Opinia: Finały WCS w StarCraft II odbędą się w Krakowie, ale nie robiłbym z tego wielkiego halo

Kamil Ostrowski
2015/07/14 16:00

Fanatycy StarCrafta powinni być zadowoleni, ale cała reszta nie ma co liczyć na wydarzenie. Duża pula nagród nie musi się równać dużemu widowisku.

Opinia: Finały WCS w StarCraft II odbędą się w Krakowie, ale nie robiłbym z tego wielkiego halo

Niedawno w sieci pojawiła się informacja dotycząca finałów trzeciego sezonu europejskiego World Championship Series. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że Blizzard upatrzył sobie Kraków i tam właśnie rozegranie zostanie druga faza grupowa, a także play-offy Premier League. Pula nagród w tym turnieju wyniesie ponad dwieście tysięcy dolarów. Nie oznacza to jednak, że można już pakować manatki i szukać na wrzesień hotelu w Krakowie.

Bo chociaż World Championship Series jest najbardziej prestiżową ligą StarCrafta II w naszym regionie i chociaż pula nagród w turniejach organizowanych przez Blizzard potrafi zadowolić nawet najbardziej chciwych/ambitnych pro-graczy, to kultowy RTS nie rozgrzewa już serc miłośników e-sportu tak jak kiedyś. Podczas Intel Extreme Masters w Katowicach scena StarCrafta II była niewielka, najmniejsza ze wszystkich (mniejsza nawet niż ta Counter-Strike: Global Offensive, a ta gra nie była przecież oficjalnie częścią IEM w dziewiątym sezonie), a wszystkie miejsca zajęte były okazjonalnie. Ostatniego dnia, kiedy StarCraft II pokazywany był na głównej scenie, dało się odnieść wrażenie, że większość kibiców śledzi rozgrywki tylko po to, żeby wcześniej móc zająć sobie miejsce i spokojnie obejrzeć LoLa czy CSa. Krótko mówiąc, raczej nie spodziewałbym się przesadnego zainteresowania. Może w przyszłym roku będzie lepiej, o ile producent w jakiś sposób połączy turnieje SC2 z turniejami w Heroes of the Storm i Hearthstone.

Impreza na pewno nie pobije rekordów popularności, tym bardziej, że Blizzard prawie na pewno obiletuje wejście na finał trzeciego sezonu WCS. Do tej pory tak robił (koszt biletu na analogiczną imprezę dla Ameryki Północnej kosztował w ubiegłym roku 15 dolarów), nie widzę powodu, dla którego miałby zrobić wyjątek dla Polaków. Może to i lepiej? Skoro i tak będzie to impreza dla fanów, a nie przypadkowych osób, które chcą spotkać youtuberów, albo odwiedzić część targową czy wreszcie poszwendać się „bo coś się dzieje”?

GramTV przedstawia:

Spekulować można na temat długości imprezy. Na pewno potrwa dłużej niż dwa dni, potwierdzono to już na Twitterze. Wcale to nie dziwi, wziąwszy pod uwagę, że zaplanowano zarówno fazę grupową, jak i pucharową, a w roku 2014 dwa dni rozgrywano wyłącznie play-offy. Rok temu grupy walczyły ze sobą przez cztery dni, ale na parę tygodni przed wielkim finałem czyli właściwym wydarzeniem offline. Można się spodziewać, że organizatorzy nieco „upakują” mecze, aby wyrobić się w tak zwany „duży weekend”, czyli w cztery dni, najprawdopodobniej od czwartku do niedzieli.

