I jest całkiem dobrze - nie jest to hit tego roku, ale z pewnością tytuł, który warto postawić obok całej reszty, które kurzą się na półce, bo jesteśmy zbyt leniwi, by je posprzątać.
I jest całkiem dobrze - nie jest to hit tego roku, ale z pewnością tytuł, który warto postawić obok całej reszty, które kurzą się na półce, bo jesteśmy zbyt leniwi, by je posprzątać.
Najczęstsza ocena, z jaką gra A Machine for Pigs się spotkała, to okolice 70-80/100, gdzie najczęściej chwalono niesamowity klimat i narrację tytułu, który ucierpiał ze względu na wycięcie kilku elementów z pierwowzoru. Śmiało, poniżej macie podsumowania z kilku recenzji dostępnych w Sieci.
Amnesia: A Machine for Pigs przedstawia świetną, pełną grozy historię w stosunkowo prostej grze.
I nie, gra nie jest tak długa jak The Dark Descent, ale oznacza to również, że nie traci swojej mocy w trakcie rozgrywki jak poprzedniczka. Jeśli jesteś fanem Amnesii, A machine for Pigs zaspokoi wszystkie Twoje potrzeby. Jest sporo soczystego, jędrnego mięsa. Tylko nie zastanawiaj się za długo skąd się wzięło, co?
Prawdopodobnie nie powinieneś grać, kiedy miałeś zły dzień. To wciągająca przygoda, ale również niezwykle mroczna i mieszająca w głowę, poruszająca pełne depresji motywy znane z codziennego życia i karmiąca nas psychologicznym horrorem przy użyciu potworów i sporej dawki brutalności. Wciąż, taki zabieg zapewnia grze dodatkowej głębi i literackiej wręcz wagi, która wynosi ją ponad inne tytuły z gatunku - szczególnie jak na grę, która pojawiła się bez większego szumu, a w kwestii prowadzenia fabuły posługuje się morderczymi świnioludźmi.
Nie jestem pewien, czy A Machine for Pigs jest najstraszniejszą grą jaką zobaczymy w tym roku. Nie grałem też w Outlast, który za taki tytuł też się uważa. Wiem za to tyle, że - pomijając moje uprzedzenia - jest to świetny, ohydny, budzący grozę sequel Dark Descent. Jestem też pewien, że ludzie będą go kochać i jednocześnie będą się go bać. Gra tworzy wokół gracza atmosferę, a główna metafora świń jest jedną z tych, których wolał byś jednak nie odkrywać. Celem gry było stworzeine grozy. I od momentu w którym opuściłem posiadłość i rozpocząłem wędrówkę w głąb ciemnych wnętrz gry, wiedziałem, że twórcom się udało.
Amnesia: A Machine for Pigs jest solidnym horrorem ze wspaniałą fabułą i niesamowitą atmosferą. Gdyby był to film, nie miałbym żadnego problemu z poleceniem tego każdemu. Niestety, grze brakuje kilku elementów które sprawiły, że pokochałem Amnesia: The Dark Descent, przez co gra sprawia nieco wrażenie Amnesii Lite. Brak wskaźnika szaleństwa, nigdy niekończące się źródło światła i ogólny brak wyzwania nieco pomniejszają strach, podobnie jak łamigłówki, które są właściwie serią niekończących się zadań "idź i przynieś", które nigdy nie są bardziej skomplikowane niż sprowadzenie jednego przedmiotu do drugiego. Wciąż, zarówno historia, jak i scenariusz są na tyle dobre, że mogę polecić grę każdemu amatorowi gatunku. Z pewnością jest to krok wstecz względem The Dark Descent, ale nawet mimo kilku kroków wstecz gra jest lepsza od właściwie jakiegokolwiek horroru z ostatniej dekady.
A Machine for Pigs zodłało osiągnąć dokładnie to, co osiągnąć miało, wprowadzając przy okazji interesującą i wciągającą narrację otaczającą rdzeń gry w postaci czystego terroru. Ma nieco wad i fani oryginału mogą być lekko zawiedzeni usunięciem kilku elementów, ale gra wciąż jest przerażająca, wciągająca i porządnie wykonana. Wielka szkoda, ale jest tutaj trochę niewykorzystanego potencjału który może męczyć twórców - zupełnie jak zło w maszynie, którą sami stworzyli.
Mamy więc tytuł z gatunku horrorów, który stawia bardziej na inteligencję niż szokowanie, ale mimo to nie traci na tym nic. To złożone dzieło które zostało stworzone z niesamowitym poziomem dbałości i wyobraźni i choć czasem ma swoje złe chwile, to historia Oswalda Mandusa została mi w głowie na długo po tym, jak strachy i lęki już przestały mnie męczyć.
Co irytuje to fakt, że, przynajmniej z pespektywy recenzenta, najlepsze elementy gry to te, o których nie mogę wiele powiedzieć. Rozwój historii, to i jego pochodzenie, i wszystko to, co kryje się we wnętrzach fabryki. Cztery godziny rozgrywki to niedużo, ale taka długość idealna dla opowiedzianej w grze historii - i za nieco ponad 10 funtów, jest to niezła okazja.
Nieco gęsiej skórki to nic w porównaniu ze strachem błądzenia w ciemnościach, z kończącymi się zapasami i kilkoma ostatnimi kroplami w naszej lampie - i dla wielu fanów Amnesii, to punkt oczywisty. Bez tych elementów, A Machine for Pigs opiera się w całości na stworzonym świecie i historii, które są właściwie tym samym: maszyną i jej diabelskimi tworami. Podróż Mandusa wgłąb machinerii jest bez wątpienia okropna, pełna momentów, w których można zaniemówić z obrzydzenia. To w takich chwilach gra pokazuje, na co ją stać - gdy odsuwa się na bok i pozwala Ci doświadczyć okropieństw jej świata, stanowiącego najczarniejszy próg ludzkiego serca. Tyle wystarczy, by w A Machine for Pigs warto było zagrać, tak długo jak zaakceptujesz fakt, że nie będziesz przez nią piszczał.