Część z was może nadal pamiętać pozew, jaki został złożony 5 lat temu przeciwko Sony i Microsoftowi przez dwóch jegomościów - Petera Hochsteina oraz Jeffreya Tenenbauma. Panowie oskarżyli obie firmy o naruszenie ich praw patentowych z 1991 roku do idei prowadzenia rozmów pomiędzy graczami używającymi jednocześnie dwóch różnych egzemplarzy konsoli w dwóch różnych lokacjach.
Gdy w 2004 pozew wpłynął do sądu, było wiadomym, że nie będzie to łatwa walka. Sony jednak odpuściło w kwietniu tego roku, przelewając na konto Hochsteina i Tanenbauma "nieujawnioną" sumę pieniędzy. Tymczasem Microsoft postanowił przeciągać cały proces - w lutym prawnicy giganta z Redmond podważyli słuszność dokumentów dostarczonych przez stronę pozywającą ze względu na jedną literówkę. Gdy i to nie pomogło, przedstawiciele MS-a dostarczyli do sądu 140 tysięcy własnych dokumentów. Sztuczka polega na tym, że "zapomniano" o ich spisie ewidencyjnym. Chyba nie trzeba mówić, że zdenerwowało to sędziego prowadzącego proces i nakazał on uzuepłnienie złożonej dokumentacji.Skoro i te kłody niewiele pomogły (producent Windowsa przedłużył proces jedynie o 5 tygodni), wyrok może zostać wydany już wkrótce, wyrywając w kieszeni Microsoftu wielomilionową dziurę.