Wydawcy niechętni do ryzyka z Wii?

Domek
2007/01/26 13:30

Wielu niezależnych od Nintendo wydawców gier nie jest przekonanych do tworzenia na Wii. W branży panuje opinia, że wsparcie dla tytułów third-party ze strony producenta konsoli nie jest dostatecznie dobre, duże firmy boją się inwestować, a sytuację tę skrzętnie wykorzystują mniejsi twórcy...

Z konsolami Nintendo taka sytuacja powtarza się od lat. Było tak zarówno z N64, jak i z GameCubem, a do pewnego stopnia nawet z DS-em. Na konsole te wychodziło od początku wiele doskonałych gier wyprodukowanych przez Nintendo, z produkcjami niezależnych developerów bywało zaś - delikatnie mówiąc - różnie. Przed premierą Wii ojcowie Maria obiecali, że tym razem będzie inaczej, ale - najwyraźniej - nie wszystkich wydawców zdołali przekonać.

I tak jak SEGA czy UbiSoft wspierają Wii swoimi produkcjami od samego początku, tak wielu wydawców ciągle ma opory przed finansowaniem gier na tę szczególną konsolę. Producenci tacy jak chociażby Capcom przyznają, że wolą poczekać na rozwój sytuacji, zanim zdecydują się na zainwestowanie swoich pieniędzy. Najzwyczajniej w świecie boją się, że nie dostaną ze strony Nintendo dostatecznego wsparcia, a ich dzieła nie będą miały żadnych szans w walce z tytułami first-party. Wydawcy niechętni do ryzyka z Wii?

Taki stan rzeczy wykorzystują mniejsze studia, niepowiązane z wielkimi wydawcami i światem olbrzymich nakładów finansowych. Mogą, bo - jak wiadomo od samego początku - koszty tworzenia na platformę Nintendo są niczym w porównaniu z inwestycjami, jakie trzeba poczynić, by zaistnieć w świecie PS3 czy Xboksa 360. To właśnie Wii jest dla nich nadzieją na poważne wejście w światek gier, bez konieczności zaciągania kolosalnych kredytów czy przechodzenia do wielkich korporacji. Jedną z firm, zrzeszającą takie mniejsze, niezależne zespoły, jest Frontline Studios. Dzięki niej właśnie powstaje chociażby gra Sadness, dzieło polskich programistów ze studia Nibris.

I kto wie, czy filozofia wyznawana przez takie mniejsze zespoły nie jest tym, czego Nintendo potrzebuje w tej chwili najbardziej. Słuchając Briana Dreyera z Frontline Studios można nawet momentami odnieść wrażenie, że przemawia jeden z marketingowców Nintendo. "Gracze są już znudzeni tymi rzekomo wspaniale wyglądającymi grami na innych konsolach. W przypadku Wii najważniejsze jest to co leży u samych podstaw elektronicznej rozrywki, czyli po prostu czysta zabawa" - mówi. Jak wyjęte z notatek, przygotowanych na konferencję prasową producenta Wii...

Ale czy rzeczywiście możliwe jest spełnienie się utopijnej wizji, kreowanej od jakiegoś czasu przez Nintendo? Czy faktycznie będzie tak, że firmy takie jak Frontline Studios, wolne od nadmiernych ambicji i momentami przesadnie komercyjnego podejścia do tworzenia gier, staną na czele rewolucji, jaką przynieść ma w elektronicznej rozrywce Wii? Na pewno nieskrępowani koniecznością opłacenia drogich licencji i finansowania dziesiątków nieudanych projektów mają na to większe szanse. Ale czy w naszej branży może się jeszcze zmienić aż tak wiele, że znów z wielkich korporacji tłukących masowo sequele, przejdziemy do niewielkich zespołów pasjonatów, tworzących mało efektowne, ale za to prawdziwie rewolucyjne produkcje?

Trudno w to uwierzyć. Ciągle bardziej prawdopodobne wydaje się koncentrowanie uwagi graczy na wyścigu zbrojeń, prowadzonym przez Microsoft i Sony, niż na niszowych produkcjach nieznanych developerów. Ale jeżeli ci ostatni naprawdę nie poprzestaną jedynie na pięknych frazesach i stworzą coś naprawdę ciekawego i wartościowego - nie zaś jedynie innego jedynie dla owej inności - to w końcu będą górą. W innym wypadku i jeżeli więksi wydawcy nie zmienią swojego nastawienia, Wii spotkać może los GameCube'a - zapomnienie przez wielkich tej branży i samotna śmierć gdzieś w rogu pokoju...

