Talibowie grywalni w Medal of Honor. Co na to amerykańscy żołnierze?

Patryk Purczyński
2010/09/21 23:35
0
0

Wiele mówi się o tym, jaką krzywdę amerykańskiej armii wyrządza możliwość gry talibami w multiplayerze Medal of Honor. A co na to sami żołnierze, którzy od FPS-ów nie stronią?

Od kilku tygodni toczy się dyskusja na temat słuszności decyzji o daniu możliwości wcielenia się w talibów w multiplayerze Medal of Honor. Na ten temat wypowiedzieli się już: przedstawiciele DICE (studio odpowiedzialne jest za tryb sieciowy), matka poległego w Afganistanie żołnierza amerykańskiego, minister obrony w rządzie brytyjskim, zripostowany od razu przez EA, wezwani do bojkotu gry przedstawiciele sklepów rozprowadzających gry, a także ministerstwo kultury w Wielkiej Brytanii. Nadszedł wreszcie czas na głównych zainteresowanych, czyli żołnierzy rozmaitych sił specjalnych. Pogawędkę z nimi ucięli sobie dziennikarze serwisu Industry Gamers.

- Moim zdaniem zarzuty o atakowanie amerykańskich żołnierzy to bzdura - mówi Jacob Giltrow, były członek oddziału Rangers. Sam lubi grać, głównie w FPS-y. - To gra wideo, która zgodnie z oznakowaniem ma być dostępna wyłącznie do dorosłych. W ten sposób zyskuje się zapewnienie, że produkt trafi w ręce ludzi na tyle kompetentnych, by rozróżnić życie od gry - argumentuje.

Podobnego zdania jest Jon C. z sił specjalnych, prywatnie fan Modern Warfare 2 i Red Dead Redemption. Przypomina, że to nie pierwszy przypadek w historii, gdzie w grach strzela się do Amerykanów. - Graliśmy jako arabscy terroryści i bojownicy zabijający Amerykanów już w Modern Warfare 2 cy Delta Force: Task Force Dagger. Zabijaliśmy Amerykanów w Rainbow Six i Ghost Recon. Skoro gra osadzona jest we współczesności, kto inny ma być tym złym? Zastanawia mnie ponadto, dlacego nikt nigdy nie zrobił afery o to, że gangsterzy zabijają w grach policjantów - komentuje.

Justin, który walczył w szeregach sił powietrznych zarówno w Iraku, jak i w Afganistanie przyznaje, że sam wcieli się w taliba. - Nie sądzę, że wszyscy, którzy zagrają tą stroną konfliktu, będą żywili antyamerykańskie uczucia - mówi. - To tylko gra. Tak jak w innych produkcjach naziści czy Japończycy jako wróg, tak i teraz doda to realizmu. To lepsze niż Dirka Dirka z Dirkastanu (kto oglądał Team America World Police, wie o co chodzi - dop. red.) - dodaje Justin.

Pomimo stanowczej obrony rozwiązań w trybie multiplayer Medal of Honor, dziennikarze Industry Gamers pytają wprost: Czy to Was obraża? - Nie. Bardziej razi mnie to, że ludzie, którzy robią szum wokół tej gry pozwalają swoim dzieciom oglądać filmy, w których prawdziwi ludzie robią te same rzeczy i nie protestują wobec tego - punktuje Jon C.

GramTV przedstawia:

- Naprawdę lubię grać w produkcje ukazujące rzeczy, przez które przeszedłem. Lubiłem też swoją pracę, a to czyni sprawy prostszymi - komentuje były Ranger. - Poruszanym tematem jest "wojna". "Wojna" to element życia i to mnie nie obraża. Sądzę, że nie uwolnimy się od talibów jeszcze przez długi czas. Nie wszyscy, z którymi walczymy, są zresztą talibami. Niektórzy z nich są nimi tylko z nazwy, ale tak naprawdę to obcy bojownicy, którzy chcą walczyć z wielką, złą Ameryką - kwituje Justin.

Medal of Honor debiutuje 15 października. Przygotujcie się na ostre strzelanie - do talibów i talibami.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!