Według producenta, dzięki akceleratorowi fizyki w grach pojawić się będą mogły niespotykane dotąd efekty. Wiarygodnie zachowujące się ciecze, drące się ubrania, realistyczne jak nigdy wcześniej mgła i dym. Wszystko to i znacznie więcej dzięki układowi zdolnemu do przetwarzania 20 miliardów instrukcji na sekundę. Jest jednak drobny haczyk...
Bowiem akcelerator taki nie tylko kosztuje 320 dolarów - czyli tyle co dobra karta graficzna albo nowy Xbox 360 w wersji Core - ale nie ma też przy tym żadnego praktycznego zastosowania. Rozwiązania firmy Ageia nie wykorzystuje jeszcze ani jedna gra. Jego nabywcom pozostanie więc - przynajmniej przez jakiś czas - podziwianie efektów, zaprezentowanych na dołączonej do urządzenia płycie DVD...
A kiedy zaczniemy na pudełkach nowych tytułów znajdować teksty w rodzaju "do gry wymagany jest akcelerator fizyki"? Raczej nieprędko. Jeżeli nawet PhysX się przyjmie (co wcale takie pewne nie jest), to przez naprawdę długi czas będzie on raczej dodatkiem niż wymogiem. A później zaczną to montować na płytach głównych albo dodawać do hamburgerów. ;)
Firma Ageia rozpoczęła zbieranie przedpremierowych zamówień na pierwsze akceleratory fizyki, oparte na opracowanym przez nią układzie PhysX. Cena, jaką muszą zapłacić gracze za zabawkę, która nie ma jeszcze żadnego zastosowania, to 320 dolarów.