Czyżby więc na terenie USA działalność rozpoczął jakiś entuzjasta PSP, chcący jak najbardziej dosadnie wyrazić swoje uwielbienie dla sprzętu Sony? Albo nawet cała szajka? Może i jest to prawdopodobne wyjaśnienie, ale mieszkańcy dzielnic, w których znalazły się intrygujące malunki, niespecjalnie są skłonni w nie uwierzyć. Zdecydowanie powszechniejsza jest opinia o udziału w całym procederze producenta handhelda i to nawet mimo tego, że zaprzecza on inicjowaniu tej akcji.
Rzucić na Sony oskarżenie jest tym łatwiej, że ostatnio tego typu niekonwencjonalne kampanie są coraz popularniejsze. Klienci zwyczajnie uodpornili się na tradycyjne formy promocji, firmy zaś desperacko szukają nowych dróg dotarcia do nich. Czyżby więc była to kolejna tego typu próba?Jeżeli udział japońskiej korporacji we wspomnianym przedsięwzięciu się potwierdzi, to mogą ją czekać pewne kłopoty. Bowiem dla większości mieszkańców owe dzieła są zwyczajnym wandalizmem. Z drugiej strony ostatecznie bilans może wyjść producentowi PSP dodatnio. Bo jak wiadomo, tylko jedna rzecz jest lepsza od przyciągającej uwagę reklamy. Przyciągająca uwagę reklama i porządny, głośny skandal.
W oczekiwaniu na dalszy rozwój wypadków i wyjaśnienie sytuacji, pozostaje nam tylko wierzyć, że dobro zwycięży, a odpowiedzialni za zdewastowanie amerykańskich miast niegodziwcy nie unikną karzącej ręki sprawiedliwości. A dla wyrzutków społecznych kibicujących grafficiarzom - jeszcze kilka zdjęć. ;)