimy sobie również dodatkową walutę na ulepszenia (1500 dolców za jeden spot). Możemy je oglądać w kółko i zarabiać miliony monet, ale i tak poczekamy sobie na kolejne ulepszenia. No, chyba że obejrzymy reklamę... Warto też wspomnieć, że czasami psuje nam się auto. Za naprawę zapłacimy, ale nasz start opóźni czekanie. No, chyba że... sami wiecie.

Pocieszający jest fakt, że nowy Asphalt wciąż trzyma wysoki poziom graficzny. Absolutnie wszystko cieszy tutaj oko – od świetnie zrobionych modeli samochodów, poprzez poszczególne lokacje, takie jak ulice Paryża czy Nowego Jorku, po najmniejsze szczegóły na trasie. Widać, że Gameloft przyłożył się do stworzenia naprawdę fajnego i ładnego świata. Przekłada się to, niestety, na stan baterii, który w mgnieniu oka zostaje pożarty przez grę. Telefon grzeje się przy tym niesamowicie, więc przygotujcie się na ociekające potem palce. Warkot silników w grze nie doprowadza do szału i fajnie podkreśla charakter wyścigów. Nie trzeba więc automatycznie wyłączać dźwięków.

Asphalt Street Storm Racing nie jest grą dla miłośników wyścigów. Gdybym chciała wybijać palcem w ekran w idealnych momentach, wybrałabym grę rytmiczną, nie pojedynki na trasie. Ta mechanika pasuje tutaj jak pięść do nosa. Z jednej strony mamy świetnie dopracowany tryb sieciowy, przyciągającą oko, niesamowitą grafikę, fajne samochody i opcję ich usprawniania, a z drugiej – bezsensowny, nudny gameplay, któremu absolutnie brak ducha wyścigów i reklamy pojawiające się za każdym zakrętem. Mam nadzieję, że zapowiedziany na ten rok Asphalt 9: Shockwave w końcu wniesie do serii nieco świeżości, bo na porządnego Asphalta czekam od czterech lat, serwując sobie kolejne rozczarowania. Asphalt Street Storm Racing jest, niestety, jednym z nich.

5,0
Droga, piękna i... nudna.
Plusy
  • oprawa graficzna
  • system dobierania przeciwników
  • sporo opcji usprawnień
Minusy
  • nudny i monotonny gameplay
  • wszędobylskie reklamy
  • męczące mikrotransakcje
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!