Twórcy Wiedźmina 3 zaczynali jako pasjonaci nie mający pojęcia o tworzeniu gier

Małgorzata Trzyna
2017/03/20 20:55
2
0

Marcin Iwiński wspomina początki CD Projektu i opowiada o długiej drodze do stworzenia jednego z najlepszych RPG-ów ostatnich lat.

Twórcy Wiedźmina 3 zaczynali jako pasjonaci nie mający pojęcia o tworzeniu gier

- Założyłem firmę razem z przyjacielem ze studiów, Michałem Kicińskim - wspomina Marciń Iwiński w rozmowie z Glixel. - Zaczynaliśmy jako dystrybutorzy, ale szczerze mówiąc, nie byliśmy w tym szczególnie dobrzy. Znaliśmy się na grach, na wybieraniu gier i przygotowywaniu lokalizacji dla Polski. Początkowo do założenia firmy częściowo motywowało nas to, że mieliśmy dostęp do nowych tytułów. Brzmi to strasznie głupio, ale byliśmy bogami. Władcami, którzy decydowali, co będzie dystrybuowane w Polsce, a co nie. Mieliśmy zatem dostęp do tego wszystkiego. Znalazłem jedną z pierwszych reklam, które zamieściliśmy w polskim magazynie poświęconym grom. Pracowaliśmy od 10:00 do 16:00. Podrapałem się w głowę i pomyślałem: "Co my robimy?" Oczywiście! Zamykaliśmy wcześniej, żeby grać.

- Marzyliśmy o tworzeniu własnych gier, ale nie mieliśmy pojęcia, jak to się robi. Byliśmy tylko graczami-pasjonatami, którzy wiedzieli, jak prowadzić biznes wydawniczy przyjazny graczom i zaczynali tworzyć gry, bez jakiejkolwiek wiedzy w tej dziedzinie. I to był Wiedźmin 1.

Iwiński podkreślił, że wyraźny podział na dobro i zło, jak np. w Baldur's Gate sprawia, że postacie nie wydają się rzeczywiste. W prawdziwym życiu często zdarza się, że mimo najlepszych intencji sprawy się komplikują i nie wszystko przebiega po naszej myśli. Wiedźmin miał właśnie taki być - z wyborami, których konsekwencji nie sposób przewidzieć.

- W twórczości Sapkowskiego nie ma wyraźnego podziału na dobro i zło, zawsze myślisz nad decyzjami, ale nigdy nie wiesz, jaki będzie rezultat. Jak w prawdziwym życiu. To właśnie nam się bardzo podobało. Myślę, że było to rozbieranie bohatera na części i budowanie jego innej wersji. W wielu amerykańskich grach jest dużo łatwiej odróżnić dobro od zła.

GramTV przedstawia:

- Na początku nasza firma składała się z dwóch graczy dystrybuujących gry w Polsce. Byliśmy zafascynowani RPG-ami. W ten sposób spotkaliśmy Raya Muzykę i Grega Zeschuka z BioWare, którzy byli dla nas wzorem do naśladowania. Graliśmy w Baldur's Gate. Ale jak zawsze, był zły Sarevok, trzeba było go odnaleźć i - fanfary - zwyciężyć. Uznaliśmy, że to jest świetne, ale chcieliśmy dodać nowego smaczku: bardziej niejednoznaczne, bardziej złożone postacie, które wydają się bardziej rzeczywiste, ponieważ przypominają nas samych.

- Nie zawsze dokonywaliśmy wyborów życiowych, z których byliśmy zadowoleni. Wszystko może zacząć się od bardzo prostej sytuacji, a potem mocno skomplikować. Myślisz, że podjąłeś wybór, który uważasz za słuszny, a potem stwierdzasz "Spieprzyłem ważną sprawę. Co się dzieje z moim życiem?" To trochę jak w Wiedźminie.

W wywiadzie poruszono jeszcze wiele innych tematów - m.in. jak życie w postkomunistycznej Polsce wpłynęło na ostateczny kształt gry. Jego pełną wersję (w języku angielskim) znajdziecie na stronie glixel.com.

Komentarze
2
Fang
Gramowicz
21/03/2017 15:35

Ja mam tylko nadzieje że Wiedźminy to nie były takie wypdaki przy pracy i Cyberpunk okaże się tak samo dobry.

Sadhu
Gramowicz
21/03/2017 15:17

Oby twórcy Wiedźmina pozostali pasjonatami do końca i na nowo zdefiniowali tą branżę, którą przeżera korpo-robactwo.

Może i Wiedźmin 3 nie był doskonały (dla mnie był doskonałości bardzo blisko), to jednak czuć, że był zrobiony z pasją, pomysłem, zaangażowaniem i nie na skróty. REDzi udowodnili przy tym, że można z sercem robić gry i na nich zarabiać, więc korpo-developerzy nie mają realnego uzasadnienia dla swojego modelu działania, który pozbawił gry duszy, a ludzi z branży odwagi działania w zgodzie ze sobą.