Shaq O'Neil nie lubi małych grubasków. W swym reality-show pragnie pomagać dzieciom cierpiącym na otyłość zrzucać zbędne kilogramy. Wielu młodych ludzi w Stanach Zjednoczonych ma tzw. nadbagaż, dlatego też gwiazdor NBA zdecydował, że nie będzie siedział bezczynnie, tylko weźmie sprawy w swoje ręce.
"Tylko 6% amerykańskich szkół ma odpowiednią salę gimnastyczną. Gdy ja chodziłem do szkoły, sytuacja wyglądała znacznie lepiej. Drugim podstawowym problemem jest jedzenie. Żyjemy w fast-foodowym społeczeństwie" - żali się O'Neil. W tym miejscu wreszcie dochodzimy do sedna sprawy: "Po trzecie, dzieci nie są już tak aktywne, jak za moich czasów. Mają Segę, Nintendo, Atari. Gry wideo nie pozwalają dzieciom
wykazać się taką aktywnością fizyczną, jak dawniej".
Dużo, dużo racji. Tyle, że znowu (podobnie, jak w przypadku oskarżeń o uzależenienie) zarzutów nie można kierować stricte do twórców gier. Winę ponoszą przede wszystkim rodzice, którzy za mało uwagi poświęcają swoim pociechom. Także dzieci mogłyby się nauczyć, że nie ma nic lepszego, jak partyjka jakiejś sieciówki... po dwóch godzinach spędzonych aktywnie na boisku.
[Sega, Nintendo, Atari? Ciekawe skąd wybór akurat tych firm... Coś trudno uniknąć wrażenia, że Shaq o elektronicznej rozrywce ma pojęcie mniej więcej takie jak o sytuacji politycznej w Mozambiku, ale temat wygodny, więc czemu by nie zabrać głosu... - Domek]