Chyba nie ma w Polsce takiego dwudziesto czy trzydziestolatka, który nie słyszałby o Wojowniczych Żółwiach Ninja. Najpierw komiks, potem serial animowany, w końcu filmy pełnometrażowe i figurki przedstawiające zmutowane żółwie, będące jednym z największych obiektów pożądania każdego dzieciaka na początku lat 90-tych ubiegłego wieku. Dla jednych żółwie były idolami, dla innych kolejną tandetą zza oceanu, a jeszcze gdzie indziej krążyły opinie, że są symbolem rodzącego się w tamtych czasach w Polsce kapitalizmu. Co jak co, ale w czasach świetności „pizzożerców” nie można było przejść obok nich obojętnie. Jednak - jak to zwykle bywa - czas sławy dość szybko przemija i przez długi okres wytwory wyobraźni Kevina Eastmana i Petera Bairda przykryte zostały grubą warstwą kurzu.Pełen tekst znajdziecie tutaj.