Nam zaś w tym wszystkim pozostaje przede wszystkim satysfakcja z tego, że żyjemy w tak interesujących czasach. Wygląda bowiem na to, że walka Nintendo z Sony i Microsoftem to pojedynek Dawida z Goliatem na więcej niż jednym poziomie - nowoczesny sprzęt i najnowsze zdobycze techniki kontra starsze, ale potencjalnie ciekawsze rozwiązania to tylko jeden z nich. Jest bardzo możliwe, że na drugim będziemy obserwowali walkę małych, niezależnych developerów z wielkimi studiami i pieniędzmi. Będzie się działo!

GramTV przedstawia:

Komentarze
50
Usunięty
Usunięty
31/01/2007 16:52

Zapomniałem dodać...Wcale nie twierdzę, że na Wii nie ma wtórnych tytułów. Chociażby wieloplatformowe tytuły (vide gry od EA), chociażby nawet Zelda. Pod wieloma względami jest bardzo do Final Fantasy podobna. Też ma "kolejne numerki w tytule", chociaż kolejne tytuły z tej serii oferują zawsze coś nowego, nowe pomysły, nowe przygody, nową rozgrywkę...Ale jest to przykład gry, o której raczej nikt nie zapomni. Skoro o FF nikt nie zapomina i każdy liczy na kolejne części, tak samo nikt nie zapomni Zeldy i też jest całe multum fanów, które oczekują więcej "tego samego". Więc i takie gry, wielkie gry, są na Wii dostępne. Nie mówmy więc, że o wszystkich tytułach na tę konsolę szybko zapomnimy, bo oferują tylko "dziką zabawę".

Usunięty
Usunięty
31/01/2007 16:46

Ech... Od czego zacząć? Pisałem, że szanuję wszystkie wspomniane tytuły. W Tekkena grałem, jest bardzo dobry. A Final Fantasy to jedna z moich ulubionych serii, jakie kiedykolwiek powstały. Wiem, że nie różnią się tylko numerkiem, ale chciałem pokazać tylko pewną tendecję, która panuje na rynku - powtarzanie tytułów, wydawanie ich w nowych oprawach, z niewielkimi zmianami w sposobie rozgrywki.Owszem, że znamy te tytuły i lubimy to, co sobą oferują. Jak pisałeś, osoba, która lubi np. FPSy, wie, czego się po nich spodziewać i z trudem jego uwagę przykuje coś odmiennego. Ale to działa także w drugą stronę. Jest wiele osób, które poszukują odmienności właśnie, które nie chcą grać w kółko w te same tytuły, chociażby były najlepsze. Chcą nowości. I dla takich ludzi jest właśnie Wii. Oczywiście jednym się to podoba, innym nie. Ale nie mówmy, że Wii jest od razu skazane na porażkę, zapomnienie i tytuły na jeden wieczór.Piszesz, tzeentch, że z PS3 jest tak, że z piwkiem wpadamy do kumpla i gramy np. w Tekkena. A czy Wii nie jest właśnie konsolą do gier zespołowych? Wielu jej zarzuca, że tylko do nich. Ale to właśnie ten przykład zabawy, które oferuje Wii, a Ty podałeś jako przykład zastosowania PS3. Ja bym powiedział raczej, że to właśnie Wii bierzemy do kumpla i w kilka osób bawimy się w Wii Sports, czy Rayman Raving Rabbids. I wg mnie za rok, za dwa, trzy również będziemy w nie grali - właśnie na takich grupowych imprezach. W domu, możliwe, że się znudzą, bo będzie mnóstwo innych gier. Ale na wieczory z kumplami takie gry są chyba idealne do zabawy i pośmiania się. To wg mnie jest coś konkretnego - dzika zabawa. Wielu to nie odpowiada, ale wielu pragnie takiej rozrywki.Wii, technologicznie, może nie jest rewolucyjnie. Ale pomysł stworzenia takiej konsoli już jest - bo jest to pomysł odważny i za to należą się Nintendo gratulacje, za odwagę, której nie mają inni producenci konsol. I grafika też jest ważna, ale chyba nie najważniejsza - FEAR był świetny graficznie, ale wielu ludziom znudził się bardzo szybko. Bo był krótki, bo nie oferował tak naprawdę niczego nowego, poza demoniczną dziewczynką. Jest wiele innych przykładów.Niestety też, to, co mówisz o odmiennych grach, nie jest dobrze przyjmowane - takie Okami, super gra, stworzona z niezwykłym artyzmem, niestety niedoceniona przez graczy, sprzedała się raczej słabo. Podobnie jest, o ile dobrze sobie przypominam, z przytoczonym przez Ciebie Shadow of the Collossus. Też nie był na liście najlepiej sprzedających się gier. Jest mnóstwo takich gier. I mam nadzieję, że Wii to zmieni. Naprawdę na to liczę, bo takie gry zasługują na większą uwagę.A technologia żyroskopowa, była chyba jeszcze wcześniej, przed PS2 nawet. Tylko nadal nie wiem, czemu Sony wyśmiewało się z niej, jak zaprezentowało ją "N", a potem samo z niej skorzystało, kosztem wibracji?

