O-ho, zaczyna się.
O-ho, zaczyna się.
To ciekawy przypadek, bo zazwyczaj winę na gry zrzucają szukające sensacji media, chroniący pociechy rodzice, bigoci czy ludzie bez ciekawszych zajęć. Do inspiracji narzędziami szatana (z naciskiem na to najskuteczniejsze - serię Grand Theft Auto) rzadziej przyznają się sami sprawcy. Wątpliwe jednak, by sąd uznał ciekawość i konfrontowanie gry wideo z rzeczywistością za okoliczności łagodzące.
Do zajścia doszło w leniwy sobotni poranek w Baton Rouge w stanie Luizjana. Niejaki 20-letni Zachary Burgess wskoczył do zaparkowanego pod barem samochodu i z piskiem opon zaczął uciekać. Dwie kluczowe sprawy: auto nie należało do niego, a na siedzeniu pasażera siedziała przerażona kobieta. Zachary okazał się kiepskim kierowcą i zderzył się z kilkoma pojazdami, co umożliwiło pasażerce ucieczkę. Unieszkodliwienia niezbyt rozgarniętego naśladowcy (tu wstaw imię dowolnego bohatera GTA) podjęli się przechodnie, którzy obezwładnili Burgessa do przyjazdu policji.
Na szczęście nikomu nie stała się poważniejsza krzywda. Przed Burgessem postawiono zarzuty kradzieży pojazdu (potocznie w języku angielskim zwany grand theft auto - osiągnięcie odblokowane), porwania i spowodowania dziewięciu wypadków połączonych z ucieczką z miejsca zdarzenia.
Zapytany przez policjantów o motyw, Zachary odpowiedział, że chciał sprawdzić, jak gra się w Grand Theft Auto na żywo.
Musiał być bardzo zdziwiony, gdy przy aresztowaniu nie pojawił się napis "Busted", a po paru minutach nie znalazł się pod komisariatem z kieszenią lżejszą o kilkaset dolarów.