Niewyjaśniona pozostaje jeszcze inna zasadnicza kwestia – dokładnej lokalizacji. Chociaż StarCraft II raczej nie przyciągnie tłumów, ale trzeba na wszelki wypadek się zabezpieczyć i założyć, że może znaleźć się parę tysięcy chętnych, aby zobaczyć swoich idoli. Przy dobrej promocji może pojawić się też nieco ciekawskich. Trzeba przecież ustawić scenę, poza sceną muszą być trybuny z miejscami siedzącymi. Pierwsza plotka mówiła o Tauron Kraków Arena, ale można tę mrzonkę włożyć między bajki, bo przecież to jest hala mająca dwa razy większą pojemność od Spodka. Już szybciej hala sportowa „TS Wisła” z pojemnością na 2 tysiące osób, albo Expo Kraków w którym znajdują się dwie duże hale, o pojemności 4 i 5 tysięcy metrów kwadratowych. A może kino? Raczej nie, bo gdyby zdecydowano się na takie miejsce, to pewnie WCS zawitałoby do Warszawy, do sprawdzonej już sali premierowej Multikina w Złotych Tarasach. Obstawiałbym jednak Expo Kraków, Blizzard organizując swoje imprezy nie stroni od płaskich przestrzeni, których wydaje się unikać konkurencja. Tym bardziej, że w halach wystawowych można rozstawić standy i reklamować Heroes of the Storm, Hearthstone, a może i nawet Overwatch.

Czy opłaca się czekać na finał WCS w Krakowie? Szczerze mówiąc, to nie widzę tego jako potężnej imprezy gamingowej na poziomie, do którego przyzwyczaiły nas ostatnie lata. Wiem, wiem, jestem rozpieszczony. Podejrzewam, że będzie impreza w pełni zadowoli największych fanów, ale tylko ich. Sam jeszcze dwa, trzy lata temu pewnie skusiłbym się na wycieczkę na drugi koniec Polski (w moim przypadku ze Szczecina), ale dziś, kiedy rok do roku jesteśmy dopieszczani Intel Extreme Masters? Dzięki Blizzard, doceniam gest, ale za dużo zachodu, więc raczej obejrzę na Twitchu.

Komentarze
11
Usunięty
Usunięty
17/07/2015 14:29
Dnia 17.07.2015 o 10:06, fenr1r napisał:

/.../ szybko znajdzie się ktoś kto twoje potknięcia wytknie w niezbyt przyjemny sposób.

Tutaj wszystko zależy od społeczności. Można tylko pozazdrościć. W każdym razie pobocznie o to właśnie chodzi, w grze drużynowej w wypadku przegranej dziwnym trafem zawsze jest tak, że nie Ty byłeś gorszy, ale ktoś inny, nie Ty zawiniłeś a on, słowem zawsze znajdzie się jakieś najsłabsze ogniwo; szczególnie w grach z losowymi kompanami.W SC2 nie ma tego wytłumaczenia. Przegrałeś? Byłeś gorszy. Proste. Właśnie z tego względu, wszystkie MOBY są znacznie popularniejsze od tego rasowego RTSa, bo gdyby było tak jak mówisz (że trudniej, że tyle trzeba się uczyć) nigdy nie zdobyłyby takiej popularności.Zgodzę się, że obie gry są trudne do opanowania, szczególnie na wyższym poziomie, jednak przystępność MOBY jest o wiele większa, o czym jak pisałem wcześniej doskonale świadczy liczba graczy, którzy codziennie spędzają czas przy grach tego gatunku.

Dnia 17.07.2015 o 10:06, fenr1r napisał:

Dobry komentator jest w stanie relacjonować starcie w taki sposób, aby było to do ogarnięcia dla laika.

Dobry jest w stanie tak przedstawić wszystko, niezależnie od tytułu czy dyscypliny. Jednak nie o tym pisałem.SC2 wydaje się prosty na pierwszy rzut oka, podobnie jak MOBY - dopiero gry zaczynamy grać sami, widzimy ile umiejętności wymaga od gracza to, co dzieje się w niesamowitym tempie na ekranie. Produkcja Blizzarda jest tego doskonałym przykładem.Jak to mówią: easy to play, hard to master.E: Są trzy rasy :P

fenr1r
Gramowicz
17/07/2015 10:06

Dnia 15.07.2015 o 17:33, Shinigami napisał:

Bez przesady. W grach tego gatunku pomaga jedna istotna rzecz: nie grasz sam, koledzy pomogą. SC2 w sferze drużynowej to taki easy-mode. Cała gra opiera się na indywidualnych umiejętnościach. Z jedynym właściwym trybem. A właśnie poleganie tylko na sobie jest dla wielu barierą nie do pokonania.

