Jerry Bruckheimer Games przestało istnieć, kasowy producent zwija growy interes

Piotr Bajda
2013/03/04 16:49
4
0

Midasowy dotyk filmowca nie zadziałał w przemyśle gier wideo. Po 7 latach działalności firma zamyka swoje podwoje bez żadnej wydanej gry na koncie.

Jerry Bruckheimer Games przestało istnieć, kasowy producent zwija growy interes

Znany z Top Guna, Piratów z Karaibów i dziesiątek innych kasowych przebojów producent ma nos do interesów. Nie dziwi zatem, że szansę na zarobek wywęszył w naszym ulubionym przemyśle. Plany były ambitne. Jerry Bruckheimer Games nie miało być typowym studiem taśmowo produkującym gry. Bruckheimer wymarzył sobie "growy inkubator" - miejsce poczęcia pomysłów, które nabierałyby konkretnych kształtów dzięki współpracy z zewnętrznymi wykonawcami.

Ale to było w roku 2007, 6 lat temu. Jak widać coś poszło nie tak. Na pewno nie brakowało wsparcia dużego wydawcy i doświadczonych partnerów. JBG miało podpisaną umowę wydawniczą z MTV Games, a studio prowadzili Jim Veevaert (zarządzał dla Microsoftu markami Gears of War, Halo czy Viva Pinata) oraz Jay Cohen (szefował Ubisoftowi w Ameryce Północnej). Choć nigdy nie poznaliśmy żadnych konkretów, mówiło się, że firma pracowała nad trzema tytułami na PS3 i 360. Nie wiemy na jakim etapie była produkcja i co stanie się z nimi teraz. Podwładny Bruckheimera, z którym rozmawiał serwis Gamespot, ograniczył się do lakonicznych komentarzy, z których wynika jedynie, że - Jerry Bruckheimer Games kończy działalność.

GramTV przedstawia:

Szkoda, bo Bruckheimer zna się na robieniu widowiskowych, kasowych filmów jak mało kto. Przeszczepienie tego doświadczenia, wyczucia trendów i świeżej perspektywy na nasze poletko mogłoby przynieść parę dobrych, filmowych gier. W końcu krytycy często zarzucają jego filmom, że są jak gry wideo (dla nich to określenie pejoratywne). Z drugiej strony, nawet bez wizji pana Jerry'ego deweloperzy radzą sobie na tym polu wyśmienicie. Zresztą, zaangażowanie Bruckheimera w proces twórczy ograniczyłoby się zapewne do (auto)promocji w wywiadach. Jak mogło być nie przekonamy się pewnie nigdy. Chyba, że nieprzyzwyczajony do porażek superproducent zrobi jeszcze jedno podejście do interaktywnej rozrywki.

Jeśli nie, to i tak ma na koncie pewien sukces z grami w tle. Z ekranizacji Prince of Persia, w której maczał palce, gracze nie wychodzili z grymasem na twarzy i łzami w oczach. To niemały wyczyn.

Komentarze
4
Usunięty
Usunięty
04/03/2013 21:28
Dnia 04.03.2013 o 20:45, NuuGGet napisał:

Więc po co w ogóle o tym pisać? Większość ludzi nawet nie wiedziała że coś takiego istniało, nic nie wydali, na cholerę o tym wspominać w ogóle?

Żeby się dowiedzieć, że cos takiego było i to cale 7lat? ;p

Vojtas
Gramowicz
04/03/2013 20:53
Dnia 04.03.2013 o 19:44, Moooras napisał:

To co oni robili przez te 7 lat!?

Nic. Firma założona była jako prezent dla syna, swego rodzaju zachęta. Tak jak w "Misiu" ten puchar z napisem "Za zajęcie 1. miejsca".

Usunięty
Usunięty
04/03/2013 20:45

Więc po co w ogóle o tym pisać? Większość ludzi nawet nie wiedziała że coś takiego istniało, nic nie wydali, na cholerę o tym wspominać w ogóle?




Trwa Wczytywanie