Usunięty
Usunięty
31/01/2007 10:48

Ale jak mozesz nazywac pad wychyleniowy "czyms nowym", skoro konkurencja miala to pare lat wczesniej? Geez, o to wlasnie chodzi - ze nazywasz stara technologie Sony nowa technologia Nintendo.Czy w Wii Sports albo Red Steela bedzie grac duzo osob za trzy-cztery lata? Czy stana sie one gra kultowa? Nie ma na to szans. A teraz wyjasnie ci, czemu.To, co tak nazywasz "wtornoscia", jest tak naprawde operacja tworzenia sie gatunkow gier, ktora zaczelismy obserwowac jakies pietnascie lat temu. Gracze, ktorym spodobal sie Wolfenstein 3D, chcieli zagrac w niego jeszcze raz, ale nie chcieli, zeby sie on znudzil - potrzebowali tytulu podobnego, ale nie tego samego, bo sposob rozgrywki im sie spodobal. Dostali Dooma. Dostali Duke''a Nukema. Blooda. W koncu Quake''a. Czemu tak wielu graczy przyjmowalo z zachwytem tak podobne gry? Bo sposob rozgrywki, do ktorego sie juz przyzwyczaili pasowal im. Odmiennosci od stylu sie zdarzaly (Hexen, Heretic), ale charakteryzowaly sie one glownie proba mieszania z innymi gatunkami. Teraz czlowiek, ktory sobie mysli - lubie fpsy, rtsy, strategie turowe i rpgi, nie lubie gier sportowych, wyscigowych i przygodowych - wybiera w gatunku, ktory mu pasuje. Jak wyjdzie cos odmiennego, to nie ma szans, zeby go przykulo na dluzej - po prostu on wymaga od gier czegos konkretnego, a nie dzikiej zabawy.Czy Rayman Rabbits jest gra dobra? Z cala pewnoscia. Czy przykuje do monitora\telewizora na dlugie godziny? Oczywiscie. Czy ludzie, ktorzy go kupia, beda grac w niego rowniez za rok, dwa? Nie ma szans. I tak samo jest z Wii. Gry ma takie, ktore sie spodobaja, o ktorych beda mowic, ze sa zabawne i ze mozna w nie pograc z kumplami... Ale czy grajac co tydzien z kumplami w Wii Sports wrocimy do tego? Nie.Mowisz, ze PS3 nie ma zadnej nowosci do zaoferowania, ktora bylaby odmienna od poprzednikow. Bo w PS3 sytuacja wyglada tak - kupujemy szesciopak piwa i wpadamy do kumpla. W co gramy? W Tekkena (cyferka nas nie obchodzi - dobrze znamy ten tytul, postacie w nim wystepujace i ciosy do wykonania). I nas to bawi. Ale sa oczywiscie tytuly innowacyjne na PS. Na PS2 byl na przyklad Shadow of the Collossus. Na trzecia konsole bedzie Condemned, czy chociazby Warhammer Online. Wspominajac oczywiscie o innowacyjnosci i oryginalnosci firmy Nintendo nie wspominasz tych dziesiatek tytulow z Mario, ktore wciaz sie powtarzaja na wszystkich ich konsolach?Czy tylko grafika sie liczy - pytasz. Grafika sie tez liczy. I liczy sie tez grywalnosc. A nie powiesz mi chyba, ze Burnoutowi grywalnosci brakuje? Albo Tekkenowi? Virtua Fighter?I chyba nigdy nie tknales serii Final Fantasty, skoro stwierdzasz, ze roznia sie wylacznie numerkiem. Kazda kolejna czesc FF to zupelnie inny swiat rzadzacy sie innymi prawami z zupelnie innymi bohaterami.




Trwa Wczytywanie