Pod warunkiem, że grasz z kolegami. Kiedy jednak tych kolegów brak, startujesz w solo queue i jesteś noobem to generalnie masz przewalone, bo szybko znajdzie się ktoś kto twoje potknięcia wytknie w niezbyt przyjemny sposób.Zresztą nie o to chodzi, tylko o wszystkie rzeczy których nowicjusz musi się nauczyć, żeby zacząć rozumieć o co chodzi i grać w miarę kompetentnie. Akurat Dota2 pod tym względem jest bardzo wymagająca. Szczególnie jeżeli ktoś wcześniej nie miał styczności z gatunkiem. Nawet jak ktoś zaczyna przygodę z RTSami od SC2 to ma okazję zapoznać się z absolutnymi podstawami gatunku w dwóch rozległych kampaniach SP, dodatkowo są wyzwania oraz wstęp do MP w postaci potyczek z AI. W Dota2 jest ponoć jakiś tutorial no i buildy wbudowane w HUD (chociaż większość z nich dawno nieaktualne i nie pokazują jak grać danym bohaterem).

Dnia 15.07.2015 o 17:33, Shinigami napisał:

Widzisz, moim zdaniem oglądanie obu gier bez nawet pobieżnej znajomości mechaniki oferuje bardzo niewiele. W obu przypadkach coś się dzieje, coś widzimy jednak w ogólnym rozrachunku niewiele z tego rozumiemy.

Osobiście odnoszę odmienne wrażenie. SC2 w swoich absolutnych podstawach sprowadza się do dwóch kwestii. Uzyskania przewagi ekonomicznej oraz odpowiedniego buildu. Dobry komentator jest w stanie relacjonować starcie w taki sposób, aby było to do ogarnięcia dla laika. Masz dwóch graczy, każdy ma taki i taki dochód w zasobach, potrzebuje takich i takich jednostek do kontrowania armii wroga. W Dota2 też chodzi o dwie podstawowe kwestie. Farmienie (złoto+xp) i zniszczenie bazy wroga przy pomocy fall creepów. Przy czym masz nie 2 rasy a 10 bohaterów, każdy z różnymi umiejętnościami, rolą, buildem i wieloma sposobami na uzyskanie przewagi.

Jedyny mój problem, który pojawił się w momencie ogłoszenia, że WCS będzie w Krakowie był taki... nie dam rady. Wcześniej mam zaplanowanych kilka wyjazdów na eventy, nie ma szans abym w przeciągu kilku dni znalazł czas na wszystko i przeteleportował się z jednego na drugi koniec Polski.Z jednej strony cieszę się bardzo, że w naszym kraju będzie to organizowane (kurczę, na bazie WCSa oparłem licencjat xD), ale z drugiej strony nie jestem pewny czy faktycznie powinniśmy porównywać finały Starcrafta (same) z IEMem. Na pewno odpada jeden czynnik, który pojawił się w Katowicach - nie ma gier pobocznych, jest tylko Starcraft. Z tego, co wiele osób mówiło bardzo narzekali na to, że nie można było się dopchać do miejsca, gdzie rozgrywane były zawody w Heart of the Swarm ze względu na tłumy czekające na CSa, LoLa i YouTuberów...Frekwencja także może nie porwać aż tak, choć powiem tak - Francuzom się udało, Kanadyjczykom też... Polakom nie uda się? Wszystko zależy od tego co będzie towarzyszyło imprezie. Jeśli będzie wiele dodatkowych atrakcji, jakieś mniejsze turnieje i najprawdopodobniej showmatche w Legacy of the Void (może możliwość zagrania przed premierą?) to będzie w porządku imho. Nie mniej jednak jeśli ktoś jest fanem gier Blizzarda to zapewne tam się wybierze. Nie będzie to kosmiczna, zawrotna impreza na skalę IEM Katowice... ale też nie ma co porównywać tych dwóch eventów, bo mimo wszystko różnią się od siebie znacznie.




Trwa Wczytywanie