Bill Gates ogłosił swoje plany wczoraj, na zwołanej po zamknięciu sesji giełdowej konferencji. Zapowiedział, że do końca 2008 roku zrzeknie się swoich obowiązków w firmie, którą zakładał ponad 30 lat temu. Z funkcji głównego architekta oprogramowania (która - nota bene - stworzona została specjalnie dla niego) rezygnuje natychmiast - jego obowiązki przejmie niejaki Ray Ozzie. Jako szef zarządu Gates jeszcze trochę popracuje, by w końcu całkowicie odciąć się od prowadzenia Microsoftu.
Decyzja Gatesa oczywiście specjalnie nie dziwi (pracować to on już zdecydowanie nie musi), jednak perspektywa Microsoftu pozbawionego jego osoby wydaje się... nieco dziwna. Nie przez wszystkich lubiany i niekoniecznie we wszystkim wart podziwu, dawny prezes firmy zdążył urosnąć do rozmiarów ikony popkultury. Czy jakikolwiek inny spośród "przywódców" giganta z Redmond zdoła zaistnieć aż tak silnie w masowej świadomości? Raczej nie, ale z drugiej strony czy tak sprawnie działającej korporacji jest to jeszcze potrzebne?Bill Gates, współzałożyciel Microsoftu i najbogatszy człowiek świata, zamierza w ciągu najbliższych dwóch lat zrzec się swojej roli w firmie. Odszedł ze stanowiska głównego architekta oprogramowania i zapowiedział stopniowe przekazywanie obowiązków szefa zarządu w inne ręce.