O panu Jacku "nie-ważne-co-się-stało-to-i-tak-wina-gier" Thompsonie i jego krucjacie przeciwko demoralizującym i trenującym przyszłych morderców grom można by napisać grube tomy. Jednak najważniejszym celem tego prawnika było powstrzymanie Take Two przed wydaniem kolejnych części serii Grand Theft Auto i Manhunt. Ciągłe pozwy oraz wykorzystywanie tragicznych wydarzeń na amerykańskich uczelniach (także Virginia Tech) stały się niemal jego obsesją i esencją życia. Nie pomógł nawet wyrok sądu Florydy, zabierający mu uprawnienia do wykonywania zawodu w tym stanie.
Teraz wydawca odetchnie z ulgą, doszło bowiem do ugody pomiędzy obiema stronami konfliktu w toczącej się od jakiegoś czasu sprawie. Jack Thompson zobowiązał się, że nie będzie pozywał lub groził pozwem zarówno Take Two, jak i firmom jej podlegającym (m.in. Rockstar) oraz komunikował się bezpośrednio z T2 i firmami prowadzącymi z nią interesy. Nie może także potępiać ich za sprzedawanie gier T2, oczywiście ma prawo do publicznego krytykowania produktów producenta, a wszelkie przyszłe kontakty pana Thompsona z Take Two będą się odbywały za pośrednictwem jej prawników.
W zamian T2 wycofało swój pozew przeciwko prawnikowi - ekspertowi od brutalności w grach.
Cała sytuacja przypomina tę, gdy wędkarz złowi małego rekina i wypuści go wolno. Oby tylko nie wrócił jak podrośnie i nie odgryzł mu ręki albo nogi, gdy ten będzie się pluskał w wodzie na plaży...