Jak zwykle nikt Wam nie każe zgadzać się z przedstawionym w tekście punktem widzenia. Można i nawet trzeba wygłaszać na forum własne opinie... Najpierw jednak wypadałoby zapoznać się z treścią felietonu:
Rozpoczął się pierwszy prawdziwy dzień Świąt. Wczorajszy był wszak jedynie preludium – zarówno z punktu widzenia czasu wolnego, jak i tradycji katolickiej. Inna sprawa, że to sama Wigilia Bożego Narodzenia z czasem stała się najważniejszym elementem całych Świąt... Te dwa dni, które mamy teraz przed sobą, to dla większości Polaków jedynie okazja do mniej lub bardziej radosnych migracji po kraju i odwiedzin u widzianych ostatnim razem w okolicach Wielkanocy krewnych. Migracji zresztą rozpoczętych już wczoraj – będąc zmuszony do krótkiej podróży, obserwowałem nocą, w okolicach około-stołecznych, nieustający ruch samochodowy na całkiem wysokim poziomie natężenia...
Zapytacie pewnie, do czego ma prowadzić ten wstęp? Otóż pełni on jednocześnie kilka funkcji – oprócz tego, że może nieźle znudzić – dwie z nich zaś są kluczowe dla dzisiejszego felietonu.
Pełen tekst znajdziecie tutaj