Dziesięć dni z grą Fallout 3 – dzień szósty
Powoli zbliża się wieczór, a my wciąż zostajemy dostrojeni do jedynej słusznej częstotliwości. Czy uda się opanować popołudniowy chaos w eterze? Zapraszamy!
Auuu! Dziki pies pustkowi, mesjasz postnuklearnego świata, wasz ojciec, wujek i dziadek, szalony Three Dog już jest z wami! Słońce, o którym ostatnio tak wiele mówiliśmy, powoli lecz nieuchronnie zmierza ku zachodowi, my zaś kierujmy swe oczy ku północnym pustkowiom. Oczekując na naszego dzisiejszego gościa, Three Dog umili wam czas, opowiadając co nieco o kilku niebezpiecznych stworzeniach, które mogą odgryźć wasze główki, powyrywać rączki i nóżki czy zgnieść co nieco tam i ówdzie. Chyba już dawno zauważyliście, że pustkowia pełne są różnego pokractwa, którego jedynym celem jest utrudnianie życia uczciwym mieszkańcom wielkiej, świecącej Ameryki. Jednak wielu z was nie miało nawet szansy bliżej im się przyjrzeć, stosując klasyczną i cholernie skuteczną taktykę spieprzania po wektorze przeciwnym do poprzedniego kierunku ruchu. Dlatego właśnie wasz kochany wujek, dbający jak nikt inny o wasze dupska, chce was teraz nauczyć czegoś pożytecznego o wszystkim tym, co na co dzień chce was dorwać i zeżreć.