Propozycja przejęcia Tecmo złożona przez Square Enix rozpoczęła dość ciekawy łańcuch wydarzeń. Zanim jeszcze twórcy serii Final Fantsy usłyszeli "nie", Tecmo rozpoczęło rozmowy z Koei (m.in. Dynasty Warriors) o fuzji. Najwidoczniej szefostwo firmy chce mieć jakiś wpływ, na to co dzieje się na ich podwórku.
"Wraz ze zmianami zachodzącymi w przemyśle growym - przechodzeniem na mocniejszy sprzęt, przenośne konsole oraz komórki - potrzeby klientów rosną i są coraz bardziej zróżnicowane (...) Multiplatformowość oraz znaczenie rynków za oceanem zmusza przemysł do konkurowania na poziomie globalnym.
Dlatego też te dwie, będące w świetnej kondycji finansowej, firmy mają siły oraz możliwość, aby wspólnie poprawić swoją dochodowość oraz umocnić fundamenty pozycji światowego lidera" - czytamy w oficjalnym ogłoszeniu.
Co prawda Squeenix obiecało nie ponawiać oferty w razie odmowy, ale stara się jeszcze zmienić zdanie zarządu Tecmo. Jak? Domagając się dowodów, że fuzja z Koei będzie korzystniejsza dla udziałowców:
"1. Proszę potwierdzić, że rozpoczęcie rozmów z Koei mających na celu integrację jest powodem odrzucenia oferty.
2. Jeżeli to jest faktycznym powodem, to proszę udowodnić, że główne założenia integracji z Koei (formy połączenia, szacunkową wartość akcji po fuzji, stopień połączenia i tym podobne) będą korzystniejsze dla udziałowców Tecmo niż nasza oferta.
3. Jeżeli nie, to prosimy aby zarząd Tecmo zdradził, czy ma alternatywny plan, który jest korzystniejszy dla udziałowców firmy niż nasza oferta".
Jeżeli Tecmo nie uda się wykazać, że fuzja z Koei jest faktycznie korzystniejsza niż propozycja Squeeniksa, możemy się wkrótce spodziewać tzw. wrogiego przejęcia. Jak nie chcą po dobroci, to zaboli...